Nie wiem dlaczego nie mam szczęścia do komedii. Czy w tak młodym wieku stałam się już tak zrzędliwa i cyniczna, że nic mnie nie śmieszy? A może to przedstawiciele współczesnej kinematografii nie potrafią już stworzyć śmiesznego kina w dobrym guście, gdzie co drugi żart nie musi być ordynarny i żenujący? Do niedawna uważałam, że Francuzi całkiem nieźle się bronią i komedie, a także komedie romantyczne czy też kino bardziej kobiece wychodzi im całkiem przyzwoicie i nie kręci się w kółko wokół jednego tematu. Jak się okazało myliłam się i to bardzo, bo Spódnice w górę! to nawet nie jest koszmarek, to jest jakiś koszmar, którego nie da się oglądać.
Film opowiada o 11 kobietach, które różni prawie wszystko. Kluczowym słowem jest „prawie”, bo łączy je to, że żadna nie jest szczęśliwa w związku z facetem, albo jest nieszczęśliwa, bo jeszcze tego idealnego mężczyzny nie znalazła, a po drodze trafiali jej się sami kretyni lub kariera przeszkodziła jej w stworzeniu perfekcyjnego związku. To ostatnie tyczy się również braku przyjaciółek. Mamy więc te 11 kobiet, które są pełne kompleksów i które w końcu chcą odnaleźć szczęście, a nie tylko udawać przed innymi że są szczęśliwe.
Zacznę od tego, że film cierpi na przerost ambicji nad treścią. Przede wszystkim ilość bohaterek jest przytłaczająca. Mamy 11 kobiet i 11 różnych historii, a co za tym idzie każda bohaterka dostaje swój czas antenowy. Plusem jest to, że niektóre postaci się znają, więc mamy szansę dowiedzieć się o nich czegoś więcej, bo pojawiają się na ekranie o te kilka minut dłużej. Mimo to, film w przeciągu dwóch godzin nie daje rady opowiedzieć porządnej historii każdej bohaterki z osobna. Stąd przedstawione w filmie kobiety są wielkimi znakami zapytania. Aby zatuszować te braki fabularne, scenarzyści nadali swoim bohaterkom dużo zabawnych cech i napisali im wiele komediowych scen. Problem w tym, że owe komediowe sceny zazwyczaj wychodzą mało zabawnie, a widz powoli zaczyna się zastanawiać jaki jest cel oglądania tego filmu dalej. Bo ani to śmieszne, ani nie wiadomo o bohaterkach tyle, by chcieć śledzić ich dalsze losy.
Jednak to nie jest największą wadą tego filmu, chociaż znacząco obniża jakość tego dzieła, bo przecież komedia chyba z założenia powinna być śmieszna. Najbardziej jednak boli to, że ukazane w filmie kobiety to wariatki. Sceny, w których bohaterki zachowują się jak ludzie normalni, a raczej ich zachowanie wpisuje się w jakieś ramy zachowań powszechnie uważanych za stosowne w towarzystwie ludzi obcych i w przestrzeniach użyteczności publicznej, można policzyć na palcach u jednej ręki. To co te kobiety mówią i robią przechodzi ludzkie pojęcie, nawet jeżeli weźmiemy pod uwagę czynnik łagodzący jakim jest gatunek w jaki wpisuje się ten film. Komediom pozwala się na wiele, ale chyba istnieją jakieś granice, a przynajmniej granice dobrego smaku. W większości scen, kiedy bohaterki mają styczność z mężczyznami, zachowują się jakby pierwszy raz widziały osobnika płci przeciwnej, a ich mózgi przestawały w tym momencie funkcjonować. Na szczęście jest jedna bohaterka, która zachowuje się normalnie i nie myśli w kółko o tym jak zaciągnąć faceta do łóżka. Jak się jednak okazuje normalność ma swoją cenę, w postaci traumatycznego przeżycia. Nie wiem, kto wpadł na ten pomysł, ale postać ta pasuje do tego filmu jak pięść do nosa i wygląda jakby urwała się z jakiegoś dramatu, zresztą mocno kiepskiego dramatu.
Spódnice w górę! to film, który w moim odczuciu jest bardzo słabą komedią, posiadającą tylko kilka śmiesznych momentów. Szczerze nie polecam tego filmu.
Ja do tej pory trafiałam na mało śmieszne francuskie komedie. Ostatnio mi też ciężko dogodzić :) Ale to może dlatego, że wielu twórców próbuje wykorzystywać oklepane schematy i gagi? Lub tak przejaskrawiają daną postać, że trudno się z nią utożsamić...Ciekawą komedią połączoną z dramatem jest "Instrukcji nie załączono". Jeśli nie oglądałaś polecam - ogląda się przyjemnie, choć trzeba się przyzwyczaić. I nie zrażaj się pierwszymi scenami :) No i nie jest to produkcja amerykańska, a meksykańska.
OdpowiedzUsuńNie widziałam tego filmu, ale z chęcią obejrzę, bo wydaje się być bardzo sympatyczny :) Dzięki za polecenie ;)
UsuńSzczerze mówiąc to częściej trafiam na w miarę przyjemne francuskie komedie romantyczne, niż na komedie jako takie. Jeżeli nie widziałaś to polecam "Populaire" (Wspaniała) bardzo pozytywny film, albo "Miłość po francusku" też taki przyjemny romcom :)