wtorek, 12 marca 2013

Co trzy głowy, to nie jedna, czyli świetne Ripper Street


Czasami następuje ten moment przesycenia, tego okropnego uczucia kiedy oglądanie seriali/filmów nie przynosi już tyle satysfakcji, odpoczynku, a nawet trochę dystansu do tego co nas otacza. Moim oderwaniem się od codziennej rzeczywistości były seriale, których, no cóż, oglądałam w hurtowych ilościach, ale nadeszło ‘bum’ (chyba po ostatnim odcinku drugiego sezonu Suits) i jakoś przycisk ‘play’ nie chciał się wcisnąć przy żadnym z odcinków, żadnego z seriali. Znacie to uczucie kiedy przeglądacie imdb w poszukiwaniu czegoś ciekawego, czas mija, a wy nadal nie zdecydowaliście się co obejrzeć? Nie cierpię tego uczucia, bo zazwyczaj wtedy moja lista filmów/seriali, które chcę zobaczyć wydłuża się w zastraszającym tempie, a nic z niej nie mogę odhaczyć jako obejrzane. Kiedy tak bezsensownie, a może sensownie, surfowałam po imdb natknęłam się na Ripper Street i od razu zadźwięczało mi w głowie, że przecież Zwierz bardzo serial polecał, a już się zdążyłam nauczyć, że gdy Zwierz coś poleca, to znaczy że warto zobaczyć. Od razu dodam, że przy okazji przydałoby się wielkie ostrzeżenie, że jak się włączy pierwszy docinek, to nie ma szans by nie włączyć kolejnych, aż w końcu zobaczy się ostatni. Ten wstęp jest zbędny, ale jakoś się tak sam napisał, więc został, a teraz do rzeczy.

Akcja serialu rozgrywa się pod koniec XIX wieku w Londynie, a dokładniej w zachodniej jego części. Ludzie zdążyli już zapomnieć o grasującym po ulicach Kubie Rozpruwaczu, ale policjanci jeszcze o nim nie zapomnieli i dalej badają okoliczności popełnionych przez niego zbrodni, tak by przewidzieć jego następny krok. Uważają, że jego powrót jest jedynie kwestią czasu, dlatego należy przygotować się na wszelkie okoliczności. Inspektor Edmund Reid (Matthew Macfadyen) uważa jednak, że nie można w każdym szaleńcu widzieć Kuby Rozpruwacza i trzeba z dystansem i przede wszystkim ze świeżym spojrzeniem podchodzić do tej sprawy. Prawą ręką inspektora jest sierżant Bennet Drake (Jerome Flynn), który jest tym typem człowieka, który za swoim szefem, jeżeli wierzy w jego prawość, podąży z zamkniętymi oczami. Zaś aby wszystko nie było takie krystalicznie czyste, to w rozwiązywaniu spraw tej dwójce pomaga chirurg, kapitan Homer Jackson (Adam Rothenberg), jankes, który uciekł z Ameryki i teraz pracuje jako lekarz medycyny sądowej/patolog.

Inspektor Edmund Reid.

Serial można zaliczyć do kategorii procedurali. Jego formuła opiera się na dobrze sprawdzonym schemacie. Główni bohaterowie przez cały czas trwania serialu tropią groźnego mordercę, tutaj Kubę Rozpruwacza, ale nie w każdym odcinku poruszany jest ten temat. W praktyce najwięcej jest go w pierwszym i ostatnim odcinku, ale w większości odcinków ktoś wspomina coś o tej sprawie, ale nie poświęca więcej niż kilku minut (coś w stylu Red Johna w Mentaliście). Każdy zaś odcinek jest zarezerwowany dla innej sprawy, innego morderstwa, czy poszukiwania innego szaleńca. Trzeba przyznać, że rozwiązywane zagadki nie są wcale proste, ale główni bohaterowie nader świetnie sobie radzą mimo lekko ograniczonych środków (cóż o laboratorium rodem z Bones czy CSI to mogą tylko pomarzyć). Zresztą kiedy inspektor Reid z ekscytacją w głosie mówi o telegramach, rozwoju medycyny czy podziemnych kolejkach, to nie sposób jest się nie uśmiechnąć i nie powiedzieć, że ma rację i sto lat później te wynalazki niestety powoli trafiają do lamusa. Wspomniałam już, że rozwiązane sprawy wcale nie są takie proste i to jest bardzo duży plus tego serialu. Akcja jest tak prowadzona, że albo do ostatniej chwili nie wiemy kto popełnił przestępstwo, albo wiemy już w połowie odcinka, ale aby udowodnić sprawcy winę trzeba się wspiąć na wyżyny dedukcji i sprytu. Oczywiście twórcy nie serwują nam prostych odpowiedzi, czy schematycznego podejścia do rozwiązywanego problemu, bo każdy z bohaterów ma przeszłość, która w najmniej odpowiednim momencie puka do drzwi, by trochę namieszać. W grę wchodzą również uczucia, zemsta, zagubienie czy nadmierna pewność siebie. Po prostu nie ma czasu by się nudzić.

Kapitan Homer Jackson.

Oprócz tego, że Ripper Street to dobry procedural, to jest to również bardzo dobrze rozpisany serial. Akcenty dramatyczne i humorystyczne są bardzo sprawnie rozłożone, a przede wszystkim wydają się być naturalne, a nie wymuszone. Jest to w moim mniemaniu duża zasługa aktorów, którzy chyba dobrze czuli się w swoim towarzystwie na planie serialu (albo są tak świetnymi aktorami), bo większość scen typu rozmowy, konfrontacje czy żarty między bohaterami były niezwykle luźne, jakby rozmawiali ze sobą starzy, dobrzy znajomi. Podoba mi się również to, że postaci nie są krystalicznie czyste, bądź do szpiku kości zepsute. Główny bohater jest na początku przedstawiony jako sumienny detektyw, nade wszystko dążący do odkrycia prawdy i wymierzenia sprawiedliwości, wydaje się, że nie ma żadnych wad. Wraz z kolejnymi minutami widać, że i jego dręczą demony przeszłości, straszne wyrzuty sumienia, a czasami kiedy wymaga tego sytuacja nie stroni od przemocy. Mimo to, inspektor często nie wymierza razów swoimi rękoma, bo ma do tego sierżanta Drake’a. Z pozoru również prawego mężczyznę, który okazuje się służył w wojsku, stacjonował w Egipcie i o wielu wydarzeniach z tamtych czasów chciałby zapomnieć. Jest to postać trochę niepozorna, bo na pierwszy rzut oka po zachowaniu, sposobie mówienia i posturze, ciężko byłoby stwierdzić, że ten mężczyzna może powalić na łopatki nie jednego boksera. Życie tych dwóch stróżów prawa nie byłoby tak ciekawe, gdyby nie kapitan Homer Jackson, chirurg, o którego usługi zabiegał inspektor Reid. Postać ta wprowadza trochę elementów współczesnego procedurala, czyli mamy nieźle wyposażony gabinet/laboratorium, w którym Jackson może przeprowadzić dokładną obdukcję, sprawdzić jakie ślady na ciele ofiary zostawił zabójca, jak ją zabił i czy ciało ofiary nie zawiera jeszcze jakichś wskazówek, które mogłyby naprowadzić policjantów na trop mordercy. Postać ta wprowadza dużo humoru i jest chyba najciekawsza, bo i jego historia jest owiana tajemnicą, jedyne co wiadomo, to że zamieszkuje w burdelu i jest w bardzo dobrej komitywie z jego właścicielką, która również jest Amerykanką.

Suknie są naprawdę śliczne, postaci drugoplanowe też zresztą są ciekawe, mimo niechlubnego zawodu...

Nie mogę nie wspomnieć o tym, że dużym plusem serialu jest to, że nie dzieje się w czasach współczesnych. Cóż jest tyle seriali, które dzieją się w Nowym Jorku, Los Angeles czy Miami, ale przez to ciągle mimo zmieniających się krajobrazów, wydaje się, że ogląda się to samo. W Ripper Street akcja rozgrywa się w XIX-wiecznym Londynie, czyli jest zupełnie inny klimat, a przede wszystkim te stroje i nakrycia głowy z epoki robią swoje. Jeżeli jednak o stroje chodzi, to nie wiem, dlaczego o ile panie zmieniają swoje suknie, to panowie prawie cały czas chodzą w tych samych ubraniach: inspektor Reid w swoim garniturze w kratę, zaś kapitan Jackson w swojej zielonej marynarce. Cóż nie poszczęściło im się tak jak paniom i zabrakło budżetu na ubranie na zmianę…

Coraz bardziej przekonuję się, że BBC potrafi kręcić seriale, tylko trochę mi szkoda, że zazwyczaj są to mini-seriale, albo seriale krótkie, to znaczy, mają tylko kilka odcinków, a nie jak amerykańskie po kilkanaście czy dwadzieścia kilka. Drugą ich wadą jest to, że na kolejny sezon trzeba czekać, długo czekać, jak np.: na Sherlocka (ale przynajmniej zaczynają już niedługo zdjęcia do trzeciego sezonu!). Ripper Street zdecydowanie polecam wszystkim, a jego najlepszą recenzją może być to, że już dawno oglądanie czegokolwiek nie przyniosło mi tyle radości i chęci rzucenia wszystkiego żeby obejrzeć kolejny odcinek, jak właśnie Ripper Street.  
   

2 komentarze:

  1. Hahaha ten początek ... jak bym czytała o sobie :D Gdzieś już mi się obiła nazwa tego serialu o uszy, więc teraz jak przyjdzie weekend i nie będę się znowu mogła zdecydować co obejrzeć, od razu włączam Ripper Street i już po twojej recenzji czuje, że to będzie coś w moim stylu i znowu, nie będę robić nic innego tylko oglądać seriale, całe szczęście, że w przyszłym tygodniu będę mieć sporo wolnego czasu, to sobie na to mogę pozwolić pozwolę ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Niestety Ripper Street ma tylko 8 odcinków, więc nie wiadomo kiedy i już jest koniec. Tak to już jest z serialami BBC :(

      Usuń