W niedalekiej przyszłości do kin wejdzie film Spectacular
now, którego zwiastun mnie oczarował. Postanowiłam więc sprawdzić jakie filmy
ma na swoim koncie reżyser filmu James Ponsoldt. Jego filmografii na razie do
największych ciężko jest zaliczyć, ale można znaleźć w niej pewną perełkę.
Cieszę się, że udało mi się na nią trafić, ponieważ po części udowadnia ona, że
do nakręcenia dobrego filmu nie potrzeba dużego budżetu, a wystarczy dobry
scenariusz, reżyser który wie, co chce z tego scenariusza na ekranie wyciągnąć
oraz aktorka, której jeżeli pozwoli się zagrać coś bardziej ambitnego, to
potrafi stworzyć ciekawą i intrygującą kreację.
Smashed, bo o tym filmie mowa opowiada historię młodego małżeństwa,
które nie stroni od alkoholu. Bohaterowie w praktyce nigdy do końca nie
trzeźwieją, a dzień zaczynają od najprostszej metody leczenia kaca, czyli
sięgnięcia po jakieś napoje procentowe. Jednak pewnego dnia Kate zauważa, że to
co wcześniej w picu sprawiało jej zabawę, teraz zaczyna ją przerażać. Decyduje
się chodzić na spotkania AA i tam szukać pomocy. Niestety pomocy i wsparcia w
pozostaniu trzeźwą nie znajduje ze strony męża i tak wszystko powoli zaczyna
się zmieniać w życiu Kate, jednak nie są to zmiany, na które dziewczyna była
gotowa.
Od początku widać, że Smashed to kino niezależne lub jak kto
woli, można go zaliczyć do indie movies. Z indie movies wiąże się jednak to, że
albo się je lubi, albo się ich nienawidzi, zazwyczaj za te rzeczy za które
reszta je kocha. Cóż, ja nie należę do
ich miłośników, ale nie nienawidzę ich. Obejrzenie takiego filmu jest niezwykle
miłą odmianą od wszelakich wysokobudżetowych produkcji. Wracając jednak do tego
konkretnego filmu, w Smashed zrezygnowano z pewnych wyróżników wyżej wspomnianych
indie movies. Zrezygnowano z długich, nie wnoszących nic nowego do fabuły ujęć.
Nie ma tego irytującego sztucznego przeciągania scen, zresztą ciężko byłoby je
zmieścić w filmie, który trwa niespełna 80 minut, a mimo to zawiera bardzo dużo
treści. Dużą zaletą filmu są świetne dialogi, które nie są jakimiś patetycznymi
formułkami o walce z alkoholizmem, które aktorzy są zmuszeni recytować. Z
wypowiedzi bohaterów bije duża prawdziwość, co sprawia, że czasami doprowadzają
do śmiechu, bądź też do łez.
Film ten nie byłby tak dobry gdyby nie Mary Elizabeth Winstead
wcielająca się w główną postać. Nie jestem fanką tej aktorki, w praktyce jest
mi zupełnie obojętna, jest to jest, nie ma jej do też dobrze. Tutaj jednak jej
występ zasługuje na wyróżnienie. Można z czystym sumieniem powiedzieć, że jako
aktorka obsadzona w roli pierwszoplanowej udźwignęła ten film. Zasługa w tym
dobrego scenariusza i dobrze skonstruowanej postaci, ale nie można odbierać też
zasług Winstead. Bo w dużej mierze dzięki jej interpretacji postaci, chcemy
kibicować Kate. Zresztą aktorka została nominowana do Independent Spirit Awards
i miałaby duże szanse na wygraną, gdyby nie to, że jej rywalką do nagrody była
Jennifer Lawrence ze swoją rolą w Silver Linings Playbook.
Jeżeli miałabym komuś polecić Smashed, to poleciłabym go
miłośnikom dobrego kina. Bo Smashed udowadnia, że nie potrzeba zabierać widzowi
z życiorysu ponad dwóch godzin, by nim wstrząsnąć, rozbawić go do łez oraz
wzruszyć i zostawić z jakąś małą refleksją nad życiem.
Opis troszkę brzmi jak "Dni wina i róż" z lat 50. filmu rewelacyjnego, który serdecznie polecam. Ja w takim razie muszę obejrzeć "Smashed" :)
OdpowiedzUsuń"Dni wina i róż" nie widziałam, ale na pewno obejrzę, skoro gra tam Jack Lemmon, który był genialny w "Some like it hot" ;)
Usuń