wtorek, 2 lutego 2016

Versailles, czyli serial o życiu Ludwika XIV

Gdyby kilka lat temu ktoś mi powiedział, że nakręcono serial traktujący o życiu Ludwika XIV, to zapewne skakałabym z radości i musiałabym od razu połknąć serial w całości. Teraz, kiedy nie choruję już z miłości do musicalu Le Roi Soleil, chociaż nadal darzę go bezgranicznym uwielbieniem i odbyłam już moją wycieczkę do Wersalu, i tak byłam wielce szczęśliwa, kiedy dowiedziałam się, że Canal+ stworzyło serial o Królu Słońce. A najlepsze w tym wszystkim jest to, że Versailles, które jest produkcją francusko-brytyjską, jest na razie naprawdę dobrze zrealizowanym, ciekawym serialem. Piszę „na razie”, bo w naszym rodzimym Canal+ można było na razie zobaczyć tylko dwa odcinki produkcji, więc zobaczymy czy będę tak samo zachwycona serialem po obejrzeniu całego pierwszego sezonu. 

Serial oczywiście opowiada o Ludwiku XIV, który w wieku 28 lat postanawia przebudować posiadłość myśliwską swego ojca, która mieściła się w Wersalu, na najwspanialszy pałac jaki kiedykolwiek wybudowano. Marzeniem króla jest przeniesienie swego dworu z Paryża właśnie do Wersalu. Jednak spełnienie tak śmiałego marzenia okazuje się zadaniem nader trudnym biorąc pod uwagę niski budżet państwa, licznych intrygantów na dworze, a także zagrożenie ze strony wrogich państw.



O ile moja mała obsesja na punkcie Ludwika XIV zaowocowała w sięgnięcie przeze mnie do kilku książek do historii, to raczej nie podjęłabym się próby oceny tego, jak się mają serialowe wydarzenia do faktów historycznych. Najprawdopodobniej mają się dość słabo i zapewne niejeden historyk zacząłby wyrywać sobie z głowy włosy na widok niektórych scen czy wątków, ale ja się tym zupełnie nie przejmuję. Scenariusz napisany jest tak, że nawet najdziwniejsze zdarzenia wydają się pasować do serialowej wersji wydarzeń. A trzeba przyznać, że na serialowym dworze Ludwika XIV dzieje się wiele i dzieje się kolorowo. Czy z sensem? Czasami powiedziałabym, że nie, ale że jak już wspomniałam fabularnie wszystko się klei to ja nie narzekam.

Ogólnie serial reklamowany był jako dość odważny i bogaty w sceny erotyczne, co wiele osób może zniechęcić. Szczerze mówiąc po obejrzeniu dość „seksownego” zwiastuna nie byłam przekonana czy mam ochotę oglądać tak przeładowany erotyzmem serial. Jednak po obejrzeniu tych dwóch pierwszych odcinków mogę spokojnie napisać, że na tym polu Versailles wcale nie różni się od innych tego typu produkcji historycznych. Jak się okazało ludzie od Pru stwierdzili, że seks się sprzedaje i w ten sposób promowali tę produkcję, a szkoda, bo uważam że serial ten zasługiwałby na trochę inną kampanię reklamową.



Pod względem wizualnym serial wypada genialnie. Scenografie są w punkt, a i wydaje mi się, że możliwe iż pozwolono nakręcić ekipie kilka scen w samym Wersalu i Sali Lustrzanej. Niestety nie przeszukiwałam internetu w poszukiwaniu tych informacji, ale do następnego wpisu się poprawię. Kostiumy, zarówno damskie jak i męskie są piękne i widać, że za ich wykonaniem stoi ogromny sztab ludzi. Zresztą Versailles to podobno najdroższy serial w historii francuskiej telewizji, więc nie ma się czemu dziwić. Muszę jeszcze dodać, że styliści fryzur wykonali równie świetną pracę co przedstawiciele wyżej wspomnianych departamentów. Aktorom wcielającym się w postaci Ludwika XIV i Filipa Orleańskiego można pozazdrościć pięknych, lśniących loków. Naprawdę chciałabym mieć takie włosy. Skoro już jestem przy aspektach wizualnych serialu, to na koniec chciałam jeszcze wspomnieć o czołówce, która może nie jest najlepszą czołówką jaką widziałam, ale pod względem muzycznym plasuje się na gdzieś szczycie.



Ciężko jest się rozpisać o aktorstwie, gdyż w czasie tych dwóch pierwszych odcinków nie wszyscy bohaterowie mieli okazję pojawić się na ekranie na dłużej. Mimo to, z czystym sumieniem mogę napisać o odtwórcach głównych ról. Ludwika XIV gra George Blagden, który jako Król Słońce prezentuje się naprawdę dobrze. Blagden potrafi przekonująco zagrać większość emocji jakie szarpią jego bohaterem. Z kolei Alexander Vlahos w roli Filipa Orleańskiego kradnie kolegom z planu większość scen w których występuje. Vlahos bardzo dobrze odnajduje się w roli mężczyzny, który zawsze stoi w cieniu swego brata i który ma dość tego, że ciągle spychany jest na dalszy plan.

Versailles, czy jak woli polski dystrybutor Wersal. Prawo krwi, to bardzo dobry serial historyczny, który z odcinka na odcinek, mam nadzieję, będzie coraz lepszy (drugi odcinek wypada dużo ciekawiej od pierwszego). Jeżeli lubicie tego typu produkcje to myślę, że ta francusko-brytyjska produkcja powinna przypaść Wam do gustu. Ja na pewno obejrzę kolejne odcinki i już cieszę się, że serial będzie miał drugi sezon. 



4 komentarze:

  1. Przyznam, że jestem zainteresowana. Aż zajrzałam na YT, żeby zobaczyć zwiastun. Trochę przypomina mi Dynastię Tudorów (tam też dużo scen erotycznych było, ale jakoś się wplatały w całość). Muszę zobaczyć czy będzie w najbliższych dniach na Canale + ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Versailles właśnie można wrzucić do tej samej kategorii co "Dynastię Tudorów" czy "Rodzinę Borgiów", czyli takich mało "grzecznych" seriali historycznych ;)
      Z tego co widziałam to dość często powtarzany jest na którymś Canal+ ;)

      Usuń
  2. Nie kręcili w Wersalu, aczkolwiek wykorzystano Vaux-le-Vicomte, które dla pałacu wersalskiego było wzorem.
    Też obejrzałam dwa odcinki(dwa, bo leciały pod rząd :D) i jednak nie więcej, drażni mnie strasznie. Ale się kiedyś mocno interesowałam Francją sprzed 1789 i trudno mi nie wzdychać żałośnie nad przeinaczaniem faktów. Jak ktoś umie się wyłączyć i spokojnie stwierdzić, że tak, (prawie) niczego się nie dowie to chyba faktycznie jest niezły :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję za cenną informację ;)
      Ja właśnie w ten sposób podchodzę do tego typu historycznych produkcji - wiem, że lwia część wydarzeń nie jest prawdziwa bądź też jest mocno podkoloryzowana, więc się tym nie przejmuję. Ale rozumiem, że nie wszyscy potrafią się tak wyłączyć i nie zwracać na to uwagi ;)

      Usuń