sobota, 26 lipca 2014

Spartacus, czyli krew, sex, intrygi i... bardzo dobra fabuła

Ostatni wpis był o ekranizacjach książek młodzieżowych, a dziś o serialu, którego młodzież młodsza chyba raczej nie powinna jeszcze oglądać. Jak widać rozstrzał tematyczny w filmach, serialach czy książkach po które sięgam jest dość duży. Świadczyć to może o moim całkowitym braku gustu, albo tym że uporczywie trzymam się zasady iż nic co popkulturowe nie jest mi obce. Przyjmijmy to drugie, dobrze? Jednak gwoli wyjaśnienia, w życiu nie pomyślałabym że sięgnę po serial, który reklamowany był rzeczownikami: krew, sex, przemoc. To jakoś nie moja bajka. Nie sięgnęłam też po serial ze względów estetycznych (czytaj: nagich męskich klat) o co z szerokim uśmiechem na twarzy oskarżał mnie mój znajomy. Tak naprawdę nie wiem dlaczego włączyłam pierwszy odcinek tego serialu. Wiem natomiast dlaczego włączyłam kolejne odcinki. Otóż pomijając te jakże momentami namolne i niezwykle potrzebne sceny erotyczne i przesadnie brutalne sceny walk, które po drugim odcinku przestają robić na widzu jakiekolwiek wrażenie, to Spartacus może pochwalić się ciekawą fabułą. Może nie obfituje ona w niesamowite zwroty akcji, ale potrafi zaskakiwać i co najważniejsze jest dość spójna. A to gwarantuje naprawdę przyjemny seans, chociaż nie wiem czy „przyjemny” to akurat odpowiednie słowo, ale niech stracę, Spartacusa się bardzo przyjemnie ogląda.


Akcja serialu rozpoczyna się gdy Spartakus jest żołnierzem w trackim wojsku, które współpracuje z rzymskimi legionami pod dowództwem Glabera. Spartakusowi jednak nie podoba się sposób w jaki Trakowie są traktowani przez domniemanych sojuszników i jak Rzym nie wypełnia warunków zawartej z nimi umowy. Mężczyzna dezerteruje by zabrać żonę daleko od Tracji i Rzymu i rozpocząć tam nowe życie. Niestety jego plan nie powodzi się. On i jego żona zostają złapani przez Glabera. Ona trafia do niewoli, a on ma zginąć na arenie. Z niewoli Spartakusa wykupuje Batiatus – lanista z Kapui, który ma zamiar uczynić z niego najlepszego gladiatora jakiego znał świat.

Pierwszy Spartakus...

Chyba nie ma osoby, która nie słyszała o Spartakusie i dowodzonym przez niego powstaniu niewolników. Wzmianki o tym wydarzeniu znajdują się raczej w każdym podręczniku do historii. Mi najbardziej utkwił w pamięci rezultat owego powstania i to jak okrutnie zostało ono zakończone. Mam więc nadzieję, że nie będzie to zbyt wielkim spojlerem, gdy napiszę że w pierwszym sezonie pt.: Krew i piach głównym miejscem akcji jest szkoła Batiatusa. Widzimy jak zmienia się status Spartakusa w oczach lanisty, Doctore ale i innych gladiatorów, jak próbuje odzyskać żonę i spróbować znaleźć sobie miejsce w tym świecie, w którym wbrew swojej woli się znalazł. Drugi sezon Zemsta, jak sam tytuł wskazuje, opowiada o zemście gladiatorów, ale i niewolników na Rzymianach, którzy nimi rządzili i pomiatali. Oczywiście Rzym początkowo bagatelizuje całą sprawę powstania niewolników, ale aby pokazać że trzyma rękę na pulsie, wysyła do stłumienia powstania Klaudiusza Glabera. Ostatni zaś sezon – Wojna potępionych, pokazuje już rozgrywkę między dwoma wielkimi strategami: Spartakusem i Markiem Krassusem.

... i jego zastępstwo.

W moim odczuciu drugi sezon był jednak najsłabszym sezonem, na co złożyło się kilka czynników. Po pierwsze, po pierwszym sezonie trzeba było zastąpić aktora wcielającego się w główną rolę. Świetny w roli Spartakusa Andy Whitfield poważnie zachorował i niestety przedwcześnie w wieku 39 lat zmarł. To była duża strata dla serialu. W jego zastępstwie zaangażowano Liama McIntyre, który na początku, przynajmniej w moim odczuciu, bardzo nie pasował do wykreowanego w pierwszym sezonie obrazka gladiatorów i samego Spartakusa. Nie wiem czy to nie zabrzmi źle, ale aktor ma zbyt sympatyczną twarz do tej roli, a do tego ma strasznie roześmiane oczy. Ogólnie nawet zmartwiona, czy waleczna mina w wykonaniu McIntyre wyglądała tak, jakby aktora coś bardzo bawiło podczas kręcenia sceny i mocno musiał się powstrzymywać by się nie roześmiać. Najgorzej jednak te roześmiane oczy, czy jak kto woli lekko uśmiechnięta twarz, denerwowała mnie kiedy Spartakus miał do wypowiedzenia jakąś pokrzepiającą serca, bądź też zagrzewającą do boju mowę. I nie byłoby problemu gdyby to była jedna mowa. Scenarzyści uparli się, że skoro powstańcy siedzą przez kilka odcinków w kanałach, to żeby nie upadło u nich zbytnio morale potrzebna jest średnio co 15-20 minut jakaś wzniosła mowa, pełna patosu, po której wszyscy zgodnie krzykną coś ku chwale Spartakusa. To właśnie jest ta druga dość irytująca rzecz składająca się na spadkową kondycję drugiego sezonu. Trzecia zaś, to do przesady pokomplikowany wątek nie do końca zdrowego na umyśle Glabera i jego równie mało zdrowej psychicznie żony Ilithyi. Widać, że aktorzy świetnie wczuli się w swoje role i dobrze bawili robiąc dość przerażające rzeczy z oczami. Ten wątek, to naprawdę dobry wątek, ale scenarzyści w pewnych momentach trochę się zagalopowali i zamiast robić się tajemniczo i mroczno, to robiło się po prostu dziwnie i to w negatywnym znaczeniu tego słowa.

Ilithyia i jej wymyślna fryzura. Trzeba przyznać, że aktorki miały pięknie ułożone włosy.

Skoro drugi sezon jest najsłabszy, oczywiście w moim odczuciu, to trzeci jest najlepszy. Przede wszystkim dlatego, że scenarzyści mieli najbardziej wdzięczny materiał do pracy. Historia strategicznej walki między Spartakusem a Markiem Krassusem jest pełna nieprzewidywalnych zwrotów akcji, a to dlatego, że Krassus jako jedyny traktował Traka jak równego sobie, a nie tylko jak niezwyciężonego gladiatora. Po raz pierwszy w tym serialu mamy dwóch równorzędnych przeciwników i to nie na gladiatorskiej arenie. Do tego wprowadzone nowe postacie takie jak Marek Krassus, jego syn, a także Juliusz Cezar to całkiem miła odmiana po wcześniej ukazanych w serialu przedstawicielach rzymskiej nacji.

Xena, znaczy się Lucrecia.

Spartacus obfituje w brutalne sceny przemocy, ale szczerze mówiąc po obejrzeniu Hannibala Fullera chyba mało rzeczy może już zaskoczyć lub zszokować. Do tego większość scen rozgrywających się na gladiatorskiej arenie jest kręconych w mocno komiksowy sposób. Wręcz widać, że specjalnie komputerowo dorobiono tło, a tryskająca krew jest do bólu sztuczna. Zabieg ten sprawia, że te brutalne sceny są mniej odrażające. Niektórym ta „komiksowość” może przeszkadzać, ale mi się nawet podobała, szczególnie kiedy wykorzystywano ją do tworzenia wyglądu nieba, różnych krajobrazów czy urwiska przy szkole gladiatorów Batiatusa. Na plus można też zaliczyć kostiumy i pisząc kostiumy mam bardziej na myśli kobiece stroje, a nie odzienie gladiatorów, które składało się jedynie z... nazwijmy to majtkami (nawet pojawiła się też ich modna cętkowana odmiana). Niestety nie obyło się bez wpadek. Otóż muszę w tym miejscu napisać, że w starożytnym Rzymie opieka dentystyczna stała na niesamowicie wysokim poziomie, a co raduje me serce była ona również dostępna dla gladiatorów. Jeżeli więc na ekranie pojawi się styrany gladiator, z brudnymi paznokciami i ubrudzoną twarzą, to kiedy otworzy usta by coś powiedzieć, to możecie być pewni, że oślepi was blask jego śnieżnobiałych, prostych zębów.

Never lose.

Wpis o Spartacusie by się nie liczył, gdybym nie napisała jeszcze o kilku rzeczach. Pierwszą z nich jest piękna muzyka. Skomponowana przez Josepha LoDucę ścieżka dźwiękowa świetnie dopełnia tego dość specyficznego klimatu stworzonego przez twórców serialu. Kolejna ważna uwaga to, że serial ten udowodnił, iż mężczyzna w dwóch francuskich warkoczykach może nadal wyglądać męsko. Panie Clare czapki z głów. Jeżeli zaś zastanawialiście się co ostatnimi czasy porabia Xena wojownicza księżniczka, to możecie odetchnąć z ulgą, bo Lucy Lawless całkiem nieźle poczynała sobie w Spartacusie i to nie tylko jako czołowa intrygantka, a także jako ta, która nikomu nie była wierna, nawet kolorowi włosów. Wspominałam też o robieniu dziwnych rzeczy z oczami przez Glabera (Craig Parker) i Ilithyię (genialna Viva Bianca), ale to nic w porównaniu z tym co potrafił dzielny Gal Crixus (Manu Bennett). Nie wiem czy to normalna mimika twarzy aktora, czy starał się być bardziej dramatyczny, ale ilekroć miał powiedzieć coś na styl poważnej mowy do swych braci Galów, to na jego twarzy pojawiał się dziwny wytrzeszcz i ja niestety nie potrafiłam się skupić na treści owej mowy. Mam nadzieję, że dużo nie straciłam...

Spartacus to serial, który stara się szokować i często na siłę wplata w fabułę liczne sceny erotyczne i brutalne sceny przemocy, czym część widzów przyciągnął przed ekrany, ale też dużą część widzów od siebie odepchnął. A szkoda, bo pomijając tę całą otoczkę szokowania czymkolwiek się da, Spartacus to bardzo dobry serial, który potrafi wciągnąć widza i sprawić, że chce włączyć kolejny odcinek. Zapewne nie jest to serial dla każdego, ale warto dać mu szansę.



PS. Żeby nie było, że połykam seriale w zatrważającym tempie, to chciałam napisać małe sprostowanie. Spartacusa oglądałam już spory kawałek czasu temu, ale nie zdążyłam jeszcze o nim napisać na blogu ;)  

6 komentarzy:

  1. Bardzo lubię ten serial i nie znoszę się tłumaczyć "dlaczego ja to w ogóle oglądałam". Męskie klaty i dupeczki fajne to fakt, ale sama atmosfera, fabuła i relacje między postaciami bardzo mnie wkręciły i po prostu chciałam wiedzieć co będzie dalej. Spartacus na pewno wyleczył mnie z odwracania wzroku od ekranu, kiedy leją się hektolitry krwi. Teraz już mnie to nie rusza ;)
    Andy był genialny w tej roli. Niestety, jego zastępca nie miał już takiej charyzmy, ale sobie świetnie poradził. Lubię zarówno pierwszy sezon, jak i prequel, a później sequel ;)
    Kiedyś na pewno obejrzę jeszcze raz.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety ludzie robią dziwne, głupie miny jak się powie, że się lubi Spartacusa, a przecież to bardzo dobry serial, no a że są nagie męskie klaty, to przecież nie będzie się na to narzekać ;)
      Zapomniałam o prequelu coś napisać, a też go bardzo lubię. Szkoda, że to tylko 6 odcinków...

      Usuń
  2. Właśnie przypomniałaś mi o serialu, który zawsze chciałam obejrzeć. Jestem fanką "Rzymu" (jeśli nie widziałaś to śmiem twierdzić, że ci się spodoba) i ja akurat ładną, męską klatą nie pogardzę, szczególnie jeśli idzie w parze z wysoką jakością produkcji :D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Akurat "Rzymu" nie widziałam, ale w takim razie muszę to nadrobić, bo nawet na OGUNie z archeologii prowadząca polecała ten serial jako przykład produkcji, która dość wiernie odwzorowuje tamte realia.
      No cóż w "Spartacusie" męskich klat jest Ci dostatek, ale też i ciekawy klimat, dużo intryg i zwrotów akcji, więc zdecydowanie polecam ;)

      Usuń
  3. Jakiś czas temu widziałam tylko pierwszy odcinek pierwszego sezonu, ale wiem, że to serial, który przypadnie do gustu zarówno mi, jak i mojego Narzeczonemu. Na pewno obejrzymy "Spartacusa". :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. W takim razie życzę miłego seansu, bo to naprawdę dobry serial, który świetnie się ogląda :)

      Usuń