Nie wiem czy powinno się zaczynać
wpis od takich stwierdzeń, ale zacznę, bo kto mi zabroni. Nie
przepadam za Kapitanem Ameryką. Nic nie mam do tego superbohatera,
ale Chris Evans w wersji blond nie przekonał mnie do siebie ani
podczas seansu Avengersów ani podczas seansu Kapitana Ameryki:
Pierwsze Starcie. Po prostu Kapitan był nudny i taki dobry i prawy,
a jego jedyną wadą było nie nadążanie za współczesnymi
czasami. Stąd nie miałam zbyt wielkich oczekiwań kiedy siadłam
przed ekranem komputera by obejrzeć Kapitana Amerykę 2. Jakie było
moje zdziwienie gdy film się skończył, a ja ani razu przez ponad
dwie godziny nie spojrzałam na zegarek, ani nie sprawdziłam ile
czasu zostało do końca filmu.
Muszę przyznać, że jak na tego typu
film fabuła była trochę zwiła. Spodziewałam się historii
prostej jak drut, a tutaj scenarzyści uraczyli widzów dość
skomplikowanym ciągiem rozumowym (albo mój mózg w pewnym momencie
stwierdził, że nie chce mu się słuchać czyjegoś patetycznego
monologu o władzy i uciekły mi jakieś związki
przyczynowo-skutkowe). Tak więc HYDRA urosła w siłę w szeregach
SHIELD. Nikt nie jest bezpieczny, a Kapitan nie ma zielonego pojęcia
komu może zaufać. Steve postanawia zjednoczyć siły z Natashą i
razem z nią i Samem/Falconem stawić czoła HYDRZE i pewnemu
sowieckiemu agentowi zwanemu Zimowym Żołnierzem.
Dużym plusem filmu jest niezły
scenariusz i dobra reżyseria. Wspominałam w poprzednim akapicie że
mogły mi uciec jakieś związki przyczynowo-skutkowe, ale prawda
jest taka, że polityczne przepychanki i HYDRA niezbyt mnie
interesowały w tym filmie. Dzielni główni bohaterowie walczyli
przeciw tym złym i jakoś mało mnie obchodziło do jakiej
organizacji należy ów zły, bo przecież chodziło głównie o
zdobycie przez HYDRĘ władzy, a jak, gdzie i z iloma intrygami w
trakcie, to już dla mnie było trochę naciągane, stąd mało uwagi
temu poświęciłam. Raczej nie powinno się tak oglądać filmów,
ale nie mogłam nic poradzić na to, że czekałam do konfrontacji
Kapitana z Zimowym Żołnierzem. Ten wątek był dla mnie
najciekawszym, obok wątku z Furym i zespołem: Kapitan, Czarna Wdowa
i Falcon ratujący świat. Oczywiście nie mogę nie wspomnieć, że
w filmie grał Robert Redford, ale przecież nie od dziś wiadomo, że
Redford w nazwijmy to thrillerach politycznych sprawdza się
idealnie, więc i tu wypadł przekonująco. Mimo to, jego wątek
interesował mnie najmniej, ale może to dlatego że nie przepadam za
filmami o polityce. Wracając jednak do głównego tematu tego
akapitu, powinnam napisać coś o reżyserii. Bracia Russo według
mnie nakręcili połączenie thrillera politycznego z filmem o
superbohaterach i wyszło im to bardzo dobrze. Akcja nie pędzi jak
szalona, ale to nie znaczy, że widz będzie się nudził, wręcz
przeciwnie cały czas się coś dzieje i cały czas widz dostaje
jakieś skrawki informacji, które powoli składają mu się w
całość. Jak dla mnie to jeden z lepszych fabularnie filmów
Marvela.
Kolejną zaletą filmu są sceny walki.
Oczywiście towarzyszą im bardzo dobrze wkomponowane efekty
specjalne, ale nie przysłaniają one ciekawej „choreografii
pojedynków” (mam nadzieję, że wiecie o co mi chodzi). Sposób
kręcenia tych scen również zasługuje na duży plus. Nie cierpię
kiedy w tego typu scenach kamera lata jak szalona, a ja przestaję
się orientować co się dzieje, a od drgającego obrazu zaczyna mnie
boleć głowa, co sprawia że jest mi wszystko jedno kto wygra.
Reżyserzy, aktorzy i dublerzy postarali się by sceny te wypadły na
ekranie widowiskowo i by widz mógł śledzić poczynania bohaterów,
a nie oglądać chaos. Zapewne wymagało to dużo większego nakładu
pracy, ale zdecydowanie się to opłaciło. Tak jak w każdym filmie
Marvela i w tym nie brakuje dwóch ważnych elementów. Są to
oczywiście świetne efekty specjalne i trafiony humor. Osobiście
bardzo bawiła mnie Czarna Wdowa szukająca dziewczyny Kapitanowi.
Na początku tego wpisu napisałam, że
nie przepadam za postacią Kapitana Ameryki. Jeżeli myślicie, że
druga odsłona przygód Kapitana przekonała mnie do tej postaci to
macie rację. Może nie stałam się fanką Kapitana, ale na pewno
zaczęłam go lubić. Przede wszystkim dlatego, że w końcu twórcy
pokazali tę postać jako człowieka, a nie wielkiego bohatera,
legendę która podczas drugiej wojny światowej uratowała świat i
przeżyła kilkadziesiąt lat w lodzie i która po tym wszystkim
przywdziała swój kostium i stanęła w szranki z najeźdźcą z
Asgardu. Steve nareszcie zaczął być postacią myślącą, która
potrafi powiedzieć nie i która nie jest na wskroś dobra i uczynna.
Kapitan Ameryka 2 utwierdził mnie też w przekonaniu, że Czarna
Wdowa powinna dostać swój film. Uważam, że historia tego jak
Natasha trafiła do KGB, a potem do SHIELD jest ciekawą historią na
oddzielny film. Szkoda tylko, że Marvel nie ma takiego filmu w
planach. Aby zakończyć moje dywagacje o trójce bohaterów z tego
filmu, powinnam wspomnieć o Falconie. Anthony Mackie wcielający się
w tę postać bardzo fajnie zagrał oraz dobrze zgrał się z duetem
Johansson - Evans.
Skoro film ten nosi podtytuł Zimowy
Żołnierz, to powinnam napisać też coś o tym panu. Bardzo podoba
mi się postać Zimowego Żołnierza i nie, nie są tylko i jedynie
względy estetyczne, chociaż muszę stwierdzić, iż Sebastian Stan
prezentuje się nader dobrze (zapytajcie mojej przyjaciółki ;) ).
Dla mnie ciekawe jest to, że aktor mając tak mało kwestii
mówionych, potrafił stworzyć postać, która wzbudza aż tyle
emocji. W praktyce podczas seansu cały czas czekałam na
konfrontację Kapitana z Zimowym Żołnierzem, w której ten drugi
nie nosi maski. Cały czas chciałam wiedzieć jak zakończy się ten
wątek i co stanie się z ów Żołnierzem. Muszę przyznać, że
scenarzyści pozytywnie zaskoczyli mnie takim zakończeniem i chyba
pierwszy raz od bardzo dawna jestem ciekawa co będzie w kolejnym
filmie Marvela i mogę powiedzieć że czekam na trzecią część
przygód Kapitana.
Kapitan Ameryka: Zimowy Żołnierz
bardzo pozytywnie mnie zaskoczył. Na kolejną część przygód Rogersa będę
musiała trochę poczekać, ale twórcy dwójki przekonali mnie, że
warto czekać. Na szczęście po drodze Marvel zaplanował kilka
filmów, więc raczej moje czekanie będzie mocno urozmaicone.
muszę zapoznać się z tymi filmami...Profesjonalna opinia i analiza, którą miło się czyta:)
OdpowiedzUsuńPolecam filmy Marvela, bo to niezły kawałek kina rozrywkowego, chociaż nie wszystkim takie kino odpowiada ;)
UsuńBardzo dziękuję za miłe słowa ;)