niedziela, 28 lipca 2013

Zbiorowo (4), czyli czy to jest przyjaźń czy to jest kochanie

Ostatnimi czasy udało mi się obejrzeć kilka filmów, które może nie porywają zachwycającą historią czy też świetnymi efektami specjalnymi (raczej w tych filmach ciężko by je było wcisnąć), ale są to dość sympatyczne produkcje, które można obejrzeć kiedy nie mamy ochoty na nic ambitnego, ani bardzo zabawnego.



Like crazy


Film opowiada historię Anny, studentki z Wielkiej Brytanii, która wyjeżdża do Stanów by tam kontynuować edukację. Podczas pobytu zakochuje się w amerykańskim studencie i kiedy przychodzą wakacje Anna nie jest w stanie wyjechać z USA, mimo że jej wiza traci ważność. Wraz z końcem letnich wakacji dziewczyna wraca do Anglii, okazuje się jednak że nie może w najbliższym czasie wyjechać do Stanów ponieważ naruszyła warunki wizy. Zakochani muszą stawić czoła dzielącym ich kilometrom, ale i urzędom, które w żaden sposób nie chcą, bądź nie mogą im pomóc. I tak mijają lata…

Film ogląda się nieźle, a historia Anny i Jacoba wciąga. Łatwo jest z nimi sympatyzować i im współczuć. Młodzi aktorzy: Felicity Jones w roli Anny i Anton Yelchin jako Jacob bardzo dobrze poradzili sobie z powierzonymi im zadaniami. Film jednak to typowe kino indie, które nie każdemu się spodoba. Niektóre sceny są strasznie powolne, a ich akcja, albo jej brak, ciągnie się w nieskończoność. Dużą zaletą filmu są dialogi, bardzo prawdziwe, mało wydumane, co sprawia, że dużo łatwiej jest się wczuć w sytuację młodych ludzi. I chociaż dialogi te wymieniam jako plus, to równie dobrze mogłabym je zaliczyć do niewielkich minusów, bo to co jest prawdziwe, momentami jest mało zrozumiałe. Chodzi mi o to, że bohaterowie często mówią o niczym, ich słowa wnoszą do pokazywanej historii bardzo niewiele. Mimo to film polecam, na gorący, leniwy, letni wieczór.

czwartek, 25 lipca 2013

Zawód scenarzysty do łatwych nie należy, czyli Paris - When it sizzles

Szukałam filmu lekkiego i zabawnego, idealnego na wakacyjny wieczór, najlepiej z jedną z moich ulubionych aktorek w roli głównej. Sięgając po Paris when it sizzles nie spodziewałam się, że tak się uśmieję oglądając go i do tego zobaczę Audrey Hepburn w komediowej odsłonie i to w naprawdę dobrym wydaniu. Ale po kolei… 

Wytwórnia ma niedługo przystąpić do kręcenia filmu, jednak okazuje się, że nie ma gotowego scenariusza. Scenarzysta dobrze wykorzystał zaliczkę za swoją pracę na zabawę i zachcianki w Paryżu, ale niestety oprócz tytułu nie wymyślił o czym ma być film. Mężczyzna zatrudnia więc asystentkę, która ma mu pomóc w napisaniu historii, która w jego głowie nie ma jeszcze żadnego zarysu, ani pomysłu na chociaż jedną z postaci. Z pomocą kobiety ma nadzieję stworzyć coś sensownego i wywiązać się z umowy z wytwórnią. 

środa, 24 lipca 2013

Co robić, kiedy w końcu można wszystko robić? Oglądać seriale!

Praca obroniona, szkoda tylko, że pisanie lic przed nazwiskiem wygląda niezwykle kretyńsko, dlatego przyjmijmy, że mam licencję więc mogę nareszcie wrócić do prowadzenia bloga. Jak można się domyśleć, kiedy człowiek nie ma na nic czasu i musi się zajmować innymi bardzo ważnymi rzeczami, to ma tyle pomysłów, tyle filmów by obejrzał, tyle seriali, tyle książek by przeczytał, och a notek na tyle tematów by napisał. Jednak wszystko odkładałam na po obronie i kiedy w końcu nastąpił ten mistyczny czas ‘po obronie’, to szczerze mówiąc nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Bo jakoś tak na nic nie miałam ochoty, a filmów ‘do obejrzenia’ nagromadziło mi się tyle, że nie wiedziałam od którego zacząć. Można się więc domyśleć, że nie obejrzałam żadnego. Ale koniec narzekań i pokrętnych tłumaczeń. 

Jak wiadomo, jak nie wiemy co obejrzeć, to najlepiej włączyć jakiś serial. Skoro zaś są wakacje, to można się skusić na serial lekki, który dorobił się już kilku sezonów. Chciałam wam dziś polecić dwa seriale, jeden oglądałam hurtowo w ciągu roku akademickiego, a drugi nadrabiałam i oglądałam do obiadu. Muszę się jednak przyznać, że w życiu nie obejrzałabym tych seriali, gdybym musiała czekać na następny odcinek tydzień. Raczej nigdy bym nie wytrwała w oczekiwaniu bo nie są to seriale wybitne. Są to seriale całkiem niezłe, które jednak notują w ciągu sezonu kilka słabszych odcinków, dlatego najlepiej słabe wrażenie zatrzeć kolejnym dużo lepszym odcinkiem, na który nie trzeba czekać tydzień.