wtorek, 25 grudnia 2012

Wesołych Świąt, czyli krótka lista filmów wprowadzających w świąteczny nastrój

Jako, że w niedzielę przesiedziałam pół dnia przy piekarniku przygotowując świąteczne słodkości i słuchając świątecznych przebojów w radio, pomyślałam, że mogliby w końcu zacząć puszczać inne piosenki, bo tych mam już serdecznie dość, jak pewnie większość z nas. Co roku, wraz z początkiem grudnia (a może już po Zaduszkach) wszędzie raczeni jesteśmy świątecznymi hitami, bądź bardziej nowoczesnymi przeróbkami owych hitów. Pomyślałam wtedy, że na szczęście z filmami jest inaczej, zawsze można obejrzeć coś nowego, innego, świeżego. Jakie było moje zaskoczenie kiedy zorientowałam się, że sama z własnej woli co roku, w grudniu, oglądam w kółko te same filmy. Co jakiś czas lista wydłuża się o jedną, czy dwie pozycje, ale zazwyczaj są to filmy które znam i lubię, co niekoniecznie świadczy o tym, że są filmami dobrymi. Po prostu kojarzą mi się ze świętami i wprowadzają w radosny, świąteczny nastrój. Lista jest bardzo subiektywna i mogłoby się na niej znaleźć zapewne jeszcze kilka filmów, ale na tę chwilę w zupełności wystarczy.


Love Actually (2003)
Nie skłamię jeżeli napiszę, że jest to mój ulubiony film z całej tej listy. Złożony z kilkunastu historii, dziejących się na przestrzeni kilku tygodni przed świętami, jednocześnie wzrusza do łez i powoduje niekontrolowane wybuchy śmiechu. Mamy tutaj historię wdowca opiekującego się swoim pasierbem, który próbuje zdobyć serce najpiękniejszej dziewczyny w szkole, jest również pisarz, który zdradzony przez żonę wyjeżdża do Francji, by tam pisać książkę i przy okazji zakochuje się w sprzątaczce, Portugalce, z którą w bardzo komiczny i zarazem uroczy sposób próbuje się porozumieć, jednak na drodze ku temu stają bariery językowe. Jest też historia premiera, który zakochuje się w dziewczynie zajmującej się kateringiem, oraz kobiety, którą mąż zdradził ze swoją podwładną, jednak ze względu na dzieci postanawia ona dalej z nim być (tu zakończenie jest otwarte, reżyser nie mówi nam jak małżeństwo rozwiązało swój problem, można się jednak tego domyśleć). Moja ulubiona historia opowiada losy mężczyzny zakochanego w żonie swojego najlepszego przyjaciela, który by nie zranić przyjaciela traktuje z dystansem jego żonę. Może ta etiuda filmowa niczym się na pierwszy rzut oka nie wyróżnia, ale zawarto w niej najbardziej romantyczną i zarazem najbardziej smutną filmową scenę jaką kiedykolwiek widziałam. Jeżeli dodamy do tego plejadę świetnych brytyjskich aktorów, to otrzymujemy naprawdę dobry film, który inni twórcy próbują podrobić na wszelkie możliwe sposoby, jednak z niewielkim powodzeniem.




Bridget Jones’s Diary (2001)
Wiem, że książka jest zdecydowanie lepsza, a filmowa Bridget w większości scen to taka przysłowiowa ‘słodka idiotka’. Mimo to film uwielbiam, bo to dobre kino rozrywkowe, które świetnie ogląda się w gronie rodzinnym, a jeszcze lepiej w gronie znajomych, znajomych z naciskiem na płeć żeńską, które uwielbiają tak jak ja Collina Firtha. Film jest zabawny, dobrze zagrany i kończy się happy endem. W tle zaś przemykają nam dwie Gwiazdki i motyw jakże nietrafionych prezentów. Czego więcej można chcieć od komedii romantycznej?  








Billy Elliot (2000)
Historia 11-letniego chłopaka pochodzącego z górniczej rodziny, który wychowywany bez matki, przez surowego ojca, próbuje być jak inni chłopcy w jego wieku. Oczywiście los Billy’iego jest już przesądzony, ma zostać górnikiem, tak jak jego ojciec i starszy brat. Ojciec również wybrał Billy’emu hobby, a mianowicie boks. Posłany na trening Billy zauważa jak na sąsiedniej sali prowadzone są lekcje baletu. Chłopak jest tym tak zachwycony, że zamiast na boks zaczyna uczyć się tańczyć i marzy by w przyszłości dostać się Królewskiej Akademii Tańca. Oczywiście ojciec jest temu przeciwny i dużo czasu upłynie zanim zrozumie jak ważny jest dla Billy’iego balet i co może jego syn w życiu osiągnąć tańcząc. Film jest niezwykle sympatyczny, a Jamie Bell w roli Billy’iego zupełnie mnie oczarował. Może i fabuła jest prosta i oklepana, mało świąteczna, ale film zdecydowanie zasługuje na uwagę, a mi kojarzy się ze świętami. 




Pretty Woman (1990)
Ciężko jest znaleźć osobę, która nie widziała tego filmu. Historia prostytutki i milionera, to taka uwspółcześniona wersja Kopciuszka, gdzie marzenia się spełniają, a nasza biedna, główna bohaterka dostaje na koniec swojego księcia, może nie na białym koniu, ale limuzyna też może być, w końcu nie powinno się wybrzydzać. Mimo, że nie jest to film świąteczny, to jakoś zadomowił się w moim domu na tyle, by jeden z grudniowych, albo nawet świątecznych wieczorów należał do niego.




Dirty Dancing (1987) i Dirty Dancing: Havana Nights (2004)
Dirty Dancing to jeden z ulubionych filmów mojej kochanej rodzicielki i chyba rzadko się zdarza by któraś ze stacji telewizyjnych nie puściła go przez święta. Mimo, że historia Johnny’ego i Baby jest już tak mi dobrze znana, że mogę recytować niektóre kwestie, to jednak mam do tego filmu jakiś sentyment, który zmusza mnie bym kolejny raz zasiadła przed ekranem telewizora i kolejny raz była świadkiem historii miłosnej dwójki głównych bohaterów. Muszę przyznać, że lubię również nowszą wersję tego filmu, może nie ze względu na fabułę, bo jest do bólu przewidywalna, ale na nastrój. Święta Bożego Narodzenia na Kubie, stworzony przez twórców klimat i świetny soundtrack sprawiają, że z przyjemnością wracam do tego filmu.    



Four Weddings and a Funeral (1994)
Kolejna angielska produkcja na mojej liście i kolejny niezwykle lubiany przez moją rodzicielkę film. Jest to sympatyczna historia Anglika, który nie ma szczęścia w miłości. Na jednym ze ślubów spotyka Amerykankę, spędza z nią noc, ale nie jest zdecydowany na związek. Później jednak czuje, że to co czuje do tej kobiety to miłość i gdy chce jej wyznać swoje uczucia na kolejnym weselu, na którym się spotykają, okazuje się, że jest już za późno, bo kobieta ma niedługo wyjść za mąż. Film ten, to jedna z moich ulubionych komedii romantycznych, którą z czystym sumieniem mogę polecić każdemu.   






Ghost (1990)
Znowu następny film lubiany przez moją rodzicielkę, widać kto rządzi w święta pilotem. Bohaterowie grani przez Demi Moore i Patricka Swayze są szczęśliwą, kochającą się parą. Pewnego wieczoru, wracając do domu para zostaje napadnięta i Sam ginie. Historia nie kończy się na jego śmierci, tylko zaczyna, bo Sam zostaje wśród żywych jako duch i musi rozwiązać zagadkę swojej śmierci. Dopiero wtedy jego ukochana będzie bezpieczna, a on będzie mógł spocząć w spokoju. Samowi w misji pomaga niezwykle sympatyczna oszustka podająca się za medium, w tej roli świetna Whoopi Goldberg. Film jest mało świąteczny, ale pierwszy raz oglądałam go w okresie bożonarodzeniowym i od tej pory kojarzy mi się ze świętami. Jeżeli ktoś jeszcze filmu nie widział, to zdecydowanie polecam. 




The Holiday (2006)
Film opowiada historię dwóch obcych sobie kobiet, którym  ich ukochani złamali serce. Aby na chwilę uciec od swojego życia, na kilka dni, obejmujących również święta, postanawiają się zamienić domami. Tak Amanda (Cameron Diaz) trafia do przytulnego domku na angielskiej wsi, a Iris (Kate Winslet) do nowoczesnej rezydencji w Los Angeles. Okazuje się, że los jest przewrotny i obie kobiety w nowym miejscu znajdą lek na swoje złamane serce w postaci nowej miłości. Film ma ogromny potencjał, jednak został on przez twórców nie do końca wykorzystany. Ilekroć go oglądam, zastanawiam się nad tym czego mi w nim brakuje i za każdym razem znajduję kolejną wadę. Mimo to, film jest niezwykle sympatyczny, dobrze zagrany i zasługuje na uwagę, szczególnie w świąteczny wieczór, gdzie ciężko będzie znaleźć w telewizji coś lepszego.




Hugo (2011)
Najnowszy film spośród zgromadzonych na tej liście. Film opowiada historię Hugo, sieroty, który mieszka na paryskim dworcu w czasach międzywojennych. Chłopiec jest inteligentny i ma niezwykłą smykałkę do naprawiania różnych rzeczy, szczególnie tych obdarzonych ‘zegarowym’ mechanizmem. Ukryty w murach dworca, pracuje za swojego wuja alkoholika, jako zegarmistrz, nastawiając wszystkie dworcowe zegary. W międzyczasie zaś próbuje dokończyć dzieło, nad którym pracował ze swoim ojcem, a mianowicie nad naprawieniem starego automatona. Do wymarzonego celu doprowadza go dziewczynka, Isabelle, uwielbiająca książki i pragnąca przeżyć przygodę, taką jak jej ulubieni książkowi bohaterowie. Okazuje się jednak, że automaton skrywa sekret, który odsłoni przed nimi przeszłość, którą niektórzy próbowali skrzętnie zapomnieć. Film jest niezwykle sympatyczny i nakręcony z ogromnych rozmachem, mnie zaś urzekł przepięknymi zdjęciami zimowego Paryża.


Kończąc wpis chciałam złożyć wszystkim, którzy tu zaglądają, życzenia zdrowych i pogodnych Świąt Bożego Narodzenia spędzonych w rodzinnym gronie. 


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz