poniedziałek, 25 maja 2015

The Vampire Diaries, czyli granica dobrego smaku została przekroczona

Długo zastanawiałam się czy pisać o tym serialu, bo szczerze mówiąc to TVD oglądam już z czystego przyzwyczajenia, a nie z ciekawości o dalsze losy bohaterów. Serial na przestrzeni tych sześciu sezonów z ciekawej produkcji, na której odcinki czekałam, stał się serialem który oglądałam kiedy nie miałam pomysłu na to, co innego obejrzeć, albo byłam tak zmęczona, że było mi wszystko jedno co oglądam, żebym tylko nie musiała przy tym za dużo myśleć. Właśnie, to najbardziej w TVD boli, stał się dla mnie rozrywką nie wymagającą jakiegokolwiek myślenia, bo przestała mnie interesować i fabuła serialu i los bohaterów. Co jest w tym wszystkim najgorsze, nawet okropnie irytująca postać Eleny przestała mnie irytować i wzbudzać jakiekolwiek czy to złe czy dobre emocje. Widząc po raz n-ty jakiś ulubiony schemat twórców serialu po prostu przestałam się tym wszystkim emocjonować, bo dobrze wiedziałam jak dana scena czy odcinek się skończy. Jednak dwie rzeczy skłoniły mnie do napisania tego wpisu. Po pierwsze mocno zbulwersował mnie poziom brutalności w finałowym odcinku szóstego sezonu, a po drugie z serialu odeszła Nina Dobrev wcielająca się w postać Eleny, czyli jakby nie było głównej bohaterki, co swego czasu wywołało w sieci niezły szum. 

W dalszej części wpisu spoilery do szóstego sezonu.

sobota, 23 maja 2015

The Judge, czyli teatr dwóch aktorów

The Judge to jeden z tych filmów, na które wybierałam się do kina jak sójka za morze, a potem zupełnie o nim zapomniałam. Zazwyczaj w takich przypadkach żałuję, że nie ruszyłam się z domu i nie poszłam zobaczyć filmu na wielkim ekranie. Jednak w przypadku The Judge zupełnie nie żałuję tego, że nie wygospodarowałam tych kilku godzin na wypad do kina. Bo o ile film Davida Dobkina jest zdecydowanie wart uwagi, to uważam, że jest to jeden z tych filmów, które przyjemniej ogląda się w domowym zaciszu.

The Judge opowiada historię Hanka Palmera, świetnego prawnika z wielkiego miasta, który wraca do rodzinnego miasteczka na pogrzeb swojej matki. Krótka wizyta przeradza się jednak w dłuższy, gdyż Hank postanawia pomóc swojemu ojcu, Josephowi. Ojciec Hanka jest tutejszym, szanowanym sędzią, który zostaje głównym podejrzanym w sprawie o morderstwo. Okazuje się jednak, że udzielenie pomocy ojcu nie jest łatwe kiedy dawne urazy i pretensje biorą górę. 

środa, 20 maja 2015

Begin Again, czyli dobry film z bardzo dobrą muzyka

Pamiętam jak Internety wręcz krzyczały, że Begin Again to film, który wart jest ruszenia się z domu i wybrania się na jego seans do kina. Pamiętam też, że czytając kolejne bardzo pozytywne recenzje filmu Johna Carneya zaczęłam nabierać coraz więcej podejrzeń pod jego adresem. No bo jak to tak, wszyscy jak jeden mąż twierdzą, że film jest bardzo dobry. Więc na przekór wszystkim przesłankom o tym, że powinnam zobaczyć film na dużym ekranie, ja uparcie film zignorowałam. No i teraz jest ta chwila, kiedy po raz kolejny zwracam Internetom honor, bo Begin Again i mnie urzekł swoją dobrą energią płynącą z każdej minuty jego trwania. 

Begin Again opowiada historię dwójki nieznajomych. Ona, młoda autorka tekstów piosenek, przyjechała do Nowego Jorku ze swoim chłopakiem, który podpisał kontrakt płytowy z dużą wytwórnią na wydanie albumu z piosenkami stworzonymi do filmu. Kiedy jej chłopaka wciągnął nowopoznany świat branży muzycznej, ona została sama w obcym mieście. Z kolei on jest producentem muzycznym, który nie potrafi dogadać się ze swoim wspólnikiem, bo on chce szukać i promować artystów, a nie tak jak jego wspólnik tworzyć kolejny „produkt”, przynoszący ogromne zyski. Do tego ma poważny problem z alkoholem, po tym jak rozpadło się jego małżeństwo. Tę dwójkę zagubionych ludzi w dość ciekawy sposób połączy oczywiście muzyka. 

poniedziałek, 18 maja 2015

Arrow, czyli serial o człowieku który połknął kij


Pozostając jeszcze na jeden wpis w klimatach komiksowych, postanowiłam napisać notkę o Arrow. W zeszłym tygodniu skończył się trzeci sezon tej jakże ambitnej produkcji i stwierdziłam, że to dobry moment by napisać o kilku uwagach jakie wpadły mi do głowy podczas oglądania serialu. A raczej jest ich więcej niż kilka, bo Arrow to dla mnie ten serial, który mnie bawi i przynosi ogrom rozrywki, ale w równym albo większym stopniu przyprawia o ból głowy i zgrzytanie zębami, gdy muszę być świadkiem ogromnej nieporadności scenarzystów. Serio, Arrow to jeden z tych seriali, przy którym facepalm nabiera nowego znaczenia, a raczej traktowanie go dosłownie nabiera nowego znaczenia. Bo ilość razy jaką podczas jednego odcinka trzeba by było bić się w czoło zbliża się do niebezpiecznej ilości, po której na pewno na czole zagościłby guz. Jednak ten brak logiki i absurdalna ilość absurdów nie przeszkadzała mi w radosnym obejrzeniu trzech sezonów Arrowa i paradoksalnie przyniosła mi naprawdę sporą ilość frajdy.


sobota, 16 maja 2015

Avengers: Age of Ultron, czyli i ja dołożę moje trzy grosze

Zapewne wszyscy fani filmów Marvela w zeszły weekend zawitali do kin na premierę nowiutkiego produktu od owego studia. Również prawie wszyscy blogerzy napisali co o filmie myślą, a ja jakoś nie mogłam się zebrać do tego wpisu. Przede wszystkim dlatego, że ja się na Avengersach dobrze bawiłam, trochę się pośmiałam, momentami bałam się o los głównych bohaterów, a czasami zbierałam żuchwę z podłogi. Ogólnie dostałam to czego od tego typu filmu oczekiwałam – całkiem niezłej rozrywki. Po powrocie z kina, będąc na takim lekkim „po-kinowym haju” zaczęłam przeglądać Internety i to był mój błąd. Zaczęłam czytać te wszelkie dyskusje, oskarżenia i próby obrony filmu i zaczęłam się zastanawiać czy aby na pewno byłam w kinie na tym samym filmie. Jako, że cały ten szum trochę mnie wnerwił, postanowiłam nic o Avengersach nie pisać, ale jak widać długo w tym postanowieniu nie wytrwałam. Więc oto moje trzy grosze do tematu.

W tej odsłonie przygód dobrze nam znanych superbohaterów, sami bohaterowie tworzą sobie wroga, a raczej robi to Stark na spółkę z Bannerem. Rozbudowują stary projekt dzięki berłu Lokiego, które znaleźli w kryjówce Hydry i tworzą sztuczną inteligencję Ultrona, który ma ochronić ludzkość przed najeźdźcami z kosmosu. Jak można się domyśleć nie wszystko idzie po ich myśli i Ultron się buntuje, bo według niego trzeba wyplenić ludzkość i sprawić by ewoluowała. W tej jakże światłej misji pomaga mu rodzeństwo mutantów.

W dalszej części tego nieporadnego wpisu znajdują się SPOILERY. Czytacie na własną odpowiedzialność.

niedziela, 10 maja 2015

Forever, czyli ten wpis pełen żalu i pretensji




Od tego tygodnia nie cierpię stacji ABC i chyba dużo wody w Wiśle upłynie zanim skuszę się na jakiś nowy serial tej stacji. A raczej poczekam i sprawdzę czy pożyje dłużej na antenie niż jeden sezon. Bo ja rozumiem, że Forever nie miało zabójczych statystyk oglądalności, ale miało sporą rzeszę wiernych fanów, których ujął urok serialu. Dlatego jest mi tak przykro, że serial nie dostał drugiej szansy, chociażby na krótszy drugi sezon, żeby zobaczyć co się stanie. A nóż widelec może okazałoby się, że jednak ten serial był wart inwestycji i odrobiny więcej czasu. Jak widać stacja ABC wolała dać kolejny sezon Castle, które swoje lata świetności ma jakieś trzy-cztery sezony za sobą. Tak więc ten wpis, to takie moje pożegnanie z serialem, który zdecydowanie umilił mi 22 wieczory mojego życia.



wtorek, 5 maja 2015

Death comes to Pemberley, czyli mogło być lepiej

Pozostając jeszcze w klimatach seriali kostiumowych chciałam napisać kilka słów o Death comes to Pemberley, mini-serialu który niestety nie zrobił na mnie zbyt dużego wrażenia. Może miałam zbyt duże oczekiwania, szczególnie patrząc na obsadę. Niestety Death comes to Pemberley okazał się dla mnie taką ładną wydmuszką. Bo pod względem wizualnym to jest wręcz śliczny serial, tylko trochę brakuje mu ikry i czegoś co przyciągnie uwagę widza i będzie ją trzymać do samego końca.

Akcja tego mini-serialu rozpoczyna się sześć lat po ślubie głównych bohaterów Dumy i Uprzedzenia. Lizzy i Darcy są szczęśliwym małżeństwem i wiodą wręcz sielankowe życie w Pemberley, jednak do czasu. W przeddzień corocznego balu dochodzi do serii dziwnych wydarzeń, których głównym bohaterem jest George Wickham. Mężczyzna jest jedynym podejrzanym w sprawie morderstwa swojego przyjaciela i zostaje postawiony w stan oskarżenia. Całe to zajście odbija się negatywnie również na państwie Darcy, którzy starają się pomóc Wickhamowi, ale przede wszystkim chcą poznać prawdę odnośnie wydarzeń minionej nocy. 

sobota, 2 maja 2015

Poldark, czyli 8 odcinków to za mało

BBC ma niesamowitą zdolność do znęcania się nad biednymi widzami. Tak, w końcu trzeba to powiedzieć głośno i wyraźnie (a przynajmniej napisać czarno na białym...). Bo jak inaczej interpretować fakty, które bezsprzecznie stwierdzają iż w około 90% przypadków, kiedy BBC bierze na warsztat jakąś historię i tworzy na jej podstawie serial, to ów serial jest ni mniej ni więcej, bardzo dobry. Jest tak dobry, że biedny widz nie ma innego wyjścia, jak z pełnym utęsknionego wyczekiwania sercem oczekiwać na kolejny odcinek swojego ulubionego serialu. Jednak nie to stanowi ów problem znęcania się nad widzem. Bo widz jest cierpliwy i spokojnie czeka, przeglądając przez sześć dni tumblr w poszukiwaniu ciekawych gifów, czy YT w poszukiwaniu kolejnych wywiadów z aktorami. Widz te sześć dni bez większego szwanku jest w stanie przeżyć. Znęcanie zaczyna się wtedy, kiedy okazuje się że serial ma bardzo mało odcinków, a na kolejny sezon trzeba 'długo' czekać. Dlaczego 'długo' a nie długo? Bo BBC ma swoją osobistą definicję tego słowa, które oznacza naprawdę długi odcinek czasu. Ale tak na poważnie, to Poldark skradł moje fanowskie serce, a do tego zakończył ostatni odcinek z takim przytupem, że czekanie na drugi sezon będzie swego rodzaju katorgą.