niedziela, 27 października 2013

Każdy ma swoje drugie oblicze, czyli krótko o „The Place Beyond the Pines”

W ramach nadrabiania filmów z Goslingiem, który podobno wyskakuje już z każdej lodówki (tylko jakoś z mojej nie chce, a szkoda...) obejrzałam film reżysera świetnego Blue Valentine. Oczekiwania były ogromne, a czy zostały spełnione? Cóż, z jednej strony tak, z drugiej nie do końca. Wydaje mi się, że w którymś momencie Derek Cianfrance gubi tę świeżość i lekkość w opowiadaniu ciężkiej, smutnej historii, która była widoczna w jego poprzednim projekcie. Dzięki temu, mimo trudnej tematyki, film aż tak bardzo nie przytłaczał widza. The Place Beyond the Pines brakuje tej świeżości i dlatego to jedynie film dobry, a nie bardzo dobry.

The Place Beyond the Pines jest podzielony na trzy historie, które bardzo zgrabnie łączą się i dopełniają. Cianfrance zaczyna swój film od historii Luke'a, motocyklisty wykonującego w cyrku iście kaskaderskie wyczyny. Kiedy mężczyzna dowiaduje się, że ma dziecko postanawia porzucić dawne życie i wreszcie się ustatkować. Nie jest to jednak łatwe. Najlepszym wyjściem z finansowego dołku okazuje się obrabianie banków. Druga historia to przedstawione losy policjanta, który w nie takich jasnych okolicznościach staje się bohaterem. Ciągnięty do dołu przez skorumpowanych kolegów z komisariatu postanawia wydobyć się z tego bagna. O trzeciej historii nie będę pisać, jej fabuły możecie domyśleć się sami.


The Place Beyond the Pines to przede wszystkim historia o poszukiwaniu samego siebie i swojego miejsca na świcie. Dylematy bohaterów nie są przekoloryzowane ani ukazane w sposób patetyczny bądź też tragiczny. Widz ma szansę obserwować jak każda decyzja bohatera odbija się na dalszym biegu jego historii. Jednak nie tylko my decydujemy o naszym losie. To co robią inni również w większym lub mniejszym stopniu wpływa na to gdzie się w danej chwili znajdziemy. Autorzy scenariusza skupili się najbardziej jednak na tym, jak bohaterowie postawieni przed takim czy innym problemem próbują go rozwiązać i tym, czy udaje im się dalej pozostać tym kim chcieli by być. Bo Cianfrance przez cały film pokazuje, że to jacy chcemy być często schodzi na drugi plan, kiedy musimy postąpić tak, jak inni tego od nas oczekują. Niektóre osiągnięcia kosztują bohaterów jego filmu ich samych, a raz podjęta decyzja rzutuje już na całe życie. Nie jest to wizja zbyt optymistyczna, ale reżyser nie słynie z pogodnych filmów, bo i życie często mocno odbiega od pogodności.



Dużą zaletą filmu są piękne zdjęcia i nastrojowa muzyka. Muszę przyznać, że to tytułowe „miejsce za sosnami” zostało ukazane w filmie bardzo klimatycznie, ale i przytłaczająco. Przez cały czas oglądania filmu miałam wrażenie, że bije od niego ogromna samotność. Powinnam się jednak przyczepić do jednego małego szczegółu. Bo widzicie, ja nie cierpię kiedy polscy dystrybutorzy przerabiają tytuły filmów. Zamiast tłumaczenia oryginalnego tytułu otrzymujemy czyjąś cudowną inwencję twórczą. W tym wypadku muszę przyznać dystrybutorowi rację. Polski tytuł Drugie oblicze, bardzo dobrze oddaje przesłanie filmu, zaryzykowałabym nawet stwierdzenie, że dużo lepiej sprawdza się niż tytuł oryginalny. Żadna postać w filmie Cianfrance nie jest biała albo czarna. Każdy bohater posiada swoje tytułowe drugie oblicze. Luke jest dobrym człowiekiem, marzy o idealnej rodzinie, jednak bez pieniędzy ani rusz. Kiedy spostrzega łatwe pieniądze w obrabianiu banku, nie potrafi przestać. Napędzany pragnieniem posiadania domu, żony i możliwości przebywania częściej ze swoim dzieckiem rzuca wszystko na jedną szalę. I niech wszyscy mówią co chcą, ale Ryan Gosling to idealny Luke. Bardzo pasował mi do tej roli, może dlatego że to dobry aktor, a nie tylko ładna buzia, który bardzo dobrze tutaj zagrał.

Jednak to nie postać Luke'a zaczyna cały film, bo cała lawina wydarzeń zaczyna się od kobiety – Rominy, która ni to przypadkiem ni to celowo znajduje się w odpowiednim miejscu o odpowiedniej porze. To jej niezdecydowanie nadaje początek całej historii. Eva Mendes miała dość ciężkie zadanie i jak dla mnie nie wywiązała się z niego w stu procentach. Nie przepadam za tą aktorką, jednak tutaj pasowała mi do roli, ale zupełnie nie pasowało mi jak w ostatecznym rezultacie została ukazana przez nią Romina. Może to wina scenariusza, ale wydaje mi się, że Mendes zabrakło jednak charyzmy, by jej postać była wiarygodna. Przy występujących obok niej w filmie Goslingu i Cooperze wypadła dość blado.



Co do owego Cooper'a się tyczy, to wydaje mi się, że jeżeli będzie tak dobrze dobierał projekty i grał w nich na takim poziomie, to będę mogła zapomnieć o nielubianych przeze mnie Kac Vegas i „wrzucić go do worka” z ulubionymi aktorami. Bo to właśnie postać grana przez Bradley'a Cooper'a miała najwięcej do pokazania, jeżeli chodzi o to tytułowe „drugie oblicze”. Ambitny młody glina, który postępuje według kodeksu musi zmierzyć się z kłodami, które rzucił mu pod nogi los. Okłamanie innych może jest proste, przyznanie się do prawdy przed samym sobą już do łatwych nie należy, a zagłuszenie wyrzutów sumienia dla wielu jest wręcz niemożliwe. Cooper naprawdę to wszystko świetnie zagrał. To na przykładzie jego postaci widać, jak podjęte decyzje wpływają na charakter i jak dalej nas kształtują.

Nie mogę zapomnieć o trzeciej historii, która ma być zwieńczeniem filmu i grających w niej aktorach. Młodzi aktorzy zagrali bardzo dobrze, ciężko jest im cokolwiek zarzucić. Jedyne do czego można się przyczepić to konstrukcja postaci AJ'a, ale to raczej nie wina aktora, a scenarzystów, których sposób ukazania młodego pokolenia był taki a nie inny.


The Place Beyond the Pines to film dobry, któremu zabrakło gdzieś lekkości, przez co momentami staje się przytłaczający i chcąc czy nie chcąc nużący. Może to również za sprawą długości. Jak ktoś ostatnio stwierdził, twórcy zaczęli uważać, że jak film nie trwa minimum dwóch godzin to nie będzie filmem dobrym. Cóż uważam, że czasami można powiedzieć dużo więcej w jednym zdaniu niż filmowcy starają się w dwóch i pół godzinie. Nie zrażajcie się jednak długością filmu, bo wydaje mi się, że akurat temu filmowi warto jest poświęcić ten czas z waszego życiorysu.
   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz