wtorek, 12 sierpnia 2014

The Godfather II, czyli nadrabiam klasyki #4


Są dwie rzeczy, które można zrobić po obejrzeniu Ojca Chrzestnego: można sięgnąć po książkę, albo jeżeli nie ma takowej w pobliżu, to można włączyć Ojca Chrzestnego II. Ja akurat wybrałam wariant drugi, ale opcja pierwsza na pewno również w niedługim czasie wejdzie w życie.

Ojciec Chrzestny II opowiada dalsze losy rodziny Corleone. Teraz już Don Michael sprawuje władzę nad mafijną działalnością swojego ojca. Jest to nie w smak jego żonie Kay, której obiecał że zaprzestanie z nielegalną działalnością i będzie prowadził jedynie te interesy, które są legalne. Kobieta boi się również o swoje dzieci, które chcąc nie chcąc biorą w tym wszystkim udział i są łatwym celem do zemsty ze strony innych mafii. Wydarzenia teraźniejsze przeplatają się w filmie z wydarzeniami z przeszłości, które opowiadają o losach Vita Corleone, od jego dzieciństwa, przez podróż do Stanów Zjednoczonych (do Nowego Jorku), oraz o tym jak Vito stał się Ojcem Chrzestnym.


Tak jak i w pierwszym filmie i w tym dostajemy świetny scenariusz i reżyserię. Historia jest niezwykle ciekawa i wciągająca. Prowadzona jest tak, że widz nie ma prawa się nudzić. Bardzo podobał mi się zabieg wplecenia w akcję retrospekcji z życia Vita Corleone. Jeżeli mam być szczera to tę historię zdecydowanie lepiej się oglądało. Pewnie dlatego, że była trochę lżejsza, a tym samym przyjemniejsza w odbiorze. Najpierw widz dowiaduje się dlaczego Vito jako dziecko musiał opuścić Sycylię i jak trafił do Nowego Jorku. Potem już jest pokazane dorosłe życie przyszłego Ojca Chrzestnego. Scenarzyści ujęli też historię o tym jak Vito poznał swoich przyszłych wspólników i jak doszło do tego, że stał się znany z wyświadczania ludziom różnych przysług. Czyli widz dostaje odpowiedzi na większość pytań jakie mógł sobie zadawać podczas seansu pierwszej części i to niezwykle mi się podobało. Oczywiście cała ta historia byłaby mdła i nijaka gdyby nie odpowiedni aktor w roli Vita. Niestety Marlon Brando nie potrafił cofnąć czasu i odjąć sobie tak ze 20 lat, ale wybrany do roli młodego Corleone Robert De Niro wyszedł z tej sytuacji z tarczą. Aktor nauczył się mówić w podobny sposób w jaki mówił Brando, a do tego świetnie opanował gestykulację i jego sposób poruszania się. Po prostu De Niro zagrał koncertowo i patrząc na stworzoną przez niego kreację aktorską nie mamy wątpliwości, że na ekranie widzimy młodego Vita Corleone.



Film skupia się również na dalszych losach Michaela Corleone. Teraz to na jego barkach spoczęło dowodzenie swoją mafijną rodziną. Historia Michaela to obraz człowieka, który coraz bardziej zatraca się w swojej mrocznej stronie. Z jednej strony kierowanie rodzinnymi interesami wymaga od niego bezwzględności, z drugiej zaś chce być ze swoją najbliższą rodziną, ze swoimi dziećmi i żoną, ale nie może i nie potrafi porzucić swojej wielkiej rodziny. Michael cały czas walczy, albo ze sobą, albo z żoną i złożonymi jej przed laty obietnicami, albo z ludźmi którzy tylko czekają na jego potknięcie, bądź też czyhają na jego życie. Coppola ukazuje portret Michaela z jednej strony tak bardzo podobny do Vita, a jednocześnie tak bardzo różny. Michael jest bardziej bezwzględny, ale i posiada bardziej wrażliwe sumienie, stąd cały czas walczy ze swoimi demonami. Przez tę walkę krzywdzi najbliższych, odpycha ich od siebie, a co najgorsze odstrasza i przeraża. Uważam, że Al Pacino bardzo dobrze udźwignął ciężar powierzonej mu roli i odegrał każdą najmniejszą emocję jaka szarpała jego bohaterem. Zresztą aktorsko Ojciec Chrzestny II to naprawdę świetny film.



Przy okazji wpisu o Ojcu Chrzestnym zapomniałam wspomnieć o dwóch rzeczach, które również zasługują na wyróżnienie, a które pojawiają się również i we tej części. Pierwszą z nich jest muzyka. Skomponowana przez Nino Rotę ścieżka dźwiękowa tworzy niezapomniany klimat. Zresztą czy jest ktoś kto nie kojarzy motywu przewodniego z tych filmów? Raczej nie. Drugą zaś rzeczą są przepiękne zdjęcia Sycylii.


Jeżeli nie widzieliście tego filmu, to bardzo go Wam polecam. Muszę się przyznać, że przez pierwsze dwadzieścia minut filmu było mi przykro gdy dotarło do mnie, że nie zobaczę na ekranie Marlona Brando, ale ten brak zrekompensowała mi ciekawa historia i Robert De Niro. Bo jeżeli nie ciekawią Was dalsze losy rodziny Corleone, to może jesteście zainteresowani początkami kariery Vita i tym jak De Niro udaje się kopiować Brando? A może macie ochotę obejrzeć bardzo dobry film, który ociera się o miano dzieła? Jeśli tak, to jest to właśnie ten film.



PS. Smutno mi kiedy odchodzą od nas tak niesamowicie zdolni i charyzmatyczni ludzie jak Robin Williams. Jeszcze teraz ta wiadomość brzmi tak jakoś obco...

4 komentarze:

  1. Ooo właśnie, muzyka! Swego czasu kupiłam nawet płytę z ścieżką dźwiękową. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Muzyka jest niezwykle klimatyczna. Płyty zazdroszczę, ja na razie w kółko słucham jej na YT :)

      Usuń
  2. Uwielbiam ten film i jego muzykę. Książka już długo czeka na półce, muszę w końcu sięgnąć...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja już dawno zabrałam egzemplarz tej książki kochanej rodzicielce, ale jakoś nigdy nie przyszedł odpowiedni impuls, który kazałby mi usiąść i zacząć czytać ;)

      Usuń