wtorek, 22 grudnia 2015

Young adult novels, czyli ten wpis o kilku książkach

Ostatnio przekonałam się na własnej skórze, że oglądanie dość popularnych zagranicznych BookTuber'ów szkodzi zdrowiu. Po pierwsze sprawia, że dowiadujemy się o istnieniu wielu książek, o których egzystencji nie mieliśmy zielonego pojęcia. Po drugie, większość z tych książek należy do jakże uwielbianej przez wszystkich kategorii książek młodzieżowych. Oczywiście zdarza się usłyszeć o dość znanych seriach fantasy czy mocno promowanych thrillerach, ale nie oszukujmy się, w większości na BookTubie królują książki młodzieżowe. A to sprowadza mnie to trzeciego argumentu o szkodliwości owych wyżej wspomnianych kanałów na YT – otóż człowiek zaczyna się zastanawiać czy przypadkiem i on nie chciałby sięgnąć po którąś z omawianych przez BookTubera X książek. A jako że człowiek (czytaj obecna tu blogerka) to istota dość podatna na sugestie w tematach książkowo-filmowych, to tworzy sobie listę, tych często mało ambitnych książek młodzieżowych i zamiast przeczytać coś porządnego, sięga po kolejną serię z kategorii young adult novels, a potem narzeka, że jest do tyłu z klasykami... 

Postanowiłam więc zebrać te przeczytane książki w jeden wpis i napisać o nich po „kilka zdań” unikając przy tym spoilerów.




Divergent trilogy – Veronica Roth
Akcja Niezgodnej rozgrywa się w dystopicznym* Chicago, które zostało odgrodzone od reszty świata i stworzyło swoje małe państwo miasto. Społeczeństwo zostało podzielone na pięć frakcji: Erudycja, Altruizm, Prawość, Nieustraszoność i Serdeczność. Każdy obywatel, który ukończył szesnaście lat przechodzi test predyspozycji przynależności do frakcji, a potem podczas wielkiej ceremonii sam musi wybrać, do której frakcji chce należeć - czy chce pozostać w swojej starej frakcji czy przenieść się do nowej. Są jednak ludzie, którzy nie pasują do żadnej frakcji. Zostają oni wtedy wykluczeni ze społeczności i nazwani bezfrakcyjnymi. Jednak to niezgodni, czyli osoby które łączą cechy kilku frakcji, są najbardziej niebezpieczni i muszą zostać wyeliminowani. Oczywiście jak tytuł książki wskazuje główna bohaterka jest ową niezgodną i musi sobie poradzić w nowej frakcji jaką wybrała, czyli w Nieustraszoności. Żeby nie było tak łatwo, aby stać się pełnoprawną Nieustraszoną Tris musi przejść szereg brutalnych testów, które wyeliminują najsłabszych nowicjuszy. Oczywiście dziewczyna cały czas musi uważać, żeby nie zdradzić swojej niezgodności. W międzyczasie żeby również nie było tak nudno, Tris odkrywa że między frakcjami zaczyna rozwijać się poważny konflikt...

Pierwsza część trylogii pióra Veronici Roth to dość typowa młodzieżówka. Mamy główną bohaterkę kreowaną na szarą myszkę i przystojnego chłopaka, który jest dość tajemniczy i oczywiście podoba się naszej głównej bohaterce. Na szczęście wątek romantyczny, całkiem niezły trzeba przyznać, nie wychodzi na pierwszy plan. Autorka skupia się mocno na nakreśleniu działania wymyślonego przez nią społeczeństwa, a także na przemianie wewnętrznej Tris. Ogólnie dużo się dzieje, akcja jest dość dynamiczna, jest dość sporo całkiem ciekawych postaci, więc jak dla mnie pierwsza część trylogii Divergent prezentuje się dosyć przyzwoicie. Niestety druga część – Insurgent, nie jest już tak dobrze zbalansowana jak pierwsza część, a to za sprawą tego, że autorka za dużo czasu poświęca wątkowi romantycznemu. Przeciwwagą do niego miał być wątek polityczny, który jest o niebo lepszy, jednak jest go zdecydowanie za mało, przez co ginie w natłoku „miłości”. Trzeci tom – Allegiant, wprowadza nowy typ narracji. Śledzimy wydarzenia nie tylko z perspektywy Tris, jak to było do tej pory, ale także z perspektywy Cztery. Ten zabieg akurat autorce wyszedł bardzo dobrze. Na plus mogłabym także zaliczyć pomysł na rozszerzenie świata opisywanego w poprzednich częściach. Co się zaś już tyczy wydarzeń jakie towarzyszą podaniu czytelnikom dodatkowej puli informacji, to nie jestem fanką wielu rozwiązań fabularnych jakie zastosowała autorka. Niby wiele się dzieje, ale mam wrażenie że często dzieje się bez sensu. Pomimo wielu wyjaśnień autorki odnośnie pobudek jakie kierują zachowaniami bohaterów w tej trzeciej części trylogii, miałam wrażenie że to już nie są ci sami bohaterowie. Niemniej jednak Wierna to całkiem przyzwoite zakończenie tej serii książek. Oczywiście mogło być lepiej, ale też nie jest najgorzej. 

Sukces Igrzysk Śmierci udowodnił, że dystopiczne światy się sprzedają i nieźle wyglądają na kinowych ekranach. Adaptację Divergent obejrzałam już jakiś czas temu i pamiętam, że to całkiem przyzwoity film. Co się zaś tyczy Insurgent, to zwiastun mnie trochę przeraził i na razie odłożyłam sobie w czasie seans tego filmu. Ale pewnie przy okazji wchodzenia na ekrany adaptacji trzeciej części (która oczywiście została podzielona na dwa filmy, gdzie materiału wyjściowego zdecydowanie na dwa filmy nie ma...), obejrzę dwie poprzednie części i naskrobię na ich temat kilka słów. 



(źródło)
Królowa Tearlingu – Erika Johansen
Główna bohaterka, księżniczka Kelsea, prawowita następczyni tronu Tearlingu, do czasu swoich dziewiętnastych urodzin żyła w ukryciu. Teraz jednak musi upomnieć się o swoje dziedzictwo i uratować swój kraj od wpływów sąsiedniego królestwa. Aby to zrobić dziewczyna musi dokładnie poznać przeszłość Tearlingu, poznać tajemnicę swego rodu i stoczyć bój z potężną czarownicą, która rządzi ów sąsiednim królestwem. Oczywiście droga na tron nie jest usłana różami i księżniczka musi zdecydować komu może zaufać, a kogo powinna się wystrzegać, a także jak zjednać sobie poddanych, którzy przez tak długi czas żyli w strachu o życie. 

Akcja Królowej Tearlingu rozgrywa się w przyszłości, w świecie fantasy, który swój początek bierze z naszej współczesności. I to jest ogromny plus tej książki, ze względu na liczne nawiązania do naszej kultury, ale jednocześnie jej ogromny minus. Autorka jedynie zarysowuje świat przedstawiony, ale zupełnie nie wdaje się w szczegóły. Zapewne zostawiła te informacje na użytek w kolejnym tomie, ale w tym, bardzo brakuje kilku dodatkowych informacji. Sam pomysł na książkę, może nie jest jednym z bardziej oryginalnych pomysłów, ale całkiem przyzwoicie się broni w praktyce. Niemniej jednak powieść sprawia wrażenia bycia swego rodzaju długim wstępem do drugiego tomu. Niby jest wiele ciekawych wydarzeń, ale w ostatecznym rozrachunku akcja posuwa się do przodu dość wolno i czasami może wiać nudą. Według mnie książce brakuje jeszcze jednej rzeczy, a mianowicie porządnego punktu kulminacyjnego. Oczywiście jest główny plot twist, ale nie wywołuje on takich emocji jakie powinien, nie ma tego przysłowiowego przytupu. Autorka postanowiła prowadzić narrację nie tylko z punktu widzenia głównej bohaterki, ale także uczyniła narratorami kilka innych postaci, w tym złą czarownicę. I tu znowu książka wypada dość blado na tle innych tego typu powieści, bo zła czarownica wcale przerażająca nie jest. Niby robi złe rzeczy, które powinny przyprawić czytelnika o ciarki na plecach, ale za dużo w tym wszystkim tajemnicy by można było się naprawdę przestraszyć.

Podsumowując, Królowa Tearlingu to całkiem przyzwoita młodzieżowa powieść fantasy. Mimo moich kilku dość surowych uwag nie uważam czasu spędzonego nad lekturą tej książki za stracony. Nawet chętnie przeczytam drugi tom, jeżeli w końcu zostanie wydany w języku polskim (bo cena angielskiego wydania na razie mnie przeraża), szczególnie że zbiera on dość pozytywne recenzje. Ciekawą informacją wydaje być się też fakt, iż na podstawie tej książki ma powstać film z Emmą Watson w roli głównej. Na razie niewiele na temat produkcji wiadomo, ale może w niedługim czasie ukaże się więcej newsów na ten temat. 





Throne of Glass series – Sarah J. Maas
Seria książek autorstwa Sarah J. Maas opowiada o losach nastoletniej, wyszkolonej zabójczyni. Już na wstępie brzmi głupio? Na szczęście ten pomysł całkiem nieźle broni się w praktyce. Akcja książek rozgrywa się w wymyślonym przez autorkę świecie, o którym czytelnik dowiaduje się coraz więcej z każdą kolejną częścią serii. Punktem wyjściowym historii jest turniej o miano królewskiego zabójcy. Syn króla, książę Dorian, stwierdza iż znakomitym pomysłem będzie wystawienie jako swojego kandydata do owego tytułu, naszą główną bohaterkę Celaenę. Dziewczyna jednak nie prezentuje zbyt dobrej formy, biorąc pod uwagę jej obecną sytuację. Celaena jakiś czas temu została złapana i zesłana do pracy jako niewolnica w kopalni soli. Książę składa dziewczynie ofertę, jeżeli wygra turniej – będzie wolna, jeżeli przegra – wróci do kopalni i zapewne tam umrze. Jako, że tonący brzytwy się chwyta, Cealena bierze udział w turnieju. Jednak w murach królewskiego zamku wcale nie jest tak bezpiecznie jakby się mogło wydawać. Uczestnicy turnieju zaczynają ginąć w niewyjaśnionych okolicznościach. Cealena postanawia odkryć kto stoi za tymi zabójstwami zanim sama stanie się ofiarą.

Pomysł wyjściowy tej serii książek jest dość naiwny, biorąc pod uwagę wiek bohaterów. Mamy siedemnastoletnią płatną zabójczynię, dwudziestoletniego księcia i dwudziestodwuletniego kapitana królewskiej gwardii. Całkiem logiczny początek jak na młodzieżową fantastykę. Na szczęście bohaterowie czasami zachowują się jak rozkapryszone dzieci, więc mimo swoich zawodów czy sprawowanych wysokich funkcji, potrafią zachowywać się odpowiednio do swojego wieku. Pomijając jednak ten maleńki szczegół, pierwsza części serii Throne of Glass jest całkiem niezłą książką. Nie można narzekać na brak akcji, naprawdę sporo się dzieje i co należy zaliczyć na plus, jest sporo dobrego humoru. Jeżeli chodzi o świat, w którym rozgrywają się opisywane w książce wydarzenia, to w pierwszej części czytelnik dostaje dość niewiele informacji. Dopiero w drugim tomie – Crown of Midnight, autorka rozszerza świat przedstawiony, dochodzą także nowe postaci, z punktu widzenia których prowadzona jest narracja. Dzięki temu zabiegowi mamy wgląd w to, co dzieje się poza murami zamku. Niestety w tej części dosyć sporą rolę odgrywa wątek miłosny, co momentami nie robi dobrze fabule. Na szczęście trzeci tom – Heir of Fire, trochę to wynagradza, ale jednocześnie autorka chyba nie wiedziała co ma zrobić z jedną z postaci i trochę ją popsuła, a szkoda bo była to jedna z ciekawszych postaci z pierwszych tomów. Ostatecznie jednak na tle swoich poprzedników, trzeci tom wypada wręcz genialnie. Przede wszystkim czytelnik dostaje masę informacji, które uzupełniają większość luk, jakie powstały po drodze w życiorysach bohaterów, dzięki czemu niektóre ich decyzje nabierają więcej sensu. Ogromnym plusem trzeciej części jest także fakt, że autorka całkiem zgrabnie rozbudowała świat przedstawiony, a do tego cały czas powoli opisuje działania króla, które zapewne będą prowadziły do wojny (z kim? tego nie napiszę, bo byłby to spoiler). 

Obecnie czytam czwarty tom tej serii – Queen of Shadows i jestem pod ogromnym wrażeniem, jak ta seria ewoluowała na przestrzeni tych kilku książek. Z przyzwoitych powieści młodzieżowych Sarah J. Maas zaczyna tworzyć całkiem przyzwoitą serię fantasy. Oczywiście są pewne luki w fabule, które mogą złościć (szczególnie taka jedna nieścisłość odnośnie jednego z głównych bohaterów), ale w ostatecznym rozrachunku, trzeba przyznać, że autorka zmierza w bardzo dobrym kierunku. Przeglądając internety rzuciła mi się w oczy informacja, że na podstawie Throne of Glass ma zostać stworzony serial telewizyjny. Jestem bardzo ciekawa co z tego dalej wyniknie.


A Wy czytaliście którąś z tych książek? Może polecacie jakieś inne młodzieżówki warte uwagi? 


* dystopiczny czy dystopijny? - czy ktoś zna może poprawną formę przymiotnika powstałego od słowa dystopia? SJP podaje 'dystopiczny', jednak nagminnie stosowana jest forma 'dystopijny', zapewne zapożyczona z odmiany słowa 'utopia'. Ktoś, coś? 



18 komentarzy:

  1. ...podejrzewam, że obie formy są prawidłowe.
    Ja oglądam zagranicznych booktuberów/-ki nie powiem, że namiętnie, ale często i gęsto, w sumie nie wiem po co, bo NIC A NIC nie ufam ich rekomendacjom :D Pamiętam boom na Cassandrę Clare, którą na szczęście przeczytałam chwilę wcześniej - Miasto szkła wciąż dumnie trzyma tytuł najgorszej książki, jaką w życiu czytałam - i się po głowie drapałam w zadziwieniu, że się jednak niejednej osobie podoba....
    Ale jak chcę coś durnego po angielsku, to chętnie korzystam z rekomendacji ;)

    ps. adaptacje YA(Niezgodna, Igrzyska) z zasady są lepsze od książek (mojej zasady ;) - wystarczy, że uciekniemy z pierwszoosobowej narracji niezbyt interesującej bohaterki i się robi przyzwoicie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Też do rekomendacji zagranicznych BookTuberów podchodzę z dystansem, ale lista książek "do przeczytania" i tak się powiększa ;)
      Z Cassandrą Clare mam tak, że w miarę lubię pierwsze trzy książki z serii Darów Anioła, ale ich kontynuacje, chociaż przeczytałam całkiem szybko, nie należą do lubianych przeze mnie książek. Za to The Infernal Devices to jedna z moich ulubionych serii YA :)
      Książki YA zdecydowanie bardziej wolę czytać po angielsku niż po polsku, mam wtedy mniejsze wyrzuty sumienia, że czytam te "mało ambitne" książki ;)

      Usuń
    2. Ha, i często po angielsku okazują się być dużo lepsze niż polsku (o dziwo?)... Ktoś tam w wydawnictwach rozumuje, że to właśnie "mało ambitne" czy coś i oszczędzają na tłumaczach i redakcji. Często mam wrażenie, że tłumaczył to licealista przy użyciu google translatora ;) Także też uważam, że jeśli już to po angielsku :)

      Usuń
  2. Ach, Ci booktuberzy :P
    Pierwszej serii nie czytałam, ale tak jak Ty widziałam ekranizację pierwszej części i też uważam ją za przyzwoitą. Po kolejny film nie sięgnęłam, w sumie nie wiem dlaczego, może też odrzucił mnie trochę zwiastun ? Chyba kiedyś po tę serię sięgnę, jednak odwlekam to na razie w czasie.
    O "Królowej Tearlingu" słyszałam dużo dobrego, a widzę, że u Ciebie oceniona trochę surowiej. Mimo wszystko chętnie się z nią zapoznam.
    Z "Szklanym tronem" miałam ogromny problem. Bo właśnie nasłuchałam się takich baaardzo pozytywnych opinii, a mnie w ogóle pierwsza część nie kupiła. Zresztą wszystkie mankamenty wyliczyłam w mojej recenzji. Jednak skusiłam się na kolejny tom i był o wiele lepszy (oczywiście pomijając wątek miłosny - bleeeh). Po Twojej opinii nie mogę doczekać się dalszego ciągu - widać, że warto :)
    Co do polecania - mi się podobały "Wojny świata wynurzonego", chociaż wiele osób narzeka. Do tego "Kłamca" Ćwieka. Tylko nie wiem czy to młodzieżowki w sumie :P I "Cinder" mi się ostatnio spodobała!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Widzę, że nie tylko ja lubię czasami posłuchać ich "recenzji" ;)
      Oglądałam recenzje, w których "Królową Tearlingu" porównywano do młodzieżowej wersji "Gry o Tron", więc spodziewałam się świetnej, wielowątkowej powieści, a dostałam całkiem niezłą młodzieżówkę fantasy. Może stąd trochę surowiej oceniłam tę powieść ;)
      Co do "Throne of Glass", to o ile Sarah J. Maas potrafi stworzyć całkiem interesującą fabułę, tak wątki romantyczne pisze tak strasznie sztampowo, że to aż boli. Dobrze, że przy tym potrafi napisać też zabawne sceny, które rekompensują te romanse ;)
      Dziękuję za rekomendacje ;) Do "Cinder" przymierzam się już od jakiegoś czasu, może w końcu po nią sięgnę.

      Usuń
  3. Czytałam wszystkie i gdybym miała zdecydować, która najlepsza to wybrałabym na chwilę obecną "Królową Tearlingu". Jest tak pięknie wydana i historia mnie tak bardzo wciągnęła. <3

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Fakt, wydanie "Królowej Tearlingu" pięknie prezentuje się na półce :)

      Usuń
  4. Kolega polecał mi Szkalny Tron, który mam zamiar przeczytać, ale póki co nie mam czasu... Jeśli chodzi o polecenie młodzieżowych książek, to zachęcam do zakupienia/wypożyczenia Czerwonej Królowej! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czytałam kilka recenzji "Czerwonej Królowej" i mam ją już na liście książek "do przeczytania", ale chyba z jej przeczytaniem poczekam do wydania "The Glass Sword" i od razu przeczytam obie :)

      Usuń
    2. To bardzo dobry pomysł, bo ja już nie mogę doczekać się kontynuacji. :D

      Usuń
  5. czytalam peirwsza czesc niezgodnej i niestety nie spodobala mi sie tak samo jak film ktory byl sredni... nie dla mniestanowczo nie dla mnie chociaz lubie mlodziezowki (tak osbie je nazywam xD)

    OdpowiedzUsuń
  6. "Dystopiczny" - jest poprawne i tak powinno być używane, choć wygląda i czyta się dziwnie. "Dystopijny" - chyba powstało tylko po to, by ładnie wyglądało w tekście. Albo właśnie z tego, że większość ludzi nie odróżnia dystopii od antyutopii i stosuje je zamiennie :)

    A co do książek. Ja jestem chyba już za stara na książki młodzieżowe, ale czytam je głównie z powodu pracy. Z serii Niezgodnej czytałam tylko pierwszą książkę i mam z nią problem: Z jednej strony to ciekawa historia, a z drugiej to kompletnie źle napisana książka debiutantki. Nie będę tu wchodzić w szczegóły, bo mi rozprawka wyjdzie ;) Ten słaby warsztat pisarski mocno mnie zniechęcił do czytania kolejnych tomów, ale może się skuszę ze względu na film - on mi się o dziwo podobał :)

    Throne of Glass series – Sarah J. Maas - słyszałam same pozytywne opinie o tej serii. Pewnie kiedyś po nią sięgnę.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Czyli jednak należy się słuchać SJP, mimo że "dystopiczny" brzmi gorzej ;) Dziękuję za pomoc :)

      Film Niezgodna też mi się podobał, ale filmu Zbuntowana nie polecam.

      Usuń
  7. Ten pierwszy akapit to jakby o mnie! :)
    Czytałam pierwszy tom "Niezgodnej" dość dawno, było przyzwoicie, ale jakoś mnie nie ciągnie już teraz do następnych... Może obejrzę filmy, też na razie oglądałam tylko pierwszy.
    Zasadniczo zgadzam się z tym, co napisałaś o "Królowej Tearlingu". Pomysł na świat jest niby ciekawy, ale zdecydowanie zbyt słabo rozwinięty. Momentami jest nudno, potem jakoś bardziej się wciągnęłam, ale w sumie czegoś brakuje... A jednak pozytywnie odebrałam tę powieść i myślę, że przeczytam drugi tom. Chyba ma być za parę miesięcy w Polsce.
    Ach, ze "Szklanym tronem" to ja mam straszny problem. Pierwszy tom uznałam za bardzo kiepski, ale faktycznie, to jest niesamowite, jak bardzo ta seria się rozwija. Naprawdę, każdy tom podnosi poziom, świat jest coraz ciekawszy i bogatszy, wszystko nabiera sensu... No i to jest tak okropnie wciągające! Ale wciąż pod wieloma względami "Szklany tron" mnie denerwuje... Na przykład nie mogę, po prostu nie mogę znieść tego, jak Maas prowadzi wątek romantyczny. Najbardziej mnie to irytuje, gdy patrzę na to z perspektywy czterech tomów.

    Moja w tej chwili absolutnie ulubiona seria YA to "Saga księżycowa" Marissy Meyer. Serdecznie polecam! :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O to jak się ukaże drugi tom "Królowej Tearlingu" po polsku to też chętnie przeczytam. Niby trochę kręcę nosem na tę książkę, ale jestem ciekawa co stanie się dalej ;)
      Wątek romantyczny Celaeny z bohaterem X (żeby nie spoilerować ;) ) w "Queen of Shadows" jest powiedzmy sobie niespodziewany, szczególnie że zmienia postawę bohatera X o 180 stopni. A do tego dalej nie rozumiem czemu Maas usilnie stara się zniechęcić czytelników do postaci Chaola, który w pierwszych dwóch tomach był naprawdę fajną postacią.
      Wszyscy mi polecają "Cinder", to chyba znak że powinnam sięgnąć po tę serię :)

      Usuń
    2. Chyba trochę jednak SPOILERY!
      O, to możemy sobie przybić piątkę, jeśli chodzi o ten "Szklany tron". Właśnie, Maas jest tak strasznie niekonsekwentna z tym wątkiem romantycznym! Mam wrażenie, jakby ona dopiero po "Dziedzictwie ognia" podjęła decyzję, z kim ma być Celaena i w "Queen of Shadows" musiała wszystko przekręcić w tym kierunku. I stąd to psucie jednego bohatera i to, że Celeana i bohater X od razu, od razu są w sobie strasznie zakochani, chociaż w "Dziedzictwie ognia" nic nie wskazywało na to, że tam jest coś więcej... Nawet rozumiałabym, gdyby to w końcu potoczyło się w ten sposób, ale tak... Miałam wrażenie, jakby czegoś brakowało między trzecim a czwartym tomem.
      Maas i tak nie potrafi mnie zniechęcić do Chaola ;) Nie wkurzałam się nawet na niego, wkurzałam się na autorkę, że tak prowadzi te wątki i te postacie.
      KONIEC SPOILERÓW ;)

      Usuń
    3. Ten komentarz został usunięty przez autora.

      Usuń
    4. To niech będą te SPOILERY ;)
      Faktycznie to tak wygląda, że po "Heir of fire" Maas stwierdziła, że pociągnie wątek romantyczny tak, a nie inaczej. Szkoda trochę, bo bohater X przez to przechodzi dużą zmianę, która nie jest dobrze uargumentowana. Niby to dalej stary, dobry bohater X, ale jednak już nie ten sam ciekawy bohater X ;)
      Też nadal lubię Chaola, chociaż momentami wychodził na strasznie ograniczonego człowieka. Potem na szczęście Maas zaczyna prowadzić jego wątek dużo lepiej i wraca Chaol z pierwszego tomu ;)
      KONIEC SPOILERÓW

      Usuń