tag:blogger.com,1999:blog-46433098852674004862024-02-19T08:51:13.346+01:00'It's kind of fun to... watch movies'Rougehttp://www.blogger.com/profile/04847921268868698247noreply@blogger.comBlogger236125tag:blogger.com,1999:blog-4643309885267400486.post-5893740470930263682018-01-24T19:12:00.001+01:002018-01-24T19:12:04.199+01:00Nowe miejsce<div style="text-align: justify;">
Jakoś tak brakowało mi mojej bazgraniny, więc postanowiłam wrócić do mojego bardzo nieprofesjonalnego, do bólu laickiego pisania. Ale w myśl powiedzenia "Nowy Rok, nowa ja" postanowiłam zacząć od nowa, w nowym miejscu. Nie pisałam tu od dwóch lat i nie chciałam reaktywować tego bloga. Na nowym blogu na razie się bardzo powoli zadomawiam (i walczę z szablonem, gadżetami i innymi duperelami), ale już możecie znaleźć tam jakieś treści, tak więc, no... zapraszam :)</div>
<br />
<div style="text-align: center;">
<span style="font-size: large;"><a href="https://bazgroly-popkulturowe.blogspot.com/"><b><span style="color: purple;">https://bazgroly-popkulturowe.blogspot.com</span></b></a> </span></div>
Rougehttp://www.blogger.com/profile/04847921268868698247noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4643309885267400486.post-88644157228669134412016-02-23T22:50:00.000+01:002016-02-23T22:50:19.377+01:00Piąta Fala i Piąta Fala: Bezkresne morze Rick Yancey, czyli młodzieżowe sci-fi<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEimt3LVrZiBJiBNAkWQlwTMP8loO0gkdkY78XhIYv5NUGPVmXdArwN-nAYQ4k8kEgYYSUUXhOUQBoEq0Bhq1ay_vS0877XGzNLexv-GJKmLDga3aEPJiFkIZkIbrxRiI5buV6R8fOvfCWIx/s1600/pi%25C4%2585ta+fala.png" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="283" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEimt3LVrZiBJiBNAkWQlwTMP8loO0gkdkY78XhIYv5NUGPVmXdArwN-nAYQ4k8kEgYYSUUXhOUQBoEq0Bhq1ay_vS0877XGzNLexv-GJKmLDga3aEPJiFkIZkIbrxRiI5buV6R8fOvfCWIx/s400/pi%25C4%2585ta+fala.png" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">(<a href="http://lubimyczytac.pl/ksiazka/188633/piata-fala" target="_blank">źródło1</a> i <a href="http://lubimyczytac.pl/ksiazka/231369/piata-fala-bezkresne-morze" target="_blank">źródło2</a>)</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
Jak już wspominałam przy okazji <a href="http://redheads-thoughts.blogspot.com/2015/12/young-adults-novels-czyli-ten-wpis-o.html" target="_blank">tego wpisu</a>, oglądanie zagranicznych BookTuberów skutkuje tym, że w ostatnim czasie sięgam po więcej powieści młodzieżowych. Czyta się je szybko i przyjemnie i prawda jest niestety taka, że są one miłymi przerywnikami pomiędzy książkami odrobinę bardziej ambitnymi. O <i>Piątej Fali</i> Yancey'a nie usłyszałam jednak na zagranicznych BookTube'ach, a dowiedziałam się o powieści dzięki zwiastunowi filmu. Jak się okazuje film zbiera za oceanem bardzo niekorzystne recenzje, a szkoda bo akurat powieść Yancey'a była całkiem porządnym materiałem wyjściowym do stworzenia trzymającego w napięciu obrazu łączącego elementy thrillera z kinem science-fiction.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Piąta Fala</i> opowiada o inwazji obcych na Ziemię. Najeźdźcy jednak nie zdobywają naszej planety za jednym zamachem, a ze swojej inwazji czynią skomplikowany i długotrwały proces, którego kolejne etapy objawiają się w tak zwanych falach. Pierwszą falą była ciemność, drugą powódź, trzecią zaraza, a czwartą uciszacze. Akcja książki rozpoczyna się w trakcie czwartej fali, kiedy to obcy przygotowują się do wprowadzenie w życie piątej i ostatniej fali. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<a name='more'></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Powieść Yanceya ma całkiem ciekawą konstrukcję, która pozwala mu bawić się z czytelnikiem w kotka i myszkę. Autor wrzuca czytelnika w sam środek akcji, gdzie poznajemy Cassie, dziewczynę, która przeżyła dotychczasowe fale, ale straciła rodziców i brata, który został zabrany do bazy wojskowej. Czytelnik jest więc zdany na łaskę i niełaskę narratorki, która w swoich dziwnych wywodach i rozmyślaniach, które teoretycznie zapisuje w dzienniku przybliża nam to, co tak naprawdę się stało i jak dokładnie przebiegała inwazja. Jak można się domyśleć większość informacji to jedynie skrawki, które bardzo często do siebie nie pasują, ale powoli zaczynają tworzyć jakiś mniej lub bardziej spójny obraz. Z jednej strony takie pogrywanie z czytelnikiem to dobra przynęta żeby sprawić by czytał dalej, z drugiej strony, Cassie jest tak irytującą narratorką, że czasami byłam pełna podziwu, iż dziewczyna dała radę zajść aż tak daleko. Na szczęście Cassie nie jest jedyną narratorką tej powieści. Wydarzenia dane jest nam śledzić z punktu widzenia jeszcze kilku bohaterów, a to ma swoje plusy i minusy. Główny plus to większa ilość informacji i spojrzenie na inwazję z szerszej perspektywy. Minusem jest wprowadzenie większego zamętu i nowych znaków zapytania. Ta konstrukcja powieści czerpiąca pełnymi garściami z przyzwoitych thrillerów ratuje tę książkę. W pewnych momentach tylko ciekawość tego kto jest kosmitą, a kto nie jest (bo kosmici w tej książce potrafią zaadaptować ludzkie ciało na własne potrzeby i tym samym wyglądać jak my) była jedynym elementem, który sprawiał że chciałam czytać tę powieść dalej.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Jednak dopiero czytając drugi tom serii <i>Piąta Fala: Bezkresne morze</i>, doceniłam to jak ciekawą książką jest tom pierwszy. <i>Piątą Falę</i> czytałam z dość sporym zainteresowaniem i czerpałam dużo radości z możliwości typowania różnych wersji przebiegu dalszych wydarzeń. Bo to ciekawość w odkryciu „o co tak naprawdę chodzi” trzymała mnie przy lekturze, a nie sam wątek science-fiction. Zresztą jak na razie wątek sci-fi wydaje się być zbitką różnych schematów i pomysłów z dobrze znanych filmów z tego gatunku. I chyba to próbował w drugim tomie poprawić Yancey i poniósł porażkę, bo tak naprawdę nie miał pomysłu jak. Dla mnie <i>Bezkresne morze</i> to właśnie powieść, w której autorowi zabrakło pomysłu, a termin oddania książki gonił więc trzeba było jakoś pociągnąć historię do przodu. Niestety w drugim tomie nie ma już tak wielu tajemnic, nie musimy się domyślać tego kto jest kim i jak przebiegała inwazja. Zostaje tylko jeden ważny znak zapytania i to wokół niego autor starał się zbudować aurę tajemniczości kończąc książkę z dużym przytupem. Tyle, że na mnie ta zrzucona pod koniec powieści bomba nie wywarła zamierzonego wrażenia. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Wiem, że nie powinno się tak robić, ale jeżeli porównałoby się oba tomy pod względem objętości, to <i>Piąta Fala</i> ma tych stron 503, a <i>Bezkresne morze</i> 400 w kapeluszu (angielskie wydanie ma około 320 stron, a polskie ma bardzo dużo czystych stron, więc załóżmy że treści jest na jakieś 320 stron). Po takim barbarzyńskim porównaniu można zobaczyć, że o ile Yancey miał pomysł na część pierwszą, tak w drugiej nie do końca wiedział co zrobić ze swoimi bohaterami i to też widać w treści drugiej książki. Nie staram się być teraz wredna, po prostu jestem trochę rozczarowana tym, jak autor poprowadził dalsze losy bohaterów, których jakby nie było zdążyłam obdarzyć mniejszą lub większą sympatią.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Co trzeba jednak autorowi oddać, to że stworzył nawet ciekawych bohaterów. Oczywiście są to głównie nastolatki i oczywiście, mimo że biegają z karabinami po wyludnionych Stanach Zjednoczonych i „walczą” z kosmitami, to i tak mentalnie pozostają na poziomie podstawówki. Ale jest to banda sympatycznych dzieciaków, które z podniesionymi głowami i ogromną dozą humoru mierzą się z sytuacją, z którą wielu dorosłych nie dałoby sobie rady. I to zaliczyłabym jako ogromną zaletę tych książek. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Rick Yancey w swojej serii <i>Piąta Fala</i> wykreował może nie aż tak ciekawy świat, ale stworzył na tyle ciekawą sytuację najazdu obcych na Ziemię, okraszoną tak dużą ilością znaków zapytania, że pierwszy tom czytałam z dużą przyjemnością. <i>Bezkresne morze</i> nie jest już tak ciekawą powieścią, ale mam nadzieję, że autor zrehabilituje się w trzecim tomie The Last Star (który ma podobno ukazać w maju tego roku) i w miarę oryginalnie zakończy historię Cassie i spółki.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
Rougehttp://www.blogger.com/profile/04847921268868698247noreply@blogger.com10tag:blogger.com,1999:blog-4643309885267400486.post-84676775311581102212016-02-20T15:33:00.000+01:002016-02-20T15:33:49.942+01:00Mad Max: Fury Road, czyli szanuję, ale nie pieję z zachwytu<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgTrt6fCly-P-mjaOTAHZpYmYYKkV5XpmdBS-w-Avr3wtj1-7m3OYYy_R26DqNUHMdbFV3IDMdfJA56A5OaWJmcaREiGytw-HIG3__KLbrq4k4aqkVZyDw5CqT7MqojetypQbVy2uSuxKZT/s1600/tumblr_nmk6bgUFQo1u9yuf6o1_540.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgTrt6fCly-P-mjaOTAHZpYmYYKkV5XpmdBS-w-Avr3wtj1-7m3OYYy_R26DqNUHMdbFV3IDMdfJA56A5OaWJmcaREiGytw-HIG3__KLbrq4k4aqkVZyDw5CqT7MqojetypQbVy2uSuxKZT/s400/tumblr_nmk6bgUFQo1u9yuf6o1_540.jpg" width="273" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
W życiu każdego kinomana przychodzą te okropne chwile, kiedy cały świat zachwyca się jakąś produkcją, a kinoman wcale nie ma ochoty jej obejrzeć. Nie znaczy to, że ów kinoman z góry zakłada iż film będzie zły, po prostu z bólem serca stwierdza, że to nie jego rodzaj kina i odkłada seans w czasie. Jednak kiedy taka produkcja zbiera nominacje do najbardziej prestiżowych nagród filmowych, kiedy zgarnia cztery BAFTY, dostaje nominacje do Złotych Globów w jednych z najważniejszych kategorii – najlepszy film, najlepszy reżyser, a potem dostaje 10 nominacji do Oscarów, w tym również za film i reżyserię, to biedny miłośnik kina musi pozbyć się uprzedzeń i zasiąść do seansu filmu, którym zachwyca się świat. Pół biedy, kiedy produkcja okazuje się przypaść do gustu widzowi, gorzej kiedy widz po zakończonym seansie wzrusza ramionami i stwierdza „może być”. I niestety w moim przypadku <i>Mad Max: Fury Road</i> okazał się być tą produkcją spod szyldu „może być”.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Akcja <i>Mad Max: Fury Road</i> rozgrywa się w post-apokaliptycznym świecie, gdzie niezwykle odważna kobieta postanawia zbuntować się przeciwko tyranowi władającemu krajem. Furiosa pomaga uciec kobietom więzionym przez tyrana i zamierza je zawieść do krainy, w której się urodziła, gdzie rządy tyrana hipotetycznie nie sięgają. Podczas tej niebezpiecznej podróży, ścigana przez tyrana i jego wojska, Furiosa spotyka Maxa, który przyłącza się do jej grupy.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<a name='more'></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Mad Max: Fury Road</i> to przykład dość ciekawego kina drogi, które świetnie sprawdza się w tym przypadku pod względem wizualnym, ale przede wszystkim nadaje filmowi niesamowitej dynamiki. W praktyce przez 90% czasu trwania filmu, bohaterowie są w ciągłym ruchu, jedynie ich destynacja ulega zmianom. Do tego muszę przyznać, że ta niesamowita ucieczka, a z drugiej strony ten spektakularny pościg na każdym kroku potrafiły mnie jakoś zaskoczyć. Film jest przeładowany kaskaderskimi numerami, które sprawiały, że czasami traciłam kontrolę nad żuchwą. Do tego mamy ogromną ilość wybuchów, wszelkiego rodzaju efektów specjalnych, a to wszystko na tle przepięknej, zapierającej dech w piersiach scenerii, która nadaje filmowi niepowtarzalnego klimatu.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://45.media.tumblr.com/56419fe812e47ad7500a1844070d99b9/tumblr_nod0j2t9Sl1r7rm1so1_500.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://45.media.tumblr.com/56419fe812e47ad7500a1844070d99b9/tumblr_nod0j2t9Sl1r7rm1so1_500.gif" height="163" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Dlaczego więc piszę, że <i>Mad Max: Fury Road</i> to film z kategorii „może być”? Otóż uważam, że w tym niezwykle dynamicznym filmie, bohaterowie schodzą nie na drugi, a na dalszy plan. Nie widziałam starych <i>Mad Maxów</i>, więc do seansu najnowszej odsłony przygód Maxa zasiadałam z w miarę otwartym umysłem, nie wiedząc czego tak naprawdę mogę się po tym filmie spodziewać. Wiedziałam jedynie, że cały świat pokochał nowego <i>Mad Maxa</i> i po cichu liczyłam, że i ja dołączę do tego grona. Niestety dla mnie pod względem fabularnym jest to film nijaki. Dostrzegłam w nim dość ciekawe wątki, ale są one potraktowane według mnie trochę po macoszemu. Cała uwaga skupia się na ucieczce i pościgu, przez co tak naprawdę ciężko było mi zapałać chociaż iskierką sympatii do któregoś z bohaterów. Rozumiałam ich motywacje i intencje, ale to czy uda im się osiągnąć cel było mi zupełnie obojętne. Nie potrafiłam wciągnąć się w tę widowiskową historię, której brak było dla mnie jakiegoś elementu przyciągania. Podziwiałam piękne kadry, byłam pod wrażeniem samej formy i na tym kończyły się moje zachwyty.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://49.media.tumblr.com/9d34590052dcb039f01013e89cfb2591/tumblr_ngdpv9ayka1t5q3vso1_1280.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://49.media.tumblr.com/9d34590052dcb039f01013e89cfb2591/tumblr_ngdpv9ayka1t5q3vso1_1280.gif" height="230" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Przy tych wszystkich moich zarzutach pod adresem fabuły, muszę przyznać że aktorzy wypadli zaskakująco dobrze. Charlize Theron w roli Furiosy sprawdziła się bardzo dobrze, a przede wszystkim świetnie odnalazła się w tej post-apokaliptycznej scenerii. Z kolei Tom Hardy wcielający się w postać Mad Maxa udowodnił, że potrafi zagrać każdą rolę i z każdej sytuacji wyjdzie obronną ręką. Nicholas Hoult też zaprezentował się bardzo przyzwoicie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Mad Max: Fury Road</i> to zdecydowanie nie mój rodzaj kina, a szkoda, bo miałam nadzieję, że i ja pokocham ten film. Z jednej strony rozumiem dlaczego świat zachwycił się <i>Mad Maxem</i> i cieszę się, że obejrzałam obraz George'a Millera, jednak z drugiej strony jestem pewna, że już więcej razy nie sięgnę po ten film, pojedynczy seans zdecydowanie mi wystarczył.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
Rougehttp://www.blogger.com/profile/04847921268868698247noreply@blogger.com11tag:blogger.com,1999:blog-4643309885267400486.post-45672352069270881192016-02-17T22:37:00.001+01:002016-02-17T22:37:37.557+01:00The Man in the High Castle, czyli co by było gdyby<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhVhiFdU0KDCDMpkF8-5BiEqijZOYLxx4hw2mEJ9Jul7VvmkCMsqPev1fl68hUV82i-j0jUyrr3p0wX15pa-H6_Rx-IkDol2pHRFsC6XAv5WU8hHECgvTABH02oIk8tmDK4CsKVFqQjlfHG/s1600/tumblr_nzwntvxo9r1v2kd14o2_1280.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhVhiFdU0KDCDMpkF8-5BiEqijZOYLxx4hw2mEJ9Jul7VvmkCMsqPev1fl68hUV82i-j0jUyrr3p0wX15pa-H6_Rx-IkDol2pHRFsC6XAv5WU8hHECgvTABH02oIk8tmDK4CsKVFqQjlfHG/s400/tumblr_nzwntvxo9r1v2kd14o2_1280.jpg" width="258" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Lubicie sobie czasem pogdybać? Zastanawiacie się czasami jakby potoczyło się Wasze życie gdybyście akurat tego dnia, o tej godzinie, na tym konkretnym skrzyżowaniu nie skręcili w prawo a w lewo? Szczerze mówiąc, ja oduczam się gdybania, czy to na temat wydarzeń, które miały miejsce w przeszłości, czy też na temat wydarzeń które mogą stać się w przyszłości, wiecie takie niewinne „Gdybym wygrała w totolotka, to bym sobie kupiła...”. Gdybanie o przeszłości czasami mnie stresuje, a z tą przyszłością z kolei nigdy nie jest tak jakbym chciała, więc trochę szkoda czasu na gdybanie. Jednak twórcy filmów, seriali czy też autorzy książek lubią gdybać i tworzyć alternatywne rzeczywistości. Czasami wychodzi im to lepiej, a czasami niestety gorzej. Na szczęście twórcom serialu <i>The Man in the High Castle</i> owe gdybanie udało się bardzo dobrze.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Akcja <i>The Man in the High Castle</i> rozgrywa się w alternatywnej rzeczywistości, w której to Naziści wygrali II wojnę światową i to oni teraz rozdają karty. Stany Zjednoczone zostały podzielone na trzy strefy: strefę niemiecką, neutralną i japońską. Cały ten nowy porządek działa bez zarzutu przez kilkanaście lat do momentu kiedy to dobre stosunki Rzeszy z Japonią zaczynają stawać się coraz bardziej napięte. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<a name='more'></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Tak naprawdę ciężko jest mi napisać coś więcej o fabule, tak żeby nie zdradzić zbyt wiele szczegółów. <i>The Man in the High Castle</i> jest jednym z tych seriali, gdzie im mniej się wie przed seansem tym lepiej. Przede wszystkim dlatego, że produkcja ta jest naprawdę świetnym thrillerem. Od pierwszego odcinka widz zostaje wrzucony w wir wydarzeń i tak jak bohaterowie serialu musi się domyślać kto jest po czyjej stronie. Do tego dochodzą jeszcze tajemnicze filmy i tytułowy Człowiek z Wysokiego Zamku, którego tożsamości nikt nie zna i który nie wiadomo czy te filmy tworzy czy je zbiera. W praktyce wokół tych filmów ukazujących alternatywną rzeczywistość i ich podróży z rąk do rąk kręci się cała fabuła serialu. Filmy zbiera i przekazuje dalej ruch oporu, ale SS jest równie mocno nimi zainteresowane i zrobi wszystko by je dostać. Muszę przyznać, że wątek owych filmów jest niezwykle intrygujący i z kolejnymi odcinkami byłam coraz bardziej ciekawa jaką rolę pełnią i dlaczego są aż tak cenne. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://36.media.tumblr.com/a0d166af03895823cc656dcf50d2d358/tumblr_nz3rak2zjs1qa3aq2o1_540.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://36.media.tumblr.com/a0d166af03895823cc656dcf50d2d358/tumblr_nz3rak2zjs1qa3aq2o1_540.jpg" height="225" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Jednak tak naprawdę to nie tajemnicze filmy są tym co sprawia, że nie można się oderwać od tego serialu, a bohaterowie. Twórcy <i>The Man in the High Castle</i> stworzyli naprawdę pełnokrwiste postaci, których los nie może pozostać obojętny widzowi. Można którychś bohaterów nie lubić, można się nie zgadzać z ich postępowaniem, ale koniec końców i tak chcemy wiedzieć co się z nimi stanie. A u wszystkich bohaterów dzieje się naprawdę dużo, więc nie ma czasu na nudę.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Trzeba przyznać, że serial zrealizowany jest z naprawdę dużą dbałością o szczegóły. Scenografie, kostiumy i charakteryzacja wydają się być w punkt. Bardzo podobał mi się kontrast jaki ukazano pomiędzy kulturą niemiecką, japońską i stłamszoną przez te dwie, kulturą amerykańską. Widać to nie tylko w wystrojach wnętrz, ale także w postawie bohaterów, sposobie w jaki traktują innych, ale i w tym jak się poruszają czy gestykulują. Ta różnorodność kulturowa pokazana z tak ogromną dbałością o detale jest naprawdę godna wspomnienia. Warto też dodać, że jak każda produkcja traktująca o wojnie i powojennej rzeczywistości i ta ma wiele wstrząsających scen, które ukazują ogrom okrucieństwa, jakie człowiek jest w stanie wyrządzić drugiemu człowiekowi. Warto się więc przygotować na to, że kilka scen może się wydać dość brutalnych. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://41.media.tumblr.com/002c436fcb89012ec22c46460c79db26/tumblr_nztdctNSjC1sewlfco7_1280.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="225" src="https://41.media.tumblr.com/002c436fcb89012ec22c46460c79db26/tumblr_nztdctNSjC1sewlfco7_1280.jpg" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Jeżeli chodzi o aktorstwo, to serial pod tym względem wypada wyśmienicie. Alexa Davalos w roli Juliany Crain jest bardzo przekonująca. Juliana wychowywała się w części japońskiej Stanów i w dużym stopniu była zafascynowana kulturą japońską, trenowała aikido, co widać w jej sposobie poruszania się i w postawie. Davalos uczyniła Julianę postacią, z której emanuje spokój, ale pod tą otoczką pokory kryje się wojowniczka, która za wszelką cenę szuka prawdy. W rolę jej narzeczonego wcielił się Rupert Evans. Frank Frink w jego wykonaniu to postać, którą ciężko jest polubić, ale mimo wszystko się jej kibicuje i z czasem nabiera się do niej sympatii. Z kolei ciężko jest nabrać sympatii to postaci granej przez Rufusa Sewella. Obergruppenfuhrer John Smith to mężczyzna, z którym raczej nikt nie chciałby mieć do czynienia. To niezwykle inteligentny, ale przy tym bardzo okrutny mężczyzna, a Rufus Sewell gra go świetnie. Dość ciekawą postać gra także Luke Kleintank. Joe Blake w jego wykonaniu to postać, do której miałam bardzo ambiwalentne nastawienie i nie twierdzę, że jest w tym coś złego. O ile Juliana była zafascynowana kulturą japońską, a John Smith zachowywał się jak Niemiecki agent SS, tak Joe Blake zdecydowanie pozostał przedstawicielem kultury amerykańskiej, czy to w sposobie mówienia czy w postawie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://40.media.tumblr.com/81ea094d392186601aedeea088a60f22/tumblr_nye0mmDBcz1uqb65fo3_1280.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="225" src="https://40.media.tumblr.com/81ea094d392186601aedeea088a60f22/tumblr_nye0mmDBcz1uqb65fo3_1280.jpg" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>The Man in the High Castle</i> to niezwykle ciekawy serial, który świetnie mi się oglądało. Już dawno żaden serial nie pozostawił mnie z tak ogromną pustką w sercu i dość sporą liczbą znaków zapytania. Na szczęście ma powstać drugi sezon, na który zapewne przyjdzie mi trochę poczekać, ale w tym wypadku zdecydowanie warto będzie czekać. A skoro napisałam ten wpis, to teraz mogę zasiąść do czytania powieści Philipa K. Dicka <i>Człowiek z Wysokiego Zamku</i>, na której bazuje serial. Podobno serial mocno odbiega od treści książki, ale mam nadzieję, że znajdę w niej odpowiedzi na kilka pytań, które mnie nurtują od czasu kiedy obejrzałam serial. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
A Wy oglądaliście ten serial? A może czytaliście książkę?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
Rougehttp://www.blogger.com/profile/04847921268868698247noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-4643309885267400486.post-55138641107681769982016-02-14T19:25:00.000+01:002016-02-14T19:25:24.350+01:00Un peu, beaucoup, aveuglément!, czyli do szczęścia w miłości potrzebna jest ściana<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjDG1yjZxm-0wdoZ9M2Z-cUf_uXzy5aX63XXjQPJRM1QkXd4C9auc4yuElkXrS-_YNkrDbh45fiIwpLftA9GNWptOdbCcP5hHDeXg9ShMfckEq2z2em1U8JHoZvzh4XpglYH5PgXx9BGeC3/s1600/tumblr_noaj4iE0eX1uv7rf6o1_500.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjDG1yjZxm-0wdoZ9M2Z-cUf_uXzy5aX63XXjQPJRM1QkXd4C9auc4yuElkXrS-_YNkrDbh45fiIwpLftA9GNWptOdbCcP5hHDeXg9ShMfckEq2z2em1U8JHoZvzh4XpglYH5PgXx9BGeC3/s400/tumblr_noaj4iE0eX1uv7rf6o1_500.jpg" width="293" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Od dłuższego czasu twórcy filmowi utwierdzają widzów w przekonaniu, że nakręcenie dobrej komedii romantycznej graniczy z cudem. Szczególnie polscy twórcy na tym polu napotykają wiele trudności*. Z kolei Amerykanie coraz częściej kręcą takie bardziej komedie z wątkiem romantycznym, gdzie króluje dość wulgarny humor, przez co zamiast być śmiesznie, jest niesmacznie. Francuzi zaś poszli w stronę tworzenia filmów uroczych, bawiąc się utartymi schematami, które jak to w życiu bywa, raz wychodzą lepsze, a raz niestety gorsze. Jako że dziś jest święto zakochanych to postanowiłam napisać o francuskiej komedii romantycznej, która idealna nie jest, ale ma bardzo ciekawy punkt wyjścia i potrafiła mnie rozbawić. Czyli reasumując, w moim mniemaniu na Walentynki jest całkiem niezła. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Un peu, beaucoup, aveuglément!</i>, bo o tym filmie mowa, to historia dwójki sąsiadów. On jest pracoholikiem, który ceni sobie ciszę i samotność. Z kolei ona jest zawodową pianistką, której marzeniem jest ponownie wystartować w konkursie pianistycznym i przemóc swój lęk przed konkursowymi wystąpieniami. Tę dwójkę dzieli jedynie ściana, która do najgrubszych nie należy, z czego wynika wiele ciekawych sytuacji...</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<a name='more'></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Jak większość francuskich komedii romantycznych jakie widziałam i ta produkcja stara się być urocza i nader cukierkowa. Ale w tym przypadku, zęby od nadmiaru cukru raczej nie bolą. Dwójkę głównych bohaterów oddziela ściana i to wokół niej krąży cała akcja, sprawiając że to właśnie owa ściana staje się trzecim głównym bohaterem tej historii. Postaci przez nią ze sobą rozmawiają, z jej powodu starają się sobie nie przeszkadzać, zachowując się jak najciszej się da, w praktyce podporządkowują całe swoje życie obecności za cienkiej ściany. Brzmi głupio? No cóż, po obejrzeniu filmu mogę jedynie napisać, że ten dość dziwaczny pomysł sprawdza się na ekranie nader dobrze. Przede wszystkim nadaje dość ciekawą dynamikę związkowi głównych bohaterów, bo wyobraźcie sobie że można być z kimś w związku przez ścianę. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://41.media.tumblr.com/7a21e2b353449ebaf429f55528916581/tumblr_nowfszuptJ1tqi1gio1_1280.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="200" src="https://41.media.tumblr.com/7a21e2b353449ebaf429f55528916581/tumblr_nowfszuptJ1tqi1gio1_1280.jpg" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Nadal nie wyobrażacie sobie jak ten film mógł się udać? Śpieszę wyjaśnić, że ściana na pewno w tym osiągnięciu pomogła, bo była głównym źródłem wielu zabawnych sytuacji i przekomicznych scen. <i>Un peu, beaucoup, aveuglément!</i> jest całkiem niezłym filmem przede wszystkim z powodu dobrych gagów, które są śmieszne, a nie śmiesznie – wulgarne, oraz świetnego wyczucia komediowego aktorów. Jest jedna scena - scena kolacji głównych bohaterów z przyjaciółmi, która rozbawiła mnie do łez i duża w tym zasługa owej ściany. Do tej pory w życiu bym nie pomyślała, że ściana może mieć w sobie tak ogromny potencjał komediowy.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Aktorsko film wypada całkiem nieźle. Do tej pory nieznana mi Mélanie Bernier bardzo dobrze odnalazła się w roli trochę zahukanej pianistki. Z kolei Clovis Cornillac (Asterix z <i>Asterix na Olimpiadzie</i>), który również jest reżyserem tego filmu, jako aspołeczny twórca gier wypadł bardzo przekonująco. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://40.media.tumblr.com/3bdcdab63206277ee55b09a25c2e1e30/tumblr_no1ntnjPq51r93vebo1_1280.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="266" src="https://40.media.tumblr.com/3bdcdab63206277ee55b09a25c2e1e30/tumblr_no1ntnjPq51r93vebo1_1280.jpg" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
W Polsce <i>Un peu, beaucoup, aveuglément!</i> przetłumaczono jako <i>Randka w ciemno</i>, co mnie szczerze mówiąc początkowo trochę odstraszało od seansu tego filmu. Dosłowne tłumaczenie tytułu brzmiałoby <i>Odrobinę, dużo, na ślepo</i> co także nie brzmi jakoś świetnie, ale przynajmniej trafnie odnosi się do fabuły filmu, bo niestety w filmie nikt na randkę w ciemno nie idzie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Kończąc wpis tą drobną uwagą, mogę jedynie dodać, że <i>Un peu, beaucoup, aveuglément!</i> to bardzo sympatyczny film, po który możecie sięgnąć jak będziecie mieli ochotę na lekką, zabawną produkcję, taką z gatunku „na poprawę humoru”.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Lubicie francuskie komedie romantyczne? Macie jakieś swoje ulubione produkcje, które możecie polecić?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
* Jakiś czas temu widziałam Dzień dobry, kocham Cię i postanowiłam, że muszę zrobić sobie bardzo długą przerwę od polskich komedii romantycznych...</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
Rougehttp://www.blogger.com/profile/04847921268868698247noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-4643309885267400486.post-52133832680405940442016-02-09T21:56:00.000+01:002016-02-09T21:58:37.362+01:00Infinitely Polar Bear, czyli jak to po polsku mówimy Człowiek z bieguna<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEidgx_JVLXIr9UE4LTgFQXoWGBMIwXTciRGNW2nv8bk-7Ga1ezxxenab5zAXXW9oYZjlQLHZeHN8iwak4DnTwBfLmjpHfIkhoWqsXfWXsQoJ0XOzD4CRV1IzffNnTkRZfwvVDHL3Xu9Zgld/s1600/tumblr_nxrjmmlpRT1rs4qf5o1_500.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEidgx_JVLXIr9UE4LTgFQXoWGBMIwXTciRGNW2nv8bk-7Ga1ezxxenab5zAXXW9oYZjlQLHZeHN8iwak4DnTwBfLmjpHfIkhoWqsXfWXsQoJ0XOzD4CRV1IzffNnTkRZfwvVDHL3Xu9Zgld/s400/tumblr_nxrjmmlpRT1rs4qf5o1_500.jpg" width="268" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Zawsze myślałam, że nie mam ulubionej kategorii filmów. Z każdego gatunku filmowego (no dobrze, oprócz horrorów, bo tych z zasady nie oglądam) potrafię wymienić kilka produkcji, które spokojnie mogę oznakować etykietką „ulubiona”. Wychodzę z tego prostego założenia, że skoro oglądanie filmów jest moim hobby, to powinnam być otwarta na wszystkie możliwości i dać szansę każdemu gatunkowi filmowemu. Jednak kiedy tak nad tym dłużej pomyślę, to zazwyczaj z radością zasiadam do oglądania filmów, które łączą w sobie elementy dramatu, komedii i romansu. Jak możecie się domyśleć, tego typu produkcje traktują o miłości, bądź jej braku, o rodzinie czy też walce o jej utrzymanie, albo też o chorobie i jej wpływie na człowieka i jego relacje z otoczeniem. Tematów jest wiele, a przepisem na udany film jest przede wszystkim ciekawie przedstawiona historia i świetni aktorzy, którzy potrafią ją równie ciekawie opowiedzieć. Muszą sprawić, że widz będzie płakał razem z bohaterem nad jego niepowodzeniami i śmiał się razem z nim, gdy ten będzie szczęśliwy. Ta trudna sztuka udała się twórcom <i>Infinitely Polar Bear</i> koncertowo.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<a name='more'></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Głównym bohaterem <i>Infinitely Polar Bear</i> jest Cam Stuart cierpiący na zaburzenia afektywne dwubiegunowe. Podczas kiedy mężczyzna poddaje się terapii, jego żona Maggie stara się wiązać koniec z końcem wychowując ich dwie córki. Kiedy Cam wychodzi ze szpitala Maggie podejmuje dość odważną decyzję. Kobieta postanawia pozostawić dziewczynki pod opieką ojca, a sama wyjeżdża do Nowego Jorku by tam zdobyć wyższe wykształcenie i znaleźć lepiej płatną pracę. Cam chcąc odzyskać miłość swojej żony i licząc na to, że znowu będą rodziną, przystaje na propozycję Maggie. Mężczyzna nie wie jednak, że opieka nad kilkuletnimi córkami nie będzie należeć do najłatwiejszych zadań w jego życiu.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://41.media.tumblr.com/efe3d5abaddd432efdcd78c3ec1fff00/tumblr_nv8zzjkRdl1qznva0o6_1280.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="213" src="https://41.media.tumblr.com/efe3d5abaddd432efdcd78c3ec1fff00/tumblr_nv8zzjkRdl1qznva0o6_1280.png" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Infinitely Polar Bear</i> to przede wszystkim portret człowieka, który pomimo choroby dwubiegunowej stara się żyć normalnie. Chociaż jak wszyscy wiemy „normalny” to pojęcie względne i Cam czasami bardzo ładnie to udowadnia. Warto też wspomnieć, że akcja filmu rozgrywa się w latach 70-tych ubiegłego wieku i zapewne wtedy walka z zaburzeniami psychicznymi była dużo trudniejsza niż jest obecnie. Film jednak swoją uwagę skupia najbardziej na relacji ojciec – córki. Pokazuje jak ogromnej cierpliwości od obu stron wymaga zaakceptowanie choroby Cama i dodania jej jako kolejnego elementu tworzącego codzienną rzeczywistość. Bo dziewczynkom czasami ciężko jest zrozumieć dlaczego ojciec zachowuje się tak a nie inaczej, zaś Cam czasami po prostu za późno orientuje się, że jego wyczyny mogą smucić jego córki, a co gorsza sprawiać, że dziewczynki się za niego wstydzą. Na szczęście cała ta historia w filmie opowiedziana jest w sposób lekki i odrobinę komediowy, a co najważniejsze nie robi z postaci Cama karykatury, podchodząc do tematu chorób psychicznych z wymaganym poziomem subtelności.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://40.media.tumblr.com/e211b8c675b31f803688fca76c665bb6/tumblr_nzwf5btQZJ1tw3kfno3_1280.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="217" src="https://40.media.tumblr.com/e211b8c675b31f803688fca76c665bb6/tumblr_nzwf5btQZJ1tw3kfno3_1280.png" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Oczywiście ten film nie byłby tak dobry, gdyby nie znakomita rola Marka Ruffalo. Aktor świetnie odnajduje się w graniu postaci Cama. Sprawia, że już od pierwszych minut filmu widz raczej nie powinien mieć problemu z polubieniem jego bohatera. Ruffalo świetnie potrafi oddać to ciągłe poczucie zagubienia towarzyszące jego postaci. Kiedy Cam się śmieje, my śmiejemy się razem z nim, kiedy zaś płacze lub krzyczy, nie mamy problemu ze zrozumieniem dlaczego targają nim takie emocje. Ruffalo stworzył na ekranie bohatera z krwi i kości i nominacja do Złotego Globu była jak najbardziej zasłużona. Zoe Saldana w roli żony Cama wypadła bardzo dobrze. Jej rola nie była tak duża, jak rola Ruffalo, ale aktorka świetnie oddała wszystkie wątpliwości i sprzeczności jakie męczyły jej bohaterkę. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Infinitely Polar Bear</i> to ten rodzaj kina, który pozostawia to przyjemne uczucie ciepła na serduchu i który jednocześnie zmusza do kilku refleksji nad życiem, a także na temat zaburzeń psychicznych. Pod wieloma względami jest to bardzo potrzebny film i cieszę się, że mogłam go obejrzeć i ulec jego urokowi. Dlatego bardzo polecam Wam ten film, jeżeli nie dla tematyki, to dla genialnej roli Marka Ruffalo.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
Rougehttp://www.blogger.com/profile/04847921268868698247noreply@blogger.com5tag:blogger.com,1999:blog-4643309885267400486.post-7958161991144641302016-02-02T20:36:00.002+01:002016-02-02T20:36:57.619+01:00Versailles, czyli serial o życiu Ludwika XIV <div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgnS6-5PnjDkG4I7pVNYonGF4zolYHY1kfJGJ5zYQWaQJAU3-obj_id0lYsnNoZkGDcUT3n-3rCXYDfuzm6UC7-z5Lps8WVlW7_AZVR6cFZ5rAX2eRHm7X0qh_dCPDFZrw09sYzNg0rpDnB/s1600/tumblr_nx6vrgxCYS1tmyshuo1_540.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="301" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgnS6-5PnjDkG4I7pVNYonGF4zolYHY1kfJGJ5zYQWaQJAU3-obj_id0lYsnNoZkGDcUT3n-3rCXYDfuzm6UC7-z5Lps8WVlW7_AZVR6cFZ5rAX2eRHm7X0qh_dCPDFZrw09sYzNg0rpDnB/s400/tumblr_nx6vrgxCYS1tmyshuo1_540.jpg" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Gdyby kilka lat temu ktoś mi powiedział, że nakręcono serial traktujący o życiu Ludwika XIV, to zapewne skakałabym z radości i musiałabym od razu połknąć serial w całości. Teraz, kiedy nie choruję już z miłości do musicalu <i>Le Roi Soleil</i>, chociaż nadal darzę go bezgranicznym uwielbieniem i odbyłam już moją wycieczkę do Wersalu, i tak byłam wielce szczęśliwa, kiedy dowiedziałam się, że Canal+ stworzyło serial o Królu Słońce. A najlepsze w tym wszystkim jest to, że <i>Versailles</i>, które jest produkcją francusko-brytyjską, jest na razie naprawdę dobrze zrealizowanym, ciekawym serialem. Piszę „na razie”, bo w naszym rodzimym Canal+ można było na razie zobaczyć tylko dwa odcinki produkcji, więc zobaczymy czy będę tak samo zachwycona serialem po obejrzeniu całego pierwszego sezonu. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<a name='more'></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Serial oczywiście opowiada o Ludwiku XIV, który w wieku 28 lat postanawia przebudować posiadłość myśliwską swego ojca, która mieściła się w Wersalu, na najwspanialszy pałac jaki kiedykolwiek wybudowano. Marzeniem króla jest przeniesienie swego dworu z Paryża właśnie do Wersalu. Jednak spełnienie tak śmiałego marzenia okazuje się zadaniem nader trudnym biorąc pod uwagę niski budżet państwa, licznych intrygantów na dworze, a także zagrożenie ze strony wrogich państw.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgtwwTrg20XYayrtGMfXVlou-XJt9_UC-OJO-n3wM85k7iRW5f37cId5aeXJb2XbtFDogMcu_zLOtkjJPp3IEasxFi9rCvqC91h-xUNRSnHQ8a9ad7uJ4L7FsugsdbYKktx80_YzpubJ_t4/s1600/tumblr_nv35jnZFjM1tmyshuo1_1280.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="177" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgtwwTrg20XYayrtGMfXVlou-XJt9_UC-OJO-n3wM85k7iRW5f37cId5aeXJb2XbtFDogMcu_zLOtkjJPp3IEasxFi9rCvqC91h-xUNRSnHQ8a9ad7uJ4L7FsugsdbYKktx80_YzpubJ_t4/s400/tumblr_nv35jnZFjM1tmyshuo1_1280.png" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
O ile moja mała obsesja na punkcie Ludwika XIV zaowocowała w sięgnięcie przeze mnie do kilku książek do historii, to raczej nie podjęłabym się próby oceny tego, jak się mają serialowe wydarzenia do faktów historycznych. Najprawdopodobniej mają się dość słabo i zapewne niejeden historyk zacząłby wyrywać sobie z głowy włosy na widok niektórych scen czy wątków, ale ja się tym zupełnie nie przejmuję. Scenariusz napisany jest tak, że nawet najdziwniejsze zdarzenia wydają się pasować do serialowej wersji wydarzeń. A trzeba przyznać, że na serialowym dworze Ludwika XIV dzieje się wiele i dzieje się kolorowo. Czy z sensem? Czasami powiedziałabym, że nie, ale że jak już wspomniałam fabularnie wszystko się klei to ja nie narzekam.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Ogólnie serial reklamowany był jako dość odważny i bogaty w sceny erotyczne, co wiele osób może zniechęcić. Szczerze mówiąc po obejrzeniu dość „seksownego” zwiastuna nie byłam przekonana czy mam ochotę oglądać tak przeładowany erotyzmem serial. Jednak po obejrzeniu tych dwóch pierwszych odcinków mogę spokojnie napisać, że na tym polu <i>Versailles</i> wcale nie różni się od innych tego typu produkcji historycznych. Jak się okazało ludzie od Pru stwierdzili, że seks się sprzedaje i w ten sposób promowali tę produkcję, a szkoda, bo uważam że serial ten zasługiwałby na trochę inną kampanię reklamową.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://41.media.tumblr.com/58feb444e54c603b435fb343ea14c09f/tumblr_nwc1jnxNSq1qd8v4ro1_1280.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://41.media.tumblr.com/58feb444e54c603b435fb343ea14c09f/tumblr_nwc1jnxNSq1qd8v4ro1_1280.jpg" height="208" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Pod względem wizualnym serial wypada genialnie. Scenografie są w punkt, a i wydaje mi się, że możliwe iż pozwolono nakręcić ekipie kilka scen w samym Wersalu i Sali Lustrzanej. Niestety nie przeszukiwałam internetu w poszukiwaniu tych informacji, ale do następnego wpisu się poprawię. Kostiumy, zarówno damskie jak i męskie są piękne i widać, że za ich wykonaniem stoi ogromny sztab ludzi. Zresztą <i>Versailles</i> to podobno najdroższy serial w historii francuskiej telewizji, więc nie ma się czemu dziwić. Muszę jeszcze dodać, że styliści fryzur wykonali równie świetną pracę co przedstawiciele wyżej wspomnianych departamentów. Aktorom wcielającym się w postaci Ludwika XIV i Filipa Orleańskiego można pozazdrościć pięknych, lśniących loków. Naprawdę chciałabym mieć takie włosy. Skoro już jestem przy aspektach wizualnych serialu, to na koniec chciałam jeszcze wspomnieć o czołówce, która może nie jest najlepszą czołówką jaką widziałam, ale pod względem muzycznym plasuje się na gdzieś szczycie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://41.media.tumblr.com/226b422aeffe32b12a5c5cb8ff704a2d/tumblr_nw9ovmBlgQ1tk6o2bo2_540.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://41.media.tumblr.com/226b422aeffe32b12a5c5cb8ff704a2d/tumblr_nw9ovmBlgQ1tk6o2bo2_540.png" height="272" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Ciężko jest się rozpisać o aktorstwie, gdyż w czasie tych dwóch pierwszych odcinków nie wszyscy bohaterowie mieli okazję pojawić się na ekranie na dłużej. Mimo to, z czystym sumieniem mogę napisać o odtwórcach głównych ról. Ludwika XIV gra George Blagden, który jako Król Słońce prezentuje się naprawdę dobrze. Blagden potrafi przekonująco zagrać większość emocji jakie szarpią jego bohaterem. Z kolei Alexander Vlahos w roli Filipa Orleańskiego kradnie kolegom z planu większość scen w których występuje. Vlahos bardzo dobrze odnajduje się w roli mężczyzny, który zawsze stoi w cieniu swego brata i który ma dość tego, że ciągle spychany jest na dalszy plan.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Versailles</i>, czy jak woli polski dystrybutor Wersal. Prawo krwi, to bardzo dobry serial historyczny, który z odcinka na odcinek, mam nadzieję, będzie coraz lepszy (drugi odcinek wypada dużo ciekawiej od pierwszego). Jeżeli lubicie tego typu produkcje to myślę, że ta francusko-brytyjska produkcja powinna przypaść Wam do gustu. Ja na pewno obejrzę kolejne odcinki i już cieszę się, że serial będzie miał drugi sezon. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
Rougehttp://www.blogger.com/profile/04847921268868698247noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-4643309885267400486.post-6489732488909572822016-01-24T21:43:00.001+01:002016-01-24T21:43:53.746+01:00Me and Earl and the Dying Girl, czyli o wartości przyjaźni<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhdruKYE8PU6VGPI3gFm5fnnV-bchyphenhyphenbvcqVHZo4-S2x6Gj1cOwTPgw2yKKc6xl1GHdKBfBvoqhCOa9lbv-8LOKWGH-JeALI2vu1z84Rj1ZwbH4k829T6upLjo0X5VfoPRGJxFxaMKcU21jB/s1600/tumblr_nqhzz1MSMJ1uq4suqo1_1280.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhdruKYE8PU6VGPI3gFm5fnnV-bchyphenhyphenbvcqVHZo4-S2x6Gj1cOwTPgw2yKKc6xl1GHdKBfBvoqhCOa9lbv-8LOKWGH-JeALI2vu1z84Rj1ZwbH4k829T6upLjo0X5VfoPRGJxFxaMKcU21jB/s400/tumblr_nqhzz1MSMJ1uq4suqo1_1280.jpg" width="270" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Wydaje mi się, że już od dobrych kilku lat zapanowała moda na kręcenie filmów młodzieżowych, w których jednym z głównych wątków, a nawet tematem przewodnim jest nieuleczalna choroba jednego z głównych bohaterów. Tematyka oczywiście nie jest prosta, bo nigdy nie jest prosto mówić o ciężkiej chorobie, szczególnie kiedy walczy z nią osoba młoda. Mimo to filmowcy chętnie sięgają po tego typu smutne historie i za każdym razem starają się wnieść coś nowego do tematu. Jak można się domyśleć, raz wychodzi im to lepiej, a raz niestety gorzej. Po zobaczeniu zapowiedzi <i>Me and Earl and the Dying Girl</i> miałam wielkie oczekiwania pod adresem tego filmu. Spodziewałam się mądrej, podnoszącej na duchu historii, gdzie tak naprawdę choroba i związane z nią przykre konsekwencje nie zdominują filmu czyniąc z niego kolejny wyciskacz łez. I wiecie co? Dostałam właśnie taki świetnie wyważony film, do którego zapewne jeszcze niejednokrotnie wrócę, ale o tym po kolei.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Głównym bohaterem <i>Me and Earl and the Dying Girl</i> jest Greg, uczeń ostatniej klasy liceum. Greg to dość nieśmiały chłopak, który postanowił nie należeć do żadnej z licealnych grup-społeczności, znał za to wszystkie te grupy i ich członków, ale w rezultacie, tak naprawdę nie znał nikogo oprócz Earla. To właśnie z Earlem Greg rozwijał swoje hobby, polegające na kręceniu parodii znanych klasyków kina. Pewnego dnia spokojne i bezpieczne życie Grega ulega zachwianiu, bo oto dowiaduje się, że jego koleżanka z dzieciństwa, Rachel, jest chora na białaczkę. Jednak to nie choroba dawnej koleżanki była dla Grega taką małą katastrofą, która zburzyła fundamenty jego bezpiecznego świata, a rozkaz jego matki, który mówił o tym, że chłopak ma się zaprzyjaźnić z Rachel.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<a name='more'></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://41.media.tumblr.com/f148efd5143e142efb47b662d2b9039f/tumblr_o1866j7mOW1s5tr0qo2_1280.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="225" src="https://41.media.tumblr.com/f148efd5143e142efb47b662d2b9039f/tumblr_o1866j7mOW1s5tr0qo2_1280.jpg" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Film jest adaptacją powieści Jesse'go Andrews'a, której niestety przed seansem nie udało mi się przeczytać, ale książka nadal figuruje na mojej liście do przeczytania i mam nadzieję, że w niedługim czasie uda mi się nadrobić tę zaległość. <i>Me and Earl and the Dying Girl</i> to przede wszystkim film o młodych ludziach, którzy stawiając czoła życiu codziennemu starają się odnaleźć siebie i swoje miejsce wśród otaczających ich ludzi. Główny bohater stara się przejść przez swoje życie bez większego angażowania się w cokolwiek, nawet swojego przyjaciela boi się nazwać przyjacielem, tylko używa wobec niego określenia współpracownik. Dopiero kiedy na nowo poznaje Rachel dostrzega, że jego dotychczasowa postawa chyba nie była najlepszym wyborem. Z kolei Rachel, co jest dość miłym zaskoczeniem, nie traktuje Grega jak materiału na chłopaka, a jak przyjaciela, który potrzebuje pomocy tak jak ona.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://36.media.tumblr.com/7994daee9451d9b89705807fd3267970/tumblr_o1866j7mOW1s5tr0qo1_1280.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="266" src="https://36.media.tumblr.com/7994daee9451d9b89705807fd3267970/tumblr_o1866j7mOW1s5tr0qo1_1280.jpg" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Bardzo rzadko piszę o stronie technicznej filmów, bo po prostu się na tym nie znam, ale mimo mojego stanowiska laika chciałam tym razem napisać kilka słów o reżyserii. Alfonso Gomez-Rejon w swoim debiucie reżyserskim postanowił poeksperymentować z kadrowaniem i ciekawymi ujęciami co mocno rzuca się w oczy, a co ważniejsze potrafi to wychwycić nawet taki laik jak ja. Co ciekawe, wydawało mi się, że wraz z rozwojem bohaterów te zmiany w sposobie ukazania historii stawały się coraz rzadsze. <i>Me and Earl and the Dying Girl</i> ma także wiele elementów charakterystycznych dla kina indie. Mamy nagromadzenie długich ujęć, wiele scen bez dialogów czy też dość sporo przeciągłych zbliżeń na twarze bohaterów. Te wszystkie zabiegi nadają tej historii niepowtarzalnego klimatu, który jest idealnym dopełnieniem wyjściowego materiału spisanego na papierze. Ogromnym plusem tego filmu, o czym nie mogę nie wspomnieć, jest także humor, który sprawia, że <i>Me and Earl and the Dying Girl</i> ogląda się z uśmiechem na twarzy. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://40.media.tumblr.com/83765845c515f98c482f74bd4a0f27a6/tumblr_o1570fTgI81u7d4fto6_1280.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="166" src="https://40.media.tumblr.com/83765845c515f98c482f74bd4a0f27a6/tumblr_o1570fTgI81u7d4fto6_1280.png" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Aktorsko film wypada bardzo dobrze. Thomas Mann do roli Grega był idealnym wyborem castingowym. Aktor świetnie gra twarzą, przez co wystarczy tylko na niego spojrzeć by wiedzieć, co w danym momencie odczuwał jego bohater. Olivia Cooke wcielająca się w postać Rachel prezentowała się na ekranie równie dobrze, jak wyżej wspomniany kolega z planu. Rachel w wykonaniu Cooke to nie umierająca dziewczyna, a paradoksalnie dziewczyna pełna życia, którą nie trudno było obdarzyć sympatią. Pozytywne emocje wzbudził też występ RJ Cylera w roli Earla, który w świetnym stylu uniknął zrobienia ze swojej postaci kolejnego stereotypowego kolegi głównego bohatera.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Me and Earl and the Dying Girl</i> to dość świeże spojrzenie na kino młodzieżowe z ciężką chorobą jednego z bohaterów na pierwszym planie. To film, który bardzo przyjemnie się ogląda, który momentami zmusza do refleksji, czasami wyciśnie kilka łez, ale częściej wywoła na twarzy oglądającego uśmiech. Jestem pewna, że jeszcze nie raz wrócę do tego filmu.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
Rougehttp://www.blogger.com/profile/04847921268868698247noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-4643309885267400486.post-69965708291908892242016-01-21T21:29:00.000+01:002016-01-21T21:30:33.958+01:00Zbiorowo (8), czyli filmy warte obejrzenia<div style="text-align: justify;">
Dawno na blogu nie było wpisu z serii <i>Zbiorowo</i>, dlatego postanowiłam że najwyższa pora by takowy się pojawił. W ostatnim czasie obejrzałam kilka filmów, które w jakiś sposób mnie urzekły, ale nie miałam ochoty poświęcać ikażdemu osobnego wpisu. Jednak z drugiej strony bardzo chciałam o nich wspomnieć, bo może nie tylko ja przez dłuższy czas ignorowałam istnienie tych filmów, a wydaje mi się, że warto je obejrzeć. Także dzisiaj krótko o kilku produkcjach, które może i Wam przypadną do gustu i oderwą od szarej rzeczywistości. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<a href="http://40.media.tumblr.com/4fe24d56513553cecd9e0775a2fd8cd9/tumblr_nfzmh21eBb1tr5s6io1_1280.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://40.media.tumblr.com/4fe24d56513553cecd9e0775a2fd8cd9/tumblr_nfzmh21eBb1tr5s6io1_1280.jpg" height="400" width="270" /></a><b><i>Wish I Was Here</i> (<i>Gdybym tylko tu był</i>, 2014)</b></div>
<div style="text-align: justify;">
Film w reżyserii Zacha Braffa opowiada o mężczyźnie, który znalazł się na swego rodzaju życiowym zakręcie. W wieku 35 lat, będąc mężem i ojcem, Aidan nie ma tak naprawdę pojęcia co chce robić w życiu, wie jednak że obecny stan rzeczy daje w kość nie tylko jemu, ale i całej rodzinie. Bo niestety utrzymanie rodziny spadło na barki jego żony, gdyż Aidan starał się spełniać w zawodzie aktora, jednak do tej pory nie dostał żadnych poważniejszych ról, a co za tym idzie, również nie zarabiał. Kiedy ojciec Aidana nie może już dłużej opłacać prywatnej szkoły dla jego dzieci, mężczyzna postanawia uczyć je w domu, co sprawia że zaczyna rozmyślać nad swoim życiem.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Z opisu fabuły można wywnioskować, że <i>Wish I Was Here</i> to film dość ponury i przede wszystkim poruszający dość poważny, a przede wszystkim ważny temat. Bo niestety w dzisiejszych czasach jest wiele osób, które tak jak główny bohater podążając za swoimi marzeniami przestają dostrzegać, że ponieśli porażkę i że w pewnym momencie niestety powinni zrezygnować z marzeń i godnie zmierzyć się z rzeczywistością. Jednak <i>Wish I Was Here </i>to film niezwykle ciepły i sympatyczny. To przedstawiciel tej kategorii filmów, które w jednej scenie potrafią wycisnąć z widza kilka łez, by potem z kolei rozbawić go do łez. Jest to ten rodzaj kina indie, które uwielbiam i które zawsze polecam. Dlatego jeżeli jeszcze nie widzieliście tego filmu, to koniecznie dajcie mu szansę. Mi pozostało do nadrobienia <i>Garden State</i>, reżyserski debiut Zacha Braffa, które podobno jest lepszym filmem niż <i>Wish I Was Here</i>, więc liczę na udany seans.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br />
<a name='more'></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://41.media.tumblr.com/3eb74402a0ca25ef0961b899481ebffe/tumblr_npfn1fy5Jb1s3mlhro1_1280.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://41.media.tumblr.com/3eb74402a0ca25ef0961b899481ebffe/tumblr_npfn1fy5Jb1s3mlhro1_1280.jpg" height="400" width="275" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<b><i>Testament of Youth</i> (<i>Testament młodości</i>, 2014)</b></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Testament of Youth</i> to opowieść o grupie przyjaciół, których spokojne życie przerwała I wojna światowa. Młoda dziewczyna, Vera, opowiada o swoim życiu, pierwszej miłości, okrucieństwie wojny, stracie, ale przede wszystkim o strasznych skutkach wojny i o tym, jak starała się to wszystko zrozumieć i zaakceptować.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Film powstał na podstawie autobiografii Very Brittain. Jak każda produkcja poruszająca temat wojny i ta niesie ze sobą ogromny ładunek smutku i żalu. W filmie nie znajdzie się wielu scen batalistycznych, bo skupia się on bardziej na opowiedzeniu o tym, jak toczyło się życie tych osób, które nie zostały posłane na front oraz tych, które zdecydowały się wstąpić w szeregi personelu medycznego i pomagać rannym żołnierzom. Akcja filmu toczy się dość powoli, momentami można powiedzieć, że wręcz ospale, ale zupełnie nie przeszkadza to w ogólnym odbiorze filmu. <i>Testament of Youth</i> może pochwalić się pięknymi zdjęciami, ale także świetną grą aktorską. Młodzi aktorzy na pierwszym i drugim planie: Alicia Vikander, Kit Harington, Taron Egerton i Colin Morgan, wypadli naprawdę bardzo dobrze w swoich rolach. Jeżeli lubicie filmy o szeroko pojętej tematyce wojennej, to myślę, że historia Very powinna Wam przypaść do gustu. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://41.media.tumblr.com/9fb8ad7b3532fc7819979b12f82dfeb8/tumblr_na1p4bAtVx1qar8mro1_1280.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://41.media.tumblr.com/9fb8ad7b3532fc7819979b12f82dfeb8/tumblr_na1p4bAtVx1qar8mro1_1280.jpg" height="400" width="268" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<b><i>Rudderless</i> (<i>Bez Kompasu</i>, 2014)</b></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Rudderless </i>opowiada historię mężczyzny, który pogrążony w żałobie po śmierci syna zmienia swoje życie o 180 stopni. Sam nie może pogodzić się z sytuacją, która go spotkała i przez to odsuwa się od wszystkich i wybiera życie samotnika. Kiedy była żona zostawia mu pudło z rzeczami ich syna, Sam odkrywa, że jego syn był niezwykle utalentowanym muzykiem. Mężczyzna postanawia zaśpiewać jedną z piosenek syna na wieczorze talentów w jednym z barów gdzie poznaje pewnego młodego człowieka, który tchnie w życie Sama odrobinę światła.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Do seansu <i>Rudderless</i> zasiadłam bez większych oczekiwań. Spodziewałam się, że film może okazać się porządnym kawałkiem kina indie, ale zupełnie nie pomyślałam, że zrobi na mnie aż tak duże wrażenie. Przedstawiona w filmie historia, to przede wszystkim historia o żałobie, o odkrywaniu nowych rzeczy o osobach, które odeszły, ale także o wyrzutach sumienia i rozmyślaniu „co by było gdyby”. Nie jest to na pewno produkcja z gatunku łatwych i przyjemnych, a nagromadzenie takich elementów, jak długie ujęcia pozbawione dialogów czy granie ciszą, jeszcze bardziej potęguje dość smutny nastrój. Twórcy filmu potrafili jednak wpleść w akcję sporo scen, które potrafią wywołać uśmiech i odrobinę rozjaśnić tę ponurą atmosferę. Muszę też przyznać, że końcówka filmu mnie zaskoczyła, bo przez cały seans nie spodziewałam się, takiego obrotu spraw. Warto też wspomnieć o aktorstwie. Billy Crudup wcielający się w postać Sama potrafił bardzo subtelnie, bez żadnego szarżowania pokazać wszystkie emocje i wątpliwości jakie targały jego bohaterem. Z kolei Anton Yelchin także zasługuje na kilka pochwał, bo w roli młodego muzyka spisał się równie dobrze. Tak więc, jeżeli macie ochotę na trochę bardziej smutny i poważny film, to <i>Rudderless</i> powinno spełnić Wasze oczekiwania.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://40.media.tumblr.com/c1bdeb81118a3e941166302fcb5beb59/tumblr_nqsi6tUTBP1qic8h0o1_1280.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://40.media.tumblr.com/c1bdeb81118a3e941166302fcb5beb59/tumblr_nqsi6tUTBP1qic8h0o1_1280.jpg" height="400" width="268" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<b><i>Jimmy's Hall</i> (<i>Klub Jimmy'ego</i>, 2014)</b></div>
<div style="text-align: justify;">
Jest rok 1932. Jimmy Gralton wraca do Irlandii po dziesięcioletnim, przymusowym pobycie w Stanach Zjednoczonych. Mieszkańcy rodzinnej wsi Jimmy'ego cieszą się z powrotu przyjaciela, jednak władza nie jest z tego powodu zachwycona. Kiedy mężczyzna dostrzega poziom ubóstwa i tak naprawdę zacofania rodzinnej wsi, za namową mieszkańców postanawia na nowo otworzyć klub. Ten sam klub, który między innymi doprowadził dziesięć lat wcześniej do tego, że Jimmy musiał przymusowo wyemigrować do Stanów.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Jimmy's Hall</i> to pierwszy film Kena Loacha jaki obejrzałam. Jakoś nigdy nie ciągnęło mnie do dzieł tego reżysera, ale myślę, że na tym filmie moja przygoda z jego twórczością raczej się nie zakończy. <i>Jimmy's Hall</i> to film poruszający naprawdę ciekawą tematykę, który pozwala dowiedzieć się o rzeczach, o których na lekcjach historii raczej się nie mówi. Bardzo cenię tego typu produkcje, które poruszają dość niewygodne tematy polityczne i społeczne, zapisane na stałe na kartach historii świata. Oprócz bardzo dobrego scenariusza i reżyserii, a także pięknych zdjęć, film może pochwalić się także całkiem niezłym aktorstwem, szczególnie na pierwszym planie. Nieznani mi do tej pory Barry Ward i Simone Kirby spisali się świetnie w swoich rolach. Myślę, że warto zapoznać się z historią Jimmy'ego i jego buntu przeciwko władzom i przedstawicielom Kościoła, którzy usilnie starali się powstrzymać ludzi przed dążeniem do rozwoju swoich zdolności i zainteresowań.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Polecacie może jeszcze jakieś inne filmy tego reżysera, które warto znać?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhsb2hxX4gFC_qxnTnt_c_BQ-4-JHjOu4kDwo1BKOy8QMloiJujKpMe9QbqlozzIsxzdDFZsmTk259IY9VkGk4j-CElfZtuY_lyf1337aUPDQmghzl1otGPABkehho2h-cjrdC4LLNcE_LQ/s1600/tumblr_np0njlqyyh1s5j1n8o1_540.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhsb2hxX4gFC_qxnTnt_c_BQ-4-JHjOu4kDwo1BKOy8QMloiJujKpMe9QbqlozzIsxzdDFZsmTk259IY9VkGk4j-CElfZtuY_lyf1337aUPDQmghzl1otGPABkehho2h-cjrdC4LLNcE_LQ/s400/tumblr_np0njlqyyh1s5j1n8o1_540.jpg" width="268" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<b><i>You're not you</i> (<i>Nie jesteś sobą</i>, 2014)</b></div>
<div style="text-align: justify;">
Kate jest pianistką i szczęśliwą mężatką, która dowiaduje się, że niepokojące objawy, które u siebie zauważyła, są potwierdzeniem tego, że cierpi na ALS. Wraz z mężem postanawia zatrudnić opiekunkę, która pomagałaby jej wykonywać codzienne czynności. Traf chciał, że posadę tę dostaje Bec, studentka collegu, która jest zupełnym przeciwieństwem Kate. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>You're not you</i> to zadziwiająco dobry film, który u nas przeszedł bez echa. Historia może z pozoru przypominać trochę tę z francuskiego komediodramatu Nietykalni, ale oprócz podobnego punktu wyjścia, oba filmy dość wyraźnie się od siebie różnią. Oczywiście jak można się łatwo domyśleć, <i>You're not you</i> to ten film z serii, mamy dwóch charakternych bohaterów, którzy mocno się od siebie różnią, ale dzięki temu wiele się od siebie uczą. Przede wszystkim uczą się inaczej patrzeć na świat i doceniać inne wartości w życiu. I tak, jest to taki film, który prawdopodobnie sprawi, że niejednokrotnie będziecie wściekli na główne bohaterki, by zaraz głośno się wraz z nimi śmiać, aby potem nie nadążać z ocieraniem łez. Ładunek emocjonalny jaki niesie ze sobą ten obraz jest ogromny. Oczywiście nie miałby takiego wpływu na widza, gdyby nie Hilary Swank i Emmy Rossum, które zagrały naprawdę przekonująco i wykreowały na ekranie bardzo wiarygodne postaci. Jeżeli więc nie widzieliście jeszcze tego filmu, to najpierw zaopatrzcie się w pudełko chusteczek higienicznych, a potem zasiądźcie do seansu, bo warto. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://40.media.tumblr.com/f3456f7b56a5f4485c3757022680c407/tumblr_n7y6vxOieY1sw2vsyo1_1280.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://40.media.tumblr.com/f3456f7b56a5f4485c3757022680c407/tumblr_n7y6vxOieY1sw2vsyo1_1280.jpg" height="400" width="283" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<b><i>Perfect Sense</i> (<i>Ostatnia miłość na Ziemi</i>, 2011)</b></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Perfect Sense</i> to dość przerażająca historia o końcu świata. Ów koniec nie jest spowodowany żadną wojną między państwami czy zagrożeniem ze strony obcych, a straszną epidemią, która po kolei odbiera ludziom zmysły. Głównymi bohaterami tej opowieści są Susan, epidemiolog i szef kuchni, Michael, którzy zakochują się w sobie. Czy ich miłość może przetrwać w takim upadającym świecie?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Zupełnie nie wiem dlaczego tak długo zwlekałam z obejrzeniem tego filmu. Jak zwykle w tego typu przypadkach bywa, film okazał się być oczywiście takim, który zrobił na mnie ogromne wrażenie i siedział w mojej głowie jeszcze długo po seansie. Koncepcja końca świata przedstawiona w P<i>erfect Sense</i> nadal przyprawia mnie o dreszcze. Jak widać nie potrzeba efektów specjalnych i widowiskowych scen by mnie w jakiś sposób zachwycić. W końcu obraz ten jest również filmem niskobudżetowym. Na wyróżnienie zasługują oczywiście aktorzy wcielający się w głównych bohaterów, świetni Eva Green i Ewan McGregor. To oni nadają tej historii jeszcze bardziej tragicznego wydźwięku i nie pozwalają oderwać wzroku od ekranu. Jeżeli tak jak ja odkładaliście seans tego filmu na później, to teraz nieśmiało podpowiadam Wam, że nie warto zwlekać. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
Rougehttp://www.blogger.com/profile/04847921268868698247noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-4643309885267400486.post-41641005909150770742016-01-14T22:34:00.000+01:002016-01-14T22:34:32.509+01:00The Shannara Chronicles, czyli serial fantasy spod szyldu MTV<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgrCYzoiUXe1kbGlbJ_Opr_fbmg7eYHNS8i09xq9U9AAbPL7BDx8vT24JpKo6CeC6_b_uTurFu0JMsYOa_Mn5RnZXhiVby9A40GLB75lK6upffweULJ5rdiKiPyfIDygjXgTey1uxnxpYY9/s1600/tumblr_nvw57dmh0o1u2ju5co1_1280.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="266" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgrCYzoiUXe1kbGlbJ_Opr_fbmg7eYHNS8i09xq9U9AAbPL7BDx8vT24JpKo6CeC6_b_uTurFu0JMsYOa_Mn5RnZXhiVby9A40GLB75lK6upffweULJ5rdiKiPyfIDygjXgTey1uxnxpYY9/s400/tumblr_nvw57dmh0o1u2ju5co1_1280.jpg" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Kiedyś stwierdziłam, że jestem w stanie obejrzeć każde dziadostwo jakie wyprodukuje telewizja. Nie wiem, czy to oznaka mojej odwagi, zaufania do twórców czy też głupoty, ale jeżeli stwierdzę, że chcę coś obejrzeć to po prostu to obejrzę nie sugerując się opiniami innych. Bo blogowanie o filmach i serialach nauczyło mnie tego, że nie zawsze wychwalany przez wszystkich film mi się spodoba i nie zawsze film z niską oceną okaże się gniotem w moim odczuciu. Jak to się mówi, nic co popkulturowe nie jest mi obce, czy jakoś tak podobnie. Z tych właśnie względów postanowiłam obejrzeć pierwsze cztery odcinki nowego serialu MTV. Nie jest to pierwszy serial tej stacji, na jaki się skusiłam. Nadal lubię oglądać <i>Teen Wolfa</i>, chociaż nie prezentuje się już tak dobrze jak w poprzednich sezonach i kiedyś oglądałam <i>Faking it</i>. Jak się więc ma sytuacja z <i>The Shannara Chronicles</i>? Otóż zadziwiająco dobrze, jeżeli jesteście w stanie przetrwać dwa pierwsze odcinki, ale o tym po kolei.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<a name='more'></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>The Shannara Chronicles</i> z tego co zdążyłam się zorientować bazuje na cyklu powieści Terry'ego Brooks'a, które traktują o wydarzeniach rozgrywających się w tzw. Czterech Krainach. Mamy święte drzewo, które oddziela świat żywych od świata, w którym zostały uwięzione demony. Drzewa strzeże bodajże 7 opiekunów, którzy zostają wyłonieni w zawodach. Niestety okazuje się, że święte drzewo zaczyna umierać, a z każdym spadającym liściem, do świata żywych przedziera się jeden demon. Na barki młodej elfiej księżniczki, która zostaje opiekunką drzewa, spada brzemię znalezienia magii, która uratuje drzewo, a tym samym uratuje świat. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://36.media.tumblr.com/3a3de5343808bfef9eb5c0b56747c35f/tumblr_o0hnmuOMvX1sgjum7o1_500.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="200" src="https://36.media.tumblr.com/3a3de5343808bfef9eb5c0b56747c35f/tumblr_o0hnmuOMvX1sgjum7o1_500.jpg" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Od pierwszych minut trwania pilota twórcy uderzają w widza dużą liczbą postaci i wątków. Każda postać ma imię, ma swoją historię, większą lub mniejszą, jest z kimś spokrewniona bądź też jest przodkiem jakiegoś bohatera. Natłok informacji jaki serwują twórcy serialu w ciągu 80 minut jest ogromny. Bo oprócz tych wszystkich postaci, widz dostaje także podstawowe informacje o świecie, w którym rozgrywają się wydarzenia, krótką lekcję historii, a także obowiązkowe wprowadzenie do teraźniejszych wydarzeń. A dzieje się już od pierwszych minut pilotażowego odcinka. Niestety ta szybkość z jaką twórcy serialu chcieli zapoznać widza ze światem Czterech Krain jest po prostu za duża, a co za tym idzie te 80 minut, na które składają się dwa pierwsze odcinki, jest bardzo chaotyczne i tak średnio składa się w logiczną całość. Momentami miałam wrażenie, że te wszystkie wątki są od siebie tak bardzo oderwane, że nie ma mowy żeby się potem sensownie złączyły. Ku mojemu zdziwieniu wszystkie te wątki nabierają większego sensu w trzecim odcinku, a i cała historia, która ma zostać opowiedziana w serialu, zaczyna mieć swój solidny początek. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://41.media.tumblr.com/4c141041067743d932d92c3b33f40618/tumblr_o0lq5lT1z21sx2ypio1_500.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="223" src="https://41.media.tumblr.com/4c141041067743d932d92c3b33f40618/tumblr_o0lq5lT1z21sx2ypio1_500.jpg" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Wiem, że dobrą zachętą do obejrzenia serialu, nie jest powiedzenie komuś że trzeba przeboleć pierwsze dwa odcinki i potem będzie z górki. Cóż, ja należę do tego grona osób, które porzucają seriale po więcej niż jednym odcinku, więc dla mnie to nie problem. Wychodzę z założenia, że skoro zmarnowałam czy też poświęciłam czas na obejrzenie pilota jakiegoś serialu, to równie dobrze mogę sprawdzić czy dalej jest tak samo źle, czy może następuje tendencja zwyżkowa. Po co to piszę? Bo dla mnie <i>The Shannara Chronicles</i> po odcinku trzecim i czwartym wskoczyło na listę „guilty pleasures”. Oczywiście widzę jak głupiutkie młodzieżowe fantasy wyłania się z tego serialu (ten komentarz odnosi się jedynie do serialu, nie do książek, których nie czytałam), ale jednocześnie mam zbyt dużo radochy z oglądania go, żeby zrezygnować. Dawno nie oglądałam serialu w stylu „high fantasy” i oglądając <i>The Shannara Chronicles</i> przypomniałam sobie jak dobrze bawię się podczas seansu takich produkcji. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://41.media.tumblr.com/a4737edda46e1b214c6ac48481aa2feb/tumblr_nx4e5jxyTi1u2ju5co1_1280.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://41.media.tumblr.com/a4737edda46e1b214c6ac48481aa2feb/tumblr_nx4e5jxyTi1u2ju5co1_1280.jpg" height="225" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Trzeba jednak pamiętać, że serial wyprodukowała stacja MTV, a co za tym idzie głównym odbiorcą serialu jest młodzież i młodzież starsza. Nie jest to więc produkcja poziomu Gry o Tron, nawet nie wiem czy wolno mi jest przeprowadzić takie porównanie, a raczej celowałabym bardziej w Merlina BBC czy też The Legend of the Seeker. Zasiadając więc do seansu tego serialu należy więc znacznie obniżyć swoje oczekiwania. Zadziwiający jest jednak poziom efektów specjalnych w tym serialu. Spodziewałam się czegoś naprawdę dużo gorszego, a dostałam całkiem przyzwoite efekty. To samo tyczy się pracy kostiumografów i ludzi od charakteryzacji. Cóż, czasami stroje elfiej księżniczki Amberle są mało praktyczne i zapewne mało wygodne, ale aktorka bardzo ładnie w nich wygląda. Nie rozumiem tylko dlaczego trolle noszą coś na kształt maski przeciwgazowej i przypominają tych złych doktorów z obecnego sezonu <i>Teen Wolfa</i>, ale że elfy prezentują się nader ładnie (chociaż odbiegają wizerunkiem od elfów z <i>LOTR</i>, co chyba można zaliczyć na plus), to nie będę się przyczepiać do takich szczegółów.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://40.media.tumblr.com/56baf7c68c771e9537a98666bbb9f33e/tumblr_inline_o0i9h2l1K61qbdfh0_1280.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://40.media.tumblr.com/56baf7c68c771e9537a98666bbb9f33e/tumblr_inline_o0i9h2l1K61qbdfh0_1280.jpg" height="250" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Aktorstwo jednak w tym serialu odrobinę kuleje. Nie jest najgorzej, ale zdecydowanie mogłoby być lepiej. Zacznę może od Austina Butlera, który wciela się w postać Wila, potomka Shannary. Szczerze mówiąc nie wiem kto stwierdził, że ten aktor nadaje się na pół-elfa. Dla mnie Butler ma tak współczesną urodę, że zupełnie nie pasuje do świata fantasy. Nie dość że w swoim stroju wygląda tak, jakby wybierał się na bal w Halloween, to na domiar złego luzacki styl jakim obdarzył Wila jest według mnie bardzo nie na miejscu. Po czterech odcinkach już mi się w miarę opatrzył, ale nadal uważam, że to był zły wybór castingowy. Z kolei Poppy Drayton wypada całkiem nieźle w roli Amberle. Jednak spośród młodych aktorów najlepiej prezentuje się Ivana Baquero wcielająca się w postać Eretrii. Zapewne dlatego, że jak na razie grana przez nią bohaterka jest najciekawszą postacią, z przedstawionego przez twórców serialu panteonu bohaterów, a do tego aktorka świetnie wypada w graniu zadziornej, odważnej i zdeterminowanej w odzyskaniu swojej wolności dziewczyny. Co mnie zaskoczyło w odniesieniu do Ivany Baquero to fakt, iż widziałam ją już uprzednio na ekranie i to w nie byle jakiej produkcji. Mianowicie aktorka grała główną rolę w Labiryncie Fauna. Jeżeli nie widzieliście tego filmu, to koniecznie nadróbcie tę zaległość. Wracając jednak do obsady <i>The Shannara Chronicles</i> chciałam jeszcze na koniec wspomnieć o Manu Bennett'cie, który wciela się w postać Allanona, druida. Bennett to kolejny genialny wybór castingowy. Czy to był sarkazm w poprzednim zdaniu? Raczej tak, a raczej na pewno tak. Może to tylko moje dziwne odczucia, ale w mojej głowie druidzi to nie są mocno umięśnieni goście, którzy mówią niskim, zachrypniętym głosem w taki sposób, że ma się człowiek ochotę odwrócić i uciekać gdzie pieprz rośnie. Mimo to Manu Bennett nie gra źle, po prostu do tej pory miałam inne wyobrażenie o druidach.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>The Shannara Chronicles</i> to nie jest najlepszy serial fantasy jaki widziałam, ale to serial który zdecydowanie może stać się takim moim „guilty pleasure”. Po pierwszych dwóch odcinkach, w których było sporo chaosu, wydaje mi się, że w końcu akcja się ustabilizowała i teraz będzie podążać w miarę prostą ścieżką, nie zbaczając zbytnio na boki i nie dorzucając ni z tego ni z owego kolejnych bohaterów. Mam nadzieję, że będzie z tej historii kawałek dobrego młodzieżowego serialu fantasy, który przetrwa dłużej niż jeden sezon, mimo że na razie jest sporo elementów nad którymi trzeba niestety dalej popracować.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
A Wy oglądacie <i>The Shannara Chronicles</i>? Co myślicie o pierwszych odcinkach?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
Rougehttp://www.blogger.com/profile/04847921268868698247noreply@blogger.com9tag:blogger.com,1999:blog-4643309885267400486.post-49989174042726984162016-01-12T22:32:00.000+01:002016-01-12T22:34:58.225+01:00Paper Towns, czyli o nastolatku zakochanym w egoistce<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjZZhCYR3GPz0Rc_1oEHreuJ_w18_vB-sT4icQDNiijLCli6N8TJBXb22PWa8G341Tl84MUwi2n1Rbe_EsnIAnfao7UpW8qsESPx8IqK8ZPbL-kGH9Ii0wmpvzpMr-LtZoQ5pJPmvNcKQ04/s1600/tumblr_nl3i2zTJNH1qjhzvpo1_r1_500.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjZZhCYR3GPz0Rc_1oEHreuJ_w18_vB-sT4icQDNiijLCli6N8TJBXb22PWa8G341Tl84MUwi2n1Rbe_EsnIAnfao7UpW8qsESPx8IqK8ZPbL-kGH9Ii0wmpvzpMr-LtZoQ5pJPmvNcKQ04/s400/tumblr_nl3i2zTJNH1qjhzvpo1_r1_500.jpg" width="270" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Ostatnio panuje moda na tworzenie ekranizacji i adaptacji powieści młodzieżowych. Twórcy sięgają nie tylko po książki z gatunku szeroko pojętej fantastyki, ale też po tzw. „young adult contemporary novels”, czyli ni mniej ni więcej, a książki traktujące o nastolatkach i ich jakże trudnym życiu w liceum czy też w collegu. Jeżeli doszukujecie się jakiegoś ironicznego podtekstu w ostatnim zdaniu, to go tam nie znajdziecie, bo akurat lubię czasami sięgnąć po tego typu powieść i uważam, że niektóre tego typu książki są warte uwagi. Niestety o ile lubię Johna Greena, tak niestety nie mogę tego samego powiedzieć o <i><a href="http://redheads-thoughts.blogspot.com/2015/06/papierowe-miasta-paper-towns-john-green.html" target="_blank">Papierowych miastach</a></i> jego autorstwa. Zapytacie pewnie dlaczego więc obejrzałam film na podstawie książki, za którą nie przepadam? Otóż odpowiedź jest bardzo prosta. Czasami lubię sprawdzić, jak się ma film do swojego książkowego pierwowzoru. I muszę przyznać, że <i>Paper Towns</i> w reżyserii Jake'a Schreier'a wypadają zaskakująco dobrze na tle książki. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Historia jest dość prosta. Główny bohater, Quentin, jest po uszy zakochany w swojej sąsiadce Margo, z którą przyjaźnił się gdy byli dziećmi. W licealnej hierarchii Margo znalazła się w grupie popularnych dzieciaków, a Quentin znalazł swoje towarzystwo pośród „zwykłych” uczniów. Pewna noc odmienia jednak życie naszego głównego bohatera, bo dziewczyna jego marzeń prosi go o pomoc w wykonaniu tajemniczej misji. Następnego dnia Margo znika, zostawiając za sobą drobne wskazówki, a Quentin postanawia ją odnaleźć.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<a name='more'></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Może zacznę od tego, że film jest wierny książce gdzieś tak do połowy, a potem zaczyna odbiegać od historii przedstawionej przez Greena w powieści. Jednak żeby była tutaj ścisłość, film nie zmienia bardzo końcowego przesłania książki, po prostu zamienia kilka scen tak, by dostosować treść powieści na potrzeby filmu. Niestety robi to dość nieporadnie. Jakby nie było, <i>Papierowe miasta</i> Greena są książką z mocnym wątkiem detektywistycznym, w końcu Quentin przez długi czas podąża za wskazówkami zostawionymi przez Margo i stara się ją odnaleźć, będąc święcie przekonanym iż dziewczyna chce zostać odnaleziona. Scenarzyści jednak ograniczyli wątek śledztwa chłopaka i jego przyjaciół do niezbędnego minimum, omijając przy tym kilka ciekawych scen. W ten sposób środkowa część filmu jest taką małą plątaniną scen, które powiedzmy że starają się układać w jako taką spójną całość. Można więc powiedzieć, że film ma dobry, zachęcający widza do oglądania, początek, potem wkrada się bałagan, który na szczęście znika kilkanaście minut przed końcem filmu, by zmieniając książkowe zakończenie skończyć tę historię w przyzwoitym stylu. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://41.media.tumblr.com/3e9da3bc5d1012f9f8154a4bb64203d7/tumblr_nlidij7HSA1qm4zqqo1_500.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="221" src="https://41.media.tumblr.com/3e9da3bc5d1012f9f8154a4bb64203d7/tumblr_nlidij7HSA1qm4zqqo1_500.jpg" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Jednak to co mnie w książce trochę irytowało, niestety irytowało mnie także w filmie. Filmowy Quentin ma równie dużą skłonność do idealizowania Margo, jak jego książkowy pierwowzór. Na szczęście nie dostaje tyle czasu antenowego by malować dziewczynę jako chodzący ideał. W dialogach pozostały także cudowne zwroty, których młodzież według Johna Greena nadmiernie używa. Brakuje też w tym filmie humoru, który towarzyszył książce. Niestety w filmie przekopiowane z kart powieści zabawne sceny po prostu się nie sprawdziły. Na minus zaliczyłabym także ograniczenie do minimum wątku tytułowych papierowych miast. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Aktorsko film wypada całkiem nieźle, chociaż uważam że jednak mogło być lepiej. Nat Wolff i Cara Delevingne grają swoje role bardzo przyzwoicie. Mogę się nawet pokusić o stwierdzenie, iż Wolff dobrze poradził sobie z zagraniem głównej roli i pociągnął ten film. Grupka aktorów na drugim planie także wypadła nieźle, chociaż wydaje mi się, że czasami po prostu recytowali swoje kwestie i nie wnosili zbyt wiele od siebie. Na plus zaliczyłabym jeszcze cameo Ansela Elgorta. Scena z jego udziałem była najzabawniejszą sceną z całego filmu.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://38.media.tumblr.com/cae3efc6bdd50433b41996bbc0b19476/tumblr_nlgto1oQyV1rqw3gho2_500.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://38.media.tumblr.com/cae3efc6bdd50433b41996bbc0b19476/tumblr_nlgto1oQyV1rqw3gho2_500.gif" height="191" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Papierowe miasta</i> to przyzwoity film młodzieżowy, który nie wnosi nic nowego do tego filmowego gatunku. To niestety film z kategorii do obejrzenia i szybkiego zapomnienia. Jednak o ile na książkę nadal kręcę nosem, to film mogę polecić na leniwy wieczór, bądź też kiedy będziecie potrzebować czegoś na odmóżdżenie, w takiej sytuacji <i>Papierowe miasta</i> powinny się sprawdzić idealnie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
Rougehttp://www.blogger.com/profile/04847921268868698247noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-4643309885267400486.post-86872908843579350482016-01-08T14:35:00.000+01:002016-01-08T14:45:25.662+01:00Ex Machina, czyli czasami piękno kina sci-fi tkwi w prostocie<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiML0hVKxwquvo5g66zyA1EnqKG8mNKKOQ3Rm88C6LhhXcjfFNBK7TwraSV1ivEmr0q3rRDV0JlhgwPzfbCGD2DiDZxdMr-Wgcj7-m6nxJn9hksXvcA_4WkDbMIrKKzKptkcfWPsEYlDWnS/s1600/tumblr_o0hzegy2VV1tgt9nho1_1280.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiML0hVKxwquvo5g66zyA1EnqKG8mNKKOQ3Rm88C6LhhXcjfFNBK7TwraSV1ivEmr0q3rRDV0JlhgwPzfbCGD2DiDZxdMr-Wgcj7-m6nxJn9hksXvcA_4WkDbMIrKKzKptkcfWPsEYlDWnS/s400/tumblr_o0hzegy2VV1tgt9nho1_1280.jpg" width="268" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Od kiedy pamiętam mam problem z kinem science-fiction. Z jednej strony bardzo lubię filmy z tego gatunku, ale z drugiej strony często mnie one zawodzą. Wydaje mi się, że problem tkwi w równowadze pomiędzy ciekawą fabułą i zachwycającymi efektami specjalnymi. To samo często tyczy się też kina fantasy. Czasami po prostu twórcy filmów skupiają się bardziej na ich odsłonie wizualnej, zapominając o tym, że to jednak ciekawa, spójna historia powinna być najważniejsza. Oczywiście w tych filmowych gatunkach ważną rolę odgrywają efekty specjalne, co do tego nie mam żadnych wątpliwości, tak jak do tego, że mogą one albo mocno podwyższyć stronę estetyczną filmu, albo go pod tym względem pogrzebać. Mimo to, nadal będę się upierać przy tym, że nie wiem jak „cudne” nie byłyby wielkie potwory czy roboty, to nie uratują one produkcji, w której wyraźnie można odczuć brak dobrego scenariusza. Ten mój krótki wywód miał oczywiście doprowadzić do tego jakże ważnego stwierdzenia, iż Ex Machina, czyli reżyserski debiut Alexa Garlanda, bardzo ładnie odnajduje równowagę pomiędzy wciągającą historią, a świetnymi efektami specjalnymi.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Ex Machina opowiada o młodym programiście Calebie, który zostaje wytypowany do wzięcia udziału w niezwykłym eksperymencie dotyczącym sztucznej inteligencji. Zadaniem Caleba ma być przetestowanie ile z człowieka posiada w sobie Ava, robot o twarzy pięknej dziewczyny wyposażony w sztuczną inteligencję.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<a name='more'></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Film Garlanda od pierwszych minut zaczyna pogrywać z widzem w dość ciekawą grę, wciągając go do wymyślonej przez reżysera rzeczywistości. Na początku wszystko co dzieje się w laboratoriach Nathana owiane jest tajemnicą. Garland powoli podrzuca kolejne strzępy informacji zmuszając tym samym odbiorców filmu do tego, by sami zdecydowali kto tak naprawdę jest zły w tym filmie, a kto jest dobry. Bardzo lubię takie zabiegi w filmach, sprawiają one, że zaczynam myśleć podczas seansu, a nie tępo patrzę się na ładne kadry, co zdarza mi się, kiedy oglądam filmy sci-fi, które cierpią na brak ciekawej fabuły. Podobało mi się też ograniczenie przestrzeni na jakiej rozgrywają się wydarzenia w filmie, a tym samym ograniczenie liczby bohaterów. Prawie przez cały czas trwania obrazu, akcja rozgrywa się w laboratoriach Nathana, które są pełne zamkniętych pomieszczeń, potencjalnie skrywających kolejne tajemnice. To w połączeniu z dobrze dobraną muzyką tworzy nastrój rodem z thrillera z wyższej półki. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://36.media.tumblr.com/6e3da15bfcc1e7ab51455a12fcf81c01/tumblr_o0l5sm17171sgjum7o1_540.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="200" src="https://36.media.tumblr.com/6e3da15bfcc1e7ab51455a12fcf81c01/tumblr_o0l5sm17171sgjum7o1_540.jpg" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Pod względem aktorskim film wypada znakomicie. Alicia Vikander wcielająca się w Avę gra swoją rolę bardzo dobrze. Jej postać intryguje, potrafi zaciekawić, wzbudzić współczucie a także sympatię, sprawiając że widz jest w stanie uwierzyć iż Ava odczuwa tak samo jak człowiek. Mimo to, Vikander nie pozwala zapomnieć, że grana przez nią postać jest robotem i potencjalnie jest dużo bardziej inteligentna od swojego twórcy. W postać genialnego naukowca wciela się Oscar Isaac. Nathan w jego wykonaniu to człowiek niezwykle inteligentny, który lubi obnosić się ze swoją wiedzą. Jest to także człowiek okrutny, z którym na pewno trzeba się liczyć. Jego zupełnym przeciwieństwem jest Caleb, którego gra Domhnall Gleeson. Na pierwszy rzut oka, to taki zahukany chłopak, który bez większych oporów będzie podążał za Nathanem. Caleb jest jednak zafascynowany Avą i zaczyna też powoli dostrzegać co dzieje się w odciętych od świata laboratoriach naukowca.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://40.media.tumblr.com/986f854ef5480bd059ef629bd5c1565c/tumblr_nzmjokv4Y91sf1nkyo4_1280.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="221" src="https://40.media.tumblr.com/986f854ef5480bd059ef629bd5c1565c/tumblr_nzmjokv4Y91sf1nkyo4_1280.jpg" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Na koniec chciałam napisać o jednym małym minusie tego filmu. Otóż wiem, że dla niektórych początek filmu jest zbyt przegadany, a co za tym idzie, jest trochę za wolny. Mi taki przebieg akcji zupełnie nie przeszkadzał, bo byłam bardzo zaciekawiona tematem rozmów Nathana z Calebem odnośnie sztucznej inteligencji i sposobów, a także ich etyczności na odróżnienie człowieka od robota. Jeżeli nie jesteście zainteresowani tego typu „dysputami”, to początek filmu może się trochę dłużyć. Jednak uważam, że warto przetrwać ten fragment filmu, by potem cieszyć się naprawdę ciekawymi wydarzeniami przedstawionymi dalej.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Ex Machina to rodzaj kina sci-fi, który bardzo lubię. To przede wszystkim kino, które zaprasza widza do myślenia i zabawy, by sam spróbował zgadnąć, kto odgrywa jaką rolę w tej historii. Jeżeli jeszcze nie widzieliście tego filmu, to bardzo go Wam polecam.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
PS. Jeżeli spodoba lub spodobała Wam się Ex Machina i szukacie czegoś w podobnych klimatach to dajcie szansę <a href="http://redheads-thoughts.blogspot.com/2014/02/co-widzisz-kiedy-zamykasz-oczy-czyli.html" target="_blank">Evie</a>, hiszpańskiej produkcji z Danielem Bruhlem w roli głównej. Może i ten film przypadnie Wam do gustu.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
Rougehttp://www.blogger.com/profile/04847921268868698247noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-4643309885267400486.post-56727439529074489862016-01-04T22:33:00.000+01:002016-01-04T22:33:35.857+01:00Marsjanin Andy Weir, czyli jak przetrwać na Marsie<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiB2SZjZZH8B0Gqnk5Z0AjZSWP5UweZ14Nm7SdwmXMAuHefL4OMbW-7Dig2hbRkBJQd7SgAzhHTSHCmQ7r1Xfg4HaK8CmuAEp8PJs4Y9MCCBnumfkwdBsX4nqwxZ0AQBj8rues9vFlYR8Ut/s1600/324070-352x500.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiB2SZjZZH8B0Gqnk5Z0AjZSWP5UweZ14Nm7SdwmXMAuHefL4OMbW-7Dig2hbRkBJQd7SgAzhHTSHCmQ7r1Xfg4HaK8CmuAEp8PJs4Y9MCCBnumfkwdBsX4nqwxZ0AQBj8rues9vFlYR8Ut/s400/324070-352x500.jpg" width="281" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">(<a href="http://lubimyczytac.pl/ksiazka/235716/marsjanin" target="_blank">źródło</a>)</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
Do powszechnie chwalonych książek podchodzę ostatnio z ogromnym dystansem. <i><a href="http://redheads-thoughts.blogspot.com/2015/10/zimowa-opowiesc-marka-helprina-czyli.html" target="_blank">Zimowa opowieść</a></i> Helprina nauczyła mnie, że nie zawsze warto ślepo ufać internetowym recenzjom. Dlatego do lektury <i>Marsjanina</i> zasiadłam z otwartym umysłem, ale bez większych oczekiwań. I chyba takie nastawienie wyszło mi na dobre, bo powieścią Weira jestem po prostu zachwycona. Dawno nie bawiłam się tak dobrze czytając książkę, w której nagromadzenie terminów naukowych byłoby tak duże (może dlatego, że do tej pory takie nagromadzenie trudnych pojęć spotykałam w artykułach naukowych, które do zabawnych nie należą...).</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Na starcie, o fabule książki należy wiedzieć tylko tyle, że głównym bohaterem jest Mark Watney, astronauta, biolog i inżynier. A także to, że Mark miał pecha i niestety załoga misji, z którą wyruszył badać czerwoną planetę, zostawiła go, bo myśleli że ich kolega umarł podczas burzy pisakowej, a z kolei ta, nie pozwalała im zostać dłużej na Marsie, by go odnaleźć. Watney miał jednak przysłowiowe szczęście w nieszczęściu, bo przeżył, z czym niestety wiązało się sporo komplikacji... </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<a name='more'></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Przede wszystkim książka ta nie miałaby prawa bytu, gdyby nie świetnie napisany główny bohater. Watney jest postacią zabawną, która potrafi śmiać się sama z siebie i dostrzegać ironię w sytuacji, w której się znalazła. Jest także bohaterem, który się nie poddaje i nawet w najgorszych chwilach stara się dostrzec pozytywy i jakoś rozwiązać kolejny problem. A problemów Mark ma co niemiara. Ogólnie Watneya nie da się nie darzyć sympatią już od pierwszych stron powieści. W jego przypadku narracja pierwszoosobowa zupełnie nie przeszkadza i nic nie ujmuje książce. Szczerze mówiąc wpisy Watneya do dziennika pokładowego były najlepszymi fragmentami <i>Marsjanina</i>.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
We wstępie tego wpisu wspominałam, że w książce jest dość spore nagromadzenie terminów naukowych, a co za tym idzie, jest też duża liczba krótkich opisów różnych zjawisk fizycznych i chemicznych. Jeżeli tylko to powstrzymuje Was przed sięgnięciem po powieść Weira, to możecie przestać się obawiać i zacząć czytać. Wszystko jest w miarę sprawnie i prosto wytłumaczone, a do tego, tak naprawdę nie trzeba wszystkiego zrozumieć, żeby cieszyć się rozwojem akcji. A muszę przyznać, że akcja dość szybko postępuje do przodu i zakładam, że większość czytelników raczej nie ma ochoty próbować zagłębiać się w zagadnienia z chemii czy fizyki. Chociaż ja przyznaję się bez bicia, że czasami przerywałam czytanie by zastanowić się czy to naprawdę by się tak zachowało, albo czy taki proces przebiegałby tak a nie inaczej. Ale to jestem ja, moje wykształcenie związane po trochu z fizyką, nie pozwoliłoby mi przejść obok takich zagadnień obojętnie. Na ogromny plus zaliczyłabym także to, ile informacji na temat Marsa, a także wypraw kosmicznych można przyswoić czytając powieść Weira.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Marsjanin</i> to jedna z lepszych powieści jakie udało mi się przeczytać w minionym 2015 roku. Mam nadzieję, że w tym roku trafię na równie dobrze napisane, ciekawe i zabawne książki, jak ta pióra Andy'iegoWeira. Tego życzę sobie i oczywiście Wam w tym nowym roku - 2016.</div>
Rougehttp://www.blogger.com/profile/04847921268868698247noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-4643309885267400486.post-22933440887809926942015-12-31T13:54:00.000+01:002016-01-08T14:36:54.078+01:0010 najlepszych filmów i 5 seriali jakie obejrzałam w tym roku<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
</div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhNn9MW0zW8qwMwVqj7q_B_F5-PLGlUwLJN4eL2l8evf1qRXjUJ_l_IOtXDpqK1iLMsBe01DrVgYIFeMWPfbDx7KdTmipmP33AJRQYMLB9XIMJjgpA7weVow-5IviuO_YFjIfELuPSEanXF/s1600/tumblr_inline_njaphlNhrP1rx9dtz.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhNn9MW0zW8qwMwVqj7q_B_F5-PLGlUwLJN4eL2l8evf1qRXjUJ_l_IOtXDpqK1iLMsBe01DrVgYIFeMWPfbDx7KdTmipmP33AJRQYMLB9XIMJjgpA7weVow-5IviuO_YFjIfELuPSEanXF/s200/tumblr_inline_njaphlNhrP1rx9dtz.jpg" width="134" /></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEibvLHzWv25BEcWSDLmv99MxzOYKSpm6lWkaLqxX8VNv_bvSlnS6nup0mAE8gUmmhZIuRd8sZiaXa9uMl36ItP_F2wQ6F_qKz61Z7nFJ-JBB-dmUq9mrkF6J3gADboCkLepQj3lN7Waa6Xi/s1600/tumblr_nht7w0GnxS1rs4qf5o1_1280.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEibvLHzWv25BEcWSDLmv99MxzOYKSpm6lWkaLqxX8VNv_bvSlnS6nup0mAE8gUmmhZIuRd8sZiaXa9uMl36ItP_F2wQ6F_qKz61Z7nFJ-JBB-dmUq9mrkF6J3gADboCkLepQj3lN7Waa6Xi/s200/tumblr_nht7w0GnxS1rs4qf5o1_1280.jpg" width="140" /></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhtWjDfh4asdqCZX6hvIDHf_exnbAFd5I28ih5UgwXJ4f0Uqkwb2a90OpDbySj9MvXB9qBC-ORVmJQDVe0cCz9IUr6W3WbZPEkic62V9Et5oX83-RnWQ8Wy01tZOCNhIuDGtHhliJpbTel7/s1600/tumblr_nmjubzIp2d1sd8qs9o1_500.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhtWjDfh4asdqCZX6hvIDHf_exnbAFd5I28ih5UgwXJ4f0Uqkwb2a90OpDbySj9MvXB9qBC-ORVmJQDVe0cCz9IUr6W3WbZPEkic62V9Et5oX83-RnWQ8Wy01tZOCNhIuDGtHhliJpbTel7/s200/tumblr_nmjubzIp2d1sd8qs9o1_500.jpg" width="133" /></a></div>
<br />
<br />
Nadszedł ten nieubłagany czas w roku, kiedy większość blogerów robi jako takie podsumowania swojego filmowego/czytelniczego/itd. roku. Szczerze mówiąc (a raczej pisząc), nie przepadam za tego typu rankingami czy podsumowaniami, bo cierpię na „chroniczne niezdecydowanie”, jak lubię zwać moją niechęć do tworzenia zestawień, gdzie sama muszę coś wybrać i zdecydować czy było lepsze czy nie od reszty. Tak więc, po dość długich przemyśleniach w końcu dałam radę wybrać tę 10-kę najlepszych filmów jakie udało mi się zobaczyć w 2015 roku. Od razu zaznaczam, że nie wszystkie filmy i seriale, które znalazły się w tym rankingu miały swoją datę premiery (czy to polską czy światową) w 2015r. Niestety nie udało mi się dotrzeć na seanse filmów do kina tyle razy ile bym chciała. Nie jest to więc zestawienie najlepszych produkcji z tego roku, a po prostu do bólu subiektywne zestawienie najbardziej ciekawych i wciągających filmów jakie udało mi się w tym roku obejrzeć. Pragnę też dodać, że kolejność na liście jest przypadkowa i jeżeli obok produkcji nie ma linka do wpisu, to zapewne odpowiedni wpis (i odnośnik) pojawi się w styczniu.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<a name='more'></a><br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b><a href="http://redheads-thoughts.blogspot.com/2015/02/gone-girl-czyli-kolejny-swietny-film.html" target="_blank">Gone Girl (Zaginiona dziewczyna, 2014)</a></b></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://40.media.tumblr.com/e85408c2b06f0b7b1df97f6f8f36f165/tumblr_njvyb5lCF91qixuo1o1_500.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="160" src="https://40.media.tumblr.com/e85408c2b06f0b7b1df97f6f8f36f165/tumblr_njvyb5lCF91qixuo1o1_500.png" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Jeden z najlepszych kryminałów jakie w ostatnich latach dane mi było obejrzeć. Jest to także jedna z bardziej wiernych adaptacji książek jakie widziałam. Jeżeli jeszcze nie widzieliście tego filmu, to bardzo Wam go polecam, ale z taką drobną uwagą – najpierw sięgnijcie po powieść Gillian Flynn, a potem po film. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b>Whiplash (2014)</b></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://41.media.tumblr.com/6d830d9bb227b3978d7d1b5c1938d550/tumblr_niclheUQDH1t06frto1_1280.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="135" src="https://41.media.tumblr.com/6d830d9bb227b3978d7d1b5c1938d550/tumblr_niclheUQDH1t06frto1_1280.png" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Ten film udowadnia, że do nakręcenia genialnego filmu nie potrzeba ogromnego budżetu. Wystarczy świetny scenariusz, piękne zdjęcia i dobrzy aktorzy, którzy swoje role zagrają koncertowo.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b><a href="http://redheads-thoughts.blogspot.com/2015/03/butch-cassidy-and-sundance-kid-czyli.html" target="_blank">Butch Cassidy and the Sundance Kid (Butch Cassidy i Sundance Kid, 1969)</a></b></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://40.media.tumblr.com/5542167cd0bd8749dad9d982090f0d79/tumblr_mxjuudNtCj1t67683o1_500.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="219" src="https://40.media.tumblr.com/5542167cd0bd8749dad9d982090f0d79/tumblr_mxjuudNtCj1t67683o1_500.jpg" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
W głównych rolach Paul Newman i Robert Redford, do tego świetny scenariusz i dużo humoru. Czego chcieć więcej?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b><a href="http://redheads-thoughts.blogspot.com/2015/04/still-alice-czyli-o-powolnym-traceniu.html" target="_blank">Still Alice (Motyl: Still Alice, 2014)</a></b></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://40.media.tumblr.com/b07f1ddbd33a983e6f879b054006da36/tumblr_nhz1nd74731rm94wao1_500.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="197" src="https://40.media.tumblr.com/b07f1ddbd33a983e6f879b054006da36/tumblr_nhz1nd74731rm94wao1_500.jpg" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Może to nie jest jeden z najlepszych filmów jaki w moich życiu widziałam, ale genialna rola Julianne Moore zapewnia mu miejsce w tym rankingu. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b><a href="http://redheads-thoughts.blogspot.com/2015/03/kingsman-secret-service-czyli-o-trudach.html" target="_blank">Kingsman: The Secret Service (Kingsman: Tajne Służby, 2014)</a></b></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://38.media.tumblr.com/ef04e153a2b9de5e3fc48516270313c3/tumblr_njwc1e5vBr1rk15i2o1_540.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="132" src="https://38.media.tumblr.com/ef04e153a2b9de5e3fc48516270313c3/tumblr_njwc1e5vBr1rk15i2o1_540.gif" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Wiem, że wielu osobom ten film nie przypadł do gustu, ale mi się on bardzo podoba (z wyjątkiem jednego niesmacznego żartu). Miałam dużo radochy oglądając go w kinie i za każdym razem kiedy go oglądam bawię się na nim przednio.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b><a href="http://redheads-thoughts.blogspot.com/2015/08/the-man-from-uncle-czyli-swietne.html" target="_blank">The Man from U.N.C.L.E. (Kryptonim U.N.C.L.E., 2015)</a></b></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://40.media.tumblr.com/90a704f9afa3731d99f0c909cd562315/tumblr_nt2qle0MzM1qej1i6o7_1280.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="235" src="https://40.media.tumblr.com/90a704f9afa3731d99f0c909cd562315/tumblr_nt2qle0MzM1qej1i6o7_1280.png" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: left;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Najnowszy film Guy'a Ritchie'go to dla mnie kwintesencja dobrego kina rozrywkowego okraszona świetnym humorem. Nic dodać nic ująć.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b><a href="http://redheads-thoughts.blogspot.com/2015/08/in-your-eyes-czyli-film-z-zoe-kazan.html" target="_blank">In your eyes (2014)</a></b></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://41.media.tumblr.com/fa58903e06fa4f39ac642f3b95982105/tumblr_ngvh151aX81sfeorbo2_500.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="179" src="https://41.media.tumblr.com/fa58903e06fa4f39ac642f3b95982105/tumblr_ngvh151aX81sfeorbo2_500.png" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Kino indie w najlepszym wydaniu, które po prostu warto obejrzeć.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b><a href="http://redheads-thoughts.blogspot.com/2015/09/wait-until-dark-czyli-jestem-pod.html" target="_blank">Wait Until Dark (Doczekać zmroku, 1967)</a></b></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://38.media.tumblr.com/tumblr_m2wzhicuak1qi5axlo1_500.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="184" src="https://38.media.tumblr.com/tumblr_m2wzhicuak1qi5axlo1_500.gif" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Czyli Audrey Hepburn gra główną rolę w thrillerze i radzi sobie wyśmienicie. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b><a href="http://redheads-thoughts.blogspot.com/2016/01/ex-machina-czyli-czasami-piekno-kina.html" target="_blank">Ex-machina (2015)</a></b></div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://49.media.tumblr.com/054598fe49f64606186fcb7eb259d866/tumblr_nq38r3ibI31up42jgo1_500.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://49.media.tumblr.com/054598fe49f64606186fcb7eb259d866/tumblr_nq38r3ibI31up42jgo1_500.gif" height="144" width="320" /></a></div>
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Bardzo lubię sci-fi w takiej wersji. Bez wybuchów, wojen z najeźdźcami z kosmosu i nadmiaru przekombinowanych efektów specjalnych, od których pod koniec seansu boli głowa, ale za to ze świetnym scenariuszem, który do końca trzyma w napięciu. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b>Birdman (2014)</b></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://40.media.tumblr.com/2401f97ff8f93943a08a60dfe3837ccd/tumblr_inline_nvajmi0Az51td1xxf_540.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="160" src="https://40.media.tumblr.com/2401f97ff8f93943a08a60dfe3837ccd/tumblr_inline_nvajmi0Az51td1xxf_540.jpg" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Film mnie nie zachwycił, zachwycił mnie montaż i scenariusz, ale nie całokształt. Rozumiem dlaczego film Inarritu zgarnął nagrodę Akademii, ale dla mnie to film tak samo dobry, jak i męczący. Mimo to uznałam, że warto umieścić ten film w zestawieniu. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
+ filmy warte wspomnienia: <a href="http://redheads-thoughts.blogspot.com/2015/12/before-we-go-czyli-chris-evans-w-roli.html" target="_blank">Before We Go (2014)</a>, <a href="http://redheads-thoughts.blogspot.com/2015/02/cool-hand-luke-czyli-paul-newman-kontra.html" target="_blank">Cool Hand Luke (1967)</a>, <a href="http://redheads-thoughts.blogspot.com/2015/02/the-theory-of-everything-czyli-niezwyka.html" target="_blank">The Theory of Everything (2014)</a>, Wish I was there (2014), Nightcrawler (2014), <a href="http://redheads-thoughts.blogspot.com/2015/05/begin-again-czyli-dobry-film-z-bardzo.html" target="_blank">Begin Again (2013)</a>, Barefoot in the Park (1967), The Piano (1993), Rudderless (2014), <a href="http://redheads-thoughts.blogspot.com/2015/06/the-guest-czyli-co-na-to-lady-mary.html" target="_blank">The Guest (2014)</a>.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<u>Seriale:</u></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b><a href="http://redheads-thoughts.blogspot.com/2015/03/bbc-north-south-czyli-nie-ma-to-jak.html" target="_blank">North&South (Północ i Południe, 2004)</a></b></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://41.media.tumblr.com/d5e34d3cb45ff350a93f46120938c442/tumblr_n7dlmdsOMb1rpkxzmo1_1280.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="233" src="https://41.media.tumblr.com/d5e34d3cb45ff350a93f46120938c442/tumblr_n7dlmdsOMb1rpkxzmo1_1280.jpg" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Jeden z lepszych mini-seriali jakie w ostatnim czasie widziałam. Teraz tylko muszę przeczytać powieść Gaskell na podstawie której powstała ta produkcja. Jeżeli nie widzieliście tego serialu to bardzo go Wam polecam.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b><a href="http://redheads-thoughts.blogspot.com/2015/05/poldark-czyli-8-odcinkow-to-za-mao.html" target="_blank">Poldark (2015)</a></b></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://38.media.tumblr.com/3b373efb7ad34bdec67427ae5ce9e41f/tumblr_nn2q3uvNt21uq57b0o1_500.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="178" src="https://38.media.tumblr.com/3b373efb7ad34bdec67427ae5ce9e41f/tumblr_nn2q3uvNt21uq57b0o1_500.gif" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Pozostając w klimatach dramatów kostiumowych od BBC, w zestawieniu nie mogło zabraknąć historii Rossa Poldarka. Jedyną wadą tej produkcji jest zbyt mała liczba odcinków w sezonie. Na szczęście na drugi sezon nie trzeba już tak długo czekać.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b><a href="http://redheads-thoughts.blogspot.com/2015/08/sense8-czyli-bardzo-dobry-pomys-i.html" target="_blank">Sense8 (2015)</a></b></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://38.media.tumblr.com/f928c88cb00fe62d0f92954fad0a9adf/tumblr_nt32iz0erv1rwwigro6_r1_500.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="86" src="https://38.media.tumblr.com/f928c88cb00fe62d0f92954fad0a9adf/tumblr_nt32iz0erv1rwwigro6_r1_500.gif" width="320" /></a></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://33.media.tumblr.com/3e2234f5b11ab3c4818e3df835f2c2b0/tumblr_nt32iz0erv1rwwigro2_r1_500.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="86" src="https://33.media.tumblr.com/3e2234f5b11ab3c4818e3df835f2c2b0/tumblr_nt32iz0erv1rwwigro2_r1_500.gif" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Nie jestem fanką twórczości rodzeństwa Wachowskich, ale Sense8 okazało się być tak wciągającą i świetnie zrealizowaną produkcją, że z niecierpliwością czekam na drugi sezon. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b><a href="http://redheads-thoughts.blogspot.com/2015/11/flesh-and-bone-czyli-pot-i-zy-i-duzo.html" target="_blank">Flesh and bone (Pot i łzy, 2015)</a></b></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://41.media.tumblr.com/920d1d5bb000037fba71a41e0f865fe0/tumblr_inline_nv93dwn4UN1tbsl8q_500.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://41.media.tumblr.com/920d1d5bb000037fba71a41e0f865fe0/tumblr_inline_nv93dwn4UN1tbsl8q_500.jpg" height="213" width="320" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Mroczna produkcja o baletnicach, która wciąga od pierwszego odcinka. Jeżeli podobał Wam się <i>Czarny Łabędź</i>, to i <i>Flesh and bone</i> powinno Wam przypaść do gustu.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<b>Boardwalk Empire (Zakazane Imperium, 2010-2014)</b></div>
<div style="text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://secure.static.tumblr.com/215a0a79d227fbef7b4c76116d4c7024/e9texr3/knUnm1nml/tumblr_static_tumblr_static_48liya6f8jswcsow84oo4kw8w_640.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="180" src="https://secure.static.tumblr.com/215a0a79d227fbef7b4c76116d4c7024/e9texr3/knUnm1nml/tumblr_static_tumblr_static_48liya6f8jswcsow84oo4kw8w_640.jpg" width="320" /></a></div>
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Genialny serial, dopracowany pod każdym względem. Cieszę się, że w końcu udało mi się nadrobić tę produkcję.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
A Wam jakie dobre filmy/seriale udało się obejrzeć w tym roku, które znalazłyby się w takim rankingu?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: center;">
<br /></div>
Rougehttp://www.blogger.com/profile/04847921268868698247noreply@blogger.com8tag:blogger.com,1999:blog-4643309885267400486.post-47819423964496408452015-12-22T14:45:00.000+01:002015-12-22T14:53:12.956+01:00Young adult novels, czyli ten wpis o kilku książkach <div style="text-align: justify;">
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgqzOIY23HuNjX3b4RUEm6I9IdpSBl7a8JHsKCrLDlxAlggmFWUhFV6veNjs3qfCjhAX1JTyDsVT73CjKjIKVGOtdVwK7izYdnYWe_7r5gec9gsWNaAN7EBbU6ZkcoFeTYo1rzpnPkoz389/s1600/tumblr_nc4d0zngp11tfv41jo1_500.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgqzOIY23HuNjX3b4RUEm6I9IdpSBl7a8JHsKCrLDlxAlggmFWUhFV6veNjs3qfCjhAX1JTyDsVT73CjKjIKVGOtdVwK7izYdnYWe_7r5gec9gsWNaAN7EBbU6ZkcoFeTYo1rzpnPkoz389/s320/tumblr_nc4d0zngp11tfv41jo1_500.jpg" width="311" /></a></div>
Ostatnio przekonałam się na własnej skórze, że oglądanie dość popularnych zagranicznych BookTuber'ów szkodzi zdrowiu. Po pierwsze sprawia, że dowiadujemy się o istnieniu wielu książek, o których egzystencji nie mieliśmy zielonego pojęcia. Po drugie, większość z tych książek należy do jakże uwielbianej przez wszystkich kategorii książek młodzieżowych. Oczywiście zdarza się usłyszeć o dość znanych seriach fantasy czy mocno promowanych thrillerach, ale nie oszukujmy się, w większości na BookTubie królują książki młodzieżowe. A to sprowadza mnie to trzeciego argumentu o szkodliwości owych wyżej wspomnianych kanałów na YT – otóż człowiek zaczyna się zastanawiać czy przypadkiem i on nie chciałby sięgnąć po którąś z omawianych przez BookTubera X książek. A jako że człowiek (czytaj obecna tu blogerka) to istota dość podatna na sugestie w tematach książkowo-filmowych, to tworzy sobie listę, tych często mało ambitnych książek młodzieżowych i zamiast przeczytać coś porządnego, sięga po kolejną serię z kategorii young adult novels, a potem narzeka, że jest do tyłu z klasykami... </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Postanowiłam więc zebrać te przeczytane książki w jeden wpis i napisać o nich po „kilka zdań” unikając przy tym spoilerów.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<a name='more'></a><br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://40.media.tumblr.com/7136ec08d1f65b1cee402eb2c143e7d0/tumblr_n9fco7gUYf1qaouh8o1_1280.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://40.media.tumblr.com/7136ec08d1f65b1cee402eb2c143e7d0/tumblr_n9fco7gUYf1qaouh8o1_1280.jpg" height="200" width="131" /></a><a href="http://36.media.tumblr.com/561904dc0148fec3da07f25430bd2376/tumblr_nihxo6O3te1rqj38xo1_500.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://36.media.tumblr.com/561904dc0148fec3da07f25430bd2376/tumblr_nihxo6O3te1rqj38xo1_500.jpg" height="200" width="132" /></a><a href="http://41.media.tumblr.com/e63b984cc7165f0fcea728d1a1bd31db/tumblr_mmjd4jibBs1rqj38xo1_1280.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://41.media.tumblr.com/e63b984cc7165f0fcea728d1a1bd31db/tumblr_mmjd4jibBs1rqj38xo1_1280.jpg" height="200" width="132" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<i><b>Divergent trilogy – Veronica Roth</b></i></div>
<div style="text-align: justify;">
Akcja Niezgodnej rozgrywa się w dystopicznym* Chicago, które zostało odgrodzone od reszty świata i stworzyło swoje małe państwo miasto. Społeczeństwo zostało podzielone na pięć frakcji: Erudycja, Altruizm, Prawość, Nieustraszoność i Serdeczność. Każdy obywatel, który ukończył szesnaście lat przechodzi test predyspozycji przynależności do frakcji, a potem podczas wielkiej ceremonii sam musi wybrać, do której frakcji chce należeć - czy chce pozostać w swojej starej frakcji czy przenieść się do nowej. Są jednak ludzie, którzy nie pasują do żadnej frakcji. Zostają oni wtedy wykluczeni ze społeczności i nazwani bezfrakcyjnymi. Jednak to niezgodni, czyli osoby które łączą cechy kilku frakcji, są najbardziej niebezpieczni i muszą zostać wyeliminowani. Oczywiście jak tytuł książki wskazuje główna bohaterka jest ową niezgodną i musi sobie poradzić w nowej frakcji jaką wybrała, czyli w Nieustraszoności. Żeby nie było tak łatwo, aby stać się pełnoprawną Nieustraszoną Tris musi przejść szereg brutalnych testów, które wyeliminują najsłabszych nowicjuszy. Oczywiście dziewczyna cały czas musi uważać, żeby nie zdradzić swojej niezgodności. W międzyczasie żeby również nie było tak nudno, Tris odkrywa że między frakcjami zaczyna rozwijać się poważny konflikt...</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Pierwsza część trylogii pióra Veronici Roth to dość typowa młodzieżówka. Mamy główną bohaterkę kreowaną na szarą myszkę i przystojnego chłopaka, który jest dość tajemniczy i oczywiście podoba się naszej głównej bohaterce. Na szczęście wątek romantyczny, całkiem niezły trzeba przyznać, nie wychodzi na pierwszy plan. Autorka skupia się mocno na nakreśleniu działania wymyślonego przez nią społeczeństwa, a także na przemianie wewnętrznej Tris. Ogólnie dużo się dzieje, akcja jest dość dynamiczna, jest dość sporo całkiem ciekawych postaci, więc jak dla mnie pierwsza część trylogii <i>Divergent</i> prezentuje się dosyć przyzwoicie. Niestety druga część – <i>Insurgent</i>, nie jest już tak dobrze zbalansowana jak pierwsza część, a to za sprawą tego, że autorka za dużo czasu poświęca wątkowi romantycznemu. Przeciwwagą do niego miał być wątek polityczny, który jest o niebo lepszy, jednak jest go zdecydowanie za mało, przez co ginie w natłoku „miłości”. Trzeci tom – <i>Allegiant</i>, wprowadza nowy typ narracji. Śledzimy wydarzenia nie tylko z perspektywy Tris, jak to było do tej pory, ale także z perspektywy Cztery. Ten zabieg akurat autorce wyszedł bardzo dobrze. Na plus mogłabym także zaliczyć pomysł na rozszerzenie świata opisywanego w poprzednich częściach. Co się zaś już tyczy wydarzeń jakie towarzyszą podaniu czytelnikom dodatkowej puli informacji, to nie jestem fanką wielu rozwiązań fabularnych jakie zastosowała autorka. Niby wiele się dzieje, ale mam wrażenie że często dzieje się bez sensu. Pomimo wielu wyjaśnień autorki odnośnie pobudek jakie kierują zachowaniami bohaterów w tej trzeciej części trylogii, miałam wrażenie że to już nie są ci sami bohaterowie. Niemniej jednak Wierna to całkiem przyzwoite zakończenie tej serii książek. Oczywiście mogło być lepiej, ale też nie jest najgorzej. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Sukces <i>Igrzysk Śmierci</i> udowodnił, że dystopiczne światy się sprzedają i nieźle wyglądają na kinowych ekranach. Adaptację <i>Divergent</i> obejrzałam już jakiś czas temu i pamiętam, że to całkiem przyzwoity film. Co się zaś tyczy <i>Insurgent</i>, to zwiastun mnie trochę przeraził i na razie odłożyłam sobie w czasie seans tego filmu. Ale pewnie przy okazji wchodzenia na ekrany adaptacji trzeciej części (która oczywiście została podzielona na dwa filmy, gdzie materiału wyjściowego zdecydowanie na dwa filmy nie ma...), obejrzę dwie poprzednie części i naskrobię na ich temat kilka słów. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<table cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="float: left; margin-right: 1em; text-align: left;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://s.lubimyczytac.pl/upload/books/244000/244249/350114-352x500.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; margin-bottom: 1em; margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="http://s.lubimyczytac.pl/upload/books/244000/244249/350114-352x500.jpg" height="320" width="225" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;"><a href="http://s.lubimyczytac.pl/upload/books/244000/244249/350114-352x500.jpg" target="_blank">(źródło)</a></td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
<b><i>Królowa Tearlingu – Erika Johansen</i></b></div>
<div style="text-align: justify;">
Główna bohaterka, księżniczka Kelsea, prawowita następczyni tronu Tearlingu, do czasu swoich dziewiętnastych urodzin żyła w ukryciu. Teraz jednak musi upomnieć się o swoje dziedzictwo i uratować swój kraj od wpływów sąsiedniego królestwa. Aby to zrobić dziewczyna musi dokładnie poznać przeszłość Tearlingu, poznać tajemnicę swego rodu i stoczyć bój z potężną czarownicą, która rządzi ów sąsiednim królestwem. Oczywiście droga na tron nie jest usłana różami i księżniczka musi zdecydować komu może zaufać, a kogo powinna się wystrzegać, a także jak zjednać sobie poddanych, którzy przez tak długi czas żyli w strachu o życie. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Akcja <i>Królowej Tearlingu</i> rozgrywa się w przyszłości, w świecie fantasy, który swój początek bierze z naszej współczesności. I to jest ogromny plus tej książki, ze względu na liczne nawiązania do naszej kultury, ale jednocześnie jej ogromny minus. Autorka jedynie zarysowuje świat przedstawiony, ale zupełnie nie wdaje się w szczegóły. Zapewne zostawiła te informacje na użytek w kolejnym tomie, ale w tym, bardzo brakuje kilku dodatkowych informacji. Sam pomysł na książkę, może nie jest jednym z bardziej oryginalnych pomysłów, ale całkiem przyzwoicie się broni w praktyce. Niemniej jednak powieść sprawia wrażenia bycia swego rodzaju długim wstępem do drugiego tomu. Niby jest wiele ciekawych wydarzeń, ale w ostatecznym rozrachunku akcja posuwa się do przodu dość wolno i czasami może wiać nudą. Według mnie książce brakuje jeszcze jednej rzeczy, a mianowicie porządnego punktu kulminacyjnego. Oczywiście jest główny plot twist, ale nie wywołuje on takich emocji jakie powinien, nie ma tego przysłowiowego przytupu. Autorka postanowiła prowadzić narrację nie tylko z punktu widzenia głównej bohaterki, ale także uczyniła narratorami kilka innych postaci, w tym złą czarownicę. I tu znowu książka wypada dość blado na tle innych tego typu powieści, bo zła czarownica wcale przerażająca nie jest. Niby robi złe rzeczy, które powinny przyprawić czytelnika o ciarki na plecach, ale za dużo w tym wszystkim tajemnicy by można było się naprawdę przestraszyć.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Podsumowując, <i>Królowa Tearlingu</i> to całkiem przyzwoita młodzieżowa powieść fantasy. Mimo moich kilku dość surowych uwag nie uważam czasu spędzonego nad lekturą tej książki za stracony. Nawet chętnie przeczytam drugi tom, jeżeli w końcu zostanie wydany w języku polskim (bo cena angielskiego wydania na razie mnie przeraża), szczególnie że zbiera on dość pozytywne recenzje. Ciekawą informacją wydaje być się też fakt, iż na podstawie tej książki ma powstać film z Emmą Watson w roli głównej. Na razie niewiele na temat produkcji wiadomo, ale może w niedługim czasie ukaże się więcej newsów na ten temat. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://40.media.tumblr.com/8a68434c4219e58e48ddcf3f4f67fb07/tumblr_nl2sd8KzZ31sr1xt7o3_500.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://40.media.tumblr.com/8a68434c4219e58e48ddcf3f4f67fb07/tumblr_nl2sd8KzZ31sr1xt7o3_500.jpg" height="200" width="133" /></a><a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgMoGe-zzGGb3U28XuVaL-b512RjU-mKQNh_wlhRI4pPTfFBTue6xlt-cIUinJU2apO9QS2K0EbdRJxrSb0vpPfmvcOs3-dmR8cbor69VdG2qxRfZ2B-7No8LoSHMh9MDama7qRNpEaLt9y/s1600/tumblr_ml28qtgH551rcvugeo1_500.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="200" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgMoGe-zzGGb3U28XuVaL-b512RjU-mKQNh_wlhRI4pPTfFBTue6xlt-cIUinJU2apO9QS2K0EbdRJxrSb0vpPfmvcOs3-dmR8cbor69VdG2qxRfZ2B-7No8LoSHMh9MDama7qRNpEaLt9y/s200/tumblr_ml28qtgH551rcvugeo1_500.jpg" width="133" /></a><a href="https://41.media.tumblr.com/e4908c95b99b99f06e878a2206b51e10/tumblr_nzab65U9tc1uik0fvo1_400.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="200" src="https://41.media.tumblr.com/e4908c95b99b99f06e878a2206b51e10/tumblr_nzab65U9tc1uik0fvo1_400.jpg" width="130" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<b><i>Throne of Glass series – Sarah J. Maas</i></b></div>
<div style="text-align: justify;">
Seria książek autorstwa Sarah J. Maas opowiada o losach nastoletniej, wyszkolonej zabójczyni. Już na wstępie brzmi głupio? Na szczęście ten pomysł całkiem nieźle broni się w praktyce. Akcja książek rozgrywa się w wymyślonym przez autorkę świecie, o którym czytelnik dowiaduje się coraz więcej z każdą kolejną częścią serii. Punktem wyjściowym historii jest turniej o miano królewskiego zabójcy. Syn króla, książę Dorian, stwierdza iż znakomitym pomysłem będzie wystawienie jako swojego kandydata do owego tytułu, naszą główną bohaterkę Celaenę. Dziewczyna jednak nie prezentuje zbyt dobrej formy, biorąc pod uwagę jej obecną sytuację. Celaena jakiś czas temu została złapana i zesłana do pracy jako niewolnica w kopalni soli. Książę składa dziewczynie ofertę, jeżeli wygra turniej – będzie wolna, jeżeli przegra – wróci do kopalni i zapewne tam umrze. Jako, że tonący brzytwy się chwyta, Cealena bierze udział w turnieju. Jednak w murach królewskiego zamku wcale nie jest tak bezpiecznie jakby się mogło wydawać. Uczestnicy turnieju zaczynają ginąć w niewyjaśnionych okolicznościach. Cealena postanawia odkryć kto stoi za tymi zabójstwami zanim sama stanie się ofiarą.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Pomysł wyjściowy tej serii książek jest dość naiwny, biorąc pod uwagę wiek bohaterów. Mamy siedemnastoletnią płatną zabójczynię, dwudziestoletniego księcia i dwudziestodwuletniego kapitana królewskiej gwardii. Całkiem logiczny początek jak na młodzieżową fantastykę. Na szczęście bohaterowie czasami zachowują się jak rozkapryszone dzieci, więc mimo swoich zawodów czy sprawowanych wysokich funkcji, potrafią zachowywać się odpowiednio do swojego wieku. Pomijając jednak ten maleńki szczegół, pierwsza części serii <i>Throne of Glass</i> jest całkiem niezłą książką. Nie można narzekać na brak akcji, naprawdę sporo się dzieje i co należy zaliczyć na plus, jest sporo dobrego humoru. Jeżeli chodzi o świat, w którym rozgrywają się opisywane w książce wydarzenia, to w pierwszej części czytelnik dostaje dość niewiele informacji. Dopiero w drugim tomie – <i>Crown of Midnight</i>, autorka rozszerza świat przedstawiony, dochodzą także nowe postaci, z punktu widzenia których prowadzona jest narracja. Dzięki temu zabiegowi mamy wgląd w to, co dzieje się poza murami zamku. Niestety w tej części dosyć sporą rolę odgrywa wątek miłosny, co momentami nie robi dobrze fabule. Na szczęście trzeci tom – <i>Heir of Fire</i>, trochę to wynagradza, ale jednocześnie autorka chyba nie wiedziała co ma zrobić z jedną z postaci i trochę ją popsuła, a szkoda bo była to jedna z ciekawszych postaci z pierwszych tomów. Ostatecznie jednak na tle swoich poprzedników, trzeci tom wypada wręcz genialnie. Przede wszystkim czytelnik dostaje masę informacji, które uzupełniają większość luk, jakie powstały po drodze w życiorysach bohaterów, dzięki czemu niektóre ich decyzje nabierają więcej sensu. Ogromnym plusem trzeciej części jest także fakt, że autorka całkiem zgrabnie rozbudowała świat przedstawiony, a do tego cały czas powoli opisuje działania króla, które zapewne będą prowadziły do wojny (z kim? tego nie napiszę, bo byłby to spoiler). </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Obecnie czytam czwarty tom tej serii – <i>Queen of Shadows</i> i jestem pod ogromnym wrażeniem, jak ta seria ewoluowała na przestrzeni tych kilku książek. Z przyzwoitych powieści młodzieżowych Sarah J. Maas zaczyna tworzyć całkiem przyzwoitą serię fantasy. Oczywiście są pewne luki w fabule, które mogą złościć (szczególnie taka jedna nieścisłość odnośnie jednego z głównych bohaterów), ale w ostatecznym rozrachunku, trzeba przyznać, że autorka zmierza w bardzo dobrym kierunku. Przeglądając internety rzuciła mi się w oczy informacja, że na podstawie <i>Throne of Glass</i> ma zostać stworzony serial telewizyjny. Jestem bardzo ciekawa co z tego dalej wyniknie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
A Wy czytaliście którąś z tych książek? Może polecacie jakieś inne młodzieżówki warte uwagi? </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
* dystopiczny czy dystopijny? - czy ktoś zna może poprawną formę przymiotnika powstałego od słowa dystopia? SJP podaje 'dystopiczny', jednak nagminnie stosowana jest forma 'dystopijny', zapewne zapożyczona z odmiany słowa 'utopia'. Ktoś, coś? </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
Rougehttp://www.blogger.com/profile/04847921268868698247noreply@blogger.com18tag:blogger.com,1999:blog-4643309885267400486.post-1784269415199579092015-12-16T23:08:00.000+01:002015-12-16T23:08:10.007+01:00The Secret Life of Marilyn Monroe, czyli wzloty, upadki i wielkie dramaty<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiROozvumrysd_rK-UkdddBLAXNmiytldqLbXjaaOm5FsZbCbBtEpHPmgo_BUqG76QENj-x6WqHh6MmnmVTmpE7zlg-U2PXjzaKdbasM32_QBE1olm4TTDq8QGuNCmwKYwM-hMjResI4zQg/s1600/tumblr_non5wgqLPK1r3b18ko1_540.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiROozvumrysd_rK-UkdddBLAXNmiytldqLbXjaaOm5FsZbCbBtEpHPmgo_BUqG76QENj-x6WqHh6MmnmVTmpE7zlg-U2PXjzaKdbasM32_QBE1olm4TTDq8QGuNCmwKYwM-hMjResI4zQg/s400/tumblr_non5wgqLPK1r3b18ko1_540.jpg" width="300" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Macie tak czasami z niektórymi aktorami, że bardziej interesuje Was ich historia niż dorobek filmowy? Zamiast odczuwać chęć sięgnięcia po kolejny film z udziałem gwiazdy, wolicie zasiąść wygodnie przy lekturze jego biografii bądź też obejrzeć film dokumentalny o tej gwieździe? Cóż, ja tak mam w przypadku wielu aktorów z czasów złotej ery Hollywoodu. Może dlatego, że obecnie wszelkiego rodzaju informacje z planów filmowych, premier czy też ogromne ilości wywiadów telewizyjnych są dostępne na wyciągnięcie ręki. Poziom promocji filmu, a co za tym idzie natłok wiadomości jakie serwuje nam cała ta maszynka marketingowa związana z przemysłem filmowym sprawia, że przyzwyczailiśmy się do tego, że obejrzenie filmu już nie wystarcza, w szczególności kiedy film trafia do naszego serca. Zapewne dlatego w przypadku gwiazd starego kina, głód informacji jest większy niż sama chęć obejrzenia filmu. A przynajmniej często odczuwam taki głód jeżeli chodzi o znane nazwiska kina lat 40-tych, 50-tych czy 60-tych. Może to czysta chęć poznania jakiegoś wycinka historii, a może to po prostu moje wścibstwo bierze górę, tego nie jestem do końca pewna. Pewna jestem jednak tego, że jedną z takich gwiazd, o której wolę czytać i oglądać filmy dokumentalne, niż oglądać filmy z jej udziałem, jest Marilyn Monroe. Może dlatego tak bardzo przypadł mi do gustu mini-serial stacji Lifetime <i>The Secret Life of Marilyn Monroe</i>, który stara się opowiedzieć trochę inną historię tej aktorki jaką do tej pory było mi dane poznać.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<a name='more'></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Akcja filmu rozgrywa się na dwóch płaszczyznach czasowych, które całkiem ładnie się ze sobą splatają. Film zaczyna się w momencie kiedy Marilyn jest już wielką gwiazdą i niestety zmaga się z depresją, uzależnieniem od alkoholu i tabletek. W walce z tymi problemami ma jej pomóc nowy terapeuta, któremu w ramach terapii Marilyn opowiada historię swojego życia.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://40.media.tumblr.com/3e0ecdba260c63b7b8f1c7a6a2a1e9b3/tumblr_np7we3Jj3u1rstn0po4_1280.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="253" src="https://40.media.tumblr.com/3e0ecdba260c63b7b8f1c7a6a2a1e9b3/tumblr_np7we3Jj3u1rstn0po4_1280.jpg" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Przede wszystkim ten mini-serial ukazuje dość kontrowersyjny wizerunek wielkiej gwiazdy kina. Pokazuje jej dość nieciekawe, ciężkie dzieciństwo, narodziny marzenia o zostaniu aktorką i przede wszystkim to, ile kosztowało ją wejście na szczyt. Przez ten czas życie oczywiście coraz bardziej dawało jej w kość, a jak wiadomo, kiedy pojawiają się problemy często człowiek musi zmierzyć się z nimi sam. <i>The Secret Life of Marilyn Monroe</i> nakreśla również obraz dość skomplikowanych relacji Marilyn z matką, która leczyła się psychiatrycznie i która nigdy nie była dla aktorki wsparciem. Ogólnie z tego mini-serialu wyłania się postać Marilyn, jako kruchej, zagubionej dziewczyny, która mimo przeciwności losu starała się spełnić swoje marzenie o wielkiej karierze aktorskiej. Swoje lęki zaś tłumiła w alkoholu i pigułkach antydepresyjnych, a samotność i brak miłości starała się wyplenić ze swojego życia w ramionach kolejnych mężczyzn. Na pewno wiele sytuacji ukazanych w mini-serialu może budzić zdziwienie, ale w końcu miało być o sekretnym życiu Marilyn i o tym, jak niektóre rzeczy udało jej się utrzymać w tajemnicy przez te wszystkie lata, więc chyba nie ma na co narzekać. No chyba że historia została mocno podkoloryzowana na potrzeby produkcji, to wtedy można zacząć kręcić nosem, ale nie mi to oceniać. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://36.media.tumblr.com/a4dc7fcefcc774e30e367d18db58ae4b/tumblr_nlu47cCMop1tcxkqzo2_1280.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="266" src="https://36.media.tumblr.com/a4dc7fcefcc774e30e367d18db58ae4b/tumblr_nlu47cCMop1tcxkqzo2_1280.jpg" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Pod względem aktorskim ten mini-serial wypada zadziwiająco dobrze. W rolę Marilyn Monroe wcieliła się Kelli Garner. Aktorka może nie jest bardzo podobna do pierwowzoru, ale charakteryzatorzy zrobili naprawdę kawał świetnej pracy, by jak najbardziej upodobnić Garner do Monroe. Według mnie Garner bardzo dobrze naśladowała sposób mówienia Marilyn, mimikę twarzy, a także charakterystyczne gesty czy sposób poruszania się. Czasami jednak miałam wrażenie, że aktorka trochę za bardzo szarżowała, ale nie zmienia to pozytywnej oceny jej występu. W postać matki Marilyn wcieliła się Susan Sarandon. Rola Gladys Mortenson była dość wymagająca i aktorka wypadła w niej bardzo dobrze. Zresztą za tę rolę Sarandon została nominowana do tegorocznych SAG Awards. Na wyróżnienie zasługuje jeszcze występ Emily Watson jako ciotki Marilyn. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Na koniec powiem szczerze, że z ogromnym zainteresowaniem oglądałam ten mini-serial. Oczywiście można znaleźć w produkcji sporo dziur, a także scen które się trochę dłużyły, ale w ostatecznym rozrachunku, to bardzo sprawnie i przemyślanie nakręcony dwuodcinkowy film. Jeżeli jesteście ciekawi historii Marilyn Monroe, albo lubicie takie biograficzne produkcje, to <i>The Secret Life of Marilyn Monroe</i> powinno Wam przypaść do gustu.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
Rougehttp://www.blogger.com/profile/04847921268868698247noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-4643309885267400486.post-84302081817055416882015-12-13T20:18:00.001+01:002015-12-13T20:19:21.283+01:00Once Upon a Time, czyli podsumowanie sezonu 5a<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEivqKYGZYvMKSyaNEqtn_8LdJFoETq0qkQXKbtnZGgCgGJT3uHncMefgBma0Nszv0lkpZtFXmlt-LZL16zOzBtToBwez80HRy2rNp-Bfodj7VW_vbcyoyurROyhE-bn5xCtS1Mqi04ZUbvu/s1600/tumblr_nsxed2bQFi1tcn0hno1_500.png" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEivqKYGZYvMKSyaNEqtn_8LdJFoETq0qkQXKbtnZGgCgGJT3uHncMefgBma0Nszv0lkpZtFXmlt-LZL16zOzBtToBwez80HRy2rNp-Bfodj7VW_vbcyoyurROyhE-bn5xCtS1Mqi04ZUbvu/s400/tumblr_nsxed2bQFi1tcn0hno1_500.png" width="300" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Z racji tego, że starałam się w miarę na bieżąco umieszczać na blogu wpisy o moich odczuciach co do kolejnych odcinków OuaT, postanowiłam że musi pojawić się też wpis krótko podsumowujący tę połówkę sezonu. Jak to w przypadku tego serialu bywa, nie obyło się bez kilku ogromnych dziur fabularnych, ale za to finał półsezonu wynagrodził mi owe luki w miarę skutecznie. Muszę jednak przyznać, że o ile w odcinku finałowym dzieje się dużo i rozgrywa się wiele dramatycznych wydarzeń, to wydaje mi się, że tego dramatyzmu jest aż nadto. Nie jest to oczywiście równoznaczne z tym, że odcinek mi się nie podobał, bo odcinek mi się bardzo podobał, tylko że zakończenie jest mocno zagmatwane. A jak wiadomo, gdzie się za dużo naplącze, tam potem ciężko jest to wszystko sensownie rozplątać. Szczególnie kiedy końcówką półsezonu trzeba ładnie wprowadzić do kolejnych odcinków...</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Oczywiście dalej wpis najeżony spoilerami.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<a name='more'></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Zacznę więc od najważniejszej rzeczy, czyli od tego jak scenarzyści rozwiązali całą tą sytuację z mrokiem, Mrocznymi, Emmą i Hookiem. Według mnie twórcy serialu nie bardzo wiedzieli jak to wszystko zgrabnie objąć klamrą i zrobili z tego taki jeden wielki rollercoaster, który miał być emocjonalnym rollercoasterem dla widzów. I to wyszło trochę średnio. Ogólnie pomysł, że to Emma musiała zabić Hooka, był według mnie już wyjściem o krok za daleko. Cały sezon Emma malowana była na męczennicę i kiedy w ostatnim odcinku miałam nadzieję, że w końcu ten wizerunek się zmieni, to dziewczyna obrywa po głowie patelnią. Wiadome było, że ktoś umrze w końcowym odcinku, bo akcja sezonu 5b ma się rozgrywać w Hadesie, ale czy konieczne było, żeby to Emma trzymała miecz? Wiem, że dodało to wiele dramatyzmu, ale teraz nawet jeśli Emma ocali Hooka z Hadesu, to nie wiem jak ta dwójka miałaby być razem. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Pozostając dalej w temacie, bardzo podobało mi się to, że w końcu mogliśmy poznać historię Killiana, a raczej historię jego stosunków z ojcem. Z rzeczy na plus wymieniłabym jeszcze powrót Golda w wielkim stylu. Akurat takiego przebiegu wydarzeń się nie spodziewałam. I chociaż uważam, że tworzy to wiele ciekawych możliwości dla scenarzystów w przyszłych odcinkach, to jest mi bardzo żal Belle. Jak widać Rumpel był, jest i będzie zły, a do tego pięknie manipuluje wszystkimi, co czyni go oczywiście interesującą postacią, ale przy okazji sprawia, że trochę bardziej martwię się o resztę bohaterów.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://49.media.tumblr.com/098662ec9e85dd5caee9c26dd0f3a612/tumblr_nyw4nhSNKJ1tokqyno5_500.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://49.media.tumblr.com/098662ec9e85dd5caee9c26dd0f3a612/tumblr_nyw4nhSNKJ1tokqyno5_500.gif" height="151" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Końcowy akapit pozostawiłam sobie do ponarzekania na kilka wątków, które zapadły się w czarną dziurę. Bo widzicie, albo ja przysnęłam na którymś odcinku, albo scenarzyści stwierdzili, że widzowie będą tak przejęci historią Emmy i Hooka, że nie zauważą, jak kilka wątków nie zostanie domkniętych. Po pierwsze, jestem ciekawa co stało się z Meridą. Wiemy, że w swojej krainie została królową, ale nie wiemy (a przynajmniej ja nie pamiętam) co stało się z nią w Storybrooke. Jakoś jej historia urwała mi się w jakimś miejscu i nie mogę dopasować do niej zakończenia. Jeszcze większą niewiadomą pozostają dla mnie losy króla Artura, Ginewry i mieszkańców Camelotu, którzy pomieszkiwali sobie w Storybrooke. Jeżeli o nich chodzi, to już zupełnie nie wiem co się z nimi stało. Dobrze, że przynajmniej wiem co Regina zrobiła z Zeleną. A tak przy okazji Reginy, to podoba mi się, że w końcu odzyskała swój zadziorny charakter, ale za to bawi mnie Robin, który zapomniał że ma drugie dziecko, kilkuletniego synka. No chyba, że Wesoła Kompania wyręcza go w rodzicielskich obowiązkach.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Mimo wielu dziur w fabule, ta połówka sezonu jest jedną z bardziej udanych w wykonaniu twórców OuaT. Wśród tych dziesięciu odcinków ciężko jest doszukać się takiego, który poziomem mocno odstawałby od reszty. Ten dość wysoki poziom sezonu 5a napawa mnie optymizmem na nadchodzący sezon 5b, ale jednocześnie boję się, że pomysł z Hadesem może być jedną wielką klapą. Mam jednak nadzieję, że moje obawy okażą się bezpodstawne, bo bardzo cieszę się na powrót Piotrusia Pana. Czyżby szykowało się kolejne starcie Golda ze swoim ojcem?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
Rougehttp://www.blogger.com/profile/04847921268868698247noreply@blogger.com0tag:blogger.com,1999:blog-4643309885267400486.post-17901583646803610202015-12-06T20:40:00.000+01:002015-12-06T20:40:29.762+01:00Before We Go, czyli Chris Evans w roli reżysera<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjRIPXv9vBidjrI4OoZ9U1O9RjTq6td7Wz2Z41IxZyiGFAWC__qsxU19C7YQFvo4smh3QAbxki5nY7cdLKvC4VGa7qhfnEtt-WCm8hUAxW8nJLGlD1LafJ6MUDQAX9ElkOGQKb0NKduqLOq/s1600/tumblr_ny2wxn2yDC1qdqanco1_540.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEjRIPXv9vBidjrI4OoZ9U1O9RjTq6td7Wz2Z41IxZyiGFAWC__qsxU19C7YQFvo4smh3QAbxki5nY7cdLKvC4VGa7qhfnEtt-WCm8hUAxW8nJLGlD1LafJ6MUDQAX9ElkOGQKb0NKduqLOq/s400/tumblr_ny2wxn2yDC1qdqanco1_540.jpg" width="268" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Już od dłuższego czasu wyznaję zasadę, że jeżeli nie wiem co obejrzeć, a nie mam ochoty ani na żadne klasyki ani też na żadne superprodukcje, to wieczór najprzyjemniej spędzę przy filmie wygrzebanym z kategorii „indie movie”. Niby są to niskobudżetowe produkcje, w których nie będzie niesamowitych zwrotów akcji, mistrzowskich intryg, wybuchów czy też superbohaterów, ale w większości przypadków będzie ciekawa historia, której tak naprawdę nie potrzeba tej całej otoczki. Bo jak wiadomo, dobra historia z pomocą dobrej gry aktorskiej zawsze się obroni. Odstępstwem od tej reguły zdecydowanie nie jest <i>Before We Go</i>, czyli reżyserski debiut Chrisa Evansa.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Before We Go</i> to historia dwójki nieznajomych, którzy poznają się pewnej nocy na nowojorskim dworcu. Ona została okradziona, a jedyne co pozostało jej w kieszeni to bilet na pociąg do domu, na który niestety nie zdążyła. On przyjechał do miasta na przesłuchanie do zespołu, ale tego wieczoru miał spotkać się ze znajomym na imprezie, jednak mężczyzna wolał grać na dworcu niż dotrzeć pod wskazany adres. Ona i on, oboje zagubieni, oboje na życiowym zakręcie, tej jednej nocy krążąc po mieście, dzięki wzajemnej pomocy może znajdą swoją drogę.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<a name='more'></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Po wstępnym zapoznaniu się z fabułą tego filmu można dojść do bardzo prostego wniosku. Tego typu produkcji w historii kina było już naprawdę sporo. Po co więc bazować znowu na tym oklepanym schemacie? No cóż, odpowiedź jest prosta. Bo przede wszystkim ten schemat się sprawdza i tak naprawdę tylko punkt wyjścia tych wszystkich historii jest taki sam, potem już każda idzie swoim torem. Nie inaczej dzieje się w przypadku <i>Before We Go</i>. Film zaczyna się w takim miejscu, w którym bohaterowie nic o sobie nie wiedzą, ale i my, jako widzowie też nie mamy o nich żadnej wiedzy. Kiedy więc bohaterowie się poznają i zaczynają sobie ufać na tyle by zdradzić jakieś osobiste informacje ze swojego życia, my również mamy szansę dowiedzieć się czegoś o nich i po kolei dopasowywać brakujące puzzle do naszej układanki. To bardzo duży plus tego filmu, bo tak naprawdę taki zabieg sprawia, że historia ta staje się choć trochę bardziej prawdziwa. Dla mnie kolejną zaletą tego filmu jest ładunek emocjonalny jaki ze sobą niesie. Jeżeli jednak po tym stwierdzeniu oczekujecie, że <i>Before We Go</i> jest jakimś genialnym melodramatem czy też dramatem, to srogo się rozczarujecie. Film Evansa to po prostu dobry film, w którym bohaterowie muszą stawić czoła dość przyziemnym problemom, które jak dobrze wiemy, często spędzają nam sen z powiek i czasami wysysają z nas więcej energii, niż wydawałoby się że powinny. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://36.media.tumblr.com/c73d2761afa3d4d09951655990cd1d9d/tumblr_nuljzv6wBl1qhfc0yo3_540.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="200" src="https://36.media.tumblr.com/c73d2761afa3d4d09951655990cd1d9d/tumblr_nuljzv6wBl1qhfc0yo3_540.png" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Jeżeli chodzi o grę aktorską to jestem pod wrażeniem występu i Chrisa Evansa i Alice Eve. Evans w mojej filmowej świadomości zadomowił się oczywiście jako Kapitan Ameryka oraz jako aktor, który grywa w dość średnich komediach romantycznych. Oczywiście jego bohaterowie są zawsze wręcz arogancko pewni siebie, a mimo to uroczy i czasami niezdarni, co dość zabawnie współgra z tym, jak Evans wygląda. Grany przez niego bohater w <i>Before We Go</i> z jednej strony nie bardzo różni się od przed chwilą wspomnianego typu postaci, ale z drugiej strony jest też zupełnie inny. Wiem że to nie ma sensu, ale Nick to taki mix Kapitana Ameryki z uroczym gościem z komedii romantycznej i Chris Evans gra go bardzo dobrze. Z kolei partnerująca mu Alice Eve jako Brooke, czyli dziewczyna z tajemnicą, wypada równie dobrze. Co jednak jest najważniejsze, między tą dwójką wywiązała się świetna chemia na ekranie, która zdecydowanie podwyższyła jakość odgrywanej przez nich historii. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Jeżeli więc nie macie pomysłu co obejrzeć w ramach wieczornego seansu, to nieśmiało proponuję Wam <i>Before We Go</i>. Będzie trochę śmiechu, trochę wzruszeń, a w rezultacie nie spostrzeżecie się kiedy minęło Wam półtorej godziny z życia.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
Rougehttp://www.blogger.com/profile/04847921268868698247noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-4643309885267400486.post-85987345028716750132015-12-01T20:23:00.001+01:002015-12-01T20:23:54.961+01:00The Longest Ride, czyli Sparks tym razem z tarczą<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiLTMUSF8AiHVeGsfcnOWArvY6GP2huQVBnP8WNF1j_8ilRZsWKHgoqtKuaY6gLIXcOc7xpAYwQxrSYDdefhWlg8DNiJjlBdko_kpMi8Zv4F7msUzBXrOowHJUQ7tCWMQWs0sp05xKJuoXP/s1600/tumblr_noduymRdag1r5xceqo1_500.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEiLTMUSF8AiHVeGsfcnOWArvY6GP2huQVBnP8WNF1j_8ilRZsWKHgoqtKuaY6gLIXcOc7xpAYwQxrSYDdefhWlg8DNiJjlBdko_kpMi8Zv4F7msUzBXrOowHJUQ7tCWMQWs0sp05xKJuoXP/s400/tumblr_noduymRdag1r5xceqo1_500.jpg" width="270" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Chyba nie będzie wielkim przekłamaniem jeśli napiszę, że powieści Nicholasa Sparksa są jednymi z częściej ekranizowanych książek w ogóle. Średnio co roku gościmy na ekranach kin film, który powstał na podstawie prozy tego pana. To dość zadziwiające biorąc pod uwagę, że książki Sparksa, a co za tym idzie również i ich ekranizacje, opierają się na jednym i tym samym schemacie. Mamy więc podobny przebieg akcji, bardzo zbliżone punkty zwrotne w fabule, które znajdują się w miarę w tym samym czasie co w innych historiach, jedynie imiona i zawody bohaterów się zmieniają. Tak więc co roku dostajemy jeden film z gatunku „Sparksowe romansidła” i zapewne przez dłuższy czas się to nie zmieni. Dlaczego? Bo jak widać cały czas jest zapotrzebowanie na tego typu filmy, czyli na takie proste historie miłosne, które potrafią w ciągu seansu rozśmieszyć widza, by potem wycisnąć z jego oczu kilka łez. <i>The Longest Ride</i> nie jest w tym przypadku wyjątkiem od tej reguły.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Historia jest dość prosta. Mamy dwójkę młodych ludzi, którzy są od siebie bardzo różni, ale mimo to, w dość krótkim czasie połączy ich silne uczucie. Żeby nie było tak łatwo i przyjemnie, w końcu owe różnice dochodzą do głosu i mieszają w życiu naszej zakochanej pary (ale niespodziewany zwrot akcji...). W międzyczasie losy tej dwójki splatają się z losem starszego mężczyzny, który opowiada im o swoich perypetiach życiowych i co najważniejsze w tej historii, o Ruth, która była miłością jego życia. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<a name='more'></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Nauczyłam się już, że do filmów na podstawie prozy Sparksa należy zawsze podchodzić z dystansem. Niestety mimo stosowania w kółko tego samego schematu przebiegu fabuły, nie wszystkie ekranizacje czy też adaptacje można określić mianem dobrych. Dlatego nie miałam żadnych oczekiwań wobec <i>The Longest Ride</i>. I pewnie dlatego, film ten tak pozytywnie mnie zaskoczył. Spodziewałam się obrazu na poziomie <i>The Best of Me</i>, czyli takiego przeciętniaka, a dostałam w miarę wciągającą historię, ciekawych bohaterów i nawet kilka mało kiczowatych, wzruszających scen. Tym sposobem <i>The Longest Ride</i> postawiłabym w moim rankingu „Sparksowych romansideł” obok <i>The Safe Haven</i>, do którego od czasu do czasu lubię wracać, gdy mam ochotę na coś „odmóżdżającego”, ale nadal w miarę dobrego.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://31.media.tumblr.com/853644853b4b85e56281cf60da467cf0/tumblr_nsi0zeVUMO1sy06poo2_500.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="166" src="https://31.media.tumblr.com/853644853b4b85e56281cf60da467cf0/tumblr_nsi0zeVUMO1sy06poo2_500.gif" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Akcja <i>The Longest Ride</i> toczy się w dwóch płaszczyznach czasowych. Na pierwszym, teraźniejszym planie mamy historię naszej dwójki młodych bohaterów: Sophii i Luke'a, a na drugim planie historię, którą opowiada Ira, czyli ów wcześniej wspomniany starszy pan. Nie wiem czy zamierzenie czy nie, ale snuta przez Irę opowieść jest dużo ciekawsza, albo tylko w moim odczuciu wypada po prostu lepiej. Historia Iry i Ruth sięga czasów II wojny światowej, pokazuje jak to okropne wydarzenie w historii ludzkości najpierw połączyło tych dwoje, by potem za wszelką cenę próbowało ich rozdzielić. Bohaterowie uczą się pokory, uczą się być ze sobą, ale też wiedzą, że czasami lepiej jest ustąpić i po prostu żyć. Wypadałoby jeszcze podkreślić, że scenografie i kostiumy do tej części filmu były wykonane z dbałością o detale i mogą cieszyć oko. Co do drugiej historii, to mamy dziewczynę zafascynowaną sztuką i chłopaka mieszkającego na ranczu, który startuje w konkursach ujeżdżania byków na rodeo. Jak widać różnice się przyciągają, ale też i w którymś momencie jednak dzielą. Trzeba podkreślić, że te dwie opowieści całkiem ładnie się ze sobą łączą, a przynajmniej twórcy filmu postarali się by w większości przejść tak było. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://33.media.tumblr.com/57c7e29112aaedec5baec1b8c700ee68/tumblr_nk3862mgnd1tq5rv1o2_r1_500.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://33.media.tumblr.com/57c7e29112aaedec5baec1b8c700ee68/tumblr_nk3862mgnd1tq5rv1o2_r1_500.gif" height="222" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Pod względem aktorskim <i>The Longest Ride</i> wypada całkiem nieźle. Na wyróżnienie zasługuje przede wszystkim Oona Chaplin, która wcielała się w postać Ruth. Bohaterka ta w jej wykonaniu była zabawna, pełna energii i dodawała wielu scenom kolorytu. Alan Alda jako Ira, również spisał się świetnie, chociaż i Jack Huston grający młodego Irę też nie był dużo gorszy. Co się zaś tyczy Britt Robertson i Scotta Eastwooda wcielających się w głównych bohaterów, to i im również nie można niczego zarzucić. Może nie błyszczeli, ale całkiem dobrze udźwignęli powierzone im zadanie. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>The Longest Ride </i>nie jest najlepszym „Sparksowym romansidłem”, ale spokojnie lokuje się gdzieś w czołówce. To przyjemny film, który potrafi nastroić widza optymistycznie do życia, a przynajmniej potrafi poprawić mu humor. Jeżeli więc macie ochotę na mało wymagający film, który dobrze się ogląda, to myślę że możecie spokojnie sięgnąć po <i>The Longest Ride.</i> Jeżeli o mnie chodzi, to ja zapewne będę do niego wracać, bo lubię wracać do tego typu niezłych romantycznych filmów.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
Rougehttp://www.blogger.com/profile/04847921268868698247noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-4643309885267400486.post-68762128801236283752015-11-28T12:09:00.000+01:002015-11-28T12:12:18.557+01:00The Hunger Games: Mockingjay - part 2, czyli w miarę poprawne zakończenie filmowej tetralogii<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgPy_vb5HDtfVi1W5BUEnoXhyphenhyphen43FBZRysZXQvdWzPKBTbmTt-pOTDPkSPCufBqgGI5xqyNcBKkCqjfhwpAqe_dKG9WOb2WS-_YsJ1maMTogUl_YCovOaRNbkzcOX3QsDI7jOag1N3Qx1aXx/s1600/tumblr_nvhzfr0pNA1rt6c71o2_r1_1280.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgPy_vb5HDtfVi1W5BUEnoXhyphenhyphen43FBZRysZXQvdWzPKBTbmTt-pOTDPkSPCufBqgGI5xqyNcBKkCqjfhwpAqe_dKG9WOb2WS-_YsJ1maMTogUl_YCovOaRNbkzcOX3QsDI7jOag1N3Qx1aXx/s400/tumblr_nvhzfr0pNA1rt6c71o2_r1_1280.jpg" width="262" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Jak to się ładnie mówi, coś się kończy, coś się zaczyna. Jedna filmowa seria oparta na młodzieżowych książkach dobiegła końca, a zapewne niedługo zastąpi ją jakaś inna, bo wszak moda na ekranizowanie książek z gatunku „young adult” trwa w najlepsze. Oczywiście raz wychodzi to z lepszym, a raz z gorszym skutkiem, co nie przeszkadza producentom na chwytanie kolejnego bestsellera i przenoszenie go na ekrany kin czy też telewizorów. Jednak dzisiaj nie o modzie na kręcenie filmów na podstawie książek młodzieżowych, a o <i>Mockingjay part 2</i>, który niestety nie zachwycił. A przynajmniej nie wywarł na mnie takich emocji, jakich po nim oczekiwałam. I teraz tak sobie myślę, że właśnie tym filmem twórcy udowodnili, że czasami by uszanować treść książkowego pierwowzoru nie należy materiału wyjściowego na siłę dzielić na dwie części. Bo dość często tego typu genialny plan okażę się takim niegroźnym strzałem w stopę, niby można po nim dalej iść, ale bez bólu się nie obejdzie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<a name='more'></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Tak jak wspominałam przy okazji wpisu o pierwszej części filmowego <i>Kosogłosa</i>, zakładałam że druga część będzie przeładowana akcją i tak naprawdę nie dużo się pomyliłam. Chociaż książkowej akcji nie było na tyle, by wyładować nią cały film, to niektóre sceny ładnie wydłużono, żeby zapchać ewentualne braki czasowe. Ale jakby nie było, nudzić na tym filmie raczej się nie da. Dużo się dzieje, akcja postępuje w miarę dynamicznie, jest sporo całkiem niezłych efektów specjalnych i ładnych zdjęć, czyli wszystko to czego można by wymagać od tego typu filmu. Jest tylko jedno ale. Mianowicie przez cały seans, nie potrafiłam wykrzesać z siebie ani krzty zainteresowania losami bohaterów. Ani twórcy filmu, ani niestety też aktorzy wcielający się w główne postaci nie potrafili sprawić bym obdarzyła granych przez nich bohaterów sympatią. Co jest dziwne, bo bez względu na to, jak antypatyczną postacią w książkach była Katniss, to i tak jej kibicowałam. W filmie było mi tak naprawdę wszystko jedno, co się z nią stanie i to jest chyba mój główny zarzut pod adresem <i>drugiego Kosogłosa</i>. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://36.media.tumblr.com/4e5f945f136a02caf9165a86523bd288/tumblr_nvvf97DSXv1r83wqio1_540.png" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="237" src="https://36.media.tumblr.com/4e5f945f136a02caf9165a86523bd288/tumblr_nvvf97DSXv1r83wqio1_540.png" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Szczerze mówiąc przed seansem <i>Kosogłosa</i> nie przypominałam sobie jego książkowego pierwowzoru, bo chciałam po pierwsze sprawdzić ile pamiętam z treści powieści pani Collins, a po drugie chciałam zobaczyć jak film, jako oddzielne dzieło, wypada na tle poprzednich części. I cóż, wyszło na to, że z książki pamiętałam niewiele, a film i tak nie wywołał we mnie zbyt wielu emocji. A szkoda, bo chyba niezależnie od tego czy to książkową czy to filmową serię się kończy, to wypadałoby ją zakończyć z przytupem, a tu tego przytupu zabrakło. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Rzadko w moich wpisach rozwodzę się nad grą aktorką, no chyba że chcę kogoś naprawdę pochwalić, tak w przypadku tego filmu, nie omieszkam poświęcić trochę miejsca na małą krytykę. Po pierwsze wszyscy aktorzy wyglądają tak, jakby grali w tym filmie za karę, a przynajmniej takie odniosłam wrażenie. Rozumiem, że grani przez nich bohaterowie znaleźli się w takich a nie innych okolicznościach, ale to na jakich męczenników kreują swoje postaci główni aktorzy, to przyprawia o zgrzytanie zębami. Nie wiem, czy główna obsada była już tak znudzona graniem tych samych bohaterów, albo czy catering na planie przyprawił wszystkich o niestrawność, ale czasami przykro mi było patrzeć na brak zaangażowania z ich strony. Zawsze uważałam, że Jennifer Lawrence jest idealną Katniss, a nawet twierdziłam że aktorka swoją bardzo dobrą grą sprawiła, że filmową pannę Everdeen dało się obdarzyć sympatią, z czym miałam problem podczas czytania książek. <i>Drugi Kosogłos</i> niestety powoduje, że mam ochotę cofnąć te słowa, bo Katniss w tym filmie jest po prostu mdła. Przez dwugodzinny seans Lawrence chodziła z pustym wzrokiem, mając ciągle ten sam umęczony wyraz twarzy, przy okazji udowadniając wszem i wobec, że Katniss nigdy nie chciała być twarzą rewolucji i że mieszkańcy Trzynastki i pozostałych dystryktów są głupkami, skoro podążają za głosem tak strasznie egoistycznej osoby. O ile w książce ta postawa głównej bohaterki tak mocno nie raziła, tak spotęgowana słabą grą Lawrence po prostu biła po oczach.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://45.media.tumblr.com/fe5390061aa86f2b130ad85ad28f38ce/tumblr_ns0c71GdoH1sbf5f0o2_500.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="164" src="https://45.media.tumblr.com/fe5390061aa86f2b130ad85ad28f38ce/tumblr_ns0c71GdoH1sbf5f0o2_500.gif" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
A to prowadzi do kolejnej uwagi, czyli do trójkąta miłosnego. Widzicie, od dawna uważam że trzeba włożyć sporo pracy żeby napisać dobry, mało kiczowaty romans. Jeszcze więcej pracy trzeba włożyć w to, żeby widzowie oglądając film uwierzyli aktorom, że grani przez nich bohaterowie są w sobie zakochani i cierpią, gdy nie mogą być razem. No cóż, niektórzy nazywają to po prostu dobrym aktorstwem. W książkach Suzanne Collins wątek romantyczny był taki sobie i szczerze mówiąc nigdy mnie bardzo nie interesował. W filmach moje zainteresowanie owym wątkiem wzrosło, kiedy zobaczyłam jak strasznie jest on zagrany. Wszyscy zaangażowani w to aktorzy, czyli Liam Hemsworth, Josh Hutcherson i Jennifer Lawrence jak jeden mąż stwierdzili, że ekranowej chemii między nimi widzowie mogą szukać jak igły w stogu siana. Jeżeli chodzi o Liama Hemswortha, to nie ma się co dziwić brakowi zaangażowania, bo aktor w praktyce cały film gra na jednym wyrazie twarzy. Josh Hutcherson się stara i chyba jako jedyny wykazuje jakiekolwiek zaangażowanie. Jakby nie było, w tym filmie miał sporo ciekawych scen do zagrania i nieźle się sprawdził. A Jennifer Lawrence, no cóż, gra zagubionego szczeniaczka, który nie wie co ma robić, oprócz tego że ma zakodowane w głowie, iż musi ochronić Peetę. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://36.media.tumblr.com/4b13770aa866b46b32387a686d7b63f5/tumblr_nyam99uqs01ttuib8o9_1280.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="283" src="https://36.media.tumblr.com/4b13770aa866b46b32387a686d7b63f5/tumblr_nyam99uqs01ttuib8o9_1280.jpg" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Na tle tej trójki świetnie wypada drugi plan, a nawet trzeci, bo ewidentnie dla tych aktorów niestety zabrakło czasu ekranowego, a szkoda, bo film mógłby być dzięki nim trochę lepszy. Mowa tu o Samie Claflinie, Jenie Malone, Woodym Harrelsonie i Elizabeth Banks, którzy pojawiali się gdzieś w tle i byli jak powiew świeżości, tak potrzebny temu filmowi. Przyzwoicie zaprezentowała się też Julianne Moore, która może i ma do zagrania trochę więcej scen niż wyżej wymienieni aktorzy, ale też jakoś niebyt wczuwa się w swoją rolę, szczególnie że nie miała zbyt wiele do zagrania. Oczywiście wypada też wspomnieć o głównym złym tej całej historii, czyli o prezydencie Snow, w którego wcielał się Donald Sutherland. Aktor widać, odwrotnie niż reszta jego kolegów z planu, nadal czerpał radość z grania swojej postaci i ponownie wypadł wyśmienicie. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
I tym optymistycznym akcentem zakończę moje dywagacje. Zazwyczaj moje wpisy podsumowuję krótką uwagą o tym, czy uważam czy warto czy nie warto wybrać się do kina na film. W tym wpisie tego nie zrobię, bo wiem, że fani książkowych <i>Igrzysk Śmierci</i> i tak poszliby do kina, nawet jeżeli ktoś by napisał, że film jest kompletnym gniotem, czym oczywiście <i>Kosogłos część 2</i> nie jest. Ale napiszę tylko tyle, że kiedy wyszłam z seansu <i>The Hunger Games: Mockingjay - part 2</i>, byłam bardzo szczęśliwa, że nie płaciłam za bilet do kina, bo jednak żal by mi było wydać tyle pieniędzy na tak przeciętny film. I chyba to ładnie podsumowuje mój stosunek do tego filmu.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
Rougehttp://www.blogger.com/profile/04847921268868698247noreply@blogger.com3tag:blogger.com,1999:blog-4643309885267400486.post-45863526727107093082015-11-20T20:20:00.001+01:002015-12-13T20:19:21.276+01:00Once Upon a Time, czyli ale się teraz porobiło...<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEivqKYGZYvMKSyaNEqtn_8LdJFoETq0qkQXKbtnZGgCgGJT3uHncMefgBma0Nszv0lkpZtFXmlt-LZL16zOzBtToBwez80HRy2rNp-Bfodj7VW_vbcyoyurROyhE-bn5xCtS1Mqi04ZUbvu/s1600/tumblr_nsxed2bQFi1tcn0hno1_500.png" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="320" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEivqKYGZYvMKSyaNEqtn_8LdJFoETq0qkQXKbtnZGgCgGJT3uHncMefgBma0Nszv0lkpZtFXmlt-LZL16zOzBtToBwez80HRy2rNp-Bfodj7VW_vbcyoyurROyhE-bn5xCtS1Mqi04ZUbvu/s320/tumblr_nsxed2bQFi1tcn0hno1_500.png" width="240" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Ilekroć piszę jakiś wpis o <i>Once Upon a Time</i>, tylekroć wspominam o tym, że choć nie zawsze podobają mi się zagrania scenarzystów, tak wyobraźni odmówić im nie mogę. W tym zaś sezonie, twórcy tego bajkowego serialu udowadniają, że nadal mają jeszcze wiele niewykorzystanych pomysłów i zagrań, które potrafią wbić widza w fotel. Jeden z takich cudownych plot twistów zaserwowali w ósmym odcinku tego sezonu. Po czym zrobili coś czego robić nie powinni. Mianowicie w niedzielę emitowany był nie jeden, a dwa odcinki. Pierwszy z genialnym zakończeniem i drugi, który do tego pierwszego pasował jak pięść do nosa. I nie chodzi o to, że dziewiąty odcinek jest zły, bo fabularnie to naprawdę ciekawy odcinek, ale po prostu takich rzeczy widzom się robi. Szczególnie, jeżeli na kolejną wizytę w Storybrooke mają czekać dwa tygodnie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Dalej oczywiście spoilery.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<a name='more'></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Przyznaję się bez bicia, że takiego obrotu spraw, jaki przedstawili twórcy serialu w ósmym odcinku, zupełnie się nie spodziewałam. Dramatyzmu w tym rozwiązaniu jest od groma, może momentami lekko się ono nie klei, ale nie będę się czepiać. No dobra, jedną rzecz muszę wytknąć. Trochę nie rozumiem tego, dlaczego Hook do tej pory nie zorientował się, że też jest Mrocznym. W końcu w jednym z początkowych odcinków tego sezonu zaczarował hak, żeby wyrwać serce Zelenie, a tutaj cały czas miał w sobie tyle czarnej magii. Czyżby warunkiem korzystania z czarnej magii była świadomość jej posiadania? To nie jest tak, że ona jakoś sama powinna się uwidocznić? Jak dla mnie, w tym miejscu ten ogromny plot twist kuleje, ale mimo wszystko tak jak napisałam wyżej, nie będę się nad tym tak bardzo rozwodzić, bo nie to jest w tym momencie najważniejsze. Ważniejsze jest to, że Hook stał się tym, kogo tak strasznie nienawidził. Jakby to powiedzieć, „o ironio”. Do tego Killian raczej tak szybko nie wybaczy Emmie, która ratując go sprawiła, że stał się tym, kim się stał. Nie podoba mi się też ten przymierz, który zawiązał się między Mrocznym Hookiem a Zeleną. To połączenie nie wróży niestety nic dobrego. Jest jeszcze jedna kwestia, która nie została wyjaśniona w żadnym z niedzielnych odcinków. Otóż, nie wiadomo co stało się z Merlinem, którego tak na marginesie, wątek z Nimue jest naprawdę świetny. Mam nadzieję, że Emma go nie zabiła ratując Hooka.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://40.media.tumblr.com/4653223bf91bdd58885a8aa48ac29eb2/tumblr_inline_nweka2i2j21qm7feu_500.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://40.media.tumblr.com/4653223bf91bdd58885a8aa48ac29eb2/tumblr_inline_nweka2i2j21qm7feu_500.jpg" height="223" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Wszystko byłoby pięknie, gdyby scenarzyści raczyli w dziewiątym odcinku pociągnąć wątek Hooka, ale oczywiście tego nie zrobili. Co sprowadziło się do tego, że wyemitowanie dwóch odcinków jednego dnia, które fanom serialu wydawało się niespodziewanym prezentem od losu, okazało się jednym wielkim rozczarowaniem, bo w kolejnym odcinku nie ma nawet słowa o Hooku i Emmie. Mamy za to historię dalszych losów Meridy, które były naprawdę ciekawie przedstawione, ale w tym momencie prezentowały się blado na tle poprzedniego odcinka. Szczególnie, że akcja toczy się w przeszłości i nawet na chwilę nie zatrzymuje się w teraźniejszości. I tu znowu muszę się przyczepić do tego, że coraz mniej logiczne staje się przeniesienie przez Emmę Meridy do Storybrooke. Bo skoro nasza dzielna Szkotka radośnie odzyskała tron i zdobyła szacunek klanów, to jakim sposobem Emma pamiętała o niej, by ją też zabrać do Storybrooke, skoro przynajmniej w tej chwili losy Meridy są zupełnie niezwiązane z głównymi bohaterami? Zastanawia mnie też to, co stało się z Meridą po przemianie w niedźwiedzia i napaści na Belle i Golda. Bo albo to było gdzieś napomknięte i wyparłam to z pamięci, albo tu też powstała mała luka w historii rudowłosej łuczniczki.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Na koniec muszę sobie jednak trochę ponarzekać na postać Artura, a raczej na to, co z tą postacią uczynili scenarzyści. Bo widzicie zupełnie nie podoba mi się to, jakim złym stał się Artur. Na początku wydawało mi się, że będzie to postać w stylu Zeleny, czyli przebiegły i kalkulujący wszystko o krok do przodu czarny charakter. Niestety, im akcja idzie do przodu, tym Artur z postaci ciekawej staje się postacią odpychającą. Te pretensje do Merlina, granie ciągle kartą „to przez Ciebie taki jestem, oszukałeś mnie” staje się coraz bardziej nudne. Do tego owładnięty obsesją scalenia Excalibura Artur, stał się kolejnym bezwzględnym i bezmyślnym złoczyńcą, który nie należy ani do ciekawych ani strasznych antybohaterów. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
A Wy co sądzicie o rozwoju wydarzeń w tym sezonie? Dwóch Mrocznych to z jednej strony ciekawy pomysł, ale mimo wszystko za bardzo przekombinowany. A Wy jak uważacie?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
Rougehttp://www.blogger.com/profile/04847921268868698247noreply@blogger.com2tag:blogger.com,1999:blog-4643309885267400486.post-89783292348383194152015-11-14T15:28:00.000+01:002015-11-14T15:28:30.627+01:00Flesh and bone, czyli pot i łzy i dużo baletu<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg-7z0KHnmrWWPLl1OVxhha3XQsC6wLOrtOBpDIU5O3XSOM4DR0yZLO2LvUV6r1QVLLFuCXvBtHsnn8AnQWc32Gkv82oBk8GNcwLOagnFqSD6USoaFcV2-Z5Rnfq0nIUD3Sp3jBl8voj7wj/s1600/tumblr_nmjubzIp2d1sd8qs9o1_500.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEg-7z0KHnmrWWPLl1OVxhha3XQsC6wLOrtOBpDIU5O3XSOM4DR0yZLO2LvUV6r1QVLLFuCXvBtHsnn8AnQWc32Gkv82oBk8GNcwLOagnFqSD6USoaFcV2-Z5Rnfq0nIUD3Sp3jBl8voj7wj/s400/tumblr_nmjubzIp2d1sd8qs9o1_500.jpg" width="266" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
W poprzednim wpisie narzekałam, że znalazłam się w tym jakże nieznośnym serialowym dołku i nie mam ochoty na żadne nowości, a w dzisiejszym poście piszę o nowym serialu. Jak widać jestem bardzo konsekwentna w swoim nieoglądaniu seriali, albo po prostu potrzebowałam dobrej zachęty. A <i>Flesh and bone</i>, czyli najnowszy serial stacji Starz jest bardzo dobrą zachętą, szczególnie jeżeli można obejrzeć wszystkie odcinki za jednym zamachem. Co oczywiście radośnie uczyniłam, bo na jednym nie byłam w stanie poprzestać. Żałuję tylko jednej rzeczy, a mianowicie tego, że pierwszy sezon liczy sobie jedynie 8 odcinków...</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Serial opowiada historię Claire, młodej baletnicy, która postanawia porzucić swoje dotychczasowe życie i uciec do Nowego Jorku, by spełnić swoje marzenie o zostaniu primabaleriną. Dziewczynie udaje się dostać do American Ballet Company, jednak ten szybki i niespodziewany sukces niesie ze sobą przykre konsekwencje. Bo zespół baletowy jest jak rodzina, z którą dobrze wychodzi się jedynie na zdjęciach, a do tego nie tylko nowe demony spędzają Claire sen z powiek, demony z przeszłości również starają się o swoje pięć minut.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<a name='more'></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Wydawać by się mogło, że balet jest tematem, po który filmowcy i twórcy telewizyjni sięgają bardzo często. Wszak jest to temat niezwykle ciekawy, bo przecież traktuje o ludziach, którzy wykonują katorżniczą pracę na sali treningowej, by potem podczas występu odtwarzać układy tak, jak gdyby nie sprawiały im najmniejszej nawet trudności. Bo balet to perfekcja, a perfekcja jak wiadomo ma swoją cenę. Stąd twórcy zazwyczaj lubują się w pokazywaniu tej ciemnej strony klasyki tańca. Bo przecież większość osób (w tym ja) kiedy myśli o filmie o baletnicach, od razu myśli o <i>Czarnym łabędziu</i>, a jak wiadomo, film ten raczej do radosnych nie należy. Na pewno w głowie też przebrzmiewają gdzieś jakieś fragmenty filmów, w których główne bohaterki głodziły się by mieć odpowiednio szczupłą sylwetkę, czym doprowadzały się do poważnych chorób, a czasami nawet i do śmierci. Cóż na dużym i srebrnym ekranie balet maluje się raczej w ponurych barwach. Jeżeli więc myślicie, że Flesh and bone przełamuje tę tendencję, to niestety muszę Was zmartwić. Serial stacji Starz zdaje się kumulować wszystkie mroczne aspekty baletu jakie można sobie wyobrazić, dokładając do tego jeszcze kilka garści naprawdę ponurych wątków.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://41.media.tumblr.com/920d1d5bb000037fba71a41e0f865fe0/tumblr_inline_nv93dwn4UN1tbsl8q_500.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://41.media.tumblr.com/920d1d5bb000037fba71a41e0f865fe0/tumblr_inline_nv93dwn4UN1tbsl8q_500.jpg" height="266" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Jak więc tak mocno depresyjny serial może być serialem, od którego nie można się oderwać? I czym ten ów serial wyróżnia się na tle wyżej wspomnianych produkcji? Otóż, wyróżnia się i to bardzo, a co ciekawe, wyróżnia się on właśnie baletem. Przede wszystkim w głównych rolach obsadzeni są tancerze. Mamy więc na ekranie do czynienia z prawdziwymi tancerzami baletu, a nie aktorami, którzy na potrzeby produkcji nauczyli się tańczyć balet (nie ujmując oczywiście nic tym aktorom, bo takie przygotowanie do roli wymagało od nich zapewne wielu wyrzeczeń i ciężkiej pracy). Jednak jest różnica kiedy przed kamerą układ ma wykonać prawdziwa baletnica, a nie aktorka grająca baletnicę. I właśnie tym Flesh and bone wygrywa z innymi produkcjami, bo może sobie pozwolić na wiele scen tanecznych i nie musi przy tym bardzo szaleć z montażem. W każdym odcinku twórcy serialu serwują widzom przynajmniej jedną długą sekwencję taneczną, a w finałowym odcinku poszli na całość i przygotowali dla widzów iście baletową ucztę. Powiem szczerze, że byłam tym zachwycona.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://41.media.tumblr.com/7f1bc3a70aaed8b3c78f1f5b55d76db4/tumblr_nx78w4vUPw1qd4rf5o1_500.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://41.media.tumblr.com/7f1bc3a70aaed8b3c78f1f5b55d76db4/tumblr_nx78w4vUPw1qd4rf5o1_500.jpg" height="247" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Jednak nie samymi sekwencjami tanecznymi serial żyje. Jak już wspomniałam twórcy Flesh and bone zrobili wszystko, by ich produkcja ani przez chwilę nie była nudna i potrafiła utrzymać widza przed ekranem telewizora. Claire, główna bohaterka zmaga się z demonami z przeszłości, próbując zbudować od nowa swoją karierę baletnicy. Scenarzyści jednak bardzo powoli odkrywają karty więc widz może się jedynie domyślać co przydarzyło się Claire i cierpliwie czekać aż okaże się czy jego przypuszczenia są słuszne. Bardzo ciekawym wątkiem jest również wątek Romeo, bezdomnego, który mieszka w kamienicy, w której zatrzymała się główna bohaterka. Romeo to jedna z ciekawszych postaci jakie ostatnio widziałam na ekranie i to jak toczyły się jego losy z każdym odcinkiem sprawiało, że stawał się on dla mnie coraz większą zagadką. Zupełnie nie potrafiłam przewidzieć jak się zachowa ten walczący ze swymi myślami człowiek, który częściowo uważał, że jest bohaterem jakiejś bajki. Twórcy nie zrezygnowali również z umieszczenia w serialu takich postaci jak starzejąca się primabalerina, która zmaga się z kontuzjami, ale cały czas walczy by pokazać, że nadal jest primą. Pojawia się też postać, która w końcu odczuwa skutki nie przyjmowania przez długi czas żadnych pokarmów. Jest też zawistny i lekko niezrównoważony psychicznie założyciel szkoły baletowej, który również zmaga się z różnymi demonami z przeszłości. Oczywiście pojawiają się także wątki, które traktują o różnych niemoralnych propozycjach i wszelakiego rodzaju wykorzystywaniu ludzi, a także o osobach, które na pierwszy rzut oka nie wykazują zamiłowania do baletu, a jednak okazują się być jego największymi fanami. Szkoda tylko, że ich przyjaźń, to trochę jak podpisanie cyrografu z diabłem. Jakby to ładnie ująć, dzieje się sporo. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="http://41.media.tumblr.com/e824b1ddc3b7cef9091af106037fdfc2/tumblr_nxd61mDRT41snq06q_og_1280.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" src="http://41.media.tumblr.com/e824b1ddc3b7cef9091af106037fdfc2/tumblr_nxd61mDRT41snq06q_og_1280.jpg" height="247" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Wspominałam, że główne role powierzono zawodowym tancerzom baletowym, ale nie napisałam, że ci tancerze aktorsko prezentują się również bardzo dobrze. Sarah Hay w roli Claire jest bardzo przekonywująca, chociaż czasami miałam wrażenie, że tancerka jednym grymasem twarzy stara się grać dość szeroką gamę emocji. Na wyróżnienie zasługuje również Irina Dvorovenko jako Kiira, czyli zmagająca się z kontuzjami primabalerina, a także Emily Tyra wcielająca się w postać Mii, współlokatorki Claire. Na uwagę zasługują według mnie jeszcze dwaj aktorzy: Ben Daniels odgrywający rolę charyzmatycznego założyciela zespołu baletowego i Damon Herriman w roli Romeo.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Flesh and bone</i> nie jest serialem bez wad, ale na wiele niedociągnięć można przymknąć oko, szczególnie kiedy twórcy serwują piękne sekwencje taneczne. Zapewne nie jest to serial dla wszystkich, biorąc pod uwagę to, jak depresyjny momentami może się wydawać. Mimo to, ten mrok nie przytłacza, a raczej wciąga i poniekąd fascynuje. Jeżeli podobał Wam się <i>Czarny łabędź</i>, to myślę, że <i>Flesh and bone</i> również powinno Wam przypaść do gustu. Ja odkryłam jeszcze jedną zaletę z oglądania tego serialu. Jak tak napatrzyłam się na te idealne sylwetki baletnic, to odkryłam, że ostatnio większą uwagę przykładam do prostowania się, za co zapewne mój kręgosłup jest mi wdzięczny.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
Rougehttp://www.blogger.com/profile/04847921268868698247noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-4643309885267400486.post-41797411679490306422015-11-08T22:22:00.002+01:002015-11-08T22:22:33.245+01:00Flash vs Arrow, czyli o nowych sezonach seriali od DC<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgVFwRd2AlKClvhrfTdE2Y1-IRJA31SXVXxHZ5NeQWbiaNYm7bTmkxcIBfVZWkH_fsNji1BVSf-cJhyphenhyphen77B1nJ3D0fvwFOm0nft2pjEvemTFYUumIqWsiCnCPMKv3acgv1eTRtK-LLMGtpXk/s1600/tumblr_static_tumblr_static_85xt8jlfkmckks04kww8c0s0g_640.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="225" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgVFwRd2AlKClvhrfTdE2Y1-IRJA31SXVXxHZ5NeQWbiaNYm7bTmkxcIBfVZWkH_fsNji1BVSf-cJhyphenhyphen77B1nJ3D0fvwFOm0nft2pjEvemTFYUumIqWsiCnCPMKv3acgv1eTRtK-LLMGtpXk/s400/tumblr_static_tumblr_static_85xt8jlfkmckks04kww8c0s0g_640.jpg" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Tej jesieni oglądanie seriali nie idzie mi zbyt dobrze, a raczej nie idzie w ogóle. Szczerze mówiąc nie mam pojęcia dlaczego. Skusiłam się jednak ostatnio na nadrobienie najnowszych odcinków <i>Arrow</i> i <i>Flasha</i> i pomyślałam, że o nich napiszę. Wszak pamiętam, że wczoraj powinien ukazać się wpis o nowych odcinkach OuaT (których, niespodzianka, nie obejrzałam jeszcze), stąd pomysł na wpis o wybranych serialach od DC. Zanim jednak przejdę do mojego zrzędzenia i kilku zachwytów, chciałam zapytać czy polecacie jakieś nowości serialowe? Szczerze mówiąc żaden serial swoim opisem nie skusił mnie na tyle bym była chociaż w stanie obejrzeć jego pierwszy odcinek. Ale może się mylę i jednak powinnam dać któremuś szansę?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Jak zwykle przy tego typu wpisach, dalej należy spodziewać się spoilerów.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<a name='more'></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Wracając jednak do głównego tematu tego wpisu, chciałabym zacząć od pewnej uwagi. Przede wszystkim nie da się nie zauważyć, że twórcy obu seriali postanowili poświęcić pierwsze odcinki swoich produkcji na wprowadzenie widzów do nowego serialu, który rusza bodajże w 2016 roku, a zawita na nasze ekrany pod nazwą <i>Legends of Tomorrow</i>. Kiedy DC wypuściło pierwszy trailer swojego najnowszego dziecka, wiadome było że niektóre postacie muszą powrócić do życia. I w praktyce scenarzyści <i>Arrow</i> ciągle dążą do ożywienia postaci, które teoretycznie zakończyły swój żywot podczas różnych perypetii trzeciego sezonu. Może nie jest to najbardziej subtelne ze wszystkich rozwiązań, ale tworzy w miarę logiczną całość, więc chyba nie powinno się na to, aż tak dużo narzekać. Zawsze mogło być gorzej. Jeżeli zaś chodzi o Legends of Tomorrow, to pierwsze trailery nie zwiastują zbyt udanej produkcji, a raczej produkcji mającej chociaż trochę sensu (piszę to z punktu widzenia komiksowego laika). Mimo to, pewnie i tak skuszę się na pilot serialu, ale zupełnie z innych powodów niż miłośnicy komiksów. Otóż jestem bardzo ciekawa postaci granej przez Arthura Darvilla, który ma być, jak dobrze zrozumiałam, władcą czasu. Czyli Rory awansował do rangi Doctora, a ja jestem zaintrygowana. To wystarczający powód by zasiąść przed ekran komputera.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Jeżeli chodzi o <i>Arrow</i>, to znowu mamy tego głównego złego sezonu – Damiena Darhka, który grany jest całkiem nieźle przez Neala McDonough. Co zaś się tyczy do samej fabuły tych pięciu odcinków, które udało mi się obejrzeć, to może nie jest najlepiej, ale zdecydowanie wcześniej bywało gorzej, więc nie będę narzekać. Moja sympatia i jej brak do różnych postaci raczej nie uległ zmianie. Nadal nie cierpię postaci Laurel i zupełnie nie rozumiem jej bezmyślnego postępowania. Felicity jest jak zwykle jasnym punktem każdego odcinka, biorąc pod uwagę że dostaje najlepsze kwestie do wypowiedzenia i robi to jak zawsze z wdziękiem. Trochę humorystycznych akcentów wprowadza również Curtis, czyli jeden z podwładnych Felicity. Muszę wspomnieć jeszcze o dwóch rzeczach. Pierwsza odnosi się do nowej kryjówki Arrowa i spółki, która wygląda naprawdę świetnie. W tym miejscu rodzi się jednak moje małe pytanie. Czy tylko mi ta nowa kryjówka przypomina trochę wnętrze TARDIS, czy raczej coś jest ze mną nie tak? Druga rzecz, o której chcę napisać, a raczej o nią zapytać, to scena w której Oliver stoi nad czyimś grobem. Scena ta, przynajmniej dla mnie, mocno sugeruje, że jest to grób Felicity, chociaż mam nadzieję, że się mylę. A Wy jak myślicie? </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<table align="center" cellpadding="0" cellspacing="0" class="tr-caption-container" style="margin-left: auto; margin-right: auto; text-align: center;"><tbody>
<tr><td style="text-align: center;"><a href="http://33.media.tumblr.com/292edc5b2d9ba80d30f297f34026d7bd/tumblr_inline_npwlkrzxz11rrvvif_500.gif" imageanchor="1" style="margin-left: auto; margin-right: auto;"><img border="0" src="http://33.media.tumblr.com/292edc5b2d9ba80d30f297f34026d7bd/tumblr_inline_npwlkrzxz11rrvvif_500.gif" height="200" width="400" /></a></td></tr>
<tr><td class="tr-caption" style="text-align: center;">Poproszę o jeszcze jeden crossover, bo to scenarzystom wychodzi zacnie.</td></tr>
</tbody></table>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Do oglądania <i>Flasha</i>, wróciłam jakiś czas temu. Trochę zniechęciłam się do serialu po odcinku, w którym Barry biegnie tak szybko, że cofa się w czasie. Jakby to powiedzieć, mój mózg nie był w stanie przetworzyć tego cudownego rozwiązania fabularnego i przez jakiś czas musiałam odpocząć od <i>Flasha</i>. Kiedy byłam w końcu w stanie zaakceptować ten genialny plot twist, wróciłam do oglądania <i>Flasha</i> i powiem Wam, że naprawdę byłam pod wrażeniem końcówki pierwszego sezonu. No może pomijając tę całą „osobliwość”, która wytworzyła się nad Central City. Z drugiej strony, chociaż nie jestem fanką całego tego wątku z „osobliwością” i dwiema Ziemiami, to przyznaję, że taki obrót spraw przysparza całkiem sporo ciekawych możliwości co do prowadzenia akcji i zaskakiwania widzów. Odcinek, w którym wraca niezwykle kochany przez wszystkich profesor Wells jest tego najlepszym przykładem. Ach no i mamy, a raczej mieliśmy dwóch Flashów, to też dodało trochę kolorytu akcji. Mnie ciekawi kim jest ów dr Zoom. Nie czytałam komiksów, więc nie mam pojęcia, zresztą wątpię, że twórcy serialu poszliby za komiksami, bo pozbawiliby się elementu zaskoczenia, ale mogę i pewnie się mylę. Tak czy siak, na razie wszystkie przedziwne rozwiązania fabularne serwowane przez scenarzystów jestem w stanie zaakceptować, więc oglądanie <i>Flasha</i> jest całkiem przyjemne.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
A Wy oglądacie któryś z tych seriali? Co myślicie o nowych odcinkach?</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
Rougehttp://www.blogger.com/profile/04847921268868698247noreply@blogger.com4tag:blogger.com,1999:blog-4643309885267400486.post-62547784407295056792015-11-03T13:51:00.002+01:002015-11-03T13:51:35.449+01:00The Age of Adaline, czyli prosta historia w ładnej oprawie<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgXeTpevZm9Kt2lq89tmsjiIeqntO4G9dhynLzTw0NWtzb0I8oO_6BiIPsGCwgTmqB3TF-2LLmPutP_JEstmhEuK_6qMn6CI4fU575FUon59VyjrjAqPhpngiuNnFKAdJq_fFRFbxGJ3hFA/s1600/tumblr_nnc0osHNEZ1rstn0po10_r1_540.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEgXeTpevZm9Kt2lq89tmsjiIeqntO4G9dhynLzTw0NWtzb0I8oO_6BiIPsGCwgTmqB3TF-2LLmPutP_JEstmhEuK_6qMn6CI4fU575FUon59VyjrjAqPhpngiuNnFKAdJq_fFRFbxGJ3hFA/s400/tumblr_nnc0osHNEZ1rstn0po10_r1_540.jpg" width="263" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Ostatnimi czasy nie mam ochoty oglądać żadnych ambitniejszych produkcji, więc sięgam po wszystkie filmy z kategorii „przyjemnych filmideł”. Niestety tego typu filmowa kategoria niesie ze sobą niebezpieczny ładunek wielu prostych i kiczowatych historii o miłości. Oczywiście nie twierdzę, że owe kiczowate romansidła źle się ogląda, ale zazwyczaj nie są to filmy najwyższych lotów. A szkoda, bo w wielu przypadkach takie historie mają w sobie sporo potencjału, by uczynić je na ekranie dobrymi filmami. Twórcy <i>Wieku Adaline </i>mocno starali się, by ich produkcja wyszła poza ramy przeciętnego filmu z kategorii tych przyjemnych romansideł i by z pomocą dodatku w postaci pierwiastka fantastycznego, wspięła się na wyższy poziom w filmowej drabince. Czy im się to udało? No cóż, według mnie tak sobie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>The Age of Adaline</i> opowiada historię niejakiej Adaline Bowman, która urodziła się na początku XX wieku. Życie Adaline niczym się nie wyróżniało na tle innych osób, do czasu, kiedy pewnej nocy kobieta miała wypadek samochodowy. Wtedy to, w dość magicznych okolicznościach, Adaline nie tylko przeżyła ów wypadek, ale i przestała się starzeć. Mija 80 lat, a tytułowa bohaterka nie postarzała się nawet o dzień. Przez ten cały czas kobieta żyła samotnie, w obawie, że ktoś może odkryć jej sekret i w ten sposób zaszkodzić jej i jej bliskim. Pewnego dnia Adaline poznaje Ellisa, który sprawia że jej uporządkowane życie zaczyna się rozpadać. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<a name='more'></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Zacznę może od tego, że punkt wyjściowy całej tej historii jest bardzo ciekawy. Wątek „nabytej nieśmiertelności” może nie jest pomysłem bardzo oryginalnym, ale nie jest pomysłem na tyle wyeksploatowanym przez film i telewizję, by nie wykorzystać go w nowy sposób. Niestety mam wrażenie, że twórcy bardziej skupili się na tym jakie problemy niesie taka nieśmiertelność na polu miłosnym niż w życiu w ogóle. I to mnie w tym filmie boli najbardziej. Wydawać by się mogło, że kiedy mamy nieśmiertelnego bohatera to możemy trochę poszaleć z możliwościami jakie otwierają się przed taką postacią. Oczywiście jest też pełen wachlarz zagrożeń jakie niesie taka sytuacja. Niestety scenarzyści nie byli skorzy do czerpania garściami ani z jednego, ani z drugiego worka. Jeżeli o taką pomysłowość chodzi, Wiek Adaline wypada na tym polu dość mizernie.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://33.media.tumblr.com/71892368536e332a6889741e3b919528/tumblr_nfe7exi2qd1qkktjbo6_500.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="164" src="https://33.media.tumblr.com/71892368536e332a6889741e3b919528/tumblr_nfe7exi2qd1qkktjbo6_500.gif" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Mam też kilka zastrzeżeń, co do samej tytułowej bohaterki. Największym z nich jest to, że jest ona niestety dość bezbarwną bohaterką. Jest jedną z tych uroczych, bardzo sympatycznych postaci, które są pozbawione wad i którym powinniśmy współczuć. To wszystko sprawia, że Adaline jest momentami nijaka. A szkoda, bo nieśmiertelna bohaterka, która tyle w życiu przeżyła powinna być postacią ciekawą, taką od której nie można oderwać wzroku, której opowieści słucha się z zapartym tchem. Niestety Adaline nie jest taką bohaterką, a przynajmniej w moim odczuciu taką nie jest. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Film niestety zawodzi w momentach, w których zawodzić nie powinien. Jest sporo przebitek na różne epizody z życia bohaterki na przestrzeni tych 80 lat, ale według mnie jest ich trochę za mało, by tak naprawdę poznać Adaline, by zrozumieć jej postępowanie i obdarzyć ją sympatią. Stety albo niestety historia miłosna poprowadzona jest w tym filmie za to bardzo sprawnie. Nie ucieka od utartych schematów, ale przedstawia je w całkiem dobrym świetle. W dużej mierze jest to zasługa aktorów, między którymi wytworzyła się widoczna ekranowa chemia. W tym miejscu muszę też napisać, że jestem pod wrażeniem iż Blake Lively udźwignęła na swoich barkach pierwszoplanową rolę i zrobiła to w naprawdę dobrym stylu. Jednak to Michiel Huisman jako Ellis ukradł większość ich wspólnych scen, bo co tu dużo mówić, jego postać była dużo zabawniejsza i przede wszystkim żywsza. Adaline w wykonaniu Lively była taką spokojną, zdystansowaną dziewczyną, która nie potrafiła już czerpać radości z życia, stąd Ellis skupiał na sobie całą uwagę i wprowadzał trochę humorystycznych akcentów. Obecność Harrisona Forda w tym filmie dziwiła mnie przed seansem tego filmu i długo po seansie tego filmu nadal mnie dziwi. Przede wszystkim dlatego, że aktor zupełnie tu nie pasował, a jego postać napisana była niestety bardzo topornie, przez co wszystkie sceny z aktorem wypadły strasznie dziwnie, bo sam aktor nie do końca wiedział jak zagrać, żeby ostatecznie na ekranie wypadło to lepiej niż zapewne brzmiało na papierze. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://31.media.tumblr.com/a07bedda8bdb3f87dfccee75a6be32c6/tumblr_nfe7exi2qd1qkktjbo3_500.gif" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="163" src="https://31.media.tumblr.com/a07bedda8bdb3f87dfccee75a6be32c6/tumblr_nfe7exi2qd1qkktjbo3_500.gif" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Jeżeli więc macie ochotę na całkiem przyzwoity film w pięknej oprawie (zdjęcia i kostiumy są naprawdę warte uwagi), z historią miłosną na pierwszym planie, to <i>The Age of Adaline</i> powinien Wam się spodobać. Jeżeli zaś nie lubicie cukierkowych historii, to może lepiej poczekajcie aż będziecie mieli ochotę na więcej cukru i dopiero wtedy sięgnijcie po film Kriegera, bo inaczej możecie się trochę rozczarować.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
Rougehttp://www.blogger.com/profile/04847921268868698247noreply@blogger.com6tag:blogger.com,1999:blog-4643309885267400486.post-50268752708639071332015-10-27T22:26:00.000+01:002015-10-27T22:26:12.358+01:00Into the Woods, czyli czasami lepiej ugryźć się w język<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhX2IInjkTG3v33apt9_vPp-VCqIaY6cpeYKV2klavDfjkcbdpn07r9tJqgASMpe4K2cKIHAUF-qhJ-Hdmse0hI5YCiuL7o2Kh5mD8puz8OcPF5FBgrLB7_IpXrd4N95OETfzRivbM7wIr-/s1600/tumblr_nc3ni4e2XE1qm4zqqo1_500.jpg" imageanchor="1" style="clear: left; float: left; margin-bottom: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="400" src="https://blogger.googleusercontent.com/img/b/R29vZ2xl/AVvXsEhX2IInjkTG3v33apt9_vPp-VCqIaY6cpeYKV2klavDfjkcbdpn07r9tJqgASMpe4K2cKIHAUF-qhJ-Hdmse0hI5YCiuL7o2Kh5mD8puz8OcPF5FBgrLB7_IpXrd4N95OETfzRivbM7wIr-/s400/tumblr_nc3ni4e2XE1qm4zqqo1_500.jpg" width="270" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Pozostając jeszcze na jeden wpis w bajkowych klimatach, chciałam dziś napisać o pewnym musicalu, który nareszcie udało mi się obejrzeć. Mowa oczywiście o <i>Into the Woods</i>, czyli tym musicalu, którego większość ludzi nie cierpi i na który internetowi recenzenci wylewali swego czasu wiadra pomyj. Dawno nie widziałam też aż tak dużego rozstrzału w wystawianych ocenach na imdb. Bo gdy z grubsza przejrzy się oceny, to film Roba Marshalla zbiera albo po jednej gwiazdce, albo dostaje 10 gwiazdek. Skąd taka różnica w zdaniach na temat <i>Into the Woods</i>? Szczerze mówiąc nie mam pojęcia, a raczej nie rozumiem tych ocen 1/10. Mam jednak pewne przypuszczenia, o których postaram się napisać dalej.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<i>Into the Woods</i> to filmowa adaptacja musicalu Stephena Sondheima, pod tym samym tytułem. Z grubsza film opowiada o postaciach z bajek, które w większości wszyscy dobrze znają i które w swoich historiach czegoś sobie zażyczyły. W musicalu ich życzenia oczywiście się spełniają, ale nie w taki sposób w jaki by tego owe postaci chciały. </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<a name='more'></a></div>
<div style="text-align: justify;">
Na wstępie chciałam zaznaczyć, że nie znam oryginalnej wersji musicalu. Nie mam więc pojęcia jakie wątki zostały wycięte, by wyjściowy materiał wpasował się w ramy czasowe i powiedzmy normy ekranowe. Oglądając jednak film Marshalla, można odnieść wrażenie, że czegoś w tym filmie brakuje. Pierwsza część <i>Into the Woods</i> jest dość spójną opowieścią, którą przyjemnie się ogląda. Niestety w pewnym momencie ta złudna harmonia przedstawianych wydarzeń zaczyna się powoli sypać. Nie jest to jednak na tyle drażniące, by napisać że ten film jest beznadziejny, bo taki nie jest. Po prostu łatwo dostrzec, że twórcy źle podzielili czas i o ile czasu na wstęp było w punkt, tak czasu na domknięcie wątków już nie. Stąd pod koniec cała akcja się trochę nie klei i można odnieść wrażenie, że scenarzysta włączył tryb sportowy by jakoś w miarę zakończyć ten film. Cóż, wyszło jak wyszło. Można sobie trochę ponarzekać, że końcowe trzydzieści minut jest bardzo chaotyczne, ale żeby od razu skreślać film całkowicie, to chyba już zbędna przesada.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://41.media.tumblr.com/b41b0162613d5fb803fa1f85640f1e14/tumblr_nssul1c96M1rcb0d2o1_1280.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="266" src="https://41.media.tumblr.com/b41b0162613d5fb803fa1f85640f1e14/tumblr_nssul1c96M1rcb0d2o1_1280.jpg" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Mimo że <i>Into the Woods</i> jest filmem Disneya, jest on filmem, jak na tę wytwórnię, dość mrocznym. Zapewne jest to cechą oryginalnego musicalu i zapewne niektóre „bardziej mroczne” akcenty zostały stonowane. Wszak to film Disneya, o postaciach z bajek, które kochają wszystkie dzieci, a dopiero w drugiej kolejności jest to znany broadwayowski musical. Trochę mroczny, mocno tajemniczy klimat jednak pozostał. Dużą zasługą jest tu sceneria, w której rozgrywają się wydarzenia, czyli tytułowy las. Cały czas ma się wrażenie, że w świecie przedstawionym na ekranie ciągle panuje noc, a przecież bohaterowie snują się po lesie kilka dni. Zdjęcia są jednak utrzymane w ciemnych barwach, w których dominują zielenie i granaty, stąd widz ma problem z odróżnieniem kiedy dla bajkowych postaci nastał dzień, a kiedy noc. Jest to dość ciekawy zabieg, który sprawia, że widz może czuć się trochę zagubiony, tak jak i bohaterowie filmu.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://40.media.tumblr.com/fb84459181800af311cd0ec7c1d41f04/tumblr_nssuje9wbz1rcb0d2o1_1280.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="266" src="https://40.media.tumblr.com/fb84459181800af311cd0ec7c1d41f04/tumblr_nssuje9wbz1rcb0d2o1_1280.jpg" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Pod względem aktorskim i muzycznym film wypada według mnie świetnie. Może piosenki z musicalu nie są piosenkami, które szybko wpadają w ucho i których tekst jest łatwy do zapamiętania, ale melodie nuciłam jeszcze długo po seansie filmu. Co do samych wykonań utworów, to jestem pod wrażeniem umiejętności wokalnych Emily Blunt. Nie miałam pojęcia, że aktorka potrafi tak dobrze śpiewać. Oczywiście Anna Kendrick w swoich partiach również wypada świetnie, ale o tym że Kendrick ma kawał głosu, to już wiedziałam od dawna, to samo tyczy się Jamesa Cordena. Meryl Streep też wypada wokalnie nieźle, zresztą czego Streep nie dośpiewała, to dograła. Mimo, że dla mnie jej postać Czarownicy była bardzo przerysowana, to i tak nie można aktorce wiele zarzucić. Na wyróżnienie zasługuje jeszcze aktorka wcielająca się w postać Czerwonego Kapturka. Lilla Crawford pod względem wokalnym i aktorskim zdecydowanie podołała powierzonemu jej zadaniu. Jednak moim największym zaskoczeniem tego filmu jest Chris Pine, czyli książę od Kopciuszka. Scena, w której Pine śpiewa piosenkę „Agony” jest chyba moją ulubioną sceną z całego filmu.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<a href="https://40.media.tumblr.com/a83188fbccbc02e70c69d9b3380394c9/tumblr_nssufkKAsg1rcb0d2o1_1280.jpg" imageanchor="1" style="margin-left: 1em; margin-right: 1em;"><img border="0" height="266" src="https://40.media.tumblr.com/a83188fbccbc02e70c69d9b3380394c9/tumblr_nssufkKAsg1rcb0d2o1_1280.jpg" width="400" /></a></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Wydaje mi się, że jeżeli nie lubicie musicali, bądź też zaczynacie dopiero swoją przygodę z musicalem, to <i>Into the Woods</i> raczej nie będzie filmem, który może się Wam spodobać. Dlaczego? Cóż, odpowiadając na to pytanie ciężko jest nie uniknąć sarkazmu, za który przepraszam. Bo widzicie, w musicalach głównie chodzi o śpiewanie, o wyrażanie różnych emocji, myśli itd., które mogłyby być po prostu wypowiedziane, w formie piosenki. A to oznacza, że istnieją takie musicale gdzie ciężko jest szukać partii mówionych. Niektórym to bardzo w musicalach przeszkadza i niektórzy uwielbiają na to w musicalach narzekać. Jednego jednak nie rozumiem. Skoro ktoś nie lubi jak w filmie śpiewają, to po co taki ktoś bierze się za oglądanie tego typu filmów? By powiedzieć, że film jest beznadziejny, bo nic tam nie mówią, tylko ciągle śpiewają? No cóż, niespodzianka, to właśnie jest główną cechą musicali.</div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
Tym dość czepliwym akcentem zakończę ten wpis. Mam nadzieję, że tą ostatnią uwagą nikogo nazbyt nie uraziłam. Jeżeli więc sami chcecie ocenić, czy <i>Into the Woods</i> jest tak okropnym filmem, że zasługuje na ocenę 1/10, to poświęćcie mu trochę swojego czasu i na własnej skórze przekonajcie się czy naprawdę film Marshalla jest aż tak tragiczny. Cóż, ja twierdzę że nie. Wręcz przeciwnie, uważam że to dobry film i dobry musical. A na zachętę zostawiam Was z tym: </div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div class="separator" style="clear: both; text-align: center;">
<iframe width="320" height="266" class="YOUTUBE-iframe-video" data-thumbnail-src="https://i.ytimg.com/vi/YmixlJ79ZF0/0.jpg" src="https://www.youtube.com/embed/YmixlJ79ZF0?feature=player_embedded" frameborder="0" allowfullscreen></iframe></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
<div style="text-align: justify;">
<br /></div>
Rougehttp://www.blogger.com/profile/04847921268868698247noreply@blogger.com8