sobota, 5 października 2013

Czy piosenka już sama się nie obroni?, czyli o nagości w muzyce słów kilka

Ta grafika niezbyt pasuje do wpisu, ale to jeden z piękniejszych
cytatów o muzyce (źródło)
Znowu mnie naszło to uczucie, kiedy chcę o czymś napisać, ale nie jest to zbyt związane z tematyką bloga, który skądinąd miał być z założenia filmowy. Popełniłam już jeden taki wpis, a teraz nie mogę nie popełnić kolejnego, skoro gdzieś muszę napisać o tym, co mi dało ostatnio do myślenia. A mianowicie chodzi mi o muzykę i to jak się ją w dzisiejszych czasach sprzedaje. Z tytułu wpisu można wywnioskować, że chodzi mi o nagość i coraz większy erotyzm bijący z teledysków. Raperzy zdążyli nas już przyzwyczaić, że w klipie muszą pojawić się hojnie obdarzone przez naturę kobiety w skąpych strojach. Bez nich ani rusz. Wydaje się, że stały się one nieodłącznym elementem tego gatunku muzyki. Również półnagie tancerki występujące w teledyskach znanych i uwielbianych przez rzesze wiernych fanów muzyków, nie budzą w widzach zgorszenia. Czy jednak owe videoclipy są zrobione ze smakiem i jako takim poczuciem estetyki, to chyba temat do roztrząsania na kolejny wpis. Dzisiaj chciałam jednak napisać o tym jak same wokalistki, zapewne świadomie i z premedytacją, pokazują w swoich teledyskach zdecydowanie dużo za dużo niż powinny. Czy naprawdę paradowanie przez 4 minuty na ekranie w samej bieliźnie, bądź i bez niej jest potrzebne by pobić rekordy odtworzeń clipu na YT? Czy w dzisiejszych czasach wokal i dobra muzyka nie potrafią się same obronić? Czy wokalistka musi się rozebrać do rosołu by ktoś chciał wysłuchać jej twórczości?


Do tych pytań skłoniły mnie dwie panie, a raczej ich ostatnie poczynania. Mowa mianowicie o Miley Cyrus i Rihannie. Pierwsza z pań usilnie próbuje zerwać z wizerunkiem gwiazdki Disney'a. Robi to jednak bardzo nieudolnie, albo jak kto woli bez żadnego smaku i jakichkolwiek zahamowań. Cyrus reprezentuje muzykę POP, więc nikt nie będzie się doszukiwał w jej tekstach górnolotnych sformułowań, odkrywczych myśli, czy większego sensu. Muzyka POP powinna być lekka i przyjemna dla ucha, a przede wszystkim powinna „wchodzić do głowy”. Tekst zaś o miłości, zabawie czy imprezie zazwyczaj jest na tyle prosty, by po paru wysłuchaniach piosenki każdy mógł ją sam zaśpiewać, a przynajmniej refren. Dla mnie to definiuje muzykę POP. Kawałki Cyrus są nawet chwytliwe, do posłuchania w radiu kiedy jedziemy do pracy czy na uczelnię, ale kiedy zaczniemy analizować tekst to można załamać ręce. Mimo wszystko wydaje mi się, że piosenki te mogą się same obronić. Nie jest im do tego potrzebny klip, w którym odtwórczyni roli Hanny Montany paraduje w skąpym stroju, czy bardzo wyciętych figach. Zresztą gdyby na tym poprzestała, to może nie wzbudziłaby aż tyle zainteresowania. Dziewczyna jednak wie co robi i obsceniczne ruchy, wulgarne gesty czy niezdrowe podteksty robią z jej klipów sensację. Najgorsze jest to, że Cyrus konsekwentnie brnie w ten swój wizerunek „dorosłej, wyzwolonej kobiety”. Jeżeli ktoś nie usłyszał, że Hanna Montana dorosła i jest świadoma swojej seksualności, to mógł to zobaczyć na tegorocznych MTV VMA. Tam skończyło się na odważnym delikatnie rzecz ujmując tańcu. Potem przyszedł czas na kolejny klip i rozebraną do rosołu Miley. A nie przepraszam gwiazdka ma na nogach buty, to jest ubrana. Teraz zaś Terry Richardson opublikował efekty swojej pracy z ex-gwiazdką Disney'a. Wiem, że fotograf słynie z odważnych sesji, ale z tych które widziałam, to większość jest zrobiona ze smakiem. Sesja Cyrus jest zaś po prostu wulgarna. Dla mnie nie jest to sztuka, nie jest to też odważna sesja, jest to niesmaczne i wprowadza oglądających w zażenowanie zachowaniem gwiazdki.

Idolka nastolatek...

Prowokować można, oczywiście, ale w odrobinę subtelniejszy sposób. Cyrus chciała pokazać, że jest już dorosła, można to było zrobić w dużo lepszy sposób. Jeżeli już miała aż tak ogromną potrzebę zaprezentowania światu swojej zgrabnej sylwetki, czy ciała jak kto woli, to nagość wydaje mi się, że można pokazać w sposób bardziej wyrafinowany, a przede wszystkim dorosły. Bo wulgarność chyba nigdy nie była, nie jest i nie powinna być w modzie. Jest tyle pięknych aktów, zdjęć które bez skrępowania można pokazać bliskim, zdjęć które są sztuką, które ją tworzą. Jak czują się nastoletnie fanki Cyrus, które widzą swoją idolkę pozującą w stringach z wypiętymi pośladkami? Gwiazdka chcąc udowodnić, że jest dorosła odcina się od swoich fanów, dzięki którym bądź co bądź jest w tym miejscu, w którym obecnie przebywa. Skoro w ten odważny sposób szuka nowego targetu dla swojej „twórczości”, to jak długo będzie jeszcze w ten sposób szokować. Co nowego może wymyślić, skoro pokazała już prawie wszystko? Jak długo też będzie potrafiła zmagać się z tyloma niepochlebnymi komentarzami i przykrymi wyzwiskami? Przykre jest to, że w ten sposób karierę robi osoba, która może nie ma genialnego talentu aktorskiego i zabójczego głosu, ale punkt wyjścia dla swojej dalszej kariery miała świetny. Według mnie teraz go w bardzo głupi sposób marnuje.

Jeden z niewielu fotosów z nowego teledysku Rihanny,
który nadaje się do umieszczenia...

Drugą panią, która jak widać uwielbia szokować jest Rihanna. Jej nowy klip jest krótko mówiąc okropny, wulgarny i chyba wpasowuje się bardziej w pornografię niż przemysł muzyczny. Widzowie o słabych nerwach i jako takim wyczuciu estetycznym chyba nie powinny go w ogóle oglądać. Co gorsze piosenka raczej też nie jest warta uwagi, a przecież kawałki Rihanny zazwyczaj są chwytliwe i dość taneczne. Może to teledysk sprawił, że nie doceniłam piosenki, nie wiem, ale naprawdę nie mam ochoty słuchać jej jeszcze raz. Ktoś kiedyś powiedział, że gdyby Riri sama pisała swoje piosenki, to byłaby najbogatszą piosenkarką na świecie. Może wokalistka powinna to rozważyć, ponieważ piosenki pisanej dla niej przez innych powoli zaczynają robić się coraz gorsze. Ani nie wpadają w ucho, ani nie chce się do nich tańczyć, ani też nucić w samochodzie. Więcej wulgarnej nagości w teledyskach chyba również nie przysparza Rihannie nowych fanów.


Jak widać gwiazdki chcąc utrzymać swoją popularność chwytają się dosłownie wszystkiego, jak przysłowiowy tonący brzytwy. Jednak czy wulgarność, nagość i nazwijmy to „seksualne wyzwolenie” są kluczem do dalszej kariery? Jest mi trochę przykro i jednocześnie wstyd, że całkiem dobre wokalistki wolą szokować niż spędzić więcej czasu na pracy i zrobić coś naprawdę dobrego. Codzienna obecność w mediach i raczej negatywne opinie chyba nie mogą pomagać im w zdobywaniu wiernych fanów. A może mogą? Przykre jest również to jak mało wiary w swoje możliwości mają te gwiazdki/piosenkarki. Skoro uważają, że ich muzyka się sama nie obroni i muszą mniej lub bardziej świadomie obnażyć swoje wdzięki przed całym światem, to jaki jest w tym wszystkim sens. Jest tyle dziewczyn, które świetnie śpiewają, mają na siebie pomysł, same piszą teksty i komponują, a nie mogą się przebić. Chętnie posłuchalibyśmy ich płyty, ale nie zostanie ona nigdy wydana. To bardzo smutne, ale może one też powinny się rozebrać? Czy o to chodzi w muzyce i śpiewaniu? Jeżeli tak, to ja odpadam.    
   

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz