poniedziałek, 5 stycznia 2015

Co tam słychać w serialowym świecie?, czyli podsumowanie zimowych finałów





Wiem, że jestem bardzo spóźniona z tym wpisem i zapewne nie pamiętam większości ważnych rzeczy, które wydarzyły się podczas finałów pół-sezonów, ale jak widać nie powstrzymuje mnie to od napisania wpisu o tychże finałach. Taka jest właśnie moc posiadacza niesamowicie nieprofesjonalnego bloga – może pisać o czym chce, kiedy chce i ma cichą nadzieję, że z tego powodu nikt go nie zlinczuje. 
Dalej roi się od spoilerów do Once Upon a Time, Forever, Arrow, Flash, Marvel's Agents of SHIELD i The Vampire Diaries, czyli seriali które oglądam w miarę na bieżąco. 






Once Upon a Time
Finał pół-sezonu pokazał mi kilka rzeczy: a) scenarzyści Once Upon a Time mają niesamowicie bujną wyobraźnię, b) według mnie sknocili finał, przez złagodzenie wszystkiego i skorzystanie z podróży w czasie (znowu!), która to podróż w czasie była tak ewidentnie naciąganym zabiegiem fabularnym, który miał spiąć wszystko klamrą i sprawić by Anna i Elsa się spotkały i miały swoje „happy ending” („happy ending” na plaży...), c) przez to Ingrid okazała się postacią, której się współczuje, a nie traktuje jak „głównego złego sezonu” (a miała potencjał bycia drugim Piotrusiem Panem), d) ewidentnie scenarzyści nie mieli w tym sezonie pomysłu na Hooka, a raczej na upchnięcie Hooka w życiu Emmy, co bardzo mnie bolało, bo Hook był bardzo ciekawą postacią, e) biedna Regina i biedny Robin, f) okazało się, że Bella jednak myśli – jestem z niej dumna, g) trzy wiedźmy + Rumpel kontra mieszkańcy Storybrooke i ich szczęśliwe zakończenia – serio? Mam złe przeczucia co do tego pomysłu.

Muszę wspomnieć jeszcze o jednej rzeczy, a mianowicie o tym jak Anna ze smutkiem i zgrozą przypomina Hansowi, że z nim śpiewała. Czekałam na to od początku tego sezonu i się doczekałam




Forever
Finał Forever był dla mnie idealny. Była akcja trzymająca w napięciu, był humor, była ciekawa zagadka do rozwiązania i był jak zwykle czarujący Ioan Gruffudd. Było więc wszystko czego mogłam się spodziewać, a nawet więcej, bo takiej końcówki odcinka nie oczekiwałam. Po prostu finał idealny. 

Arrow
Zimowy finał Arrow kazał mi zbierać szczękę z podłogi. No bo jak można spokojnie oglądać odcinek, w którym zabijają głównego bohatera, a raczej przeszywają go mieczem i zrzucają z wielkiej góry (nie ma to jak profesjonalny, skrócony opis fabuły, wiem...). Teraz jestem niezwykle ciekawa co wymyślą żeby wyjaśnić w jaki sposób Oliver jednak przeżył, a znając życie będzie to bardzo naciągana historia. Bardzo nie podoba mi się to, co zrobili scenarzyści z postacią Thei. Wiem, że to wszystko miało prowadzić do wielkiego finału pół-sezonu, ale jakoś mi to wszystko nie zagrało. Ogólnie to muszę napisać oddzielny wpis o Arrow, żeby wypisać wszystkie uwagi pod adresem tego serialu, które nagromadziły się w mojej głowie przez cały czas nadrabiania kolejnych odcinków. 



Flash
O ile Arrow jest poważne i nadęte, że aż śmieszne, tak Flash jest głupiutki i dlatego śmieszny. Finał podobał mi się tak średnio, może dlatego że Flasha oglądam dla poprawy humoru, a nie dla uważnego śledzenia fabuły jako takiej i nadmiernego przejmowania się losami bohaterów. Jednak nawet ja zauważyłam, że to spotkanie Flasha z jego głównym złym sezonu (a może i całego serialu) było takie, jakieś niemrawe, a przynajmniej ja liczyłam na coś bardziej emocjonującego. Trzeba jednak przyznać, że odcinki cross-overowe Flasha i Arrowa były genialne i dawno się tak nie uśmiałam, jak podczas oglądania tych odcinków.

Marvel's Agents of SHIELD
Szczerze mówiąc, to nie wiem co napisać o zimowym finale tego serialu. Jedyne myśli jakie przychodzą mi do głowy, to a) ale o co w tym wszystkim chodzi?, b) mam ochotę zdzielić Fitza i Simmons patelnią po głowie, c) żal mi Tripa, d) Skye próbuje odebrać Elenie tytuł najbardziej irytującej postaci serialowej roku i idzie jej to całkiem nieźle.

The Vampire Diaries
Konia z rzędem temu, kto powie mi dlaczego ja nadal oglądam ten serial i nie zgrzytam zębami na wszystkie rozwiązania fabularne jakie serwują widzom twórcy VD. Jest źle, ale ja oglądam to już chyba z czystego przyzwyczajenia i ciekawości, jak to się wszystko w końcu skończy. Tylko momentami czoło mnie za bardzo boli i wtedy pozostaje mi już tylko śmiech ze wstydu, że ja to jeszcze oglądam. Ale tak w skrócie, Elena jest do bólu irytująca (to tak, gdybyście myśleli że już bardziej się nie da), Bonnie oczywiście jest czołową męczennicą tego serialu (tu też bez zmian), chociaż scenarzyści powoli ustawiają za nią w kolejce do nieszczęść Caroline. Główny zły tego sezonu jest zaś kompletnym psychopatą bez skrupułów i dziwię się, że jeszcze nie zakochał się w Caroline (bo to przecież reguła, prawda?). A finał był jakiś taki mało ciekawy, albo byłby ciekawy gdyby ktoś jeszcze przejmował się losem Eleny...

4 komentarze:

  1. Z tego co ty oglądam tylko Once upon time i Vampire diaries. W once upon time żałuję, że za szybko skończyli watek Ingrid. Mogli spokojnie pociągnąć cała tę jej wizytę we współczesnym świecie i jej znajomość Emmy. Dla mnie słaby jest pobyt Ingrid w Storybrooke przez ten cały czas kiedy działy się tam takie nieszczęścia. Nie zareagowała? I nagle się okazuje że w naszym świecie współczesnym żyje tyle magicznych postaci? Cenię pomysłowość scenarzystów (jak się okazuje, ze wszyscy się tam w jakimś momencie poznali) ale niestety im dalej tym trudniej uniknąć dziur w scenariuszu. Co do VD też nie wiem po co to oglądam. Tym razem główny "zły" to ledwie czarownik? w porównaniu z pierwotnymi czy nawet Silasem to takie jakieś słabe. Noi ile razy można przywoływać i uśmiercać wszystkie postaci?

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się co do Ingrid. Niby pomysł na Królową śniegu fajny, ale zupełnie nie wykorzystano jego potencjału. Z tymi postaciami bajkowymi żyjącymi w naszym świecie, to z kolei zastanowiło mnie to, w jaki sposób Rumpel znalazł Ursulę, skoro nie miał magii...
      Ech to, że w VD postaci umierają by w następnym odcinku wrócić jest już strasznie denerwujące, ale cieszę się że nie jestem jedyną osobą, która ogląda to badziewie ;)

      Usuń
  2. Omatkomatko! Kogo ja widzę! Ioan Gruffudd <3 Ze smutkiem przyznaję, że żadnego z powyższych tytułów nie śledzę (w sumie obecnie żadnego serialu nie oglądam) i chyba będę mogła się skusić na cokolwiek nowego dopiero po sesji. :P Bo jak się wciągnę w jakiś tasiemiec to nie będzie dla mnie już ratunku. :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Sesja zbliża się wielkimi krokami, znam ten ból :( Forever ma na razie 11 odcinków, więc tasiemcem jeszcze nie jest (ale o ile pamiętam to szykuje się drugi sezon), a Ioan Gruffudd jest cudowny w tym serialu ;)

      Usuń