środa, 24 lipca 2013

Co robić, kiedy w końcu można wszystko robić? Oglądać seriale!

Praca obroniona, szkoda tylko, że pisanie lic przed nazwiskiem wygląda niezwykle kretyńsko, dlatego przyjmijmy, że mam licencję więc mogę nareszcie wrócić do prowadzenia bloga. Jak można się domyśleć, kiedy człowiek nie ma na nic czasu i musi się zajmować innymi bardzo ważnymi rzeczami, to ma tyle pomysłów, tyle filmów by obejrzał, tyle seriali, tyle książek by przeczytał, och a notek na tyle tematów by napisał. Jednak wszystko odkładałam na po obronie i kiedy w końcu nastąpił ten mistyczny czas ‘po obronie’, to szczerze mówiąc nie wiedziałam co ze sobą zrobić. Bo jakoś tak na nic nie miałam ochoty, a filmów ‘do obejrzenia’ nagromadziło mi się tyle, że nie wiedziałam od którego zacząć. Można się więc domyśleć, że nie obejrzałam żadnego. Ale koniec narzekań i pokrętnych tłumaczeń. 

Jak wiadomo, jak nie wiemy co obejrzeć, to najlepiej włączyć jakiś serial. Skoro zaś są wakacje, to można się skusić na serial lekki, który dorobił się już kilku sezonów. Chciałam wam dziś polecić dwa seriale, jeden oglądałam hurtowo w ciągu roku akademickiego, a drugi nadrabiałam i oglądałam do obiadu. Muszę się jednak przyznać, że w życiu nie obejrzałabym tych seriali, gdybym musiała czekać na następny odcinek tydzień. Raczej nigdy bym nie wytrwała w oczekiwaniu bo nie są to seriale wybitne. Są to seriale całkiem niezłe, które jednak notują w ciągu sezonu kilka słabszych odcinków, dlatego najlepiej słabe wrażenie zatrzeć kolejnym dużo lepszym odcinkiem, na który nie trzeba czekać tydzień. 



Revenge (ABC)


Fabułę serialu można streścić w jednym zdaniu. Amanda Clark, córka terrorysty, przyjeżdża do Hamptons jako Emily Thorne by zemścić się na ludziach, którzy wrobili jej ojca w zbrodnię której nie popełnił oraz ostatecznie doprowadzili do jego zabójstwa w więzieniu.

Pomysł scenarzystów na pierwszy sezon opierał się głównie na tym, że w każdym odcinku odbywało się w domu tych złych jakieś przyjęcie większe bądź mniejsze, a Emily likwidowała kogoś kto przyczynił się do wrobienia jej ojca w atak terrorystyczny. Akcja zrobiła się ciekawsza kiedy vendetta kobiety nie była już jednoosobowa, bo jak wiadomo w grupie raźniej. Wprowadzenie postaci Nolana, geniusza komputerowego, przyjaciela ojca Emily i posiadacza bardzo dobrze prosperującej firmy, było bardzo dobrym posunięciem. Gabriel Mann stworzył świetną postać. Nolan jest dowcipny, sarkastyczny, nonszalancki, a przy tym uroczy w tej swojej przesadności i chęci pomocy Emily. Jeżeli jakiejś sceny nie kradnie Nolan, to na pewno ukradnie ją Victoria Grayson, grana przez niesamowitą Madeleine Stowe. Kiedy na ekranie pojawia się Victoria widomo, że jej uśmiech i miłe usposobienie skrywa gotową na wszystko kobietę, która by ochronić swoje dzieci znajdzie sposób by usunąć ze swojej drogi nieprzychylnych im ludzi.

Serial polecam na wakacyjne wieczory, by może nie delektować się jakimś specjalnie wybitnym scenariuszem, ale można delektować oczy przepięknymi wnętrzami rezydencji bogaczy, jak również ślicznymi sukienkami głównej bohaterki, ale i Victorii. Trzeba jednak przyznać, że kiedy twórcy wyszli ze swojego szablonu nowy odcinek = nowe przyjęcie, serial zyskuje, szczególnie widać to w drugim sezonie. Poznajemy historię Emily, miejsce gdzie przygotowywała się do swojej misji i mężczyznę, który w tym czasie przygotowywał się do swojej (tego pana należy również zaliczyć do zysków serialu ;) ). Więc jeżeli macie ochotę na dość wymyślne intrygi w ładnej oprawie to Revenge może wam przypaść do gustu. 


Hart of Dixie (CW)

Zoe Hart, pani doktor z wielkiego miasta nie dostaje wymarzonego stażu na chirurgii. Powodem odmowy jest brak empatii i przyjaznego podejścia do pacjentów. Zoe o ile jest świetnym specjalistą, to okazuje się okropna w kontaktach międzyludzkich, traktując pacjentów jak kolejny przypadek medyczny, a nie człowieka. Zoe ma więc zostać lekarzem ogólnym i nauczyć się jak postępować z pacjentami. Wygnana z Nowego Jorku wyjeżdża do małego miasteczka Blue Bell w Alabamie, by tam w prywatnej praktyce swojego biologicznego ojca nauczyć się jak być dobrym lekarzem. Jak można się domyśleć nie jest to łatwe, jak również łatwe nie jest przystosowanie się do życia w małym miasteczku, w którym każdy zna każdego i traktuje cię jak intruza.

Jeżeli Revenge z sezonu na sezon powiedziałabym że się rozwija, to Hart of Dixie jakoś tak niespecjalnie. Scenarzyści zdecydowanie nie mają pomysłu co zrobić z główną bohaterką, a dokładniej w czyje ramiona ją rzucić, czy w bezpieczne prawnicze ramiona, czy zgotować jej życie u boku Wade’a wiodącego dość hulaszczy tryb życia. Cóż brak pomysłu na główną bohaterkę raczej nie świadczy dobrze o serialu i jego przyszłości. Mimo to, Hart of Dixie ma swoje momenty. Jest zabawny, potrafi się uroczo wyśmiewać z hermetyczności amerykańskiego miasteczka i trudności w przystosowaniu się do zwyczajów w nim panujących. Cóż nie każdy lubi styl Dixie. Wydaje mi się jednak, że twórcy z odcinka na odcinek coraz bardziej szaleją i to co było lekko przerysowane i zarazem śmieszne, zaczyna się stawać parodią samego siebie. Zaś Zoe, gdyby się dłużej nad tym zastanowić jest zdecydowanie niespełna rozumu i nie chciałabym żeby się mną zajmowała taka lekarka (zresztą nikt w tym serialu nie jest normalny, a burmistrz ma aligatora, tak czytelniku aligatora, który chodzi sobie luzem po miasteczku). 

Cóż życie w Alabamie do łatwych nie należy, za to mogą z tego wyniknąć mniej lub bardziej zabawne sytuacje. Wydaje mi się, że warto dać serialowi szansę, a nóż widelec może stanie się namiastką upragnionych wakacji w miejscu dalekim od miejskiego zgiełku.




A tak na koniec z zupełnie innej beczki. Dawno nie spędziłam tyle czasu na oglądaniu filmików na Youtubie. Comic Con był w tym roku cudowny. Tom jest cudowny, obsada Teen Wolfa jest cudowna, a X-menów jeszcze cudowniejsza, twórcy Hannibala są cudowni (szczególnie z wiankami na głowach), a Karen jest śliczna mimo, że ubyło jej włosów na głowie, a obsada City of Bones nie wydaje mi się już tak na wskroś tragiczna, a zwiastun Catching Fire jest również cudowny i sprawia że oczekiwanie na film staje się również nieznośnie cudownie. Uważam, że nadużycie w tym akapicie, a raczej zdaniu słowa ‘cudowny’ jest zdecydowanie uzasadnione.

2 komentarze:

  1. O tak, Hannibal wygrał internety, szkoda, że postanowiono ominąć ten serial w nominacjach do Emmy.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No cóż jedni nie dostają nominacji, a drudzy, jak np: Downton Abbey dostają ich aż 12 za bardzo słaby sezon...

      Usuń