Wyrażenie „rozczarować się” ma
raczej wydźwięk negatywny. Dla mnie jednak istnieją dwa znaczenia
tego wyrażenia w odniesieniu do filmów. Mianowicie można się
rozczarować negatywnie, czyli mieliśmy ogromne oczekiwania co do
filmu, a on okazał się klapą i jest nam bardzo przykro, albo można
się rozczarować pozytywnie, czyli nastawiliśmy się na obejrzenie
dobrego filmu, ale w rezultacie obejrzeliśmy zupełnie inny film niż
oczekiwaliśmy się obejrzeć, co jednak nie wpływa na jego jakość,
a nawet czyni go lepszym. Dla mnie The Hustler jest takim pozytywnym
rozczarowaniem. Spodziewałam się obejrzeć coś w stylu dramatu
sportowego (zawody w bilard, ogromne napięcie itd.), a dostałam
przejmujący dramat o ludziach zagubionych , niepotrafiących
odnaleźć swojej drogi w życiu, w którym to dramacie sport
odgrywał jedynie rolę drugoplanową.
The Hustler opowiada historię
bilardzisty i oszusta w jednej osobie, który zyskał sobie sławę
jako „Fast” Eddie Felson. Mężczyzna jest niezwykle
utalentowany, ale na wygrywanie ogromnych sum pieniędzy w
obstawianych meczach nie pozwala mu jego zuchwały charakter i
ryzykanctwo. Te negatywne cechy dają o sobie znać w bardzo
nieodpowiednich momentach, takich jak pojedynek z legendą
obstawianych meczów bilarda Minnesotą Fats. Panowie rozgrywają
pojedynek życia trwający bagatela 25 godzin, a zwycięzca może być
tylko jeden. W tym bilardowym maratonie Eddie traci nie tylko
pieniądze, ale i sens życia, przez co powoli zaczyna dotykać dna.
Pocieszenia próbuje szukać w ramionach Sarah, która wydaje się
być w życiu równie zagubiona jak Eddie.
Film Rossena zachwyca pod wieloma
względami. Przede wszystkim ogromnym plusem filmu jest świetny
scenariusz. Scenarzyści napisali niezwykle wciągającą historię o
dwójce ludzi, którzy zupełnie nie wiedzieli czego chcą od życia.
Bohaterowie momentami są jak dzieci we mgle, a swoje smutki i
porażki topią w alkoholu. I Eddie i Sarah boją się przyznać do
błędu i zaryzykować, ruszyć z miejsca i w końcu wziąć los w
swoje ręce. Zapytacie co w tej historii może być wciągającego.
Prawda jest taka, że wciągające i zarazem przerażające jest to,
że każdy z nas może znaleźć w sobie coś z Sary i Eddiego.
Każdemu zdarzyło się pogubić w życiu, przestać wierzyć w
siebie, znaleźć się na rozdrożu i być tak sparaliżowanym wizją
kolejnej porażki, że zamiast wybrać którąś z dróg, wybieramy
pustą egzystencję, a nie życie. To jest właśnie to, co mnie
ujęło w The Hustler. Kiedy dodamy do tego bardzo dobrą reżyserię,
która pozwoliła scenariuszowi dostać drugie życie na ekranie, to
dostajemy świetny film, który na długo pozostaje w pamięci.
Oczywiście gdyby nie świetna gra
aktorska, to film nie byłby tak dobry jakim jest. Cóż mogę
powiedzieć, oprócz tego że rolą „Fast” Eddiego Felsona Paul
Newman podbił moje serce. Newman wręcz magnetyzuje spojrzeniem, a
charyzma jaką wkłada w grę aż bije z ekranu. Partnerująca mu
Piper Laurie miała naprawdę trudne zadanie, by nie zostać
przyćmioną przez Newmana. Według mnie Laurie zagrała bardzo
dobrze, a do tego chemia między aktorami była wyczuwalna. Miło się
patrzy kiedy aktorzy grają razem, a nie obok siebie. Jackie Gleason
jako Minnesota Fats również zrobił na mnie bardzo pozytywne
wrażenie, szczególnie że jako jedyny dostał do zagrania postać
która twardo stąpała po ziemi i wiedziała gdzie są jej granice
oraz kiedy powiedzieć „dość”.
Jak widać powoli realizuję moje
założenie obejrzenia wszystkich filmów jakie uda mi się zdobyć z
Paulem Newmanem. The Hustler miał swoją premierę w 1961r. i jak
dla mnie film ten wcale się nie zestarzał, a tematyka w nim
poruszana jest nadal bardzo aktualna. W 1986 roku Martin Scorsese
nakręcił coś na kształt kontynuacji The Hustler, pod wdzięcznym
tytułem The Colour of Money, w którym w rolę Eddiego Felsona
wciela się oczywiście Paul Newman. Jeżeli uda mi się gdzieś
znaleźć ten film, to niedługo na blogu pojawi się pewnie pseudo
recenzja. A tak, gorąco zachęcam Was do obejrzenia The Hustler, bo
to jest po prostu bardzo dobry film i nie będziecie żałować, że
po niego sięgnęliście.
PS. Za seans dziękuję mojej kochanej rodzicielce, która wypatrzyła DVD z filmem w sklepie i mi je sprezentowała ;)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz