piątek, 26 października 2012

Opening credits, czyli serialowa wizytówka…

Niektóre seriale je mają, niektóre nie. W niektórych aż prosi się, żeby twórcy zdecydowali się na stworzenie jakichś, bo przecież miło jest kojarzyć serial z jego czołówką, bądź piosenką z tej czołówki. Gorzej jeżeli chodzimy i nucimy jakiś motyw przewodni i nie możemy się go pozbyć z głowy (w moim przypadku jest to motyw z Doctora Who). Dlatego dziś będzie zestawienie czołówek z seriali, które oglądam, bądź oglądałam i które uważam za ciekawe i dobrze zrealizowane. Zestawienie to, jest więc do bólu subiektywne, dlatego mogą się nie znaleźć na liście inne bardzo dobre serialowe czołówki, z prostego względu, po prostu nie widziałam tego serialu.

Sherlock
Już wychwalałam ten serial, ale nie pochwaliłam czołówki, która jest genialna w swojej prostocie. Na początek mamy piękną panoramę Londynu, a potem migają nam przed oczami obrazy, ale nie byle jakie. Wydaje się, że twórcy chcieli nam zasugerować w jaki sposób główny bohater postrzega świat. Sherlock nie patrzy na całość, dla niego liczą się szczegóły, dlatego mamy zbliżenia różnych rzeczy, a na koniec nawet obraz spod mikroskopu. Przy okazji są również zdjęcia przedmiotów, które odgrywały dość znaczące role w poszczególnych odcinkach, jak np.: chińska cyfra namalowana żółtą farbą, czy pistolet. Wszystko to sprawnie tworzy całość  dzięki klimatycznej muzyce autorstwa Davida Arnold’a i Michaela Price’a. 



White Collar
Niezwykle krótka i niezwykle prosta czołówka. Na białym tle pojawiają sie nam główni  bohaterowie. Peter świeci odznaką, zaś Neal prowadzi auto (co jest dziwne, bo o ile pamiętam bohater umie prowadzić samochód, ale tego nie lubi, tu za to mamy go pędzącego drogą z rozwianą czupryną). Jest też króciutka sekwencja gdzie sugerowane nam jest, że fach Neala to fałszerstwo. Mimo to, wszystko wygląda przyjemnie dla oka i dla ucha, bo muzyka idealnie wpasowuje się w charakter serialu.



Suits
Jeden z moich ulubionych seriali i jedna z moich ulubionych czołówek. Wszystko tu idealnie współgra i pasuje, tak jak idealnie skrojone garnitury głównych bohaterów. Mamy więc zdjęcia Nowego Jorku w ciekawy sposób (pojawiające się i znikające piksele) przeplatające się z kliszami ukazującymi głównych bohaterów: Harveya Spectera z jego idealną fryzurą wysiadającego z luksusowego auta oraz Mike’a Rosa  jadącego do pracy na rowerze z torbą przerzuconą przez ramię. Wszystko wskazuje na to, że różni ich wszystko, twórcy sygnalizują nam to nawet przez zmianę kolorów – Harvey pojawia się w kolorystyce niebieskiej, zaś Mike w czerwonej. Są różni jak woda i ogień, a mimo to na koniec idą ramię w ramię. Dodatkowo w tle gra „Greenback Boogie” i wszystko nabiera rumieńców (ilekroć słyszę tę piosenkę to w głowie pojawia mi się obraz idących do pracy w jej rytm prawników ubranych w garnitury i z teczkami w ręku). 



Doctor Who
Skoro jestem na etapie oglądania przygód Jedenastego Doktora, to nie sposób nie ująć w zestawieniu czołówki z tego właśnie serialu. Dynamiczny utwór w tle (który szybko wpada do głowy, szczególnie jak widziało się kilka wywiadów z aktorami, którzy na różne sposoby interpretowali tę melodię) oraz ukazanie wyobrażenia twórców odnośnie tego jak wygląda podróżowanie Doctora w Tardis z zewnątrz, a nie z perspektywy osób znajdujących się w środku, wszystko to tworzy w miarę spójną całość, która idealnie pasuje do tego serialu. 



Grey’s Anatomy
Wiele osób mogło zapomnieć, że serial ten posiadał czołówkę i to czołówkę bardzo sympatyczną z przyjemną muzyką w tle (utwór „Cosy In the rocket”). Wydaje mi się, że czołówka świetnie wprowadzała w tematykę serialu – głównymi bohaterami będą chirurdzy i lekarze ogólnie, a tematem przewodnim będzie to, jak ludzie po studiach medycznych stają się lekarzami i jak leczą pacjentów, często chorych na mało spotykane choroby bądź schorzenia (w końcu musi być ciekawie), ale nie zapominajmy, że to również są ludzie i ukazane będą ich osobiste dramaty. Przez długi czas serial funkcjonował właśnie w ten sposób, niestety ostatnio coraz więcej jest dramatów bohaterów, dramatów przez duże ‘D’, bo co się nie stało w tym szpitalu w Seattle, a coraz mniej jest medycyny, bez której serial medyczny trochę nie ma racji bytu… 



The Big Bang Theory
Dawno porzucony przez ze mnie sitcom, który poleciła mi koleżanka, po tym jak dowiedziała się o tym, na jakim wydziale zdecydowałam się studiować. Niestety serial śmieszył mnie przez jakieś dwa sezony, a potem w procesie naturalnej selekcji został wyrzucony z listy seriali, które oglądam. Jednak zawsze podobała mi się i podobać będzie czołówka z tego serialu, bo idealnie do niego pasuje. Na dole ekranu przewijają się daty, a nad nimi ukazują się z coraz większą częstotliwością zdjęcia/rysunki odpowiadających im wydarzeń. W tle zaś gra wesoła piosenka, która ma nam chyba zasygnalizować jak śmieszne i pełne absurdów jest życie fizyka. 



Teen Wolf
Pamiętam mój głupkowaty wyraz twarzy, gdy po włączeniu pierwszego odcinka drugiego sezonu moim oczom ukazała się czołówka, której nie było przez cały pierwszy sezon. Uważam, że zrealizowanie jej było strzałem w dziesiątkę. Jest dynamiczna, utrzymana w ciemnych barwach, przedstawia wszystkich najważniejszych bohaterów i ich relacje, a i jeszcze ma naprawdę ciekawą muzykę w tle. Całości nastroju i ekspresyjności dodaje zabawa montażystów z szybkością wyświetlanych obrazów, mamy tu świetne slow motion i szybkie przeskakiwanie klisz.



Game of Thrones
Chyba najdłuższa z wymienionych tu czołówek. Pierwsza rzecz z jaką ją kojarzę to niezwykła muzyka, przepiękny utwór tworzący niezapomniany nastrój, co sprawia że można go słuchać w kółko. Do tego możemy podziwiać mapę, a raczej model świata stworzonego przez George’a R. R. Martina. Mamy podpisane krainy, z mapy zaś „wyrastają” zamki i budowle, a każda kraina oznaczona jest charakterystycznym dla jej władców symbolem. 



House
House się skończył i niestety ostatnie dwa sezony trzeba zaliczyć do mało udanych, mimo to pamiętam, że jeszcze parę lat temu, nieważne co robiłam i jak dużo miałam lekcji do zrobienia, gdy tylko usłyszałam dobiegającą z salonu muzykę z czołówki House’a, rzucałam wszystko i szłam oglądać kolejny odcinek. Muzyka ta zwiastowała dobrą zabawę, ciekawy przypadek medyczny oraz czarny humor i z tymi rzeczami kojarzy mi się ta czołówka i serial. Poza tym była dobrze zrealizowana, a zdjęcia New Jersey bardzo zgrabnie przeplatały się z animowanymi zdjęciami rentgenowskimi czy rysunkami z bardzo już starego, ale nadal popularnego podręcznika do anatomii – Anatomii Graya. 

   

Na tym kończę zestawienie. Miała się tu znaleźć jeszcze czołówka z True Blood, bo kto po usłyszeniu piosenki z czołówki nie nucił „Bad things”, ale że tylko raz dałam radę ją obejrzeć to jej tu nie ma.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz