Ostatnimi czasy udało mi się obejrzeć kilka filmów, które może nie porywają zachwycającą historią czy też świetnymi efektami specjalnymi (raczej w tych filmach ciężko by je było wcisnąć), ale są to dość sympatyczne produkcje, które można obejrzeć kiedy nie mamy ochoty na nic ambitnego, ani bardzo zabawnego.
Film opowiada historię Anny, studentki z Wielkiej Brytanii, która wyjeżdża do Stanów by tam kontynuować edukację. Podczas pobytu zakochuje się w amerykańskim studencie i kiedy przychodzą wakacje Anna nie jest w stanie wyjechać z USA, mimo że jej wiza traci ważność. Wraz z końcem letnich wakacji dziewczyna wraca do Anglii, okazuje się jednak że nie może w najbliższym czasie wyjechać do Stanów ponieważ naruszyła warunki wizy. Zakochani muszą stawić czoła dzielącym ich kilometrom, ale i urzędom, które w żaden sposób nie chcą, bądź nie mogą im pomóc. I tak mijają lata…
Film ogląda się nieźle, a historia Anny i Jacoba wciąga. Łatwo jest z nimi sympatyzować i im współczuć. Młodzi aktorzy: Felicity Jones w roli Anny i Anton Yelchin jako Jacob bardzo dobrze poradzili sobie z powierzonymi im zadaniami. Film jednak to typowe kino indie, które nie każdemu się spodoba. Niektóre sceny są strasznie powolne, a ich akcja, albo jej brak, ciągnie się w nieskończoność. Dużą zaletą filmu są dialogi, bardzo prawdziwe, mało wydumane, co sprawia, że dużo łatwiej jest się wczuć w sytuację młodych ludzi. I chociaż dialogi te wymieniam jako plus, to równie dobrze mogłabym je zaliczyć do niewielkich minusów, bo to co jest prawdziwe, momentami jest mało zrozumiałe. Chodzi mi o to, że bohaterowie często mówią o niczym, ich słowa wnoszą do pokazywanej historii bardzo niewiele. Mimo to film polecam, na gorący, leniwy, letni wieczór.