środa, 24 czerwca 2015

Spódnice w górę!, czyli głupota goni głupotę

Nie wiem dlaczego nie mam szczęścia do komedii. Czy w tak młodym wieku stałam się już tak zrzędliwa i cyniczna, że nic mnie nie śmieszy? A może to przedstawiciele współczesnej kinematografii nie potrafią już stworzyć śmiesznego kina w dobrym guście, gdzie co drugi żart nie musi być ordynarny i żenujący? Do niedawna uważałam, że Francuzi całkiem nieźle się bronią i komedie, a także komedie romantyczne czy też kino bardziej kobiece wychodzi im całkiem przyzwoicie i nie kręci się w kółko wokół jednego tematu. Jak się okazało myliłam się i to bardzo, bo Spódnice w górę! to nawet nie jest koszmarek, to jest jakiś koszmar, którego nie da się oglądać.

Film opowiada o 11 kobietach, które różni prawie wszystko. Kluczowym słowem jest „prawie”, bo łączy je to, że żadna nie jest szczęśliwa w związku z facetem, albo jest nieszczęśliwa, bo jeszcze tego idealnego mężczyzny nie znalazła, a po drodze trafiali jej się sami kretyni lub kariera przeszkodziła jej w stworzeniu perfekcyjnego związku. To ostatnie tyczy się również braku przyjaciółek. Mamy więc te 11 kobiet, które są pełne kompleksów i które w końcu chcą odnaleźć szczęście, a nie tylko udawać przed innymi że są szczęśliwe.

Zacznę od tego, że film cierpi na przerost ambicji nad treścią. Przede wszystkim ilość bohaterek jest przytłaczająca. Mamy 11 kobiet i 11 różnych historii, a co za tym idzie każda bohaterka dostaje swój czas antenowy. Plusem jest to, że niektóre postaci się znają, więc mamy szansę dowiedzieć się o nich czegoś więcej, bo pojawiają się na ekranie o te kilka minut dłużej. Mimo to, film w przeciągu dwóch godzin nie daje rady opowiedzieć porządnej historii każdej bohaterki z osobna. Stąd przedstawione w filmie kobiety są wielkimi znakami zapytania. Aby zatuszować te braki fabularne, scenarzyści nadali swoim bohaterkom dużo zabawnych cech i napisali im wiele komediowych scen. Problem w tym, że owe komediowe sceny zazwyczaj wychodzą mało zabawnie, a widz powoli zaczyna się zastanawiać jaki jest cel oglądania tego filmu dalej. Bo ani to śmieszne, ani nie wiadomo o bohaterkach tyle, by chcieć śledzić ich dalsze losy.



Jednak to nie jest największą wadą tego filmu, chociaż znacząco obniża jakość tego dzieła, bo przecież komedia chyba z założenia powinna być śmieszna. Najbardziej jednak boli to, że ukazane w filmie kobiety to wariatki. Sceny, w których bohaterki zachowują się jak ludzie normalni, a raczej ich zachowanie wpisuje się w jakieś ramy zachowań powszechnie uważanych za stosowne w towarzystwie ludzi obcych i w przestrzeniach użyteczności publicznej, można policzyć na palcach u jednej ręki. To co te kobiety mówią i robią przechodzi ludzkie pojęcie, nawet jeżeli weźmiemy pod uwagę czynnik łagodzący jakim jest gatunek w jaki wpisuje się ten film. Komediom pozwala się na wiele, ale chyba istnieją jakieś granice, a przynajmniej granice dobrego smaku. W większości scen, kiedy bohaterki mają styczność z mężczyznami, zachowują się jakby pierwszy raz widziały osobnika płci przeciwnej, a ich mózgi przestawały w tym momencie funkcjonować. Na szczęście jest jedna bohaterka, która zachowuje się normalnie i nie myśli w kółko o tym jak zaciągnąć faceta do łóżka. Jak się jednak okazuje normalność ma swoją cenę, w postaci traumatycznego przeżycia. Nie wiem, kto wpadł na ten pomysł, ale postać ta pasuje do tego filmu jak pięść do nosa i wygląda jakby urwała się z jakiegoś dramatu, zresztą mocno kiepskiego dramatu. 

Spódnice w górę! to film, który w moim odczuciu jest bardzo słabą komedią, posiadającą tylko kilka śmiesznych momentów. Szczerze nie polecam tego filmu.


2 komentarze:

  1. Ja do tej pory trafiałam na mało śmieszne francuskie komedie. Ostatnio mi też ciężko dogodzić :) Ale to może dlatego, że wielu twórców próbuje wykorzystywać oklepane schematy i gagi? Lub tak przejaskrawiają daną postać, że trudno się z nią utożsamić...Ciekawą komedią połączoną z dramatem jest "Instrukcji nie załączono". Jeśli nie oglądałaś polecam - ogląda się przyjemnie, choć trzeba się przyzwyczaić. I nie zrażaj się pierwszymi scenami :) No i nie jest to produkcja amerykańska, a meksykańska.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie widziałam tego filmu, ale z chęcią obejrzę, bo wydaje się być bardzo sympatyczny :) Dzięki za polecenie ;)
      Szczerze mówiąc to częściej trafiam na w miarę przyjemne francuskie komedie romantyczne, niż na komedie jako takie. Jeżeli nie widziałaś to polecam "Populaire" (Wspaniała) bardzo pozytywny film, albo "Miłość po francusku" też taki przyjemny romcom :)

      Usuń