niedziela, 8 listopada 2015

Flash vs Arrow, czyli o nowych sezonach seriali od DC

Tej jesieni oglądanie seriali nie idzie mi zbyt dobrze, a raczej nie idzie w ogóle. Szczerze mówiąc nie mam pojęcia dlaczego. Skusiłam się jednak ostatnio na nadrobienie najnowszych odcinków Arrow i Flasha i pomyślałam, że o nich napiszę. Wszak pamiętam, że wczoraj powinien ukazać się wpis o nowych odcinkach OuaT (których, niespodzianka, nie obejrzałam jeszcze), stąd pomysł na wpis o wybranych serialach od DC. Zanim jednak przejdę do mojego zrzędzenia i kilku zachwytów, chciałam zapytać czy polecacie jakieś nowości serialowe? Szczerze mówiąc żaden serial swoim opisem nie skusił mnie na tyle bym była chociaż w stanie obejrzeć jego pierwszy odcinek. Ale może się mylę i jednak powinnam dać któremuś szansę?

Jak zwykle przy tego typu wpisach, dalej należy spodziewać się spoilerów.

Wracając jednak do głównego tematu tego wpisu, chciałabym zacząć od pewnej uwagi. Przede wszystkim nie da się nie zauważyć, że twórcy obu seriali postanowili poświęcić pierwsze odcinki swoich produkcji na wprowadzenie widzów do nowego serialu, który rusza bodajże w 2016 roku, a zawita na nasze ekrany pod nazwą Legends of Tomorrow. Kiedy DC wypuściło pierwszy trailer swojego najnowszego dziecka, wiadome było że niektóre postacie muszą powrócić do życia. I w praktyce scenarzyści Arrow ciągle dążą do ożywienia postaci, które teoretycznie zakończyły swój żywot podczas różnych perypetii trzeciego sezonu. Może nie jest to najbardziej subtelne ze wszystkich rozwiązań, ale tworzy w miarę logiczną całość, więc chyba nie powinno się na to, aż tak dużo narzekać. Zawsze mogło być gorzej. Jeżeli zaś chodzi o Legends of Tomorrow, to pierwsze trailery nie zwiastują zbyt udanej produkcji, a raczej produkcji mającej chociaż trochę sensu (piszę to z punktu widzenia komiksowego laika). Mimo to, pewnie i tak skuszę się na pilot serialu, ale zupełnie z innych powodów niż miłośnicy komiksów. Otóż jestem bardzo ciekawa postaci granej przez Arthura Darvilla, który ma być, jak dobrze zrozumiałam, władcą czasu. Czyli Rory awansował do rangi Doctora, a ja jestem zaintrygowana. To wystarczający powód by zasiąść przed ekran komputera.

Jeżeli chodzi o Arrow, to znowu mamy tego głównego złego sezonu – Damiena Darhka, który grany jest całkiem nieźle przez Neala McDonough. Co zaś się tyczy do samej fabuły tych pięciu odcinków, które udało mi się obejrzeć, to może nie jest najlepiej, ale zdecydowanie wcześniej bywało gorzej, więc nie będę narzekać. Moja sympatia i jej brak do różnych postaci raczej nie uległ zmianie. Nadal nie cierpię postaci Laurel i zupełnie nie rozumiem jej bezmyślnego postępowania. Felicity jest jak zwykle jasnym punktem każdego odcinka, biorąc pod uwagę że dostaje najlepsze kwestie do wypowiedzenia i robi to jak zawsze z wdziękiem. Trochę humorystycznych akcentów wprowadza również Curtis, czyli jeden z podwładnych Felicity. Muszę wspomnieć jeszcze o dwóch rzeczach. Pierwsza odnosi się do nowej kryjówki Arrowa i spółki, która wygląda naprawdę świetnie. W tym miejscu rodzi się jednak moje małe pytanie. Czy tylko mi ta nowa kryjówka przypomina trochę wnętrze TARDIS, czy raczej coś jest ze mną nie tak? Druga rzecz, o której chcę napisać, a raczej o nią zapytać, to scena w której Oliver stoi nad czyimś grobem. Scena ta, przynajmniej dla mnie, mocno sugeruje, że jest to grób Felicity, chociaż mam nadzieję, że się mylę. A Wy jak myślicie? 

Poproszę o jeszcze jeden crossover, bo to scenarzystom wychodzi zacnie.

Do oglądania Flasha, wróciłam jakiś czas temu. Trochę zniechęciłam się do serialu po odcinku, w którym Barry biegnie tak szybko, że cofa się w czasie. Jakby to powiedzieć, mój mózg nie był w stanie przetworzyć tego cudownego rozwiązania fabularnego i przez jakiś czas musiałam odpocząć od Flasha. Kiedy byłam w końcu w stanie zaakceptować ten genialny plot twist, wróciłam do oglądania Flasha i powiem Wam, że naprawdę byłam pod wrażeniem końcówki pierwszego sezonu. No może pomijając tę całą „osobliwość”, która wytworzyła się nad Central City. Z drugiej strony, chociaż nie jestem fanką całego tego wątku z „osobliwością” i dwiema Ziemiami, to przyznaję, że taki obrót spraw przysparza całkiem sporo ciekawych możliwości co do prowadzenia akcji i zaskakiwania widzów. Odcinek, w którym wraca niezwykle kochany przez wszystkich profesor Wells jest tego najlepszym przykładem. Ach no i mamy, a raczej mieliśmy dwóch Flashów, to też dodało trochę kolorytu akcji. Mnie ciekawi kim jest ów dr Zoom. Nie czytałam komiksów, więc nie mam pojęcia, zresztą wątpię, że twórcy serialu poszliby za komiksami, bo pozbawiliby się elementu zaskoczenia, ale mogę i pewnie się mylę. Tak czy siak, na razie wszystkie przedziwne rozwiązania fabularne serwowane przez scenarzystów jestem w stanie zaakceptować, więc oglądanie Flasha jest całkiem przyjemne.

A Wy oglądacie któryś z tych seriali? Co myślicie o nowych odcinkach?

4 komentarze:

  1. Oglądam zarówno OUAT jak i The Flash oraz Arrow - przy czym muszę zaznaczyć, że The Flash lubię o wiele bardziej :) Jestem za SnowBarry, więc te nowe odcinki pod tym względem średnio mi się podobają, ale ogólnie (czyli fabularnie) są extra! Wyczekuję kolejnych ;) Nie mogę się też doczekać co tam z Once ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też chyba teraz darzę większą sympatią Flasha, ale może dlatego że nie stara się być serialem na siłę poważnym ;) A ja akurat lubię Patty Spivot :)

      Usuń
  2. Nie czytałam, bo nie chcę sobie spoilerować. I Flash i Arrow mam w planach, ale ostatnio w ogóle nie mam czasu na seriale. Jedyny, który nadal ciągnę i to z przyjemnością to OUAT :)
    Pozdrawiam,
    http://magiel-kulturalny.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też jestem już teraz na bieżąco w OUaT i mam nadzieję, że twórcy serialu utrzymają ten wysoki poziom do końca sezonu, bo już dawno nie było tak dobrze :)

      Usuń