czwartek, 13 sierpnia 2015

Twarzą w twarz z A, czyli Big A reveal po raz drugi



Jak widać czego dobry film nie mógł dokonać, tego dokonał bzdurny serial. A chodzi mi oczywiście o przywołanie blogera z powrotem do klawiatury. Nie będę się tłumaczyć z przerwy w pisaniu tutaj, bo nie widzę w tym sensu, wszak widać że systematyczne publikowanie postów nie należy do moich mocnych stron. Wracając jednak do tematu dzisiejszego, pisanego trochę na kolanie, postu, muszę przyznać że z jednej strony jestem pod wrażeniem, że w końcu twórcy Pretty Little Liars postanowili dać A twarz i całą „mroczną” historię, a z drugiej strony jestem rozczarowana tym kim jest ów Charles/A i jego dziurawą jak sito smutną historią życia.

Oczywiście dalej znajdują się spoilery do letniego finału PLL.





Po finale piątego sezonu miałam porzucić oglądanie PLL i dać sobie spokój z serialem, który ciągle wodził mnie za nos, obiecując odpowiedzi, a dając kolejne pytania. Jednak w ostatnich tygodniach potrzebowałam odstresować się przy durnym serialu i wróciłam do oglądania historii nastoletnich kłamczuch. Teraz cieszę się, że to zrobiłam, bo moja ciekawość została zaspokojona i teraz na pewno nie zasiądę do oglądania kolejnych odcinków, bo przeskok pt.: „5 lat później: Ali on wrócił” średnio mnie interesuje. A skoro już to napisałam to mogę i napisać, że zupełnie nie podoba mi się pomysł z tym, iż A jest Cece. No dobrze, może pomysł nie jest zły, ale wykonanie jest tragiczne. Już tłumaczę moje żale, a raczej złośliwe uwagi.

Otóż na początku większość osób myślała, że A jest dziewczyną. Potem jednak akcja serialu kierowana była tak, żeby ciężko było stwierdzić czy to chłopak, czy to dziewczyna. W finale piątego sezonu wyraźnie powiedziano, że A to Charles i że to chłopak. Wszystkie dotychczasowe odcinki szóstego sezonu opowiadały smutną historię Charlesa – chłopca, który większość życia spędził w Radley, bo uważał małą Ali za swoją lalkę i spowodował wypadek, w którym Ali mogła utonąć (w tym miejscu muszę napisać, iż ludziom od castingu należą się brawa – mroczny, mały Charles był świetny). A potem okazuje się, że Charles staje się Charlotte. W ten sposób umiera Charles, a rodzi się Charlotte, ale cały czas mamy do czynienia z pacjentem szpitala psychiatrycznego. I tu rodzi się moja największa luka w zrozumieniu tych genialnych zawiłości fabuły, która jest zapewne spowodowana brakiem głębszej znajomości funkcjonowania amerykańskiej służby zdrowia. Czy ktoś mi wytłumaczy w jaki sposób pacjent szpitala psychiatrycznego przeszedł operację zmiany płci (wystarczy mieć matkę, która szasta brązowymi, wypchanymi kopertami na prawo i lewo?), a dyrekcja szpitala zgodziła się uśmiercić ów pacjenta i założyć mu nową dokumentację już jako Charlotte a nie Charles? Do tego czy taka operacja nie wymaga zażywania różnych leków (które mogą kolidować z tymi przyjmowanymi przez Charlesa) oraz chyba nikt takiej operacji nie przeprowadza w szpitalu psychiatrycznym... Cóż w tym wątku jest jedna wielka dziura na kolejnej wielkiej dziurze.



Zabawne było również samo opowiadanie ów smutnej historii przez Cece. Czy dziewczyny zostały postawione przed hologramem czy to był jakiś super komputer ukradziony z filmu szpiegowskiego? Nie ważne, jak widać A/Charles/Cece była genialna w graniu na giełdzie (a raczej klon Jasona, który robił to za nią). To całe wytłumaczenie kim jest A, jak Charles stał się A i jak wciągnęła go jego własna gra, tak się nie klei i jest tak naciągane, że PLL powinno stać się przykładem tego, jak nie powinno się pisać seriali dla nastolatków, które z założenia zahaczają o thriller. Bo dobry thriller, to przemyślana historia od a do z, a nie dopisywana na szybko zawiła historyjka, która jest według scenarzystów spójna na tyle, że głupi widz nie zauważy liczby dziur, której może pozazdrościć jej kuchenny durszlak. Jak się okazuje widzowie widzą, a do tego widzowie pękają też ze śmiechu za każdym razem kiedy tytułowe kłamczuchy robią po raz kolejny zdziwioną lub przerażoną minę słuchając steku bzdur, który wypowiada główny zły, który zły nie jest...

Jedyny plus tej całej sytuacji jest taki, że już z ciekawości nie włączę następnego odcinka tej ambitnej produkcji. Wiem kim jest A i jest mi już wszystko jedno, czy dziewczyny znowu zostaną porwane, przejechane, zakopane żywcem, czy co tam jeszcze. Niech robią co chcą, ale ja już się nie dam namówić na „kolejny odcinek”, nawet jeżeli pojawi się nowe A, B czy C. A jeżeli złamię obietnicę, to uderzcie mnie mocno patelnią po głowie i wybijcie mi ten pomysł z głowy.


A Wam jak się podoba prawdziwa tożsamość A i rozwiązanie zaserwowane przez twórców serialu? 



3 komentarze:

  1. Głupie zakończenie '5 lat później'. Już mogli urwać w tym momencie, jak dziewczyny rozjeżdżają się na studia i dać wszystkim spokój. No ale nie, teraz trzeba na nowo głupoty wymyślać.

    Ten zabieg ze zmianą płci całkowicie bezsensowny. Nie mogła to od początku być dziewczynka? Nawet w książce pojawia się zła bliźniaczka Ali, co miało dużo więcej sensu niż zmiana płci i inne bzdury.

    Szkoda czasu na pierdoły, dobrze, że teraz mamy pół roku spokoju. Mam nadzieję, że chociaż w następnych odcinkach odpowiedzą na kilka pytań, które nie znalazły jeszcze wyjaśnienia ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wątpię, że kolejne odcinki przyniosą jakiekolwiek odpowiedzi, w końcu to PLL - połowę widzów przed ekranem TV trzymają owe "obiecane" odpowiedzi, a przecież nie można porzucić kury znoszącej złote jajka ;)

      Usuń
  2. Wolałam nie czytać tej notki, bo oglądanie serialu skończyłam gdzieś w środku piątego sezonu. A może jeszcze kiedyś do niego wrócę, chociaż na razie mnie nie ciągnie :p
    Pozdrawiam,
    http://magiel-kulturalny.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń