Jako, że na blogu ostatnio robi się bardzo recenzencko
(pomijając fakt, że poziom owych recenzji nie zachwyca) to pomyślałam o
stworzeniu małego zestawienia. Nie da się ukryć faktu, że jestem małym
serialowym maniakiem i od kiedy odkryłam ten cudowny wynalazek, jakim jest
serial, to co roku wracam do starych propozycji i rozpoczynam nowe. Oglądając
kolejne seriale zauważyłam dość ciekawą, aczkolwiek mało odkrywczą rzecz. Ilekroć
główny bohater zawodzi, to na pierwszy plan wysuwają się postaci drugoplanowe,
kradnąc całe show i to z nimi w roli głównej będzie to zestawienie.
Uwaga! Kolejność przypadkowa. Mogą pojawić się spojlery.
Mozzie i Elle
Po tegorocznych wakacjach White Collar zawitało w poczet
seriali, które lubię i śledzę. Oglądanie serialu o fałszerzu i oszuście
współpracującym z FBI było strzałem w dziesiątkę. Muszę jednak przyznać, ze na
początku najciekawszą postacią był główny bohater – skazaniec Neal Caffrey,
niestety z czasem postać ta wykorzystała chwilowo cały swój potencjał i nie
intrygowała tak jak poprzednio. Bo smutny i melancholijny Neal, niestety, ale
nie był tak przekonujący jak rozrywkowy i czarujący Neal. Na szczęście
scenarzyści pozwolili wtedy rozwinąć skrzydła dwóm innym postaciom. Pierwszą z
nich jest Mozzie – geniusz oszustwa i dziwnych wynalazków. Jeżeli Neal ma coś
ukraść, albo w niekonwencjonalny sposób pomóc agentowi Burke, to Mozzie obmyśli
plan skoku od strony technicznej. Nasz bohater pojawia się w mieszkaniu Neala
zazwyczaj nieproszony i wypija mu zapasy wina, mając przy tym zawsze jakąś
ciekawą historyjkę albo teorię spiskową na poczekaniu. Oczywiście jak każdy
szanujący się, lekko zwariowany oszust z manią prześladowczą, Mozzie może nie
czaruje wyglądem, ale nigdy nie brak mu ciętej riposty, pasującego do sytuacji
cytatu bądź maksymy i ironicznego podejścia do życia. Drugą postacią, którą
uwielbiam jest Elle, żona agenta Petera Burke. Organizatorka przyjęć, z
zamiłowania historyk sztuki, Elle to niezwykle zabawna kobieta, bez której nasz
agent FBI zginąłby i przepadł, a razem z nim i Neal. Bo gdy Neal narozrabia to
w Elle może znaleźć swoją mediatorkę w drodze do zgody z Peterem. Scenarzyści
są dla tej postaci łaskawi i często dają jej wiele zabawnych tekstów i od czasu
do czasu pozwalają zagrać pierwsze skrzypce w rozwiązywaniu sprawy jej męża. Bo
trzeba przyznać, że Elle byłaby dobrym szpiegiem i agentem w jednym,
szczególnie z pomocą Mozziego.
Donna
Kim byłby prawnik bez swojej sekretarki? A raczej kim byłby
Harvey Specter bez swojej wszechwiedzącej, inteligentnej, rudowłosej sekretarki
Donny? No cóż pewnie nie byłby najlepszym prawnikiem na Manhattanie. Bo
sekretarka taka jak Donna to skarb nad skarbami. Jest piękna, inteligentna,
stoi murem za swoim szefem, a co najważniejsze dokładnie wie co dzieje się w
firmie i nigdy nie omieszka o tym donieść Harveyowi. Gdy trzeba poprosić Louisa
o pomoc, czego Harvey nigdy nie robi, zawsze może wysłać Donnę, która zazwyczaj
wróci z tarczą, a nie na tarczy. Scenarzyści i ludzie od castingu mieli nosa dając
rolę Donny Sarze Rafferty, bo aktorka uczyniła z tej postaci jedną z
najbardziej lubianych bohaterów serialowych w ogóle. Suits jest serialem
świetnym, który w pierwszym sezonie wysoko zawiesił sobie poprzeczkę, a w
drugim sezonie (pierwszej części drugiego sezonu, bo w styczniu serial powraca)
pokazał, że nie ma problemu z utrzymaniem tak wysokiego poziomu. Jednak gdy
przez chwilę Donna zniknęła (na jeden-półtora odcinka?) to niestety, ale
wydawało się, że czegoś bardzo ważnego brakowało. To chyba świadczy o statusie
Donny w tym serialu.
![]() |
Wystarczy jeden rzut oka i wiemy, że to świetna postać. |
Stiles
Stiles może nie jest postacią drugoplanową, bo w Teen Wolf
większość postaci możemy zaliczyć do pierwszego planu, ale do postaci
kradnących całe show Stilesa można zaliczyć, a nawet trzeba. Rzadko się zdarza
by postać, która na początku mnie denerwowała swoim sposobem bycia, właśnie tym
sposobem bycia w kolejnych odcinkach mnie ujęła za serce. Stiles dokonał tej
sztuki i do końca drugiego sezonu dalej mu kibicowałam. Mimo, że jest to
postać, która dostaje od scenarzystów najlepsze teksty, to już chyba jako
jedyna pozostała bez super mocy. Szczerze mówiąc to nie wiem czy fakt ten jest
zaletą tej postaci, czy wadą. Bo grany przez debiutującego na szklanym ekranie
Dylana O’Briena Stiles to młody, inteligentny chłopak, który nie jest popularny
w liceum, ale ma przyjaciół i potrafi im pomóc, nawet jeżeli Ci przyjaciele to
wilkołaki albo łowcy wilkołaków. Jedno trzeba przyznać, że dawno w telewizji
nie było tak ciekawego i lubianego przez ludzi duetu jak Stiles i Derek (to
dzięki nim kiedy powinniśmy wtrzymać oddech ze strachu, jak np.: w scenie z
ucinaniem ręki, nie możemy złapać oddechu z powodu napadu śmiechu).
Victoria Greyson
Revenge to serial, który mogę zaliczyć do zeszłorocznych
guilty pleasures. Opowiadający o losach Amandy Clarke, szukającej zemsty na
ludziach, którzy wrobili jej ojca w zamach terrorystyczny i doprowadzili do
jego śmierci w więzieniu, serial zyskał moje zaufanie i w tym roku na pewno
zasiądę do oglądania drugiego sezonu. Nie wiem jak wy, ale lubię od czasu do
czasu popatrzeć jak żyją bogaci ludzie i z jakimi problemami się borykają.
Trzeba jednak przyznać, że mimo sporej ilości potknięć w pierwszej części
sezonu, serial jest ciekawie napisany i
zrealizowany, a w większej części przypadków trzyma w napięciu niż nudzi.
Odpowiedzialna za to jest postać Victorii Greyson. Kobieta, która wyszła za mąż
dla pieniędzy, a jedynego mężczyznę którego kochała wraz z mężem wrobiła w zamach
terrorystyczny i wsadziła do więzienia, niszcząc przy tym życie małej Amandy.
Victoria jest bezwzględną i dążącą po trupach do celu kobietą. By ratować
siebie i swoje dzieci jest w stanie dopuścić się najgorszych zbrodni. Mimo to,
postać ta nie jest pozbawiona uczuć i ludzkich odruchów. Każda podjęta decyzja
kosztuje ją bardzo wiele, jednak nigdy nie pokazuje tego po sobie, w końcu by
przetrwać zawsze wybiera mniejsze zło. Zawsze perfekcyjna w każdym calu,
najlepsza organizatorka przyjęć i przykładna żona, swoje emocje skrywa pod
twarzą pokerzysty. Co ciekawe postać tę da się lubić, albo może mówiąc bardziej
trafnie, da się jej współczuć, a przy tym zawsze z niepokojem czeka się na jej
kolejny ruch.
![]() |
Dwie godne siebie przeciwniczki: Victora vs Amanda. |
Esposito i Ryan
Castle słynie z tego, że proceduralem jest słabym (mniej
więcej po 10 minutach możemy się zorientować kto popełnił zbrodnię), ale całą
resztę ma świetną. Resztę, czyli bohaterów, którzy często zachowują się w
sposób mało konwencjonalny oraz świetnie napisane dialogi. Co jeszcze jest dobre
w tym serialu to postaci drugoplanowe, a mianowicie duet Esposito i Ryan. Ten
pierwszy, macho i jednocześnie wrażliwy człowiek nie byłby tym samym
policjantem bez swojego partnera Ryana,
z wyglądu niepozornego, ale bardzo dobrego detektywa. Gdy Nathan Fillion
zawodzi to właśnie oni wiodą prym w robieniu z poważnej sytuacji niezwykle
tragikomiczną scenę.
Cho i Rigsby
To kolejny duet z serialu o formule procedurala. Ich
zadaniem również jest wniesienie trochę humoru w nudne serialowe życie
policjanta. Chociaż nie wiem czy życie policjanta można nazwać nudnym, gdy konsultantem
jest Patrick Jane – Mentalista. O ile Rigsby to postać, której odpowiednik możemy
znaleźć w jakimś innym serialu o policjantach, bo przecież często scenarzyści
piszą postać jednego policjanta, który jest dobry, uczynny i ma nieciekawą
przeszłość. Jednak detektywa Cho ciężko będzie znaleźć w innym serialu, bo
policjanta, który kiedyś należał do gangu o nazwie Avon
Park Playboys i który tylko wyrazem twarzy (czyli brakiem
jakichkolwiek emocji na twarzy) potrafi wzbudzić w człowieku napad śmiechu,
można szukać jak igły w stogu siana.
![]() |
Trzeba przyznać, że ludzie od castingu w tym przypadku trafili w dziesiątkę. |
Josef Konstan
A na koniec postać z serialu, który przez długi czas był
moim ulubionym, mimo że nakręcono tylko jeden sezon. Serial o detektywie
wampirze, który ratuje dziewczynkę przed swoją stwórczynią, a następnie chroni
ją, aż w końcu zakochuje się w niej gdy ta dorasta, tak mnie zaciekawił i
utkwił mi w pamięci, że za każdym razem gdy widzę go w telewizji to nie mam
serca by przełączyć na inny kanał. Trzeba przyznać, że moja reakcja spowodowana
jest uwielbieniem dla postaci Josepha, granego przez Jasona Dohringa, który
wniósł do serialu odrobinę humoru starego wampira, mającego jeszcze ochotę
zaszaleć w teraźniejszym świecie.
![]() |
Każdy jak chce potrafi być uroczy, nawet stary wampir z mocno połamanym kręgosłupem moralnym. |
Tu kończy się zestawienie, może jest ono trochę ubogie, ale
nie brałam pod uwagę seriali gdzie ich formuła opiera się na kilku (Gossip
Girl, Glee) bądź nawet kilkunastu (Grey’s Anatomy) głównych bohaterach, bo trochę
ciężko jest wybrać spośród nich jakiegoś drugoplanowego, tak żeby go nie
urazić. A poza tym zestawienie to jest subiektywne do bólu, w końcu to mój
blog…
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz