Uczeń i mistrz, czyli Mike i Harvey. |
Suits to serial, który od pierwszego odcinka wciągnął mnie i
pochłonął bez reszty. A można by sądzić, że po tak wielu serialach prawniczych
nie może powstać już nic ciekawego, bo przecież wszystko zostało już
powiedziane, sprawy rozwiązane, a wszystko co interesujące w tym zawodzie
wyciśnięte do reszty. Nie można powiedzieć nic bardziej mylnego. Bo kiedy
zaczęłam oglądać Suits i dałam się wciągnąć w ten świat nowojorskich prawników
w idealnie skrojonych garniturach, to ciężko mi było się z niego wyrwać i zaczęłam
sobie dawkować ten serial, tak by rozłożyć przyjemność z jego oglądania w
czasie. Na szczęście nie musiałam czekać długo na drugi sezon, a mimo to
później czekanie tydzień na każdy kolejny odcinek było przykre i denerwujące,
bo chciałoby się obejrzeć wszystkie odcinki naraz. I kiedy tak czekałam na nowe
odcinki Suits w tym roku, ogarnęło mnie swego rodzaju rozżalenie, bo tak przeze
mnie wyczekiwany pierwszy odcinek po długiej przerwie nie powalił mnie na
kolana. Wręcz przeciwnie, siedziałam z lekko skwaszoną miną, bo oczekiwałam
wielkiego wejścia, a dostałam dobry odcinek, ale bez większych fajerwerków.
Wszystko było asekuracyjne i pozbawione tej ikry, która sprawiała, że Suits
wyróżniało się z tłumu. Do obejrzenia drugiego odcinka zbierałam się bardzo
długo, ale było już zdecydowanie lepiej, wrócił humor, wrócił spór Harvey vs.
Louis, a Mike przestał zachowywać się jak naburmuszone dziecko, przestał
krzyczeć i wytykać drzazgi w oczach innych, bo wreszcie zobaczył kłodę w swoim
oku. Pierwsze dwa odcinki po przerwie jak widać mnie nie zachwyciły i nie
chciałam narzekać na jeden z moich ulubionych seriali, dlatego wolałam tę
słabszą formę przemilczeć, ale po trzecim odcinku milczeć nie mogę, bo Suits,
które mnie oczarowało nareszcie wróciło.
Uwaga SPOJLERY!
Co mi się podobało, to że odcinek był niezwykle wyważony,
nigdzie niczego nie było za dużo ani za mało. Główny watek odcinka skupił się
na sprawie ugody opiewającej na ogromną sumę, która miała być zawarta między
przedsiębiorstwem, a pracownicą, która pozwała ich za dyskryminację, nie
otrzymała awansu bo jest kobietą. Ona jest reprezentowana przez Harveya,
przedsiębiorstwo zaś przez adwokata nazwiskiem Zane. Jak się okazuje, jest to
jeden z najlepszych prawników na Manhattanie i przy okazji to ojciec Rachel.
Mimo, że zawarcie umowy miało być głównym wątkiem, to tak naprawdę posłużyło do
zbudowania kilku ciekawszych, wiążących się z nim w większym bądź mniejszym stopniu.
Tak dowiedzieliśmy się o relacjach Rachel z ojcem, a sprawa dyskryminacji
bardziej ugodziła uroczą asystentkę kancelarii Pearson & Hardman niż
kobietę składającą pozew. Mike w końcu wziął się w garść i zamiast zachowywać
się jak gówniarz, pokazał że jest dobrym pracownikiem i służącym pomocą kolegą.
Lousi dalej nie potrafi się pogodzić z tym, że jest gorzej
traktowany przez Jessicę niż Harvey. Wie też, że ani Harvey, ani Donna do końca
mu nie wybaczyli. Jest też wściekły, że nie mógł zatrudnić nowego
współpracownika, mimo, że przysługuje mu taki przywilej, dlatego zamierza się
zemścić na nowej współpracownicy Harveya. Nie wie jednak, że dziewczyna nie da
tak łatwo sobą pomiatać i stanie z nim do walki jak równy z równym. Scenarzyści
w tym wątku byli niezwykle pomysłowi i sprawili, że para Louis i nowa
współpracownica wysunęli się na przód jeżeli chodzi o aspekt humorystyczny tego
odcinka. Nie obyło się tu również bez małej pomocy Donny, która jak zwykle
okazała się niezawodna i została obdarowana najlepszymi tekstami. Donna to taka
postać, której nie da się nie lubić, a przede wszystkim lepiej nie załazić jej
za skórę, bo można tego niezwykle żałować, o czym przekonał się Louis.
Dla Harveya czy Donny fotografia ta jest wręcz bezcenna... |
Odcinek ten pokazał, że Suits cały czas trzyma wyznaczony
przez siebie wysoki poziom i ciągle potrafi równie dobrze trzymać w napięciu
jak i bawić czy wzruszać. Na koniec scenarzyści zasugerowali nam, że główny zły
tego serialu Daniel Hardman tak łatwo się nie poddaje i niedługo znów odkryje
swoje karty, by pokrzyżować plany głównym bohaterom. Jak widać w tym serialu
wszystkie drogi, którymi zmierza Hardman prowadzą do jego byłej kancelarii, a
moje zaś zaprowadzą mnie za tydzień przed ekran komputera, by śledzić losy
Harveya i spółki.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz