poniedziałek, 1 września 2014

Ulubieńcy tygodnia #4

Dawno nie było ulubieńców tygodnia, więc dziś nadrabiam zaległości.




Doctor Who – oczywiście, że musiałam zobaczyć całe dwa odcinki z Dwunastym. Nie pisałam na razie notki z poszczególnych odcinków, ale chyba powstanie jedna zbiorcza z sześciu – siedmiu odcinków, zobaczymy. Ogólnie na razie nie mogę przyzwyczaić się do tego, że Matt Smith nie jest już Doctorem (chociaż dla mnie zawsze pozostanie tym jedynym, moim Doctorem). Bardzo się do niego przywiązałam i polubiłam jego wersję Doctora. Capaldi gra tę postać zupełnie inaczej i bardzo dobrze, ale jak na razie nie mogę się przestawić. W drugim odcinku dalej czułam jakiś niedosyt. Jeżeli jednak mam być szczera to sceny, w których nie mam żadnych wątpliwości, że dany aktor jest na właściwym miejscu, to sceny rozmów Doctora z Clarą. Chodzi mi tutaj oczywiście o te poważne rozmowy od serca, a nie te żartobliwe pogaduszki. Podoba mi się, że z szalonego optymisty, Doctor zmienił się w postać, którą cały czas dręczy to pytanie „Czy jest dobry?”. Może to dobry kierunek.



Mortal Instruments: City of Lost Souls – Jestem w pełni świadoma, że to young adult novel, ale uznałam że jak zaczęłam cały cykl, to go skończę (a poza tym lubię książki dla młodzieży...). To jest piąty tom serii i po tym tomie utwierdzam się w przekonaniu, że Cassandra Clare powinna zaprzestać na oryginalnej trylogii i nie pisać na prośbę fanów dalszych losów Clary i spółki. Dlaczego? Ponieważ pomysł by Sebastian ożył i mieszał w życiu głównych bohaterów jest dość kulawy i nie przysparza już tylu emocji co starcia z Valentinem. Mimo to i tak sięgnę po tom szósty (City of Heavenly Fire), bo chcę wiedzieć jak ta cała farsa się skończy. Z książkami tego typu (i wszystkimi innymi) jest jednak mały problem – cena. Ostatnio zaś czytam te powieści w oryginale (bo tego typu książki są ciekawsze gdy czytam je po angielsku) i te wydania kosztują jeszcze więcej. Ciężkie jest życie czytelnika :(

Till I hear you sing z Love Never Dies – o musicalu pisałam ostatnio tu, ale w kółko słucham piosenek z tego musicalu. Mimo że w wykonaniu obsady australijskiej piosenki brzmią równie dobrze, to i tak to wykonanie pozostanie moim ulubionym.



We wrześniu w kinie będzie zdecydowanie zbyt dużo filmów, które chciałabym zobaczyć, ale zobaczymy jak to będzie. Nie są to filmy ambitne, ale nikt nie mówił, że do kina trzeba chodzić na ambitne produkcje:
Maze Runner – Dylan O'Brien, to powinno wszystko tłumaczyć,


If I stay – książki nie czytałam, ale zwiastun mnie przekonał,


Sin City: A Dame to Kill For – lubię Sin City i jestem ciekawa kontynuacji, bo może być bardzo dobrze, ale może też być tragedia,

Miasto 44 – bardzo chcę zobaczyć ten film. Na razie nie czytałam żadnych opinii na jego temat i przed seansem nie przeczytam, by samej wyrobić sobie zdanie.




Dziś będzie też o sporcie, a mianowicie o Mistrzostwach Świata w siatkówce, które rozgrywają się w Polsce. Chciałam napisać, że jako kibicowi jest mi niezmiernie przykro, że nie mogę śledzić poczynań naszych reprezentantów w telewizji. A nie, przepraszam, mogę, ale za tę przyjemność muszę zapłacić. To takie smutne, że doczekaliśmy się czasów, kiedy sportowe imprezy rangi światowej urządza się w naszym kraju, a obywatele nie mogą ich obejrzeć. Tyle pomyj wylewa się na głowy komentatorów z TVP, ale wolałabym słuchać komentarza tych panów, niż nie oglądać meczów wcale.

8 komentarzy:

  1. " bo może być bardzo dobrze, ale może też być tragedia" xd

    OdpowiedzUsuń
  2. Może to głupie, ale od "Maze Runnera" wyraźnie odstrasza mnie Kaya Scodelario. Ja ją widzę wszędzie jako Effie ze "Skinsów";/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wiem o co Ci chodzi ;) Mam to samo i ze Scodelario i z Hannah Murray, tylko w przypadku tej drugiej zawsze czekam aż powie "Oh, wow. Lovely." ;)

      Usuń
  3. 1) Tak bardzo, bardzo czekam na Maze Runner'a, bo jestem zakochana w Dylanie i uważam, że jest genialnym aktorem. Właśnie zaczynam książkę i zobaczymy, co z tego będzie. 2) Dwunasty będzie chyba moim Doktorem :) Myślałam, że Tennant pozostanie moim ulubionym, jednak Capaldi ma to coś, na co czekałam u Doktora. Zaczynałam jednak od Smitha i miałam do niego wielki sentyment - ciężko było się z nim żegnać, więc rozumiem, co czujesz. 3) Przeczytałam wszystkie części Mortal Instruments - po angielsku, gdyż masz rację z "ciekawszym oryginałem" - i pod koniec było ciężko. Tęsknię za pierwszą częścią, która doprawdy nie była zła. Strasznie się rozpisałam i nie będę wszystkiego komentować (choć bym chciała) i powiem jeszcze tylko, że wyczekuję Sin City z niecierpliwością już chyba od pięciu lat, zaś zapowiada się tak dobrze, jak jedynka (yay!).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 1) Nie czytałam książki i zastanawiam się czy zaczynać, bo pewnie będzie tak, że nie zdążę jej przeczytać przed filmem. Rzadko udaje mi się ta sztuka ;)
      2) Moim Doctorem jest Matt ;) Z Tennantem jeszcze nie nadrobiłam wszystkich odcinków, ale rok akademicki się zbliża, więc będzie co oglądać w przerwach między nauką ;)
      3) Ja na razie mam dylemat z tą ostatnią częścią, bo bardzo chciałabym ją przeczytać w oryginale, ale cena (50 zł za young adult novel...) mnie dołuje, szczególnie że opinie o książce nie są zbyt pozytywne :( A autorstwa Clare zdecydowanie od "drugiej trylogii" wolę serię prequelową The Infernal Devices ;)

      Usuń
  4. Mam tak samo z Capaldim. Fajny, jest, ale to nie jest Matt Smith i ciężko mi się przestawić.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ja tam bardzo polubiłam Capaldiego w roli Dwunastego. Strasznie mnie wymęczyły przez 7 sezonów towarzyszki, które się zauraczały (jest takie słowo?) Doktorem i rzucały z całowaniem (oprócz Doktor Donny <3). Mam nadzieję, że Capaldi to zakończy. Chyba, że Missy będzie drugą River? Wiadomo????

    Bardzo czekam na Maze Runner! Fajni młodzi aktorzy, których lubię i ten przerażający labirynt! Nie czytałam książki, ale internety twierdzą, że to dobrze ;)

    Miasto 44 też na pewno obejrzę i nie będę się uprzedzać z góry, że to polski film...

    Zwiastun If I Stay też mnie zaciekawił, ale pewnie poczekam na DVD.

    Jeśli chodzi o siatkówkę to moi rodzice mają dekoder polsatu, więc nie jest tak źle. Gorzej z tym, że jestem u nich raz na dwa tygodnie :(
    To prawda, że jaki jest sens w tym, że nasz kraj urządza mistrzostwa świata, a Polacy nie mogą ich obejrzeć w ogólnie dostępnej telewizji? Coś tu jest bardzo nie tak ;/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Postać Missy jest owiana taką tajemnicą, że chyba nawet nie będę próbowała zgadywać kim może być. Mam jednak nadzieję, że nie będzie drugą River ;)

      Ja jestem bardzo ciekawa Miasta 44, ale trzeba uważać żeby nie trafić na seans z jakimiś dzieciakami ze szkół, bo zapewne wszystkie szkoły jak jeden mąż pójdą na ten film do kina...

      Z brakiem ogólnodostępnej transmisji jest mi strasznie przykro, szczególnie że chłopakom na razie bardzo dobrze idzie i miło by było im pokibicować, a nie tylko zobaczyć końcowy wynik ;)

      Usuń