poniedziałek, 8 grudnia 2014

The Fall BBC sezon 1, czyli agentka Scully kontra Christian Grey

Ostatnio dopadło mnie serialowe i filmowe przesycenie. Okazało się, że większość seriali i filmów jakie oglądałam było albo opartych na komiksach, albo pochodziły z gatunku sci-fi, albo też miały w swojej fabule jakiś element fantasy. Co gorsze kiedy sięgałam po listę filmów „do obejrzenia”, pierwsze miejsca zajmowały produkcje spod znaku fantasy bądź sci-fi, na które już nie mogłam patrzeć. Na szczęście z pomocą przyszło mi niezawodne w takich sytuacjach BBC i serial The Fall, który od pierwszych minut wciągnął mnie i oczarował klimatem, jeżeli w kontekście serialu o seryjnym mordercy można mówić o „oczarowaniu”.

Akcja The Fall rozgrywa się Belfaście, mieście ponurym i spowitym szarością, a przynajmniej tak go malują twórcy serialu. W tym o to mało przyjaznym na pierwszy rzut oka mieście, swoje mordercze zapędy wciela w życie Paul Spector, mąż, ojciec, psychoterapeuta. W ujęciu mordercy, miejscowej policji pomaga błyskotliwa pani detektyw, Inspektor Stella Gibson. Od tej chwili zaczyna się gra, w której nie do końca wiadomo kto jest myśliwym, a kto zwierzyną. 



Bardzo podoba mi się konstrukcja serialu. Dochodzenie obejmuje tylko jednego przestępcę i nie rozdrabnia się na inne zbrodnie czy przestępstwa. W ten sposób scenarzyści mogą nakreślić bardzo ciekawe portrety psychologiczne sprawcy i głównego dowodzącego w postępowaniu policyjnym. To miła odmiana po obejrzeniu kilku procedurali, gdzie jeden odcinek równa się jedna zbrodnia. Chociaż trzeba przyznać, że w niektórych proceduralach jest jakiś jeden „zły”, który się przewija przez sezon, a nawet kilka sezonów, ale właśnie słowem kluczowym jest tutaj „przewija się”. Czyli scenarzyści tak naprawdę wyciągają go z kieszeni, kiedy widzowie zapominają, że on w ogóle był. W The Fall jest tylko jeden „zły”, a do tego ma tyle czasu ekranowego, co pani Inspektor. To jest drugi ogromny plus tego serialu. Widz poznaje mordercę od drugiej strony, widzi jego drugą twarz, tę którą na co dzień widzą jego bliscy i znajomi. Jeżeli mam być szczera, to te sceny robią na mnie największe wrażenie i często ciarki przechodzą mi po plecach.

The Fall zdecydowanie nie jest serialem, w którym akcja pędzi do przodu w oszałamiającym tempie. Wydarzenia rozgrywają się powoli. Twórcy pozwalają poznać widzom Stellę i Paula, dowiedzieć się trochę o ich przeszłości i teraźniejszości. Dzięki temu można bardziej zrozumieć postępowanie bohaterów i w jakimś stopniu przewidywać ich potencjalne zachowanie. Akcja toczy się powoli, ale to nie znaczy że nie ma w niej żadnych ciekawych zwrotów akcji. Otóż jest ich dość sporo i wierzcie mi, jak się pojawiają, to czasami można stracić kontrolę na żuchwą.



Jako, że The Fall jest serialem brytyjskim, to może się pochwalić naprawdę dobrym aktorstwem. Gillian Anderson jako Inspektor Gibson jest niesamowita. Jest w niej coś takiego, że kiedy pojawia się na ekranie ciężko jest oderwać od niej wzrok. Z jednej strony zupełnie nie pasuje do roli policjantki ścigającej seryjnych morderców, a z drugiej strony nie wyobrażam sobie, że ktoś inny mógłby zagrać Stellę. W rolę głównego złego wcielił się Jamie Dornan. Na początku aktor niezbyt mnie do siebie przekonał, bo cały czas miałam wrażenie, że wizerunek typa spod ciemnej gwiazdy miała mu nadać broda, lekko opadająca powieka w prawym oku i ciągle ta sama zbolała mina. Dopiero bodajże w drugim albo trzecim odcinku zostałam kupiona. Okazało się, że Dornan nie tylko dobrze wygląda, ale i całkiem nieźle gra.

Jeżeli więc tak jak ja cierpicie ostatnio na przesyt wszechobecną nadnaturalnością i komiksowością, to The Fall może i dla Was okazać się strzałem w dziesiątkę. Obecnie BBC pokazuje sezon drugi, który muszę obejrzeć z dwóch powodów. Przede wszystkim jestem ciekawa co będzie dalej i jak zakończy się to „polowanie”, a po drugie w czwartym odcinku ma się pojawić Colin Morgan, czyli mój ulubiony Merlin. Nie pozostaje mi więc nic innego jak, zacząć oglądać sezon drugi.

4 komentarze:

  1. Widziałam pierwszy sezon, w wolnej chwili zobaczę też drugi. :) Gillian Anderson jest niesamowita! Świetnie się ją ogląda. Jeszcze Panjabi dobrze gra - lubię jej bohaterkę. :) Chyba tylko Dornan mnie nie przekonał. To zdjęcie, które zamieściłaś w poście, przypomina mi karykaturę jego pomysłu na Paula: zawsze ten sam wyraz twarzy, to spojrzenie, no nie wiem, jakoś to mnie nie wprawiło w zachwyt (a wcześniej widziałam sporo komentarzy odnośnie jego dobrej gry).

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeżeli Dornan Cię nie przekonał w pierwszym sezonie, to może drugi sezon sprawi że zmienisz zdanie. Tam miał większe pole do popisu i całkiem nieźle mu to wyszło ;) Chociaż i tak przy Anderson wypada blado, ale ona kradnie serial, więc nie ma się co dziwić ;)

      Usuń
  2. Wspaniały serial, ja już po II sezonie. Anderson jako Gibson jest hipnotyzująca !

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też już skończyłam drugi sezon, który uważam za jeszcze lepszy niż pierwszy. I fakt, Anderson jest niesamowita :)

      Usuń