czwartek, 26 marca 2015

Big A reveal, czyli w końcu wiadomo kto jest A



Pretty Little Liars to serial, na który się złoszczę i z którego się nabijam, by potem siąść i w kilkanaście dni nadrobić cały sezon. Gdybym miała czekać tydzień na kolejny odcinek, to na pewno nie dałabym rady. Z prostej przyczyny. Ten serial nie jest wart czekania. Może kiedyś, podczas pierwszych trzech sezonów, można było czekać tygodniami na nowy odcinek, bo każdy odcinek był ciekawy i coś w miarę „sensownego” się w nim działo („sensownego”, bo ten serial ma swoją definicję sensowności), to ostatnie dwa sezony utwierdziły mnie w przekonaniu, że scenarzyści kompletnie nie wiedzą co zrobić z historią czwórki nastolatek dręczonych przez tajemnicze „A”. Mimo to, spodziewałam się, że tak promowany ostatni odcinek piątego sezonu przyniesie trochę odpowiedzi, rozwiązań i sprawi, że będę musiała zbierać żuchwę z podłogi. A jak było? Dalej oczywiście spoilery odnośnie tego kim jest A.


Problem z takimi serialami polega na tym, że widz najpierw ogląda je głównie dla rozwiązania zagadki, potem zaczyna lubić postacie i jest po prostu ciekawy co będzie dalej, ale po kilku sezonach widz ma już dość przeciągania na siłę coraz gorszego serialu i w końcu chce poznać odpowiedź na pytanie, które skłoniło go do oglądania danego serialu. Tak było z Plotkarą, gdzie w pewnym momencie akcja zrobiła się tak durna, że aż niezjadliwa. Mimo to uważam, że scenarzyści Plotkary dużo lepiej poradzili sobie z odpowiedzią na to końcowe pytanie „Kim jest Plotkara?”. Oczywiście odpowiedź była dość durna, a cała historia wyjaśniająca to, dlaczego nikt się nie zorientował kto jest ów Plotkarą, była mocno naciągana. Ale scenarzyści zdecydowali się, że Plotkarą będzie jednak z głównych postaci, a nie tak jak w przypadku PLL gdzie scenarzyści stchórzyli i pod tajemniczym pseudonimem 'A' kryje się niejaki Charles, którego twarzy oczywiście nie dane było nam ujrzeć.



Po prostu cudownie. Znacie Charlesa? Bo ja nie mam pojęcia kim on jest. To znaczy domyślam się, która z drugoplanowych postaci może nią być (co powiecie na Andrew?), albo zupełnie nowa postać, ale w PLL nigdy nic nie wiadomo, bo ci źli okazują się dobrymi, a ci dobrzy złymi. Do tego scenarzyści strzelili nam kilka retrospekcji odnośnie tego, że dziewczęta znały Charlesa jak były bardzo małe, no i Charles znał matkę Ali. Co jednak stało się te kilkanaście lat temu, że Charles w tak okrutny sposób mści się na czwórce głównych bohaterek, zamyka Ali w więzieniu, więzi Monę i zabija matkę Ali? Tego oczywiście dowiemy się w kolejnym sezonie...

Czy nie wydaje Wam się, że dużo ciekawiej byłoby obsadzić w roli 'A' jedną z głównych bohaterek? Pokazać, że nie tylko Mona była lekko stuknięta i któraś z dziewczyn mogła przejąć po niej pałeczkę. Ale wtedy scenarzyści musieliby włożyć zbyt dużo pracy w to, by wyjaśnić jak to się stało, że reszta paczki tego nie zauważyła. Dużo łatwiej jest wziąć jakąś drugoplanową postać, o której do tej pory zbyt dużo nie wiemy, albo zupełnie nową postać i napisać jej rzewną historię, która doprowadziła ją do założenia maski 'A'. Pomijając jednak fakt, jak mocno rozczarowujące jest zakończenie piątego sezonu, to bardziej durne jest to jak podczas całej tej sytuacji zaginięcia dziewczyn w drodze do więzienia zachowała się policja. Cały czas miałam nadzieję, że porucznik Tanner (czy jak ją tam zwą) jako jedyna miała jako takie pojęcie o tym co się w tym małym miasteczku wyprawia. Jak się okazało policja jest bezmyślna, a jeżeli nie masz rodziców adwokatów to miej pewność, że twoi rodzice nie dowiedzą się, że zaginęłaś. Cudnie. Jedyny plus jest taki, że w końcu rodzice Spencer poznali prawdę, o tym że 'A' wróciło w nowej postaci, oraz że wyżej wspomnianą porucznik w końcu oświeciło.



Trzeba jednak przyznać, że nawet jeśli ostatni odcinek był dość ciekawy, to był tak absurdalny, że zastanawiam się co jeszcze głupszego można wymyślić. Najbardziej jednak śmieszy mnie fakt, że jeden nastolatek ma taką siłę sprawczą, tak genialny umysł i ogromne zasoby finansowe, że z tak ogromną łatwością wodzi policję za nos, niszczy dowody i stać go na budowanie podziemnych więzień. Oczywiście jest też wszechwiedzący, bo zna wszystkie tajemnice, wszystkich bohaterów i w finezyjny sposób potrafi je wykorzystać przeciwko nim. W ogóle jak to się stało, że serial, który opowiadał o dręczonych nastolatkach przez tajemnicze 'A' (było trochę ekstremalnie, ale dało się na to przymknąć oko), stał się serialem, w którym w prawie każdym odcinku ktoś czyha na życie głównych bohaterek, próbuje je wrobić w morderstwo, zmusza je do morderstwa bądź innych czynów karalnych, albo potrafi podłożyć fiolki z krwią do torby jednej z dziewcząt gdy ta jest w Anglii!? Czy naprawdę scenarzyści chcą wmówić widzom, że żaden dorosły nie zauważył, że ktoś tak znęca się nad ich dziećmi? Serio?



Wracając jeszcze do tego całego odkrycia kim jest 'A'. Uważam, że cała kampania promocyjna była trochę takim ciosem poniżej pasa. Bo jeżeli promuje się ostatni odcinek jako ten super odcinek, w którym widzowie poznają tę wielką tajemnicę, w końcu poznają tożsamość 'A', a w praktyce odcinek nie daje żadnej odpowiedzi, to jest to bardzo brzydkie zagranie ze strony ludzi odpowiedzialnych za promocję serialu. Bardzo nie lubię gdy ktoś mnie w ten sposób oszukuje i dlatego na tym kończę moją przygodę z PLL. Może kiedyś dowiem się kim był ów Charles, ale szczerze mówiąc zupełnie mnie to nie obchodzi. Moja cierpliwość do tego serialu się wyczerpała, tak jak dwa sezony temu wyczerpała się moja cierpliwość do Grey's Anatomy. Może kiedyś powrócę do obu seriali, ale na razie uważam, że w miejsce PLL mogę znaleźć ciekawsze guilty pleasure. 

A Wy oglądacie PLL? Co sądzicie o finale i o 'A'?


6 komentarzy:

  1. A ja mam z PLL love-hate relationship. Prawda jest taka, że uwielbiam środy rano, gdy udaje mi się przy śniadaniu obejrzeć PLL i bardzo wyczekuję na te poranki. Wynika to chyba jednak z faktu, że ja naprawdę doceniam piękne rzeczy. A PLL to serial kolorowy, ze ślicznymi dziewczynami i przystojnymi facetami, z cudownymi wnętrzami, kreacjami, przepychem... Cudnie się na niego patrzy. Ale fabuła TAK MEGA KULEJE! Dziewczyny nie nauczyły się przez 5 sezonów, żeby nie chodzić po ciemku do lasu, żeby gromadzić dowody, żeby tych dowodów nie zostawiać bez opieki (no słowo daję, w cycki bym sobie włożyła pendrive'a albo zaszyła pod skórą, gdyby od tego zależało uwolnienie się raz na zawsze od A do cholery!). Cudownymi momentami były nieudane A reveal, czyli Toby i Ezra. Pamiętam, że to było cholernie szokujące, a jak zobaczyłam Ezrę w tej czapce z daszkiem, który się wkurza, że dziewczyny odkryły jego kryjówkę lub Ezrę w piwnicy z tymi wszystkimi komputerami... to było COŚ! Mimo, że tu ciężko było trochę o motyw. Ale szczenę z podłogi zbierałam. A Charles mnie nie zaskoczył, bo Marlene King rzuciła to imię już chyba ze 3 odcinki temu. Wygląda na to, że Charles to brat bliźniak Jasona. I ja stawiam, że prawdziwy Jason nie żyje lub jest nim Andrew, ale Andrew jest ZA OCZYWISTY. Ludzie jeszcze stawiają na Lucasa. Ja już bardziej w tej roli widziałabym Toby'ego (że Charles zajął jego miejsce), ale to już naciągane. Podobnież ZNAMY Charlesa i nie jest on nową postacią (więc zakładamy, że Charles się pod kogoś podszywa). No ale nie wiem, zobaczymy. Mnie też wkurza niezmiernie jak to jest możliwe, że ten człowiek ma tyle hajsu, jest w tylu miejscach naraz (bo podobnież teraz działa sam, bez pomocników) i nikt nie ogarnął, że zachowuje się podejrzanie. No i oczywiście ten idiotyzm dziewczyn, ale o tym już mówiłam. Mimo wszystko czekam na PLL, bo one są jak te takie zajebiste torty na zamówienie - kupujesz taki tort na wypasie: pięćset kolorów, palemki, zwierzaki z lukru, napisy w 3d, ale sam smak tragiczny.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Zgadzam się w stu procentach. PLL to bardzo ładny serial, a dziewczyny są tak stylowo ubrane, że naprawdę fajnie się na to patrzy i podziwia te modne stroje (u mnie w liceum nikt się tak nie ubierał...).
      Co do gromadzenia dowodów, to tak mi się śmiać chciało z tej sceny, kiedy 'A' usuwało dane z telefonu Hanny, a Caleb stoi jak wryty. Jaki z tego Caleba haker, jak nie wpadł na pomysł żeby zrobić jakąś kopię zapasową wszystkich rzeczy, którymi 'A' szantażowało dziewczyny!? Tragedia!
      Z Andrew może być tak jak z Tobym czy Ezrą, że najpierw kazano nam myśleć, że coś z nimi nie tak, a potem okazywało się, że jednak są dobrzy. No ale to PLL, pożyjemy zobaczymy, chociaż ja obstawiam że to on może być Charlesem ;)
      To porównanie do tortów jest w punkt. Ja też teraz narzekam, a pewnie jak zostanie jakieś 3-4 odcinki do końca 6-tego sezonu, to znowu zacznę oglądać ;)

      Usuń
  2. Mamy podobnie [Ty, Nyx i ja] - też się wkurzam na te wszystkie nielogiczności i tanie zagrywki. Ale jest coś w tym serialu, że chcę się do niego wracać i ja też mimo wszystkiego wracam. Również żałuję, że żadna z dziewczyn nie jest A. [kiedyś dużo teorii snuto na temat Arii - to byłoby ciekawe], ale faktycznie wplecenie tego w scenariusz byłoby zbyt karkołomne...

    No nic, zobaczymy, jak sytuacja się rozwinie. Nawet nie wiedziałam, że to już koniec sezonu. Cóż, pozostanie tylko czekać i czekać ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Teoria, że Aria jest 'A' bardzo mi się podobała, chociaż jak to moja koleżanka stwierdziła: Aria byłaby na takie coś za głupia...
      Może czekanie się opłaci i w końcu dostaniemy jakieś porządne odpowiedzi, a nie kolejne pytania ;)

      Usuń
  3. Dzięki Ci dobra kobieto, że napisałaś o tym kim jest A, a ja nie musiałam tego oglądać ;)
    Porzuciłam PLL chyba jakoś w trakcie trzeciego sezonu. Scenarzyści tak bardzo nie wie wiedzieli co zrobić dalej z fabułą i postaciami. Chcieli tylko szokować ślepymi zaułkami i to wszystko.
    Masz rację, że największym twistem byłoby gdyby A okazała się jedna z dziewczyn, ale wtedy czekałoby twórców więcej pracy nad fabułą. Wydaje mi się, że kolejne sezony powstawały w totalnym bałaganie i scenarzyści nie mieli przygotowanego finału od początku, co jest ogromnym błędem w takiej historii.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie ma za co, polecam się na przyszłość ;)
      Mnie zastanawia to w jakim momencie scenarzyści już tak zupełnie odeszli od książkowego pierwowzoru, bo może to było powodem spadku formy i sięganiem po coraz to głupsze rozwiązania fabularne...

      Usuń