Na wstępie powinnam napisać, że
nigdy nie widziałam żadnego filmu mistrza suspensu. Tak wiem, wstyd
i hańba. Dlatego szczerze mówiąc zupełnie nie wiedziałam czego
mam się spodziewać po jego filmie Północ północny-zachód,
szczególnie że nawet nie pokwapiłam się żeby przeczytać o czym
jest ten film. Może to głupie, ale przez to spodziewałam się
jakiegoś horroru, albo chociaż namiastki czegoś strasznego. Jakie
więc było moje zdziwienie kiedy okazało się, że Północ
północny-zachód to genialny thriller, od którego nie mogłam się
oderwać. Zaś po ostatniej scenie nie mogłam przestać się głupio
uśmiechać, bo to zakończenie jest po prostu idealne dla tego
filmu.
Pisałam, że przed seansem nie miałam
zielonego pojęcia o czym jest ten film. Zresztą gdyby chciało się
precyzyjnie napisać o czym dokładnie jest Północ północny-zachód
to trzeba by było zdradzić któryś z plot twistów i zepsuć
osobie, równie nieuświadomionej i zacofanej jak ja, seans. Ale żeby
mieć chociaż zarys tego, czego można się spodziewać po tym
filmie Hitchcocka, to wystarczy wiedzieć tyle, że jest sobie
pracownik agencji reklamowej, który zostaje wzięty za agenta
rządowego przez grupę szpiegów. Teraz ów pracownik musi uciekać
by ocalić swoje życie.
Czy wspominałam już kiedyś, że o
dobrych filmach pisze się bardzo ciężko? Ale jak zwykle spróbuję
napisać więcej niż „To jest genialny film i warto poświęcić
cenne dwie godziny swojego życia by go obejrzeć”. Przede
wszystkim Ernest Lehman napisał świetny scenariusz, który
Hitchcock potrafił w brawurowy sposób przenieść na ekran. Dawno
nie widziałam thrillera, w którym akcja pędziła by tak szybko, że
widz nie miałby zbyt wiele czasu na zastanowienie się kto jest kim.
Główny bohater, Roger Thornhill, działa bardzo impulsywnie, cały
czas wpada z przysłowiowego deszczu pod rynnę. Jak więc można się
domyśleć Hitchcock serwuje widzom plot twist za plot twistem, ale
są chwile oddechu, gdzie można zacząć kombinować razem z głównym
bohaterem, o co tak właściwie chodzi. Oczywiście można się
przyczepić, że większość sytuacji jest mocno naciąganych, a
bohaterowie zachowują się bardzo irracjonalnie. Ale to można
wybaczyć, bo w tym bezsensie jest metoda i można przymknąć oko na
te niektóre dość niewiarygodne wydarzenia przedstawione w filmie.
Film ten nie byłby tak dobry gdyby nie
charyzmatyczny Cary Grant, który wcielił się w główną rolę.
Grant kiedy potrzeba jest uwodzicielski, kiedy indziej jest
pierdołowaty, a kiedy każą mu grać pijanego, to robi to tak, że
ze śmiechu aż rozbolał mnie brzuch. Dla samej sceny, w której
bohater Granta ma w swoim organizmie zbyt dużo procentów, warto
jest zobaczyć Północ północny-zachód. Chociaż nie wiem czy to
dobra reklama poważnego jakby nie było filmu. Mimo że dla mnie
Grant kradnie cały film, to nie mogę nie wspomnieć o pięknej Evie
Marie Saint, która zagrała Eve Kendall, postać niezwykle
tajemniczą. Aktorka gra bardzo dobrze i szczerze mówiąc długo nie
mogłam rozgryźć jej postaci i jakie intencje nią kierują.
Jeżeli więc jesteście tak zacofani w
oglądaniu klasyków jak ja i nie widzieliście tego filmu to gorąco
go Wam polecam. Północ północny-zachód to idealna mieszanka
thrillera, romansu i komedii, podczas oglądania której nie sposób
się nudzić. Ten film zdecydowanie zaostrzył mój apetyt na filmy
Hitchcocka i zapewne niedługo znów pojawi się wpis o którymś z
jego filmów.
Znam i także polecam:)
OdpowiedzUsuńświetny film, jeden z najlepszych w swoim gatunku.
OdpowiedzUsuń