poniedziałek, 11 sierpnia 2014

Ulubieńcy tygodnia #3

W zeszłym tygodniu nie było wpisu z tego cyklu, co nie znaczy że o nim zapomniałam.


Guardians of the Galaxy – Oczywiście i ja wybrałam się na najnowszy film ze stajni Marvela. Recenzji nie było, bo i bardzo nie wiedziałam co mam napisać, bo wydaje mi się że wszystko już zostało napisane przez blogerów dużo lepszych ode mnie, a przede wszystkim dużo lepiej obeznanych z tematem ode mnie. Nie czytam komiksów, więc po raz pierwszy zetknęłam się z bohaterami tego filmu, co wcale nie przeszkodziło mi w świetnej zabawie podczas seansu. W filmie Gunna jest wszystko, poczynając od ciekawej historii, świetnych efektów specjalnych, genialnego tempa filmu (nie nudziłam się nawet przez minutę) przez cudowne poczucie humoru, a kończąc na bezbłędnie dobranym soundtracku. Jak chyba większość widzów zakochałam się w postaci Groota (I am Groot ;) ) i zmutowanego szopa pracza. Dalej jestem pełna podziwu nad stroną wizualną filmu. Rozczarowali mnie trochę ci źli, szczególnie że w ich rolach obsadzono lubianych przeze mnie aktorów. Lee Pace nie miał zbyt wiele do grania, a Karen Gillan wyglądała niesamowicie w swojej charakteryzacji (przecież ona do tej roli ogoliła głowę a i tak wyglądała ślicznie!), ale była bardzo bezbarwna i jej rola polegała jedynie na chodzeniu i krzyczeniu w jakimś dziwnym języku na swoich żołnierzy. Szkoda, że postaci grane przez tę dwójkę nie pozwoliły im na pokazanie całego swego kunsztu aktorskiego. Jak już jestem przy aktorach to muszę napisać o Bradleyu Cooperze, który podkładał głos pod Rocketa. Cooper był w tej roli świetny, chociaż momentami brzmiał jak nie on, ale nadal ogromny szacunek dla aktora.



Awesome Mix Vol. 1 – Czyli pozostając jeszcze w temacie Guardians of the Galaxy. Dawno w żadnym filmie nie słyszałam tak dobrze dobranych piosenek, a szczególnie tak w punkt dobranych do konkretnych scen. Teraz czekam na vol. 2.


Kończąc nawiązania do Guardians of the Galaxy, którzy zdominowali dzisiejszych Ulubieńców tygodnia :) Nie pozostaje mi nic innego jak w końcu obejrzeć w całości Footloose...



American Horror Story – Dawno żaden serial nie zrobił na mnie tak dużego wrażenia, jak właśnie AHS. Na razie obejrzałam pierwszy sezon i muszę przyznać że się wciągnęłam. Jedyny problem z tym serialem jest taki, że nie mogę go oglądać wieczorem, bo potem nie mogę spać, ale tę przeszkodę da się jakoś ominąć ;)

Po obejrzeniu Ojca Chrzestnego byłam pod ogromnym wrażeniem gry Marlona Brando. Cały czas wydawało mi się jednak, że aktor przeszedł jakąś małą metamorfozę do roli Vita Corleone. Oczywiście z pomocą przyszedł tumblr :)



W sieci pojawiło się też kilka ciekawych zwiastunów:
The Theory of Everything, czyli historia Stephena Hawkinga (w głównej roli Eddie Redmayne),


Into the Woods, czyli baśniowy musical w gwiazdorskiej obsadzie,


Love, Rosie, czyli film oparty na książce Cecelii Ahern pt. Where Rainbows End (książki nie czytałam, ale pewnie przeczytam, bo film zapowiada się bardzo sympatycznie).



A Wam co w przeciągu tych dwóch tygodni umiliło czas? Macie do polecenia jakąś książkę, film bądź serial? A może jakiś zwiastun przykuł Waszą uwagę?

4 komentarze:

  1. O kurde, niezłe to z metamorfozą! :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zupełnie jak nie ten sam aktor, zostało jedynie to samo spojrzenie :)

      Usuń
  2. Ooo, zaciekawiłaś mnie zwiastunem 'Love, Rosie', choć zastanawia mnie pomysł na opowiedzenie całego filmu w jednym zwiastunie. Ja w zeszłym tygodniu zajmowałam się czytaniem Vampire Academy, gdyż oglądałam film i chciałam się przekonać, czy jakość książki jest podobna. Powieść niejako lepsza, jednak nadal "dla młodzieży" (co w XXI wieku definiuje "Zmierzch i tym podobne", niestety). Kończę oglądać też Roswell, o którym z pewnością napiszę u siebie i które gorąco polecam, jeśli nie widziałaś. Pożarłam ten serial ze smakiem ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Podobno książka na podstawie której powstało "Love, Rosie" pisana jest w formie listów i e-maili, więc twórcy filmu mieli duże pole do popisu. Co do streszczenia całej fabuły filmu w zwiastunie, to zabieg dość dziwny, ale ze zwiastunami trzeba ostrożnie, bo ostatnio promują one zupełnie inne filmy ;)
      Roswell nigdy nie oglądałam, jedynie jakieś pojedyncze odcinki w TV, ale może kiedyś się skuszę ;)

      Usuń