wtorek, 23 września 2014

Political animals, czyli o polityce w przyjemny sposób

źródło
Nie jestem fanką dramatów politycznych. Nigdy nie rozumiałam polityki, a co za tym idzie nigdy jej nie lubiłam. Jedni nie lubią matematyki, a ja nie cierpię polityki. Swego czasu skusiłam się jednak na obejrzenie House of Cards i jak pierwszy sezon mnie zachwycił, to drugi mnie zamęczył i przerwałam oglądanie w połowie sezonu. Po Political animals sięgnęłam więc z małą niechęcią, dużą dozą niepewności i przekonaniem że zakończę oglądanie tego mini-serialu na jednym odcinku. Bardzo szybko jednak okazało się, że Political animals to świetny serial dramatyczny, w którym polityka odgrywa rolę drugoplanową.


Serial opowiada losy Elaine Barrish, rozwódki, byłej pierwszej damy, która po skończonej kadencji swojego byłego męża sama starała się o najważniejszy fotel w Stanach, ale w końcowym rezultacie przypadł jej w udziale tytuł Sekretarza Stanu. Kobieta ogromną wagę przywiązuje do swojej pracy, ale nie zapomina też o swojej rodzinie, która jest dość ciekawym zbiorem silnych osobowości. Oczywiście w tej historii nie może zabraknąć ambitnej dziennikarki, której konikiem jest pisanie o pani Sekretarz.



Zaskakująco jest mało prawdziwej polityki w tym serialu i dla mnie jest to ogromnym plusem. Jest tu ukazana też chyba ta grzeczniejsza strona politycznych zmagań, bo podkładane sobie świnie nie są aż tak oburzające jak to w niektórych dramatach politycznych bywa. Polityka jest tu potraktowana lekko i podana w miarę klarownie, tak że widz po 5 minutach rozmów Prezydenta z Sekretarzem Stanu nie pogubi się w aluzjach, nie zgubi się też przy analizowaniu słupków poparcia i w rozważaniach różnych strategii działania. Polityka jest więc ukazana tak, że ciekawi a nie nudzi po kilku minutach niezrozumiałego dla szarego człowieka bełkotu. Dawno nie oglądałam serialu o polityce, który byłby aż tak dobrą rozrywką.



Jak już wspomniałam na początku polityka w tym serialu trochę schodzi na drugi plan. Scenarzyście bardziej zależało na pokazaniu co polityka na wysokim szczeblu robi z rodziną, a jak się można domyśleć robi dużo i to dużo złego. Pani Sekretarz musi zmagać się z nieciekawą opinią publiczną jaką po części zgotował jej były mąż erotoman, który ze swoją miłością do płci przeciwnej nie krył się zbyt przed czujnym uchem i okiem dziennikarzy. Jak więc kobieta, która wybaczała mężowi zdrady i dalej trwała w takim związku może być autorytetem dla milionów amerykańskich kobiet? Jak ma zdobyć szacunek obywateli skoro uważana jest za kobietę oziębłą i naiwną? Były mąż też nie ułatwia Elaine dążeń do zdobycia większego poparcia i poprawy wizerunku w oczach Amerykanów, spotykając się z gwiazdą opery mydlanej. W rodzinie Hammondów jest też dwójka synów. Douglas jest tym przykładnym, dobrze ułożonym młodym człowiekiem z piękną narzeczoną u boku, który pomaga matce w jej politycznej karierze. T.J. zaś jest taką czarną owcą w rodzinie. Jako nastolatek, za czasów kadencji swojego ojca, przyznał się publicznie do swojej orientacji seksualnej czym znalazł się pod ostrzałem dziennikarskich hien. Całe to zamieszanie wokół jego osoby sprawiło, że T.J. nie stronił od alkoholu i używek. Za utrzymanie rodziny w ryzach odpowiada zaś seniorka rodu Margaret, która jest jedną z ciekawszych postaci w tym serialu. Margaret to kobieta o barwnej przeszłości, która lubi drinki przed południem i mówi to co myśli. U niej nie ma taryfy ulgowej, a zaszklone łzami oczy mogą jedynie delikwentom zaszkodzić, a nie pomóc. Wokół tej politycznej rodzinki krąży bystra dziennikarka Susan Berg, która sama musi zdecydować czy ważniejsza jest dla niej pogoń za tematem i dziennikarska prawda, czy może jednak w życiu liczą się bardziej inne wartości.

Formuła serialu jest bardzo przystępna dla widza. Każdy odcinek poświęcony jest którejś z postaci, ale akcja nadal postępuje naprzód. Jest więc dużo retrospekcji, w których dowiadujemy się o historii bohatera danego odcinka, ale nie przeszkadzają one w śledzeniu akcji na bieżąco, wręcz pomagają w jeszcze lepszym zrozumieniu decyzji bądź motywacji którejś postaci. Scenarzysta odwalił kawał dobrej roboty i zmieścił w sześciu odcinkach tego mini-serialu tyle akcji ile spokojnie mogłoby starczyć na przynajmniej 15 odcinków. Nie znaczy to jednak, że niektóre wątki zostały potraktowane po macoszemu, a akcja pędziła tak, że trudno było się zorientować co się dzieje. Wszystko było utrzymane w dobrym tempie, tak że oglądanie serialu było przyjemnością, a nie pogonią za zrozumieniem działań bohaterów.



Ogromną zaletą serialu jest aktorstwo. W głównej roli wystąpiła Sigourney Weaver, która dała całkiem niezły popis swoich umiejętności aktorskich. Pani Sekretarz Stanu w jej wykonaniu to kobieta o kilku twarzach, która w Białym Domu jest nieugiętą i trwającą przy swoim zdaniu panią polityk, a w domu kochającą matką, która nadal martwi się o swoich dorosłych synów. Ciekawą postać wykreowała także Carla Gugino w roli Susan Berg. Nie można też zapomnieć o Ellen Burstyn wcielającej się w postać seniorki rodu. Aktorka idealnie wpasowała się w bohaterkę, która miała dać serialowi trochę komediowej lekkości. Jeżeli jednak myślicie, że to te panie grają główne skrzypce w tym serialu, to jesteście w dużym błędzie. Jak to się mówi, tumblr prawdę ci powie, kto zdobył największą sympatię widzów. Kiedy więc szukałam obrazków do wpisu i wpisałam w tumblr Political animals, to zostałam zasypana gifami z Sebastianem Stanem, wcielającym się w postać T.J.'a. To właśnie on skradł serca publiczności i przy okazji zawładnął jedną z popularniejszych platform blogowych. Nie będę się z tym wynikiem kłócić bo i mnie swoim występem aktor do siebie przekonał, a nawet bardzo przekonał.


Jeżeli więc i w waszych miastach pogoda Was nie rozpieszcza i nie macie co robić w jesienne wieczory to dajcie szansę Political animals. Podczas oglądania tego serialu na pewno nie będziecie się nudzić, a po ostatnim odcinku z żalem zapytacie „To już koniec? Tak szybko?”.



PS. Fajnie było móc obejrzeć finał MŚ w siatkówce i patrzeć na radość chłopaków. Szkoda tylko, że szary człowiek, który nie miał pieniędzy na odkodowanie kanałów nie mógł obejrzeć poprzednich wygranych naszej reprezentacji i pozostawało mu jedynie śledzenie wyników w internecie. Dobrze, że chociaż siatkarze pokazali klasę i po raz drugi na tych mistrzostwach pokonali Brazylię i zapisali się w historii jako Mistrzowie Świata. 


5 komentarzy:

  1. a ja się pytam, dlaczego nie ma zdjęcia Rumuna :(

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurcze a myślałam, że nie zauważysz i ujdzie mi na sucho ten niecny postępek :P

      Usuń
    2. Nie ma takiej opcji! Braku Rumuna (<3) się nie da nie zauważyć ;( #brokenhearted

      Usuń
    3. https://38.media.tumblr.com/50387c4873db1c0477e7ff1e5e301ea0/tumblr_n8dv0nBUEG1tdj3gqo1_500.gif
      Czy teraz mniej #brokenhearted? ;)

      Usuń